Kilka tygodni temu prezydent Donald Trump i prezydent Rosji Władimir Putin rozmawiali przez telefon przez ponad dwie godziny. Rozmowa, określona jako „ bardzo owocna ”, doprowadziła do zorganizowania spotkania sekretarza stanu Marco Rubio z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem, a następnie spotkania Trumpa z Putinem w Budapeszcie. Nadzieje były duże.
Jednak wkrótce potem Biały Dom nałożył poważne sankcje na rosyjską ropę, a obiecane spotkanie Trumpa i Putina zostało odwołane.
Co się stało? Według „Financial Times ” , rozmowa telefoniczna między Rubio a Ławrowem przebiegała w „ napiętej atmosferze ”. Kilka dni później rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wysłało do Stanów Zjednoczonych notatkę, w której powtórzyło pierwotne żądanie Moskwy dotyczące zajęcia się podstawowymi przyczynami wojny, w tym gwarancję, że Ukraina nigdy nie przystąpi do NATO. Rubio powiedział Trumpowi, że Rosja jest nieugięta w kwestii jego „ maksymalistycznych ” żądań i „ nie wykazuje woli negocjacji ”.
Ale nie do końca tak jest. Putin jasno dał do zrozumienia jeszcze przed rozpoczęciem wojny, w tym w propozycji bezpieczeństwa przesłanej Stanom Zjednoczonym i NATO w grudniu 2021 roku, że warunkiem było nieprzyjmowanie Ukrainy do NATO oraz ochrona etnicznych Rosjan we wschodnim Donbasie. Moskwa postrzega militarny i kulturowy atak na Donbas jako egzystencjalne zagrożenie dla etnicznych Rosjan mieszkających na Ukrainie, a ekspansję NATO na Ukrainę jako egzystencjalne zagrożenie dla Rosji. Obie kwestie są postrzegane jako kwestia przetrwania i żadna z nich nie podlega negocjacjom; stąd nieustępliwość.
Z punktu widzenia Rosji jednak żądania te nie są „ maksymalistyczne ”, lecz po prostu żądaniem, aby w końcu zrealizowano obietnice złożone przez Zachód.
Złożono dwie obietnice; nowsza miała na celu rozwiązanie kryzysu w Donbasie. Wspierany przez USA zamach stanu w Kijowie w 2014 roku zapoczątkował monistyczną, etniczno-nacjonalistyczną wersję Ukrainy, która podważyła pluralistyczną wizję narodu, na którą liczyli etniczni Rosjanie. Porozumienia mińskie z 2014 i 2015 roku, wynegocjowane przez Niemcy i Francję, a uzgodnione przez Ukrainę i Rosję, miały dać Ukrainie możliwość zachowania Donbasu, a Donbasowi – osiągnięcia pożądanego pokoju i pluralizmu, pokojowego zwrotu Donbasu Ukrainie i przyznania jej pewnego poziomu autonomii.
Porozumienia mińskie obiecywały rozwiązanie dyplomatyczne i ochronę praw kulturalnych etnicznych Ukraińców rosyjskich, ale nigdy nie zostały wdrożone, ponieważ nigdy nie miały być wdrażane. Wszyscy partnerzy Putina w procesie mińskim przyznali, że porozumienia były usypiającym oszustwem, mającym na celu skłonienie Rosji do zawieszenia broni obietnicą pokojowego rozwiązania, podczas gdy w rzeczywistości dały Ukrainie czas na zbudowanie sił zbrojnych zdolnych do osiągnięcia rozwiązania militarnego.
Wówczas kanclerz Niemiec Angela Merkel stwierdziła , że porozumienia mińskie miały na celu „ kupienie Ukrainie czasu, którego potrzebuje, aby lepiej odeprzeć atak rosyjski ”, przyznając, że celem negocjacji nie było rozwiązanie pokojowe, ale militarne: „ Porozumienie mińskie z 2014 r. było próbą kupienia Ukrainie czasu ”, a Kijów „ wykorzystał ten czas, aby stać się silniejszym, jak widać dzisiaj ”.
Gdy zapytano prezydenta Francji François Hollande’a, czy „uważa, że negocjacje w Mińsku miały na celu opóźnienie rosyjskich działań na Ukrainie”, odpowiedział : „Tak, Angela Merkel ma rację w tej kwestii”, dodając, że „ Ukraina wzmocniła swoją pozycję militarną ” i że „ to dzięki porozumieniom mińskim armia ukraińska miała taką możliwość ”.
Petro Poroszenko, ówczesny prezydent Ukrainy, podsumował zeznania , mówiąc, że „największym osiągnięciem dyplomatycznym ” porozumienia mińskiego było to, że „ uchroniło ono Rosję… przed wojną na pełną skalę ”. Poroszenko powiedział ukraińskim i innym mediom : "Osiągnęliśmy wszystko , czego chcieliśmy. Naszym celem było przede wszystkim powstrzymanie zagrożenia, a przynajmniej opóźnienie wojny, aby dać sobie osiem lat na przywrócenie wzrostu gospodarczego i zbudowanie potężnych sił zbrojnych".
Zamiast dyplomacji i pokoju, ludność Donbasu była zagrożona zarówno militarnie, jak i kulturowo. W tygodniach poprzedzających rosyjską inwazję Ukraina zintensyfikowała ataki militarne na Donbas. Już w lutym 2021 roku „opracowano plany”, a wojska „przygotowywały się” do „operacji ofensywnych na obszarach miejskich” Donbasu. Rusłan Chomczak, ówczesny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy, stwierdził w wywiadzie, że Ukraina jest „dzisiaj gotowa” do „ofensywy” na Donbasie.
W 2022 roku, przed rosyjską ekspansją na zachodniej granicy z Donbasem, Ukraina zgromadziła wzdłuż niej prawie 60 000 elitarnych żołnierzy, wspieranych przez drony. Richard Sakwa mówi , że „na Ukrainie panował prawdziwy niepokój”, że grozi eskalacja siedmioletniej wojny domowej i inwazja na zamieszkany głównie przez ludność rosyjską region Donbasu. Mniej więcej w tym samym czasie, w lutym 2022 roku, niepokój ten spotęgował gwałtowny wzrost ostrzału ukraińskiej artylerii w Donbasie, zaobserwowany przez Misję Obserwacji Granic Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE).
Jak wspomniano, atak miał charakter nie tylko militarny, ale także kulturowy. Rosjanie w Donbasie padli ofiarą ataków na swój język, kulturę, religię, media, prawa i własność.
Zełenski zakazał działalności partii politycznych broniących praw kulturalnych etnicznych Rosjan na Ukrainie. Ograniczył i cenzurował media oraz naruszył konstytucję, ograniczając działalność organizacji religijnych powiązanych z etnicznymi Rosjanami na Ukrainie. Promował monistyczną wizję, która nie pozostawia miejsca na nic etnicznie rosyjskiego. Kultura rosyjska została w dużej mierze wykluczona ze sfery publicznej. Język rosyjski, którym posługuje się tak wiele osób w Donbasie, został wykluczony z sektora usług i stał się celem ataków mediów, książek, filmów i muzyki, pomimo że Konstytucja Ukrainy gwarantuje, że „ [na Ukrainie] zagwarantowany jest swobodny rozwój, używanie i ochrona języka rosyjskiego i innych języków mniejszości narodowych Ukrainy ”.
W obawie o swoją kulturę i bezpieczeństwo, w maju 2014 roku 89,7% mieszkańców Donbasu opowiedziało się za samorządem, a 96,2% mieszkańców Ługańska za niepodległością. Moskwa nie uznała wyników, ale oświadczyła, że należy uszanować wolę narodu. Po inwazji Rosji na Ukrainę, 98% mieszkańców Ługańska i 99% mieszkańców Doniecka opowiedziało się za przyłączeniem do Rosji. Wyniki referendów odzwierciedlają historyczne i współczesne nastroje w regionie.
Mieszkańcy Donbasu od dawna zabiegali o ochronę ze strony Rosji, a Rosja od dawna starała się ją zapewnić. Stany Zjednoczone i ich zachodni partnerzy krytykowali referenda i reakcję Rosji, powołując się na zawartą w Karcie Narodów Zjednoczonych zasadę integralności terytorialnej istniejących państw. Rosja jednak odpowiedziała, powołując się na zawartą w Karcie zasadę prawa narodów do samostanowienia, równie wiążącą. Jak argumentował Ławrow niejednokrotnie, Deklaracja Narodów Zjednoczonych z 1970 roku „ stanowi o obowiązku państw poszanowania integralności terytorialnej państw, pod warunkiem, że „działają one zgodnie z zasadą równych praw i samostanowienia narodów… i w związku z tym mają zapewniony rząd reprezentujący cały naród zamieszkujący dane terytorium ”.
Druga obietnica dotyczyła tego, że NATO nie rozszerzy się na granice Ukrainy i Rosji. Ta obietnica składała się z dwóch części. Pierwsza, jak wynika z odtajnionych dokumentów , to obietnica NATO złożona Gorbaczowowi, że sojusz wojskowy nie będzie się rozszerzał na wschód poza granice Niemiec. Obietnica ta mogła nawet osiągnąć poziom porozumienia, które stanowiło, że jeśli Rosja pozwoli zjednoczonym Niemcom pozostać w NATO, to NATO nie rozszerzy się na wschód.
Obietnicę tę złożyło nie tylko NATO, ale także Ukraina. Artykuł IX Deklaracji Suwerenności Państwowej Ukrainy z 1990 roku, "Bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne ”, stanowi, że Ukraina „ uroczyście deklaruje swój zamiar stania się państwem trwale neutralnym, nieuczestniczącym w blokach wojskowych… ”. Ta obietnica, która zobowiązywała Ukrainę do neutralności i zabraniała jej przystępowania do jakichkolwiek sojuszy wojskowych, została później wpisana do Konstytucji Ukrainy.
W 2019 r. Ukraina zmieniła swoją konstytucję bez głosowania ani referendum, wprowadzając wymóg, aby wszystkie przyszłe rządy ubiegały się o członkostwo w NATO.
Ławrow powiedział, że Rosja „uznała suwerenność Ukrainy w 1991 r. na podstawie Deklaracji Niepodległości przyjętej przez Ukrainę po wystąpieniu ze Związku Radzieckiego”. Następnie podkreślił, że „jednym z głównych punktów [Rosji] w deklaracji było to, że Ukraina będzie krajem niezaangażowanym i niesprzymierzonym, który nie przystąpi do żadnego sojuszu wojskowego”. W wywiadzie udzielonym w zeszłym tygodniu Ławrow powtórzył , że „ uznaliśmy Ukrainę na podstawie jej Deklaracji Niepodległości i jej Konstytucji ”.
Stany Zjednoczone i Zachód oskarżają Putina o niechęć do kompromisu w sprawie "maksymalistycznych" żądań Moskwy. Jednak z perspektywy Rosji żądania te nie są maksymalistyczne ani nierozsądne; sprowadzają się jedynie do żądania dotrzymania wcześniejszych obietnic. I nie chcą negocjować tych obietnic, ponieważ z perspektywy Rosji obietnica z Mińska ma żywotne znaczenie dla etnicznych Ukraińców pochodzenia rosyjskiego z Donbasu, a obietnica z NATO ma żywotne znaczenie dla Rosji. Negocjacje nie będą postępowały, dopóki Zachód nie uzna, że Rosja nie zaprzestanie walk ani nie będzie negocjować tych zachodnich obietnic.
Inne tematy w dziale Polityka