Ultrakibol Ultrakibol
1149
BLOG

Po komentarzach do wydarzeń na Kopcu: "Tam skarb twój..."

Ultrakibol Ultrakibol Polityka Obserwuj notkę 16

Czytając kolejne komentarze do wydarzeń z pierwszego sierpnia trudno się oprzeć wrażeniu kompletnego pomieszania połączonego czasem z inwektywami. Siedzą ludzie, "po lewej stronie komputer, po prawej TV" i ferują autorytatywne opinie. Jako wieloletni uczestnik obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w koszulce "(...) z wplecionym charakterystycznym układem trzech kolorów, niepozostawiającym wątpliwości, do jakiej grupy należą (...) (sympatyczna publikacja listu czytelniczki "G.W.") chciałbym w tym multimedialnym szumie uporządkować kilka spraw. Zwłaszcza w kontekście opinii, w rodzaju "nie wiemy nic o Powstaniu", "nic nie rozumiemy", "robimy rozróby w czasie obchodów", "nie szanujemy Generała", itp. Na początek zeszłoroczne przemówienie Generała Ścibor-Rylskiego do dużej części tych, którzy ostatnio na widok prominentnej działaczki PO skandowali "precz z komuną!". Chciałoby się zapytać, co się przez ten rok zmieniło...


Niżej dokumentacja wybranych wcześniejszych rozrób związanych z Powstaniem:

pełna relacja z zeszłorocznych obchodów z udziałem legijnego kibolstwa (relacje tegoroczne pewnie pojawią się wkrótce)

relacja ze spotkania Generała z kibolami Legii Warszawa

Legioniści z życzeniami u Generała z okazji 95 urodzin

Wracając do ostatnich dni - po tym, jak działacze Legii na niedawnym meczu rozgrywanym przy Łazienkowskiej zabronili wniesienia 80-metrowego transparentu upamietniającego Powstanie Warszawskie, wczoraj w czasie pucharowego spotkania rozgrywanego przez warszawski klub w Austrii została zaprezentowana anglojęzyczna oprawa:

Chcieliśmy być wolni i wolność sobie zawdzięczać

Zanim przejdę dalej, chcę jasno podkreślić, że mimo iż niżej przedstawię pewien kontekst kontrowersyjnych wydarzeń z Kopca, zdecydowanie uważam, że nie powinno do nich dojść i nie ma dla nich żadnego usprawiedliwienia. W tym miejscu, niezależnie od różnicy w poglądach z Panem Generałem w ocenie stanu państwa i zakresu wolności, jakim dysponujemy, jako - niebuczący i nieskandujący - uczestnik uroczystości na Kopcu pragnę Pana Generała przeprosić. Mimo tego, iż pojawili się jego koledzy, którzy skandowanie poparli. Te wszystkie kontrowersje nie oznaczają jednak, że rozmaici umoralniacze mogą sobie nami - jako grupą dominującą w tamtym miejscu -  wycierać twarz, niezależnie od tego, kim są. Zwłaszcza, że akurat w tym roku na Kopcu było wiele osób po prostu przeciwnych aktualnej władzy, padły już zresztą oświadczenia z ich strony z podaniem uzasadnienia takiego, a nie innego zachowania. Część intonowanych okrzyków była "średnio kibolska". W każdym razie w komentarzach do całej sytuacji dominuje ton, jakoby stało się coś nowego, co zepsuło "ekumeniczne" politycznie dotąd uroczystości. Cóż, będzie i coś dla publikującej hurtowo "listy od czytelników" "G.W." oraz bezrefleksyjnie ją cytujących komentatorów. Niezmiennie pojawia się motyw inspiracji przez PiS. Nuda.

Spróbujmy prześledzić ewolucję - od kiedy "gwizdy i buczenia" pojawiły się na obchodach rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego i kto był ich inicjatorem. Chciałbym zacząć od fragmentów własnej relacji z roku 2008 - pierwszej rocznicy pod światłym przewodnictwem PO, którą przytoczyłem wczoraj w jednej z "salonowych" dyskusji:



Zebraliśmy się tu, jak co roku, 1 maja... przepraszam sierpnia...(02.08.2008)



Minęła kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. "Gazeta Wyborcza" znów ma problem: Na tegorocznych uroczystościach rocznicowych część kombatantów buczała podczas przemówienia premiera Donalda Tuska, a Lech Kaczyński dostał owację. To nic nowego. Wcześniej kombatanci buczeli na prezydenta Kwaśniewskiego albo premierów z lewicy. - pisze Marcin Wojciechowski (
cały tekst )

Cóż, rzeczywiście takie wydarzenia miały miejsce zarówno na Pl. Krasińskich 31.07., jak i w powązkowskich alejkach prowadzących do pomnika Gloria Victis. Autor komentarza drze szaty nad próbą zawłaszczania rocznicy przez PiS, nie wykonując najmniejszej próby wysiłku dlaczego takie spontaniczne reakcje tłumu - nie związanego z tą partią - się zdarzają. Podpowiem nieco, gdyż tradycją organu Agory jest "drążenie" tematu sprowadzające się do próby przeforsowania jego własnej interpretacji i zaserwowania jej, jako prawdy objawionej dla tzw. "inteligencji".

M. Wojciechowski sam pisze, że tradycja Powstania była żywa, zanim L. Kaczyński uczynił te obchody jednym z najważniejszych świąt - najpierw miejskich, a później państwowych. Nie dodaje jednak, gdzie wtedy byli "politycy lewicy", czy D. Tusk. Albo marszałek Komorowski, który wybrał akurat te dni, by powiedzieć w Polskim Radiu, że "nie da się żyć bez mitów", ale warto czasem sobie pozwolić na refleksję, że "powstanie było klęską". Dziennikarz "G.W." nie rejestruje najwyraźniej, że jeżeli później tacy ludzie stają przed Powstańcami i patrząc w oczy opowiadają, jaką to estymą zawsze ich darzyli (najczęściej odczytując z kartki niekończące się epistoły napisane w stylistyce akademii sprzed '89) - ktoś się może zdenerwować i właśnie takie postępowanie odebrać jako próbę wykorzystywania święta do celów politycznych. Fundamentalnego niezrozumienia sensu uroczystości wymaga traktowanie ich, jako pretekstu do pytań o polityczne aspekty i sens Powstania. Zwłaszcza, że opinie jego uczestników są na ten temat podzielone - zwykle z wyjątkiem jednej: atmosfera w mieście była taka, że musiało do niego dojść. (...)

Do rzeczy. Dlaczego niechętnie witano bezpośrednich spadkobierców partii, której zbrojne ramię "w nagrodę" za przelaną krew, po tzw. wyzwoleniu odrywało niedawnych Powstańców od stołów wigilijnych, by osadzać ich na wiele lat w kryminale, a tym, których oszczędziło - dawała "wilczy bilet" na całe życie - nie ma sensu pisać. Podobnie, jak o kolejnym kontekście - tzw. "ludzie lewicy" zwykle nie zauważali (i nie zauważają) ludzkiego aspektu całej sprawy, skupiając się w publicznych wypowiedziach na ocenach decyzji dowództwa AK. Zastanówmy się więc, z jakiego powodu wczorajszy społeczny odbiór polityków Platformy tak się różnił od tego we wcześniejszych latach - neutralnego.

Zacznijmy od przygotowań - środowiska powstańczych batalionów otrzymały od Urzędu Miasta od jednego do kilku zaproszeń do tzw. "strefy VIP". Było w niej natomiast wielu polityków aktualnej władzy. Ni stąd, ni zowąd "wyskoczył" S. Niesiołowski, którego udziału we wcześniejszych obchodach nie przypominam sobie w ogóle. Wczoraj był niemal wszędzie. Zarówno on, jak i jego - również medialni - sympatycy nie rozumieją, dlaczego ktoś taki, kto jednocześnie sprawując funkcję wicemarszałka Sejmu wciąż ubliża przeciwnikom politycznym z prezydentem włącznie - usłyszał w powązkowskich alejkach pod swoim adresem okrzyk "błazen". Problem dla nich stanowi fakt, że wielu Powstańców bardzo serio traktuje urzędy państwa, którego powstanie ich pokolenie kosztowało tak wiele. Ich głos jest cichy, bo media zwracają się do nich tylko pierwszego sierpnia każdego roku, by po raz kolejny zadać pytanie "czy Powstanie miało sens" oraz "jak to było iść kanałem - to niesamowite!".

Mimo takiej postawy Kombatantów - niechętny pomruk był reakcją na fragment przedwczorajszego przemówienia urzędującego premiera podczas Apelu Poległych. Jaki fragment? Ano taki, w którym przytoczył on opowiastkę, jak to właśnie czytał książkę profesora (dzień później przedstawianego już jako "minister") Bartoszewskiego (przypomnijmy, że premier nie czytał Traktatu Lizbońskiego, który podpisał), po raz kolejny osadzając go w roli "publicznej ikony Powstania" (czyli automatycznie usuwając w cień całą rzeszę ludzi, która w 1944 zrobiła nieporównywalnie więcej). (...)

Tymczasem wczoraj na Kopcu Powstania Warszawskiego, szef straży miejskiej (jak pamiętamy, były ochroniarz Hanny Gronkiewicz-Waltz, który wygrał konkurs, z którego wycofali się wszyscy pozostali kandydaci) był łaskaw powiedzieć, jak w tytule, a pani prezydent odwoływała się do nie znanej nikomu książki Jana Pawła II "Pamięć i ojczyzna". Przybyłych na Pl. Krasińskich uraczyła dla odmiany odczytanym z kartki kalamburem: (cytat z pamięci)

Zwracam się do symbolicznych dzieci i wnuków tych, którzy przeżyli oraz prawdziwych dzieci i wnuków tych, którzy nie żyją.

Cytat również z pamięci. Moja propozycja dla wszystkich pouczających Powstańców, jak się mają zachowywać jest więc taka - sami sobie ustawcie stołki do oglądania uroczystości na telebimie, a Tych, do których święto to należy bez ograniczeń wpuście na kwatery Ich kolegów i koleżanek. Przecież chodzi tylko o to, żeby występ rocznicowych neofitów utrwaliły kamery. Tym lepiej - wczoraj ekipy techniczne Polsat News i TVN 24 skakały po grobach żołnierzy baonów "Wigry" i "Miotła", rozstawiając platformy dla reporterów i kamerzystów w ten sposób, że część rodzin poległych nie mogła się do nich dostać, co spowodowało zresztą duże oburzenie obecnych na cmentarzu. Moje hasło na początek sierpnia 2008 - telebim dla polityków - Gloria Victis dla Bohaterów i Ich rodzin.

PS Do znanych pieriepałek stołecznego ratusza związanych z (nie)wpuszczaniem różnych osób i delegacji do stref zamkniętych wczoraj doszła i ta, że pod pomnik GV nie wpuszczono pocztów jednego ze środowisk związanych z batalionem "Parasol" oraz Solidarności Walczącej. "Bo nie"."




Podobnie było w kolejnych latach, chociaż mam wrażenie, że po katastrofie smoleńskiej jakoś się uspokoiło. Jednocześnie z obiektywnych przyczyn w uroczystościach zaczęła brać udział coraz mniejsza liczba Kombatantów. W tym miejscu, niezależnie od tytułowego cytatu ze wspominek 2008 możemy wrócić do "absurdalnego precz z komuną". Rok 2011 to był dziwny rok. Rozmaite znaki na ziemi i niebie wskazywały na duże przyspieszenie na wielu polach. Jako ultrakibol ograniczę się do naszej "działki" - opisałem ją w poprzedniej notce i odpowiedziach na komentarze. Po wielu przykładach stosowania odpowiedzialności zbiorowej i łamania praw obywatelskich oraz motywach w rodzaju czczenia bolszewickich mogił w Ossowie z okazji rocznicy Bitwy Warszawskiej hasła antykomunistyczne kierowane przez wielu kibiców pod adresem ludzi PO stały się codziennością. Część młodzieży podjęła je więc na Kopcu. W żadnym wypadku nie powinno tak się zdarzyć. Inna rzecz, że nie były one intonowane przez osoby zwykle się tym zajmujące. Duża część legijnej delegacji na Kopiec, była wcześniej pod Gloria Victis i jakoś nic się nie wydarzyło, mimo iż przybył osobiście sam Donald, który ma Tolę. Jedyne gwizdy pochodziły od stojących w bocznej alei zwolenników Antoniego Macierewicza. Kibolski tłum w białych koszulkach ze wspomnianym trójkolorowym motywem stał w skupieniu i milczał.

Wydarzenia z Kopca stały się pretekstem do próby zdyskredytowania naszych działań w sferze upamiętniania Powstania Warszawskiego. Jeżeli ktoś ma lepszy pomysł, niech na uroczystościach stawia się liczniej, niż my, organizuje spotkania z Kombatantami, porządkuje kwatery i przyozdabia je własnoręcznie wykonanymi chorągiewkami albo dostarcza paczki świąteczne dla Powstańców od siebie. Skoro wśród tak ochoczo się wypowiadających tłumów do tych działań nie widać, sugerowałbym pewne stonowanie w rozdzieraniu szat nad tym, "co kto zawłaszcza". Jedną ze świetnych ilustracji stanu państwa jest fakt, iż to okropne kibolstwo społecznie zajmuje się podobnymi kwestiami. Robi to z potrzeby serca, a jak wiemy z parafrazowanego cytatu Ewangelii św. Mateusza przytoczonego w serialu "Pan Samochodzik i Templariusze" - tam skarb twój, gdzie serce twoje.


 

Ultrakibol
O mnie Ultrakibol

Jeden z wielu zwykłych gości, w życie których wjechała z butami polityka na życzenie miłościwie nam panującego premiera - oby żył wiecznie - Tuska.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka