wartburg wartburg
488
BLOG

Karel Kryl revisited

wartburg wartburg Polityka Obserwuj notkę 24

Wczoraj doświadczyłem łańcucha, czy też może raczej łańcuszka przyczyn i skutków, który w epoce przedinternetowej byłby chyba nie do pomyślenia.  Zajrzałem jak zwykle na portal kontrowersje.pl, żeby dokonać przeglądu komentarzy na temat najnowszego wpisu Matki Kurki, który jest moim ulubieńcem.

 

Lubię jego talent, złośliwość i niespożytą energię, która sprawia, ze jego felietony same się czytają. Ukazują się równocześnie na salonie24 i na założonym przez Matkę Kurkę portalu kontrowersje.pl. Z jakiegoś powodu na salonie jego wpisy są pomijane grobowym milczeniem. Dlatego czytam go na salonie (ze względu na lepszy layout), a do komentarzy zaglądam na kontrowersje.pl.  

 

Napisał wczoraj parę błyskotliwych uwag o skorumpowanych działaczach z PZPN i jak to bywa z autorami felietonów sprowokował zażartą dyskusję na temat rewolucji francuskiej, Robespierre’a, gilotyny i ludobójstwa w Wandei. Jeden z internautów piszący pod nickiem estimado zamieścił także wiersz. Po czesku. Czyli w języku dla co pojętniejszych Polaków na ogół zrozumiałym.

 

Pozwolę sobie go zacytować, bo wiersz mi się spodobał. Mam nadzieję, że estimado nie weźmie mi tego za złe. Jego autorem jest nieznany mi dotąd Karel Plihal. Dla tych, którzy woleliby przeczytać go po polsku, podaję link do bardzo dobrego tłumaczenia estimado.

 

http://www.kontrowersje.net/node/589#comments

 

Na rezavý gilotině
v rámci dobré zábavy
oddělím ti ve vteřině
tvoje tělo od hlavy.

Na co hlavu, hlava bolí,
v hlavě straší strašáci,
utrápí tě pro cokoli,
rozptyluje při práci.

Ref.: Zato tělo, to je dílo,
nohy, ruce, sádlo, špek,
to ono školu vychodilo,
na něm stojí příští věk.

To ono sevře páku stroje
či rukoje» praporu,
v každé ruce kýbl hnoje,
směle šplhá nahoru.

Trnitá je cesta vzhůru
a mozek váží přes kilo,
musíš myslet na figuru,
vždy» by ji to zničilo.

Ref.: A co s láskou, co to meleš
ve zbytečné obavě,
no řekni, jestli nedovedeš
se zamilovat bezhlavě.

Na rezavý gilotině
v rámci zvrhlé zábavy
oddělím ti ve vteřině
tvoje tělo od hlavy.

Křičíš, že to bude bolet -
- to jste celí vy, mladí,
vždy» funguje to už nejmíň sto let
[: a nikomu to nevadí.

W wierszu Plihala uderzyło mnie coś znajomego. Nie wiem, czy został napisany jako piosenka, ale od razu uderzyła mnie jego melodia. Krótkie w marszowym rytmie wykrzykiwane, niemal gardłowo brzmiące słowa, jak nohy, ruce, sádlo, špek (nogi, ręce, sadło, szpek) obudziły we mnie żywą jeszcze pamięć. W czeskim jamb jest częstszy niż w polskim. Naturalniejszy, przez co język naszych sąsiadów jest bardziej melodyjny. Ich akcent lubi się przesuwać, przeskakiwać z sylaby na sylabę, co sprawia, że znajome słowa,  nam przede wszystkim, inaczej smakują. Stają się zawadiackie. Kto wie, czy nie dlatego czeski tak niesamowicie oddziałuje na nasze polskie uszy?

– Czy to nie jest przypadkiem Kryl? – przeleciało mi przez głowę. Patrzyłem na graficzny zapis słów, które układały się w znajomą melodię, ale były inne. Nie te, które przez chwilę zdawało mi się dostrzec i które zapamiętałem z utrzymanej w podobnym rytmie (marszowym) piosenki Karela Kryla „Lasko!”.

Nie odnalazłem moich dwóch czereśni na talerzu (dvě třešně na talíři), ani słońca na wieży (slunce na vějíři). Nic nie było o wchodzeniu miłości na pokoje (Lásko zavři se do pokoje), ani o latrynie z napisami nie dla pań (Latrína s nápisy jež nejsou pro matrony).

„Lasko!”. Kiedyś umiałem tę piosenkę zaśpiewać. Nie miałem pewności, czy dobrze rozumiem każde słowo i czy prawidłowo je wymawiam, ale śpiewałem ją. Mimo wrodzonego braku muzykalności przykleiła się do mnie na zawsze.

Tak jak i inne piosenki z jedynej płyty Kryla, jaką znałem – „Maškary” Była to wyjątkowo mroczna wizja zniewolonej społeczności. Nawiedzanej przez diabłów, maszkary i koszmary senne, w których drapieżne ptaki wyszarpywały słomę ze stogów, a tresowane słonie, tresowane żaby z tresowanymi karaluchami musiały uciekać przed tresowanymi ludźmi, którzy gonili je z nożami w ręku.

Płytę tę nagrał na Zachodzie po wyjeździe z Czechosłowacji w 1969. Był już wtedy niekwestionowaną legendą. Po wykonaniu piosenki „Bratricku zavirej vratka” nikomu nieznany chłopak stał się z dnia na dzień symbolem oporu przeciwko inwazji wojsk Układu Warszawskiego. W Polsce słuchałem jego piosenek na kiepskim nagraniu magnetofonowym pożyczonym na kilka dni od znajomych. Słuchałem ich tak często, że pod dwóch miesiącach, kiedy trzeba było je zwrócić, znałem je prawie na pamięć.

Potem oczywiście sporo zapomniałem. Jak długo można pamiętać teksty w obcym języku? Zostały pojedyńcze fragmenty jak np. ten z piosenki „Ptak Noh”:

Ta země ve snu spatřená se podobala ghettu,
to hrůza s Ďáblem sbratřená bubnuje na roletu
v tom snu, v němž mlčky křičíme, že nula pojde z nuly,
je nejhorší, že nevíme, je nejhorší, že nevíme,
je nejhorší, že nevíme, že jsme již procitnuli
...

Ta ziemia widziana we śnie przypominała getto,

gdzie koszmar do spółki z czartem grzmoci w okiennice

A my we śnie uwięzieni milcząc krzyczymy, że z zera będzie zero

I najgorsze jest to, że nie wiemy i najgorsze jest, że nie wiemy

Najgorsze jest, że nie wiemy

Żeśmy się już przebudzili.

Nie odnalazłbym prawie zapomnianych tekstów Kryla i jego piosenek, gdyby nie internet. Wczoraj w ciągu paru sekund dotarłem do jego stron w Googlach i potem do drugiej nad ranem mogłem wyszukiwać jego coraz to inne piosenki. Po całej wieczności nie słyszenia spotkała mnie prawdziwa uczta. Wieczór, który zaczął się od korupcji w PZPN,  gilotyny, Robesspierre’a  i  ludobójstwa w Wandei, doprowadził mnie  okrężną drogą do Kryla. Dopiero wczoraj mogłem po raz pierwszy zobaczyć, jak wyglądał.

Oczywiście czas zdążył zrobić swoje. Jego głos był już nie ten. Jednak wielkie wrażenie zrobiło na mnie nagranie z jego pierwszego koncertu po przyjeździe do Czechosłowacji w 1989. Kryl śpiewa tu wspomnianą już wcześniej piosenkę „Lasko!”. Jego głos chwilami zawodzi. Gitarzystą  chyba nie był nigdy wybitnym. Ale tłum, który ma przed sobą, spija mu z ust każde słowo, co widać na zbliżeniach widowni.  Ludzie wpatrzeni w niego znają każdą zwrotkę jego piosenek. Poruszają ustami razem z nim jak gdyby we wspólnej modlitwie.  Bardzo wzruszające przebitki.

http://pl.youtube.com/watch?v=aXXNiPxtg9g&feature=related                      

Dotarłem także do wykonania tej piosenki po polsku. Nie wiem, kto ją przetłumaczył, ale zrobił to znakomicie.

http://pl.youtube.com/watch?v=BqOk_Wh37XU

Po polsku śpiewał także Kryl i to prawie bez akcentu. Wiem o tym od wczoraj dzięki internetowi.  

http://pl.youtube.com/watch?v=h6v5vklxlFU

I jeszcze jeden jego utwór, do którego mam szczególny sentyment, mimo że akurat to nagranie trudno uznać za szczególnie udane. Tamto, którego słuchałem przed laty, było lepsze. Piosenka skazanego na śmierć więźnia, który żegna się z ukochaną. Kiedyś dała mu serce, kotwicę i krzyż.  Skazaniec wie, że musi ponieść karę i prosi ją, żeby po nim nie płakała.

Nad horizontem dva paprsky slunce až zaplanou,
na krku srdce a nad sebou kříž budu mít,
potom neplač, Kamilo, potom neplač, Kamilo,
najdi si někoho, kdo tě snad nežli já víc bude chtít.

 

Kiedy nad horyzontem dwa promienie słońca się rozżarzą

Na szyi serce, a nad sobą krzyż będę miał

Tylko nie płacz, Kamilo, tylko nie płacz Kamilo,

Znajdź sobie kogoś, kto cię być może ode mnie mieć więcej

będzie chciał

 

Ta fraza jest niesłychana: „Kto cię być może ode mnie mieć więcej będzie chciał”. Zawsze miałem wrażenie, że Kryl użył tylu słów „ode mnie”, „być może”,  „więcej”, „mieć” „będzie chciał”, żeby łatwiej podciągnąć ją do góry, co dawniej całkiem nieźle mu wychodziło, ale w tym nagraniu niestety już nie.

Co nie zmienia faktu, że piosenka jest wielka. Dla mnie w każdym razie.

 

 

 

wartburg
O mnie wartburg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka