Valril Valril
42
BLOG

Kilka słow o pryw....

Valril Valril Gospodarka Obserwuj notkę 4

Istotnym warunkiem szybszego i stabilnego wzrostu gospodarczego jest rozwój sektora

prywatnego. Dokonuje się on w drodze konsekwentnej realizacji procesów prywatyzacyjnych,

które skutecznie przyczyniają się do wzrostu inwestycji, poprawy kondycji finansowej

podmiotów, optymalizacji procesów wytwórczych i uzyskiwania trwałej zdolności do

konkurowania na rynku globalnym, ale również wpływają na równowagę budżetu państwa.

Z dokumentu: Kierunki prywatyzacji majątku Skarbu Państwa w 2010 roku.

Koniec z tematami zastępczymi i walką polityczną. Nie chce się w to wciągać bo nie taki miał być sens pisania tego bloga. Przechodzę więc do meritum – do gospodarki i do reform. Znając moje pióro, tezy będą przeplatać się z pytaniami za co góry przepraszam. Na sam początek serii poważniejszych i istotniejszych tematów – prywatyzacja.
Słowo to w niektórych kręgach wzbudza panikę i skojarzenia z tym co najgorsze. Nic bardziej mylneg,o rozsądnie prowadzona prywatyzacja to rzecz nieunikniona. Wolny rynek właśnie funkcjonuje na fundamencie sektora prywatnego nie publicznego ( w większości!). Ostatnio prof. Balcerowicz stwierdził, że wolny rynek będzie w Polsce wtedy gdy żaden polityk nie będzie mógł zmieniać rad nadzorczych żadnej firmy w Polsce.  Słuszna teza, skądinąd poparta nie byle jakim raportem. Kontrola przeprowadzona przez NIK i opublikowana w grudniu 2009 r., na temat zarządzania spółkami skarbu państwa w latach 2004 – 2008 nie pozostawia suchej nitki na kolejnych ekipach rządzących. Sektor publiczny kuleje i to poważnie. Zarzuty jakie NIK ma pod adresem kolejnych ministrów gospodarki i skarbu państwa to: brak audytu zewnętrznego( zaledwie 37 przypadków przez 4 lata w 1200 spółkach! ) , udzielanie absolutorium zarządowi, który wadliwie zarządza spółką przynoszącą straty finansowe, łamania zasady niepołączalności (tj. osoby zasiadające w radach nadzorczych spółek skarbu państwa posiadają, mimo zakazu konstytucyjnego, udziały w innych spółkach), wypłacanie dodatkowych premii dla zarządów. Ponadto każda kolejna ekipa wymieniała ludzi w zarządzie na swoich(65% wymienianych członków rad w trakcie kadencji!) . Co powodowało nieuzasadnione rotacje i przyjęcia na kryteriach nie mających nic wspólnego z kwalifikacjami do pełnienia takich funkcji. Zasady naboru do Rad pozostają pod wielkim znakiem zapytania co do przejrzystości i zgodności z prawem. Osoby zatrudniane często nie miały doświadczenia w zarządzaniu firmą, nie mówiąc już o częstych brakach w edukacji.   NIK jednoznacznie stwierdza: Skarb Państwa ma tak dużo spółek do kontroli, że wyrażając się kolokwialnie nie ogarnia tego. Stąd tylko niewielki ułamek przedsiębiorstw państwowych wypłaca na rzecz budżetu dywidendy. Pozwolę sobie zacytować fragment:

Utrzymywanie znaczącej liczby spółek generuje znaczne koszty,

związane choćby ze sprawowaniem nadzoru, w tym z koniecznościądelegowania

przedstawicieli na Walne Zgromadzenia. Taka sytuacja prowadzi do zbędnego

rozproszenia czynności nadzorczych i „zamrażania”środków publicznych.

Następstwem takiego rozproszenia działańjest faktyczne utrudnienie

sprawowania nadzoru właścicielskiego w sposób rzetelny.

Jak widać, NIK daje jasno do zrozumienia, prywatyzacja aż się prosi o realizację. Spółki Państwowe nie przynoszą zysku a tylko pochłaniają pieniądze z budżetu. Dane z grudnia 2009 mówią o ponad 1300 spółkach z udziałem państwa, w tym ponad 500 z większościowym udziałem Skarbu Państwa. Stawiam tu pytanie, jak to ujarzmić, by wszystko funkcjonowało dobrze, skoro co cztery czy nawet mniej lat zmienia się rząd i zmienia się wtedy  i strategia i zarząd i polityka owego przedsiębiorstwa. Widać to jak na dłoni, że to szkodzi.
Przejdę do wniosków NIKu: lata 2004-2008 to: brak nadzoru właścicielskiego nad spółkami, brak szczegółowych planów rozwoju i restrukturyzacji a jedyne stawianie ogólnikowych celów prawie zawszę oderwanych od rzeczywistości a spisanych jedynie pro forma. Nawet w dziedzinie energetyki paliw jaką jest górnictwo, Skarb Państwa nie organizował wymaganych raz na pół roku spotkań z organami spółek, co sprawiało, że rady rządziły jak chciały a własność Państwa była tylko formalna. Zabrakło analizy i pociągania do odpowiedzialności rad i prezesów spółek. Kolejne braki wedle NIK to brak raportów kwartalnych, nieaktualne raporty końcowo roczne, a przy tym wzrost zatrudnienia w jednostkach nadzorczych ( wzrost biurokracji największy w latach 2006 i 2007 do szczytowych nowych 155 etatów, które nic nie dały z powodu rozproszenia po niższych jednostkach organizacyjnych ministerstw skarbu państwa i gospodarki.
Dywidendy w latach 2004-2008 wyniosły zaledwie 11 mld złotych z zaledwie 15% spółek. Pozostałe 75% przyniosło jedynie straty, które pokryć musiał budżet państwa.
Na koniec podam tylko pewną liczbę którą trafi zapewne do każdego - 499 088,82 tys. Z
ł tyle kosztowało nas podatników, niesubordynacja, oszustwo, niegospodarność, nepotyzm, korupcja i brak kontroli nad spółkami skarbu państwa. Potężna kwota, czyż nie? I teraz niech mi ktoś powie, że państwo zyskuje na setkach nierentownych, niezmodernizowanych, niekonkurencyjnych przedsiębiorstwach.
Prywatyzacja jest niezbędna, o ile przeprowadzi się ją właściwie, nie tak jak prywatyzację i restrukturyzację polskich stoczni. Tu trzeba sięgnąć po kolejny raport NIK na temat tym razem na temat Stoczni. Okres kontroli to lata 2005-2008 z uwzględnieniem lat późniejszych jak i wcześniejszych. Oszczędzę państwu przykrych szczegółów na temat nieudolności administracji państwowej takiej jak, zakończenie restrukturyzacji Stoczni Gdańsk i Gdynia w trakcie transformacji. Skończyło się jak skończyło- Gdańsk pod ISD trwa, Gdynia i Szczecin stoją. Chce pokazać, właśnie na przykładzie naszych zachodnich sąsiadów, że można sprywatyzować tak wielką gałąź przemysłu jak Stocznie. Zaraz po zjednoczeniu RFN i NRD przystąpiono do restrukturyzacji i prywatyzacji. Państwo Niemieckie zdołało przekonać KE, by jednak dofinansować transformację w stoczniach Niemieckich i mimo, że Bruksela oponowała i zablokowała część pomocy to jednak Niemcy odnieśli na tym polu sukces. Od 2006 roku z budżetu dotowana jest ważna dziedziną jaką jest rozwój technologiczny. Dotację, te zgodnie z dyrektywą KE, w razie sukcesu i zysków stoczni mają być zwrócone do budżetu Niemiec. I jak na tym wyszli? Kilka nierentownych i przestarzałych stoczni zamknięto. Niemcy znaleźli niszę i widząc, że w dziedzinie wielkich statków przemysłowych nie mają szans z Azją, produkują statki pasażerskie i jachty. Ich przemysł stoczniowy przynosi obrót w granicach 5-15 mld€ rocznie z ok. 60 stoczni funkcjonujących obecnie w RFN. Są liderami w tym przemyśle w Europie. Kryzys przetrwały, zredukowano zatrudnienie z powodu braku zamówień. Pakiet antykryzysowy rządu w Berlinie, objął też stocznie, które skorzystały bo mogły. U nas przez lata pompowano setki milionów złotych w stocznie, które teraz są zlikwidowane i poszczególne elementy są sukcesywnie wyprzedawane za bezcen, z brakiem gwarancji uruchomienia kiedykolwiek jakiejkolwiek produkcji. Można uratować i unowocześnić przemysł? Można. Można przekonać KE? Można. Naprawdę trzeba chcieć, a nie twierdzić podstawnie czy bezpodstawnie, że KE blokuje dotację Polski na polskie stocznie by nie robić konkurencji Niemcom. KE nie ufam nam bo pompowaliśmy pieniądze w stocznie bez planu, bez pojęcia i bez zgody i wiedzy KE co zaznacza w swym raporcie NIK. Z drugiej strony są związki zawodowe, które nie zgadzają się na ciecie kadr. Muszą zrozumieć, jeden fakt, który wytłumaczę na przykładzie, który usłyszałem lub przeczytałem, niestety nie pamiętam już gdzie.
Czy będąc przedsiębiorcą i kupując sklep w którym byłoby 10 ekspedientek i 5 dostawców, kupiłbyś go wiedząc, że do sprawnego i korzystnego z Twojego punktu widzenia wystarczą 4 ekspedientki i 2 dostawców? Nie sądzę.
Tak samo, nikt nie kupi całych stoczni, to są za duże zakłady, budowane lata temu, nie przystosowane do dzisiejszego wolnego rynku. Nie potrzeba też tylu pracowników, i jeżeli z powiedzmy 10 tys. Ma pracę stracić 7 tys. lub 10 tys. To chyba lepiej będzie gdy to 3 tys. pozostanie na miejscach pracy. I to jest apel do związków – nie bójcie się restrukturyzacji i prywatyzacji. Kto wie, może firma sprzedana za granicę kiedyś zwiększy zatrudnienie i znów będzie zapotrzebowanie na fachowców. W tym całym entuzjazmie pro prywatyzacyjnym należy ostrożnie podchodzić do sprzedaży udziałów w spółkach odpowiedzialnych za energetykę. Z punktu widzenia Polaka i braku takich inwestorów w naszym kraju, bezpieczniej dla całego narodu będzie przeczekania jeszcze kilku lat zanim sprzeda się Orlen, LOTOS, PGNiG czy PGE. Sprzedaż uzdrowisk, małych zakładów i dużych acz nie przynoszących zysków a straty jak najbardziej. Jest tylko jeden szkopuł – potrzeba rozsądku i naprawdę rozwagi. A w to póki co do końca nie wierzę. Istnieje o wiele więcej za niż przeciw za prywatyzacją znacznej części przemysłu należącego do państwa. Poza zyskami z sprzedaży, są jeszcze oszczędności, bo nie trzeba będzie dokładać do nierentownych zakładów, które po przejęciu przez inwestora obytego w świecie biznesu ma szansę dostać drugie życie i być miejscem pracy dla wielu ludzi. I można będzie nie podwyższać podatków, bo i dziura się zmniejszy i to znacznie. Jeszcze argument za prywatyzacją kolei – Spółka PKP, po restrukturyzacji jest gotowa do sprzedaży. Jestem zdania, że państwo nadal powinno administrować przez PKP S.A, PKP ENERGETYKA i PKP PLK, linie, trakcję i dworce, jako rzeczy użyteczności publicznej. Jednak na rynku przewozów potrzeba konkurencji, będzie więcej przewoźników, będzie konkurencja, skończy się monopol PKP, ceny biletów spadną, zacznie się wyścig o podróżujących a skorzystać na tym może nie kto inny tylko my – obywatele. Nam miejscu będzie tu cytat ekonomisty Ludwiga von Misesa
Należy cały czas inwestować w te dziedziny, które najlepiej spełniają oczekiwania

klientów. Działanie rynku polega na codziennie powtarzanym plebiscycie, bezlitośnie

wyrzucającym z szeregu bogacących się ludzi tych, którzy nie angażują swego kapitału na rzecz

spełniania oczekiwań społeczeństwa
Wydaje się, że to główne przesłanie sprzedaży spółek przez państwo – bo w wolnym rynku to własność prywatna napędza gospodarkę. Czekam na ruchy rządu, tego i następnych. Kto pierwszy sięgnie po rozum do głowy?

Valril
O mnie Valril

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka