Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
1566
BLOG

Gliński: Tusk przestał czarować

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 4

 

- Polacy dostrzegli śmieszność Donalda Tuska, który jak coś złego się dzieje, wybucha afera, wkłada najnowszy garnitur, kwieciście peroruje i patrzy – jak kiedyś Kwaśniewski – zatroskanym wzrokiem w oczy ukochanych wyborców. Wierzy, że wciąż jest „złotym chłopcem”. Ale większości Polaków na to już nie nabierze - z prof. Piotrem Glińskim rozmawia Krzysztof Świątek

 

- Najpierw zwycięstwo Bolesława Piechy w Rybniku, teraz Jerzego Wilka w Elblągu, a po wakacjach Piotra Glińskiego w Warszawie?

- Ładnie brzmi, ale Warszawa jest najtrudniejszym z tych miast. Tu znajdują się instytucje centralne, które są w rękach opcji rządzącej. Wiemy skądinąd, że Platforma uczyni wszystko, by nie doszło do przedterminowych wyborów prezydenta Warszawy. Nie będą chcieli oddać instytucji i związanych z nimi pieniędzy, dlatego zagrają np. w przeciąganie terminów, a na mniej niż rok przed upływem kadencji premier może wprowadzić komisarza i uniknąć przyspieszonych wyborów prezydenta stolicy. To dla Warszawy byłaby oczywiście duża szkoda, bo czas skończyć z niszczeniem tego miasta. Te dwa zwycięstwa są symboliczne, zwłaszcza w Elblągu, gdzie zaangażowano wszystkie siły po obu stronach, a teren był skrajnie niesprzyjający PiS-owi.

- W Elblągu przez lata rządziło SLD, ostatnio PO. Co oznacza wybór kandydata PiS i rosnące poparcie dla tej partii w sondażach? Czy PR-owa bańka mydlana, która przesłaniała wielu wyborcom obraz sytuacji, pęka?

- Pęka, i wynik wyborów w Elblągu potwierdza zmianę nastrojów społecznych, słabnące poparcie dla PO. Czy ten proces będzie się pogłębiał i zakończy jak w przypadku SLD, które zjechało z 40 proc. w wyborach 2001 do 11 proc. w 2005 roku? Można mieć wątpliwości, bo nie następuje rozpad instytucji stanowiących zaplecze rządu. PO nadal kontroluje główne media i wszystkie istotne politycznie instytucje poza NIK-iem, choć ten też ma zostać przejęty. Znowu interesy transformacyjne połączyły się z interesami postkomunistycznymi. A to potężny przeciwnik. Dlatego żelazny elektorat PO i postkomuny będzie trzymał się razem.

- Polacy są zmęczeni Tuskiem. Dlaczego, co takiego się stało?

- To prawie zawsze jest splot wielu czynników. Po pierwsze - nieskutecznej polityki „ciepłej wody w kranie”, czyli pogarszającej się jakości życia, w tym rosnącego bezrobocia dotykającego coraz szerszych kręgów. Także grupy interesów nie mogą być dostatecznie karmione, bo odnotowujemy prawie zerowy wzrost gospodarczy. Krótko mówiąc, jest coraz mniej kasy, którą można dzielić między swoich. Po drugie – prowadzona jest beznadziejnie nieodpowiedzialna polityka wobec różnych branż. Dlaczego np. wszyscy mają w środowisku naukowym dosyć minister Kudryckiej? Bo z nieznanych powodów wprowadza nierozsądne reformy w nauce. A nakłady na naukę pozostają na poziomie 0,7 proc. PKB, gdy w Finlandii wynoszą prawie 4 proc., a w przeciętnym kraju europejskim ok. 3 proc. W szkolnictwie upierają się przy nieracjonalnej reformie z sześciolatkami. Na to nakłada się likwidacja ok. 7 tys. etatów w szkołach. W infrastrukturze ulegli różnym grupom interesów, co doprowadziło do bankructw podwykonawców firm budujących autostrady. Do tego dochodzi sporo korupcji, pycha, którą symbolizują zegarki ministra Nowaka oraz brak komunikacji społecznej. Dialog ze społeczeństwem zastępuje się ciągłymi manipulacjami i ludzie zaczęli to wreszcie rozumieć. Dostrzegają śmieszność Donalda Tuska, który jak coś złego się dzieje, wybucha afera, wkłada najnowszy garnitur i kwieciście peroruje, przekonuje, obiecuje i patrzy – jak kiedyś Kwaśniewski – zatroskanym wzrokiem w oczy ukochanych wyborców. Wierzy, że wciąż jest „złotym chłopcem”, że jest tak doskonały, że każdego zaczaruje. A przestał czarować, większości Polaków na to już nie nabierze.

- W ubiegłym roku powstał silny antyrządowy front tworzony przez PiS, Solidarność i środowisko Radia Maryja. Czy nagłe przyznanie koncesji dla TV Trwam to próba osłabienia tego frontu?

- Ewidentnie. Rządzący wiedzą, że mają wszystkie instytucje, ale społeczeństwo się organizuje. Jestem przekonany, że ojcu Rydzykowi leży na sercu dobro kraju i społeczeństwa, a nie tylko swojej instytucji, bo utrzymanie wspólnego frontu jest konieczne. Symbolicznym początkiem ruchu protestu, który spowodował obecne kłopoty rządzących, była największa w powojennej historii, nie licząc zgromadzeń przy okazji papieskich pielgrzymek, demonstracja „Obudź się Polsko”.

- Kiedy rozmawialiśmy rok temu, za prawdopodobny uznawał Pan scenariusz, w którym fala społecznego protestu, w połączeniu ze spadającymi notowaniami rządu, wymusi przegrupowanie w ośrodku władzy.

- Masowe protesty mogą wpłynąć na dalsze osłabienie notowań PO. Myślę jednak, że Tusk będzie do ostatniej chwili trzymał władzę i nie zdecyduje się na wcześniejsze wybory. Po prostu boi się o własną skórę, bo po przegranych wyborach będzie musiał wreszcie odpowiedzieć za różne niejasne decyzje i niewyjaśnione afery.

- Ale czy w PO nie będzie dojrzewał scenariusz przewrotu pałacowego? Kiedy posłowie z tylnych ław zorientują się, że nie znajdą się ponownie w sejmie.

- Taki rozwój wydarzeń nie jest wykluczony, ale to raczej odbywa się w ostatnim roku kadencji. Za rok przywódcą takiego buntu mógłby zostać Schetyna, bo Gowin jest za słaby. Jeśli notowania partii zaczną pikować, Schetyna może powiedzieć: Donald, odejdź, narozrabiałeś, a my toniemy.

- Rząd otworzył nowe pole konfliktu ze związkami zawodowymi – forsuje ustawę wyprowadzającą związki z zakładów. Po co to Platformie?

- Oni chcą utrzymać się przy władzy, ale nie rządzą, czyli nie mają żadnej wizji. Poza bieżącym PR-em, czyli tym, co z dnia na dzień wymyśla pan Ostachowicz, brakuje im pomysłu na rządzenie. Stąd takie idiotyzmy jak teraz otwarcie frontu walki ze związkami zawodowymi. Nie rozumiem tego. Jeśli ktoś uprawia politykę w taki sposób, że wchodzi w konflikty z kolejnymi zorganizowanymi grupami społecznymi to można mu wróżyć jak najgorzej.

- Wróćmy do Warszawy. Wystąpię teraz jako advocatus diaboli – dlaczego odwoływać Hannę Gronkiewicz-Waltz, która remontuje w mieście na potęgę i prowadzi prace przy II linii metra dzień i noc?

- Warszawa marnuje swój potencjał. Pani prezydent nie spełniła większości obietnic wyborczych sprzed I kadencji. Nie ma obwodnic, obiecanych trzech mostów. Nie sprawuje nadzoru nad tym, co w stolicy się dzieje. II linia metra miała być skończona przed 2012 rokiem. Brakuje wizji rozwoju miasta. Z centrum wyrzuciła kupców, a nie potrafiła dogadać się w sprawie Muzeum Sztuki Nowoczesnej i plac stoi pusty. Nikt nie tworzy spójnego systemu komunikacji, także rowerowej. Wprowadzono co prawda system wynajmowania rowerów miejskich, tylko ścieżek nie ma. Jazda na rowerze po Warszawie jest bardzo niebezpieczna, szczególnie dla dzieci. To tylko przykłady, wyliczać można długo.

- Prorządowi publicyści zarzucają Panu brak kwalifikacji do zarządzania stolicą.

- Niech się nie martwią. Jeżeli chodzi o kierowanie miastem, przede wszystkim ważny jest zespół. Mam dobre kontakty i wymieniam się doświadczeniami z częścią najlepszych polskich samorządowców. Wiem na kogo mogę liczyć, od prawie roku pracuję z grupami ekspertów. Na marginesie – pochodzę z rodziny architektoniczno-urbanistycznej, mój ojciec był architektem i urbanistą. Jeszcze przed pójściem do szkoły wiedziałem co to jest kurzawka i jak budować metro z głową. Mój brat studiował architekturę, jego córka kończy ten kierunek, mam kuzynkę i wielu kolegów architektów, znam trochę to środowisko, mogę więc liczyć i na takie wsparcie. Jako socjolog zajmowałem się też funkcjonowaniem samorządów lokalnych i dialogiem obywatelskim. I widzę potrzebę dialogu społecznego z mieszkańcami. Dziś odbywają się formalne konsultacje, często burzliwe, ale obywatelskiego głosu nikt finalnie nie uwzględnia, władza robi swoje. W Warszawie działa Biuro Komunikacji Społecznej, złożone nawet z sensownych ludzi, ale ich pozycja jest podrzędna.

- Na co postawiłby Pan w Warszawie?

- Na pewno na rozwiązanie problemu paraliżu komunikacyjnego. Nie należy ograniczać się do dwóch linii metra, tylko już projektować kolejne. Na ten cel trzeba koncentrować środki. Musimy zbudować sieć szybkiego i taniego transportu. Podobnie system ścieżek rowerowych. Jak najszybciej należy sfinalizować budowę obwodnic. W Warszawie buduje się dwa stadiony, a nie ma obwodnic. Zdecydowałbym o mądrym zagospodarowaniu centrum, czyli pl. Defilad. Ważne są centra dzielnic, które powinny funkcjonować samodzielnie jako miejsca przyjazne mieszkańcom i spełniające funkcję usługową. Rozwiązania wymagają kwestie własnościowe, dekretu Bieruta, ale zapewne nie obejdzie się bez rozwiązań ustawowych. Państwo powinno za to też wziąć odpowiedzialność finansową. Kluczowy jest dialog z mieszkańcami tak, by mieli poczucie, że współuczestniczą w podejmowaniu decyzji, a nie są – jak dziś – o decyzjach władz wyłącznie informowani.

- Spodziewa się Pan takich brudnych zagrywek jak w Elblągu?

- Oczywiście, że się spodziewam. Brudne zagrywki weszły w krew części polskich polityków. Wystarczy przypomnieć spot „Zło” – nazwany tak przez ludzi, którzy go przygotowali – w którym wyborcy PiS-u zostali pokazani jako oszalali faszyści, którzy podpalą Polskę. Niedawno okazało się, że występujący w tym spocie człowiek był prowokatorem. Wobec mnie stosowano dotąd dwie metody. Ponieważ nie mogli znaleźć nic w życiorysie, próbowano mnie ośmieszać lub przemilczać. I to się nie skończyło.

- Jarosław Kaczyński zasugerował, że mógłby Pan też być kandydatem PiS na prezydenta Polski. Jak ocenia Pan prezydenturę Bronisława Komorowskiego?

- Można mieć do niego pretensję, że przy słabym mandacie - bo wygrał wybory niewielką większością - od razu zamknął się w wieży z kości słoniowej i zaczął dzielić Polaków wywołując konflikt o krzyż na Krakowskim Przedmieściu. Wpisał się w politykę establishmentu rządzącego, który na tym konflikcie budował swoją pozycję polityczną. To bardzo destrukcyjne. Prezydent Komorowski jest współodpowiedzialny za to, że Polacy są tak dramatycznie obecnie podzieleni. Nie wykonał nawet najmniejszego gestu wobec olbrzymiej grupy Polaków, którzy na niego nie głosowali. Drugi zarzut – to jest bardzo mało aktywna prezydentura, inicjatyw ustawodawczych jak na lekarstwo. Owszem, odbywają się debaty, ale przez trzy lata prezydentury efektów tych debat prawie nie ma. Po trzecie – jest otoczony dziwnymi ludźmi od spraw bezpieczeństwa i do dziś nie wyjaśnił swoich powiązań z WSI. Powinien wyjaśnić dlaczego był jedynym posłem PO, który głosował przeciw rozwiązaniu WSI. Do tego dochodzi zdumiewające nobilitowanie dyktatora komunistycznego Jaruzelskiego w roli doradcy czy dekorowanie orderem szefa Radia Siezieniewskiego, który „wykazał się” w stanie wojennym i jeszcze nagradzanie go „za krzewienie wolności mediów”. Prezydent Polski tak się zachowywać nie powinien. Można by także wskazywać wiele uchybień w kwestiach formy i stylu. Ale przede wszystkim nie widzę dynamiki, wizji i celu tej prezydentury. Polska wymaga mądrego przywództwa i integracji.

- W podziale na Polskę solidarną i liberalną – wciąż jakoś obecnym w debacie -określiłby się Pan bardziej jako człowiek o poglądach pro-socjalnych czy pro-liberalnych?

- Jestem także ekonomistą z wykształcenia, ale nie doktrynerem. Uważam, że polityka ekonomiczna powinna być czasem bardziej keynesowska, a niekiedy bardziej liberalna, w zależności od okoliczności i możliwości. Kiedy występuje boom gospodarczy, rosną zyski, można być zdecydowanie bardziej socjalnym i zagwarantować pracownikom należny udział w zyskach, które wypracowali. Na pewno jestem zwolennikiem aktywnej roli państwa w polityce gospodarczej i kontrolowania przez nie reguł i warunków gry wolnorynkowej. Jeżeli państwo byłoby aktywne w Tychach dwa lata temu, można by np. ocalić te 1600 miejsc pracy. Ale to by wymagało racjonalnego rządzenia a obecny polski premier nie jest nawet zorientowany – jak można sądzić po memorandum gazowym czy kolejnym fiasku projektowania budżetowego - w podstawowych kwestiach polskiego bezpieczeństwa gospodarczego.

zajrzyj naFACEBOOK.COM/TYGODNIKSOLIDARNOSC

 

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka