Walpurg Walpurg
79
BLOG

Wiem, kto pobił Cugier-Kotkę!

Walpurg Walpurg Polityka Obserwuj notkę 28

Annę Cugier-Kotkę, aktorkę ze spotu PiS, pobił… Gejobomber, czyli ludzie Kaczyńskich. Cztery lata temu wyszedł majstersztyk, tym razem akcja nie udała się jednak.

Miało być tak, jak cztery lata temu. Wtedy tuż przed wyborami prezydenckimi w kilku miejscach Warszawy znalazły się atrapy ładunków wybuchowych. Z odsieczą przeciwko złu ruszył ówczesny szeryf Warszawy Lech Kaczyński. Ktoś, kto z otwartą przyłbicą wyjechał na niebezpieczne stołeczne ulice,  musiał wygrać wybory! Tym razem zasada miała być zastosowana a rebours – drobna sympatyczna aktorka, która z przyczyn najpewniej ideowych zmieniła front i zaczęła reklamować PiS zamiast PO, miała zostać dotkliwie pobita: na osiedlu, tam, gdzie powinna czuć się bezpieczna, napadają ją wysocy bandyci i wulgarnie krzycząc biją ją. Telefon do TVN24 już był przygotowany, mail do Alertu24 też czekał na wysłanie. Wiadomość o takim pobiciu kilka godzin przed otwarciem lokali wyborczych miała wywołać sensację i psychologiczną reakcję współczucia.
 
Ale coś nie wyszło… Może pani Ania, kiedy sama uderzyła się o kant meblościanki, zrobiła to zbyt słabo i zasinienie za szybko zeszło? A może lekarz, który lekkiego sinika miał opisać w obdukcji jako „rozległe obrażenia wewnętrzne” stchórzył przed CBA? A może okazało się, że w miejscu, gdzie rzekomo aktorka miała zostać pobita, cały dzień siedział staruszek na ławce i widział, że nikt nikogo tam nie pobił?
 
Porównajmy sprawę „pobitej aktorki” ze sprawą Gejobombera!
 
Po pierwsze, na rzekomego sprawcę wytypowano oczywistego przeciwnika – w 2005 roku wybrano gejów, którym Kaczyński zabronił Parady Równości. „Ciemny lud” (to retoryka posła Kurskiego z PiS) musiał to kupić – pedały zemściły się na szeryfie Warszawy – taki miał być komunikat. Teraz jest podobnie – aktorkę miał pobić ktoś zarzucający jej opowiedzenie się po stronie PiS, a więc najpewniej ktoś z Platformy. PO nienawidzi PiS, więc nawet aktorce jakiś wysłannik Tuska przygrzmoci – tak miał brzmieć przekaz dla „ciemnego ludu”.
 
Po drugie, zadbano, by nie było świadków. Skoro „ciemny lud” nie zorientował się, że jest rzeczą po prostu niemożliwą, by w środku Warszawy można było bez świadków rozłożyć kilka atrap ładunków wybuchowych w kilku różnych miejscach, to tym bardziej uda się z małym osiedlem. Akcja z Gejobomberem była przeprowadzona przecież nie przez jakiegoś amatora (choć policja do dzisiaj wzywa na przesłuchania działaczy gejowskich!) ale przez ludzi braci Kaczyńskich! Bo zastanówmy się chwilę: centrum Warszawy, na każdym skrzyżowaniu kilka, czasem kilkanaście, kamer. Do tego kamery na chodnikach, kamery przy bankomatach, kamery w na stacjach benzynowych i kamery w sklepach – w okolicach, gdzie rozłożone były owe atrapy w 2005 są zapewne setki kamer! Co więcej, jest nawet zdjęcie rzekomego Gejobombera z kawiarenki internetowej. I nie złapano go! Trzeba być naiwnym, by wierzyć, że amator może urządzić taką akcję w półtoramilionowym mieście. Albo być „ciemnym ludem”. W przypadku aktorki też nie ma świadków! Miała być pobita w środku dnia, na zaludnionym osiedlu, a nikt tego nie widział...
 
Po trzecie, doskonale dobrany czas akcji – tuż przed wyborami. Gejobomber, gdyby faktycznie istniał i nie był związany z „ludźmi Kaczyńskich”, nie zrobiłby swojej akcji przed samymi wyborami, bo wiadomo było, że przysłuży się to głównie elekcji Kaczyńskiego. Jeśli stało się to właśnie przed wyborami, to dlatego, że „pomysłodawcom i mocodawcom” Gejobombera właśnie o to chodziło! Polacy mieli zobaczyć świetnie radzącego sobie prezydenta Warszawy jako najlepszego kandydata na prezydenta Polski. Tym razem uznano, że pobicie aktorki tuż przed wyborami przeciągnie sympatię wyborców na stronę PiS-u.
 
Po czwarte, akcja zrobiona starannie tylko na tyle, by kupił ją „ciemny lud”. To, że Gejobomber nie miał nic wspólnego z gejami wiedzą wszyscy rozsądni ludzie. Już kilka dni po tamtym incydencie Szymon Niemiec zidentyfikował, że dołączone do atrap bomb listy były kompilacjami tekstów przemówień działaczy gejowskich (między innymi samego Niemca) z dodatkiem przepisów na wykonanie prawdziwych ładunków wybuchowych, które można znaleźć... w internecie. Poza tym rozsądek podpowiada, że polska policja nie jest przecież aż tak nieudolna, by przez cztery lata nie schwytać młodego faceta ze zdjęcia podkładającego takie ładunki w centrum Warszawy! Za dużo tam kamer i za dużo świadków. Policja po prostu nie chce go znaleźć lub jej nie wolno! Ale „ciemny lud” przygotowany przekaz kupił. Z panią Anną miało być identycznie – pewnie uderzyła się w kolano na działce i miała siniaka, ale z odpowiednią interpretacją lekarską można z tego było zrobić sprawę sensacyjną. Niestety nie wyszło.
 
Na korzyść moich twierdzeń przemawia coś jeszcze.
 
Po piąte, w sumie nic się przecież nie stało… – no właśnie. Jeśli prawdą byłoby, że jakiś Gejobomber naprawdę rozłożył w kilku miejscach Warszawy atrapy bomb a sprawcy nie złapano, to dlaczego politycy, zwłaszcza PiS, zachowują się tak, jakby nic się nie stało? Przecież to by znaczyło, że nieustannie grozi nam wielkie niebezpieczeństwo (Gejobomber wciąż jest na wolności!) a aparat ścigania i służby specjalne mamy wyjątkowo nieudolne. W sprawie pani Anny też jest tak, jakby nic się nie stało. Niby ją pobito, a na obdukcję lekarską trafiła dopiero dzisiaj, w czwartą dobę po pobiciu. Na policję też jakoś z ociąganiem się wybierała i na dodatek odmówiła składania zeznań ani nie złożyła zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, którego miała być ofiarą. A kiedy przedwczoraj roześmiana udzielała wywiadu T. Sianeckiemu z TVN, jakoś nie wspomniała o swoim pobiciu, które jakby równolegle przeżywa tak mocno, że dzisiaj rano płakała do słuchawki… Co więc jest tutaj prawdą, a co aktorską grą?
 
Podsumowanie: środowisko braci Kaczyńskich po raz kolejny przygotowało spektakl dla „ciemnego ludu”. Tak jak cztery lata temu, tak i teraz, chodziło o to, by tuż przed wyborami pozyskać sympatię wyborców za pomocą zainscenizowanego incydentu. Tak jak nie było żadnego Gejobombera, tak nie było też skorych do bicia kobiet dryblasów. Za obiema akcjami stoją ludzie braci Kaczyńskich. A „ciemny lud” wciąż to kupuje…
 
 
P.S. Wyjaśniam, że autor nie jest działaczem ani nawet zwolennikiem Platformy Obywatelskiej! Obie partie – PiS i PO – uważa za dość do siebie podobne („ziemniaki i frytki”) i za jednakowo odległe od własnego światopoglądu, który w niedzielnych wyborach przełożył się na poparcie kandydata o centrolewicowych poglądach. Autor czyni to wyjaśnienie na wypadek, gdyby ktoś chciał uznać go za stronę w konflikcie.
Walpurg
O mnie Walpurg

www.walpurg.pl Jestem patriotą i nie pozwolę, by słowo to zawłaszczyli konserwatyści. Polak to nie tylko "biały, katolik, hetero"... Polska należy do nas wszystkich! Na Salonie piszę sporadycznie. Mój blog jest pod adresem: www.walpurg.pl. Mam też bloga poświęconego transportowi i szkoleniu kierowców: www.walpdrive.pl I prowadzę specjalistyczne serwisy dla kierowców pracujacych w transporcie drogowym: www.kwalifikacja-wstepna.pl www.szkolenia-okresowe.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka