MJP MJP
2398
BLOG

Bolesław Prus krytycznie o Ogniem i Mieczem

MJP MJP Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 46

„Dziesiątki stronic poświęcił autor pięknemu zresztą opisowi stepów ukraińskich, a pominął ich społeczne stosunki, całe dzieło zalał krwią i pożogą, bynajmniej nie troszcząc się o ich źródła. Tymczasem człowiek nawet na widok przewróconego lasu albo powodzi ma zwyczaj pytać: skąd się to wzięło? a cóż dopiero na widok tak głębokiej rewolucji!... Co znaczy, że ta sama Rzeczpospolita, do której niegdyś wyciągano ręce z prośbą o przyłączenie, już w XVII wieku musi orężem narzucać swoją władzę Ukrainie? Co znaczy, że ta militarna potęga, która druzgotała zastępy krzyżowców albo janczarów, okazała się najzupełniej w wojnie z Chmielnickim bezsilną?”


Przystępując do charakterystyki bohaterów „Ogniem i mieczem” Prus wydziela od razu grupę postaci „nierealnych”: zalicza do nich Podbipiętę, Skrzetuskiego i Zagłobę.


„Złowroga to figura – pisze Prus o Podbipięcie. – Gdy człowiek przypomni jego monomanię ścinania głów, dziewiczość, łagodność i pobożność, wtedy – przychodzi na myśl gilotyna. Zdaje ci się że to potworne rusztowanie przybrało ludzkie kształty i od czasu do czasu poci się westchnieniami i modlitwami, jakimi mimowolnie nasiąkło przy egzekucjach”. Wyjście ze Zbaraża, ostatnia walka i śmierć Podbipięty należą do najpiękniejszych ustępów powieści. Lecz „autor na tym nie poprzestał, chciał jeszcze więcej wycisnąć łez i – sięgnął aż do nieba. „Aniołowie niebiescy wzięli jego duszę i położyli ją jako perłę jasną u stóp Królowej Anielskiej”. Otóż, jeśli o rzeczach niebieskich wolno mieć własne zdanie, to ośmieliłbym się mniemać – pisze Prus wręcz po boyowsku – że Królowa Anielska na taką perełkę spoglądać musiała ostrożnie i z daleka… Raczej wbitemu na pal Sucho-ruce należałby się tam jakiś skromny kącik”.


Równie nierealny jest Skrzetuski „nie dlatego że dumny jak król z Chmielnickim, był jednocześnie wybornym sługą ks. Wiśniowieckiego, nie dlatego że kochał się i był waleczny, ale że do tego wszystkiego był jeszcze studnią poświęceń. Jeżeli tylko w powieści znalazła się jaka Golgota, z pewnością na jej szczycie krzyżował się „poważny i smutny” pan Skrzetuski… Czasem jest on tylko chórem z greckich tragedii, niekiedy zaś samym Jezusem Chrystusem. Człowiekiem – ironizuje Prus – staje się tylko wówczas gdy trzeba znaleźć się w winiarni Dopuła i wybić drzwi głową Czaplińskiego, albo też obiecywać Helenie dwunastu synów, dwanaście takich jak on abstrakcji”. Dalej Prus określił postać Skrzetuskiego jako „Jezus Chrystus w roli oficera jazdy”.


„W jego powieści nie widzimy ani wyzyskiwanego ludu, ani pogardzanych popów, ani weteranów rozpamiętujących czasy sławy i równouprawnienia pod sztandarami Rzeczypospolitej. Nie widzimy ani chciwych grosza panów i panków, ani zgrai Żydów-oficjalistów, ani Żydów podsuwających nowe plany wyzysku lub wyzyskujących na własną rękę. Nie widzimy tych, których bito, którym zabierano fortuny, żony lub córki. Słyszymy tylko niekiedy lekkie wzmianki … Nie widzę potrzeby wspominać o sprawiedliwości autora. Jest ona tylko pozorną … Naprawdę Sienkiewicz jest grzeczny tylko dla kilku figur kozackich. Masę traktuje jak stado wściekłych psów, którym miejsce duszy zastępuje cuchnąca para wódki”.


 „Ale w tej samej powieści obok sprawy ludzkiej znajduje się inna, nieskończenie większa: sprawa między Rzeczpospolitą i Kozaczyzną. Przypatrzmy się jej pierwiastkom według Dwu lat dziejów naszych Szajnochy; zresztą według podręczników Szujskiego i Bobrzyńskiego. Materiałem palnym była masa ludności, rusińska i prawosławna … Tę ludność magnaci i szlachta, zarówno Polacy, jak Rusini, dzielnie wspierani przez Żydów, okładali rozmaitymi powinnościami i ciągnęli do pańszczyzny. … znalazły się obok nich i prochy, nawet cała mina. Było nią wojsko kozackie, weterani spod Cecory i Chocimia, pulki okryte europejską sławą, niegdyś niesłychanie wierne i Rzeczpospolitej użyteczne. Była to klasa wojowników - taki sam materiał, z jakiego wyrosła szlachta wszystkich narodów - dzicy wprawdzie, ale pod względem cywilizacyjnym nie niżsi od rycerzy Bolesława Wielkiego, może Łokietka, a może i od zwycięzców spod Grunwaldu. Temu wojsku, pomimo pokornych próśb z jednej, a uroczystych obietnic z drugiej strony, nie wypłacano żołdu, a zarazem nie pozwalano napadać Tatarów. A gdy rozwściekleni biedą rzucili się na rabunek dworów, co niejednokrotnie robiły i głodne wojska polskie, karano ich surowo. Wybuchły bunty, okrutnie uśmierzone i - runęła autonomia wojsk kozackich. Część ich oddano pod komendę hetmanów Rzeczpospolitej, inni weszli w skład wojsk różnych magnatów, a resztę rozpędzono i usiłowano zamienić na chłopów. Łatwo pojąć, jakie uczucia wywołało podobne postępowanie, tym bardziej że nawet ludzie prywatni nie szczędzili szykan przydeptanym Kozakom. Przykładem jest choćby sprawa Chmielnickiego z Czaplińskim.”


„Tymczasem w Rzeczpospolitej duch militarny tak upadł, że widzieli to nawet posłowie obcych mocarstw. Dalej - klasa rządząca rozdarła się na trzy wrogie potęgi: wielcy kapitaliści, czyli magnaci, politykowali na własną rękę i stopniowo okuwali mniejszych kapitalistów, czyli szlachtę, swoją potęgą lub pieniędzmi; dwie te zaś siły razem pracowały nad ograniczeniem władzy królewskiej i - powiedzmy dokładniej - nad obaleniem i zgnojeniem wszelkiej władzy i rządu.”


„Stosunki były takie, że się Gdańsk naigrywał królowi, który, z drugiej strony, gotując się do wojny z Turcją, nie odbywał narad z senatorami z obawy, ażeby sułtan nie dowiedział się przed czasem o wojnie, naturalnie - za pieniądze!... Dodajmy, że oba stany, rycerski i senatorski, ani chciały słyszeć o zasileniu skarbu albo o powiększeniu armii i że ta garść wojska, jaka była podówczas, cierpiała wszelkiego rodzaju nędzę.”


„Zresztą przed Sienkiewiczem zrobił to samo Bartoszewicz w myśl błędnej zasady, że historia Polski to historia jej możnych rodzin.”

„W jakiż teraz sposób Sienkiewicz przedstawił Wiśniowieckiego? Oto jako męża opatrznościowego, nie zrozumianego i nie popieranego ojca ojczyzny. Jest on surowy, nawet srogi, ale z pobudek politycznych. Jeżeli wbija na pal Kozaków, to tylko dla ich własnego dobra; jeżeli zrywa zawieszenie broni, to dla chwały i szczęścia Rzeczypospolitej.”
Poza robieniem z mordercy, warchoła i egoisty „męża opatrznościowego”, Prus zarzuca Sienkiewiczowi także robienie z postaci Chmielnickiego, którą Prus uważa za tragiczną i skomplikowaną – brutalnego pijaka, pieniacza , żałosnego intryganta. „Tak wyglądają buntownicy tylko w spisach swoich nieprzyjaciół, ale nie w naturze…”  Prus obszernie rozpisuje się nad złożonością i głębią postaci Chmielnickiego, a w jej przedstawieniu u Sienkiewicza widzi spłycenie i poniżanie przeciwnika.
„Obaj mają ambicją, ale jeden poddaje ją idei wyższej, drugi obawie lub interesowi. Obaj są srodzy, ale jeden jest politykiem, drugi dzikim zwierzęciem. Obaj są potentaci, ale jeden urodził się nim, drugi jest dorobkiewiczem, który wdarł się na wyżynę zmęczony, rozgorączkowany. Obu otacza grono sług, ale jeden całuje swoich za ich cnoty, drugi tylko bije swoich za wady. Obaj mają chwilę zwątpienia, w której jeden modli się, drugi pije. Jeden z nich rozkazuje, drugi wrzeszczy; jeden jest samowładnym panem swego sztabu, drugi musi posługiwać się kłamliwymi fortelami wobec oszalałych pijaków; jeden myśli o Rzeczypospolitej, drugi albo o swoich krzywdach, albo o swoim strachu, albo o swojej ambicji.”


Prus wskazuje na scenę dyskusji Chmielnickiego z Rzewuskim i jest tak zniesmaczony miałkim i słabym przedstawieniem racji strony kozackiej, że sam pisze twardszą odpowiedź Chmielnickiego:


„- Jak ty śmiesz - rzekłby Chmielnicki - przemawiać do mnie w imieniu Rzeczypospolitej, sługo Wiśniowieckiego? Król niech dziś przemawia od niej, nie jurgieltnicy. Ale król, choć uznał nasze krzywdy, ma związane ręce. I co to za Rzeczpospolita, w której twój pan i jemu podobni zdławili chłopa, ubezwładnili szlachcica, ogłodzili armię i rozbili albo zgnoili wszelką władzę? Co ty mi gadasz o ich zamkach, które są ogniwami naszych kajdan; co o ich obronie tej ziemi? Alboż oni nie chodzili do Krymu, Synopy, Trebizondy, Warny i Carogrodu?... A czy nie oni wypierali się nas, ile razy było im wygodniej, czy nie oni opuścili nas, gdy było trzeba stworzyć organizacją, nie oni denuncjowali nas przed Batorym? Czy nie oni zagarnąwszy ziemię chcą mieć z nas robocze bydło, czy nie oni wolą płacić haracz Tatarom niż żołd zaporoskiemu wojsku? A co nam dali za Cecorę i Chocim, nie licząc innych prac? Bat i pańszczyznę. I przed kim to ma ugiąć kark wojsko zaporoskie, komu oddać broń i sztandary? Nie rycerzom - handlarzom. Już im obmierzła wojna, a pachnie tylko dukat. Więc sprzedają chłopa Żydom, świnie i pszenicę Niemcom, swoje głosy tym, co lepiej płacą, króla w Gdańsku, a Rzeczpospolitę w Wiedniu, Sztokholmie, Konstantynopolu - gdzie się da. Twój pan i jemu podobni to rak, co pożarł armię i władzę, a w końcu stoczy Rzeczpospolitę, jeżeli ja go nie wytnę i nie wypalę z przepisu króla. Przeciw tej gangrenie z diabłem się sprzymierzę, nie tylko z Tatarami; sto tysięcy oddam w niewolę, aby wydobyć z niej cały naród. A ty, Skrzetuski, wracaj do twego pana, ażeby miał mu kto podać strzemię, jak będzie uciekał. Nie dlategom cię wykupił i wysłuchał, żeś jego poseł, ale żeś mi ocalił życie. Nie lubię być dłużnikiem oficjalisty Wiśniowieckich.”

Wypowiedzi Prusa pochodzą z jego recenzji „Ogniem i mieczem”, wydrukowanej w 1884r. w Tygodniku „Kraj”. Jest ona dostępna online, jest dosyć długa, a to są tylko fragmenty.

MJP
O mnie MJP

Nazywam się Michał Piekut, jestem katolikiem, rygorystą moralnym i uniwersalistą, dodatkowo popieram wolny rynek. Mam też stronę o nazwie Uniwersalizm Indywidualistyczny. https://www.facebook.com https://uniwersalizmindywidualistyczny.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura