wawel wawel
538
BLOG

Polska łże-demokracja

wawel wawel Polityka Obserwuj notkę 12

image

[wersja uzupełniona i poprawiona]


Władzę w Polsce sprawuje kartel czterech partii. Dlaczego te, a nie inne? Dlaczego nie ma wśród nich żadnej partii o orientacji narodowej? Jacy są mecenasi i klienci tych czterech partii? Wszystkie dane wskazują na to, iż są to partie obcego interesu. Czy państwo mające taką poczwórną, obcą narośl może dobić się siły ekonomicznej, tożsamościowej i kulturowej? Jacy są mecenasi i patroni tego poczwórnego kartelu?

Wszystkie cztery partie są podwieszonym klientem środków unijnych. Żywią się pośredniczeniem w dystrybucji dotacji unijnych. Pieniądze płynące z UE są racją bytu tych partii. Wraz z dotacjami płynie z UE w dwupaku określony model kulturowy sprzeczny z fundamentami polskiego państwa narodowego. Dlatego żadna z tych partii nie będzie broniła polskiej tożsamości narodowej przed inwazją neomarksizmu, lecz będzie niepostrzeżenie - by nie bulwersować autochtonów - implementowała antynarodową i antychrześcijańską “cywilizację”.

Bruksela to wspólny mecenas każdej z partii kartelu, płacący i wymagający. Oprócz tego zbiorowego mecenasa każda z partii kartelu ma swoistego, indywidualnego patrona. Jakie państwo lub kręgi nim są - nie jest to trudne do identyfikacji. Oprócz tych zewnętrznych niejawnych sponsorów i patronów ideologicznych każdego członka kartelu mamy też niejawne struktury wewnętrzne, swoiste kasty działające wewnątrz kast partyjnych. Niektóre z tych wewnętrznych kast zdają się być ponadpartyjne. Etniczność działa w poprzek podziałów partyjnych. Przykładem jednej z takich ponadpartyjnych kast jest owa tajemnicza RODZINA, o której mówi Chrzanowski do Czarneckiego na słynnych taśmach KNF-u, że do tej rodziny należy Glapiński. Oprócz enigmatycznej rodziny zbudowanej na kryteriach etnicznych mamy też inne kasty działające wewnątrz kast partyjnych lub na ich obrzeżach i styku. W skład tych nieetnicznych kast wchodzą dobrze zakonserwowane przed demokratyzacją pozostałości służb komunistycznych cywilnych i wojskowych oraz tychże służb tajnych współpracowników i ich rodzin (klasyczne przykłady oligarchii z korzeniami “służbowymi” to Kulczyk, Solorz, Czarnecki, Kujda etc.). Wszystkie trzy typy głównych kast (partyjne, służbowe i etniczne) ustanowił i powołał do życia okrągły stół. Zrozumiałe samo przez się jest, że organizm państwowy obciążony balastem tylu i tak silnych cudzożywnych organizmów, pasożytniczych subukładów nigdy nie wybije się na suwerenność i siłę ekonomiczną. Kasty wewnątrzpartyjne i pozapartyjne to odrębny temat, zasługujący na odrębne opracowanie, tutaj zajmujemy się kastami partyjnymi.

Po ustaleniu nadmecenasa kartelu partyjnego wróćmy do ustalenia jakie ośrodki zewnętrzne patronują “ideom” i działalności każdej z czterech partii oraz jakiej proweniencji są poszczególne ideologie partyjne i dlaczego wszystkie są sprzeczne z polskim interesem na każdym polu.

Po ustaleniu mecenasów można przejść do określenia tego, skąd się wzięły i kogo reprezentują.

Zgodnie z praktyczną maksymą, która mówi, że aby dojść do prawdy o danym zjawisku trzeba podążać za pieniędzmi odkrycie mecenasów dwóch z czterech partii kartelu partyjnego jest stosunkowo proste. Pieniądze od CDU dla Tuska i z Rosji dla Millera jasno lokalizują na mapie Europy inwestorów partii KLD/PO oraz SLD. O ile w przypadku tych dwóch partii podążanie za pieniędzmi ujawnia ich patronów, o tyle w przypadku PIS-u, który szczelniej skrywał swoje wpływy finansowe podążać trzeba za rozchodami. Setki milionów rozrzucane lekką ręką na wspomaganie środowisk żydowskich, w tym także na ich antypolską działalność jawnie umiejscawiają korzenie i mecenasa tej partii w izraelskim i międzynarodowym lobby żydowskim. W przypadku partii PIS podążanie za klientami wskazuje na dobrze skrywającego się mecenasa. Zresztą nawet gdyby nie było owego tropu filantropii budżetowej, to najwyższy spośród wszystkich partii procent osób o korzeniach żydowskich, wypowiedzi liderów ZP, chorobliwie filosemickie i deklarujące wiarę w pseudoreligię holokaustianizmu nie pozostawiają cienia wątpliwości co do adresu i tożsamości mecenasów ideowych tej antypolskiej formacji. Nieco trudniej zidentyfikować koloryt antypolskości czwartej partii, PSL. Jest to partia oligarchii partyjnej i lokalnych koterii, które obsiadły punkty dystrybucji dotacji unijnych (takie jak np. Agencja Rynku Rolnego, będąca agencją płatniczą UE, vide: afera Elewarr), partia z sympatią spoglądająca w kierunku Białorusi i Rosji. Antypolskie źródła idei i finansowania partii koalicyjnych, takich jak Wiosna, Razem, Zieloni nie są już tak ważne, gdyż można je wytropić za pomocą samej li tylko logiki i znajomości genezy lobbies europejskich.

Zatrzymajmy się w tym momencie i spójrzmy na całokształt obrazu, który się przed nami rysuje. Widzimy tu jakąś absurdalną sytuację - jakby na ziemie polskie spuścił ktoś jakiś okupacyjny desant tnący postaw RP na 3 lub 4 części. Czy coś się zmieniło od czasów, gdy padły te słowa: “Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło.”  Nic. Oprócz nazw własnych rabusiów. A my? A społeczeństwo, suweren, naród, gdzie w tym incydencie rabunkowym jesteśmy umiejscowieni? Dalsza część powyższego cytatu opisuje doskonale to miejsce: “A my z księciem wojewodą powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy.” Ot, i cała III RP… Królestwo otwarte na wszystkie cztery strony świata, dzień i noc deptane przez łapczywych handlarzy bliskiego zachodu i bliskiego wschodu. Forteca narodowej tożsamości skruszona, osnuta pajęczynami w których gnieżdżą się wieloodnóże kasty partyjne. Czas, w którym forteca była czynna wspominamy tylko w piosenkach. Nikt nie spełnia tej funkcji, o której pisał Cat-Mackiewicz wspominając Dmowskiego: “Dmowski to forteca, zabezpieczająca stan posiadania. Dmowski był przede wszystkim obrońcą stanu posiadania. Dlatego dbał głownie o zwartość sił narodowych, o usunięcie z terytorium narodowego elementów obcych.” Królestwo bez fortec zamienia się w kolonię. Gdy fortece graniczne są zburzone, sytuacja jest jasna. O wiele gorsza jest sytuacja, gdy na granicach królestwa stoją atrapy fortec. Czy można sobie wyobrazić coś gorszego, niż farbowana partia narodowa zwalczająca zalążki autentycznych partii narodowych? W takim przypadku brama do suwerenności jest zamknięta podwójnie.

W Polsce Piłsudskiego były dwa wielkie obozy polityczne - narodowcy i socjaliści. Polska od momentu transformacji do dzisiaj ma tylko jeden obóz: socjaliści. Jeśli chodzi o PIS, SLD i PSL sprawa jest jasna. Niech nas nie zmyli jednak rzekomo liberalny, czy też chadecki profil PO. Obyczajowo i poprzez wsparcie socjalizującego, dominującego skrzydła UE - PO też należy do socjalizmu realizowanego w warunkach gospodarki częściowo wolnorynkowej. Mamy więc kuriozalną sytuację: stary, silny tożsamościowo naród europejski jest pod panowaniem internacjonalnych, obcych lobbies działających za pomocą pośredników, czyli miejscowych, narzuconych przemocą dealu okrągłostołowego kast partyjnych i sam nazywa ten stan “wolnością”, wreszcie odzyskaną niepodległością. Byłoby to śmieszne, gdyby nie było tragiczne.

Żyjemy w demokracji przedstawicielskiej, gdzie decyzje podejmują przedstawiciele społeczeństwa wybrani w wyborach proporcjonalnych. Otóż ani partie rządzącego kartelu nie są przedstawicielami społeczeństwa, ani - poprzez stosowanie od 2002 r. manipulacji d`Hondta - wybory nie spełniają konstytucyjnego warunku proporcjonalności. Nie mówiąc już o tym, że poprzez skrajne upartyjnienie telewizji publicznej kolejny konstytucyjny warunek wyborów: “wolne” - też nie jest spełniony. W jakimże więc ustroju politycznym żyjemy od 30 lat?? Dlaczego pozwalamy wąskim, zdeprawowanym, marginalnym środowiskom na podszywanie się pod naszych reprezentantów i godzimy się na to, że nie mamy żadnej partii złożonej z przedstawicieli interesu narodowego?

Kogoż to reprezentuje socjalistyczna partia PIS, będąca prostą kontynuacją polsko-żydowskiej (czy też żydowsko-polskiej) partii PPS z domieszką środowisk KOR-u, czyli - jak mówi M.Edelman - kontynuatora żydowskiej partii socjalistycznej i socjaldemokratycznej BUND? Nawet wiedząc o tym, iż - zgodnie z ustaleniami Susan A Glenn i  Naomi B Sokoloff w pracy Boundaries of Jewish Identity  - w Polsce jest b.liczna (prawdopodobnie rzędu kilku milionów) ukryta diaspora obywateli o korzeniach żydowskich nie uzasadnia to potrzeby tak silnej partii żydowsko-polskich socjalistów, gdyż owa diaspora przenosi swoje sympatie polityczne bardzo mobilnie nie skupiając ich wcale na PIS-ie. Każdy socjalizm działa rozkładowo na poczucie tożsamości narodowej i na religijność w danym kraju, gdyż obydwa te składniki „duszy narodu” traktuje on  instrumentalnie jako narzędzia walki o władzę i sposoby jej utrzymywania. Klinicznym przykładem tego instrumentalizmu w stosunku do najwyższych wartości oraz hipokryzji i obłudy (dziedziczonych w 100% przez kontynuatora PPS-u – partię PIS) w stosunku do poczucia narodowości oraz do katolicyzmu są pisma polskiego socjalisty, Salomona Naftali Mendelsona, autora programu Polskiej Partii Socjalistycznej. O ile można było w pewnym stopniu zrozumieć postępy socjalizmu w kręgu polskiej inteligencji ponad 100 lat temu jako wiązanie ich z nadziejami na niepodległość, lub - jak w przypadku Piłsudskiego, wg streszczenia Cata-Mackiewicza - sympatię do socjalizmu z tego powodu, że był formą buntu przeciwko przemocy policyjnej, to dzisiaj obecność dwóch dużych obozów jawnie socjalistycznych (PIS i SLD i koalicja Lewica) jest nie tylko anachronizmem, lecz potężnym elementem antypolskim, zwłaszcza, że żyjemy w warunkach bezwzględnej globalnej walki z państwami narodowymi pod sztandarami lewicowymi. Czy naprawdę tego jako naród chcemy? Pytanie to musi zostać zawieszone, gdyż, niestety, od 30 lat nie istnieje edukacja narodowa, tożsamościowa. 100 lat temu - jak pisze Cat - “Dmowski społeczeństwo […]wychowywał, kształtował jego poglądy”. Dzisiaj przywódcy narzuconego Polakom prawem kaduka (Czesław Kaduk-Kiszczak) kartelu partyjnego planowo deedukują naród, ogłupiają, otępiają.

Kogoż to reprezentuje partia Wiosna, stworzona przez lobby LGBT, podczas gdy osoby LGBT stanowią ok. 0,8% całej populacji? Kogoż - oprócz wąskiej skorupy dynastii postkomunistycznych reprezentują środowiska SLD? Kogoż reprezentuje należąca do czerwonej międzynarodówki ekologicznej partia Zieloni? Kogoż reprezentuje partia komunisty Zandberga? Ubywający elektorat i kompletna zapaść programowa środowisk PO także dowodzi, iż jest to twór sztuczny, narzucony i podtrzymywany z zewnątrz.

Jak może funkcjonować naród NIE POSIADAJĄCY SWOJEJ REPREZENTACJI POLITYCZNEJ i podpadający pod rządy kompletnie obcych ośrodków władzy? Jak może państwo opanowane, okupowane przez socjalistyczny kartel partyjny posiadać jakąkolwiek samodzielność i siłę? Socjalizm nie tworzy silnego, samodzielnego państwa narodowego, wręcz blokuje jego rozwój w tym kierunku. Jak to trafnie zauważa Cat-Mackiewicz - istotą socjalizmu jest - paradoksalnie - głęboka nienawiść do państwa. Etatyzm i interwencjonizm trwale uszkadzają źródła wzrostu i mocy samodzielnego organizmu narodowego.

Rozpatrując genezę obecnej sceny politycznej i dyktatury antynarodowego kartelu partii socjalistycznych nie można nie poruszyć tematu profilu ideologicznego polskiej opozycji “antykomunistycznej”, nazywanej “demokratyczną” po to, by wykluczyć z niej opcję narodową oszczerczo i na siłę - wzorem retoryki socjalistów sprzed 100 lat - kojarzonej z faszyzmem. Po częściowym odebraniu władzy namiestnikowskiej bermanowskiej koterii żydowskiego pochodzenia w drugiej połowie lat 50. przez polskich komunistów (nazywanych wcześniej przez komunistów żydowskich “odchyleniem prawicowo-nacjonalistycznym”) - środowiska te i ich potomkowie cierpliwie czekali na swój powrót do gry na karuzeli dostępu do władzy nad Polakami. Gdy moment ten nadszedł najpierw w latach 1980/81, później 1988/89 byli już wysoce zorganizowaną strukturą półjawną. Struktura ta składała się z członków nieformalnie działających środowisk wolnomularskich (Lipski i jego krąg) zjednoczonych z byłymi rewizjonistami partyjnymi pochodzenia żydowskiego. W latach pierwszej Solidarności i okrągłego stołu Polacy myśleli, że jest to “ich” opozycja, gdy tymczasem była to koteria obca interesom narodu polskiego. Expressis verbis przyznał to nawet Marek Edelman nazywając KOR kontynuacją żydowskiej, socjalistycznej partii Bund. Oczywiste jest, że osoby i środowiska chcące nawiązywać do przedwojennych idei narodowych były w ramach przedwstępnej selekcji niedopuszczane do wnętrza tejże “opozycji demokratycznej”. Narodowa demokracja w oczach tej opcji nie była… demokracją. Dzisiejsza antynarodowa retoryka poczwórnego kartelu partyjnego jest tylko zwykłą kontynuacją opozycyjnej selekcji lat 1960-90 i “antynacjonalistycznego” nastawienia ojców założycieli tej opozycji. W antypolskiej selekcji narybku do Magdalenki komuniści byli zgodni z opozycją z Wielkiego Wschodu Francji, polskiej niejawnej loży Kopernik oraz ex-komunistów żydowskiego pochodzenia. Był to strategiczny sojusz, który trwa do dzisiaj między dwiema partiami kartelu symulujacymi walkę między sobą.

Przy okazji tematu genezy polskiej opozycji antykomunistycznej i genezy obecnego kartelu partyjnego trzeba poruszyć kwestię wolnomularstwa. Dzisiaj w sferze publicznej jest to temat celowo bagatelizowany lub deprecjonowany przez największą agenturę wpływu, jaką jest… głupota i nieświadomość. W międzywojniu o wpływie masonerii na rządy pisano powszechnie, szeroko i szczegółowo. Jej wpływ na prowokowanie antymonarchicznych przewrotów społecznych oraz na kształt rządów i ich polityki nie musiał być udowadniany, był widoczny gołym okiem w całej Europie. Dzisiaj polityczna poprawność oraz postępy ignorancji społecznej na skutek buntu mas (vide: Ortega) powodują, iż ludzie boją się podejmować ten temat obawiając się ośmieszenia. Te same osoby jednocześnie używają bez ograniczeń enigmatyczne i niesprecyzowane terminy: “lewactwo”, “wrogowie państw narodowych”, “globaliści”, ‘międzynarodówka socjalistyczna” - nie widząc, że być może zbiór desygnatów tych pojęć ma b.wiele elementów wspólnych ze zbiorem desygnatów pojęcia “masoneria”. Nie wspominając już o tym, że pomiędzy organizacjami masońskimi a paramasońskimi po wojnie granice się pozacierały a idee wolnomularskie w majestacie jawności i aktywizacji “życia obywatelskiego” głosi i przeprowadza wiele NGO-osów, bo przecież i loże rejestrują się jako organizacje pozarządowe. Wielu atakujących rzekome teorie spiskowe nie dostrzega tego, co aż razi w oczy np. w całej hucpie z Gretą Thunberg. Nie widzą, że sama “lewica” (”lewactwo”) nie byłyby w stanie przeprowadzić w kilkudziesięciu krajach całego globu tak złożonej logistycznie i zsynchronizowanej czasowo operacji propagandowej (demonstracje młodzieży, kilkanaście międzynarodowych nagród etc.), gdyby bazą organizacyjna nie były siatki setek lóż. Są tacy, którzy dopóki nie zauważą wystającego spod dżinsów Grety fartuszka - to nie uwierzą, a nawet jak zauważą, to wytłumaczą to sami sobie (nabyta autocenzura polit-pop), że to... koronki, bo taka jest być może w Skandynawii moda wśród uczennic szkół podstawowych

O ile w XIX w. masoneria często patronowała ideom i działaniom pronarodowym, o tyle w XX w., gdy ostatecznie uformowało się wiele państw narodowych - przyjmują te lobbies w większości opcję antynarodową (tę zmianę "kierunku", reorientację działań daje się wytłumaczyć prostą logiką - pomagamy narodom utworzyć, przywrócić państwa, by sprokurować sobie przyszłe żerowiska; gdy państwa powstaną tępimy opcję narodową jako przeszkodę do spijania ambrozji). Można podać tu przykład Czechosłowacji sprzed wieku, gdzie jak pisze W.Wasiutyński, poufny blok stronnictw (kartel partyjny) wyeliminował od udziału we władzy narodowych demokratów. Blok ten utworzono “dzięki wspólnemu zapleczu, jakie dawało wolnomularstwo, gdyż loże czeskie i czesko-niemieckie współpracowały ze sobą od czasów monarchii habsburskiej”. Z powodu głębokiego utajnienia przynależności wolnomularskiej kilku członków rządów sanacyjnych można tylko domniemywać podobnej inspiratywnej roli w stosunku do represji i fałszów wyborczych za sanacji skierowanych przeciw partiom narodowym. Jak widać korowski ‘antyendecjonizm” ma korzenie sięgające międzywojnia. Tolerancja - główna idea wolnomularska - walczy z "ksenofobią" narodowców już cały wiek. “Pouczenie moralne” warszawskiej loży kapitularnej ujmowało ten prymat idei tolerancji tak: “przepoić wszystkich ideą tolerancji”. Nie dziwi więc, iż jest to jedyna idea, którą adorują wszystkie 4 partie dzisiejszego kartelu zrodzone w Klubie Krzywego Koła...

Doboszyński pisze: “Historia ostatnich dwu wieków uczy, że masoneria doprowadziła narody protestanckie do rozkwitu (przyszłość pokaże, czy rozkwit ten nie był przejściowy […]), a katolickie do upadku. […] Już 20 lat po powstaniu pierwszej loży Kościół katolicki zakazał wiernym należenia do masonerii i wzmocnił ten zakaz ekskomuniką. “Od tego czasu społeczeństwa protestanckie rozwijają się sprawnie w ramach organizacji masońskiej, podczas gdy w społeczeństwa katolickie masoneria wprowadza głęboką rozterkę. Staje się przyczyną zakłamania i podłożem działalności agentur obcych, demoralizuje i rozkłada. W chwili powstania we Francji pierwszych lóż, z początkiem XVIII wieku, była ona pierwszą potęgą świata. Rządy masońskie doprowadziły Francję do katastrofy roku 1940, Hiszpanię do wojny domowej roku 1936, Włochy do stanu anarchii sprzed marszu Mussoliniego na Rzym, Polskę do rozbiorów w wieku XVIII i do zniszczenia Warszawy w roku 1944.”

Podsumowuje ten wątek Doboszyński bardzo ważką konstatacją: “ Chcąc dać Polsce ustrój zdrowy musimy więc przede wszystkim stworzyć organizację (instytucję) moralno-polityczną, wychowującą nasze jednostki przywódcze, podobnie jak to czyni masoneria w krajach protestanckich. Musimy stworzyć organizację równie głęboko przemyślaną, dostosowaną - psychologicznie i socjologicznie - do potrzeb kraju katolickiego i do charakteru Polaków. Dopiero na zrębie takiej organizacji możemy postawić gmach ustroju naprawdę własnego, prowadzącego naród do potęgi i dobrobytu.”

W krótkim okresie swojej świetności pierwowzorem takiej ponadpartyjnej, narodowo zorientowanej instytucji była “Liga narodowa” (należeli do niej poza Dmowskim i przywódcami Obozu Wszechpolskiego Paderewski i Sienkiewicz, Kasprowicz i Reymont, Witos i Korfanty. “Poza jej zasięgiem pozostała tylko tzw. Lewica, tak silnie (poza najbliższym otoczeniem Piłsudskiego) opanowana przez czynniki międzynarodowe, że w Organizacji Politycznej Narodu polskiego miejsca dla niej być nie mogło.” Niestety, w latach 1919-1928 “Liga” stała się narzędziem Wielkiego Wschodu  i - jak pisze Doboszyński - ponosi współodpowiedzialność za rozwój polityczny, który doprowadził do wypadków majowych r. 1926 i następującego okresu sprymityzowania politycznego Rzeczypospolitej.”

Jesienią 1926 r. Dmowski “trzeźwo oceniając słabość swego obozu” przystąpił “przede wszystkim do wychowania ab ovo  nowego narybku, który z biegiem czasu mógłby utworzyć samodzielny, czysty już tym razem zupełnie od nalotów żydowskich i masońskich ośrodek przywódczy Narodu” - i założył “Obóz Wielkiej Polski”. Koncepcja O.W.P. wzbudziła entuzjazm, szczególnie młodzieży uniwersyteckiej. Wydział Młodych miał dziesiątki tysięcy członków. O.W.P. nie miała być nową partią, lecz organizacją nowego typu, jawną, niepaństwową, ponadpartyjną, której zadaniem nie miała być typowa dla partii walka o władzę, lecz - jak nazywa to Wasiutyński - “piecza o zasadnicze cele narodowe, […] by naród nie przestawał być sobą, by państwo było niepodległe”. “W przeciwieństwie do swej poprzedniczki “Ligi”, Obóz Wielkiej Polski wystartował od razu z całkowicie jasną koncepcją Organizacji Politycznej Narodu jako polskiej “anty-masonerii”. Z koncepcji tej wynikało kilka naturalnych postulatów: dążenie do ogarnięcia wszystkiego, co w Narodzie przodujące (a więc całej jego elity); przekreślenie podziałów partyjnych; przejęcie funkcji, spełnianych przez masonerię i usunięcie jej z życia polskiego. W pojęciu jego założycieli i członków, O.W.P. miał dorosnąć w przyszłości do roli Organizacji Politycznej Narodu. Szczegółowa struktura tej instytucji miała się wyłonić z biegiem czasu, drogą pracy myślowej narodowców i ich wysiłku politycznego i organizacyjnego.”

Większości z nas wydaje się:

że żyjemy w demokracji

że wybory są proporcjonalne i wolne

że cenzurę zniesiono

że media są wolne

że partie polityczne są przedstawicielami narodu

że państwo polskie odzyskało niepodległość

i że kiedyś będzie... lepiej.

To wszystko są złudzenia umiejętnie podtrzymywane przez wewnętrznych i zewnętrznych beneficjentów tych złudzeń. Przez tych, którzy zainwestowali w partie kartelu. Nikt nie inwestuje bezinteresownie.

Demokracji nie ma, a to, co jest, to wyrób demokracjopodobny, „demokracja” poufnie sterowana, wybory nie spełniają warunków zawartych w konstytucji, przestrzeń medialna jest zawłaszczona przez oligopol kiszczakowej strony rządowej i strony „społecznej”, solidarnie zniesławiających wszelkie opcje narodowe i nie dopuszczających do tego, by przekaz niezależny dotarł do ludu, machiny partii politycznych nie reprezentują interesu narodowego, lecz stanowią hermetyczne kasty reprezentujące obce ośrodki, niepodległość państwa jest czysto umowna a wiara, że kiedyś się to samo z siebie zmieni i że kiedyś nastanie świetlany czas, kiedy będzie lepiej, czyli komunizm – jest niebezpieczna, bo przyzwyczajająca do traktowania stanu niewoli jako stanu normalnego i tym samym pogłębiająca wasalność w każdym wymiarze i z każdym dniem i rokiem .

A gdzie jest pierwotny błąd, motor naszej ślepej wiary i żerowisko naszej naiwności?

Zróbmy pewien eksperyment myślowy, niby żartobliwy a w gruncie rzeczy bardzo poważny i instruktywny. Wyobraźmy sobie, że protesty środowisk narodowych kierowane do władającego oligopolu partyjnego, zadomowionego już nierozerwalnie na profitach ambicjonalnych i materialnych, które daje władza nad tak dużym krajem, że protesty i żądania podzielenia się władzą napotykają na zrozumienie. Po krótkiej refleksji kartel w całości przeprasza, że się zapomniał w monopolizacji władzy i płynących z niej profitów, że to wszystko było niechcący, przypadkowo i prawie że kajając się zapewnia, że to nigdy się już nie powtórzy i pyta się, jak zrekompensować poniesione przez 30 lat straty moralne i materialne. Po pełnej kordialności ekspiacji oddaje większość swojej władzy, dzieli się władzą i SWĄ... suwerennością. Prosi o przebaczenie, że czuł się jak gospodarz – zapomniawszy o prawdziwym gospodarzu tych ziem, o suwerenie. Prosi, by być traktowany zgodnie z tym, kim jest, czyli jako gość. I mówi, że zaraz rozda, odda wszystkim skonfiskowaną wcześniej wolność. Na razie jedną jej część, bo reszty nie może znaleźć. Czażasty, Zandberg, Schetyna, Sawicki, Sasin, Glapiński, Zieliński kroją swój i swoich krewnych prestiż i władzę na części, jak tort, i częstują wszystkich z poczuciem winy w oczach. Absurd? Idiotyczna bajka? Zgadza się. Toż to Ionesco w czystej postaci. Dlaczego więc uwierzyliśmy w identyczna bajkę, tylko odegraną w innej obsadzie w 1989 r.?

Władzy się nie oddaje. Władzy się pożąda. O władzy się śni i marzy. Do władzy każdy się dorywa. A jak ją ucapi, to nie da jej sobie wyrwać, chyba że razem z własną ręką. Co więc naród wywalczał w Magdalence? Primo: w Magdalence nie było żadnej walki, Magdalenka była właśnie po to, by uniknąć walki, dlatego wyselekcjonowano do niej pacyfistów, filosocjalistów i filosemitów. Secundo: W Magdalence narodu nie było. Ani jego reprezentantów. Reprezentantem suwerena nie może być nominat okupanta. W Magdalence postkomuniści ustąpili kawałek sukna i nożyce parlamentarne do jego przyszłego cięcia postrewizjonistom komunistycznym i przeprosili ich za wcześniejsze nieprzyjemności. Wszystko się odbyło w obrębie jednej wielkiej rodziny socjalistycznej.

42 lata temu Wojciech Wasiutyński napisał: „Może więc kiedyś, w innych czasach i w innej formie, wypadnie powrócić do pierwotnej koncepcji Obozu Wielkiej Polski.”

Ten czas właśnie nastał w tym roku...


image

William Blake. "Wielki Czerwony Smok" idący tyłem do przodu w kierunku obiecanych... gwiazd


image

wawel
O mnie wawel

OD NIEDAWNA PISZĘ TEŻ NA DRUGIM BLOGU JAKO    W A W E L  2 4 https://www.salon24.pl/u/wawel24/ Uszanować chciałbym Niebo, Ziemi czołem się pokłonić, ale człowiek jam niewdzięczny, że niedoskonały... =================================================== Nagroda Roczna „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki ♛2012 - (kategoria: poetycki eksperyment roku 2012) ♛2013 - (kategoria: poezja, esej, tłumaczenie) za rozpętanie dyskusji wokół poezji Emily Dickinson i wkład do teorii tłumaczeń ED na język polski ========================== ❀ TEMATYCZNA LISTA NOTEK ❀ F I L O Z O F I A ✹ AGONIA LOGOSU H I S T O R I A 1.Ludobójstwo. Odsłona pierwsza. Precedens i wzór. 2. Hołodomor. Ludobójstwo. Odsłona druga. Nowe metody. 3.10.04.2011 WARSZAWA, KRAKÓW –- PAMIĘĆ I OBURZENIE======= ================ P O E Z J A 1. SZYMBORSKA czyli BIESIADNY SEN MOTYLA 2. Dziękomium strof Strofa (titulogram) 3.Limeryk 4.TRZEJ MĘDRCOWIE a koń każdego w innym kolorze... 5.CO SIĘ DZIEJE H U M O R -S A T Y R A -G R O T E S K A -K A B A R E T 1.KSIĘGA POWIEDZEŃ III RP czyli ZABIĆ ŚMIECHEM 2.KABARET TIMUR PRZEDSTAWIA czyli Witam telefrajerów... 3.III RP czyli Zmierzch Różowego Cesarstwa 4. Biłgoraj na tarasie - SZTUKA PRZETRWANIA DLA ELYT Z AWANSU 5.MANIFEST KBW czyli Kuczyński, Bratkowski, Wołek 6.SONATA NIESIOŁOWSKA a la Tarantella czyli KOLAPS STEFANA 7.Transatlantyckie - orędzie Bronisława Komorowskiego W Ę G R Y 1.WĘGRY, TELEWIZJA, KIBICE 2.GALERIA ZDJĘĆ węgierskich 3.ORBAN I CZERWONY PRĘGIERZ M U Z Y K A 1.D E V I C S 2.DEVICS - druga część muzycznej podróży... 3.HUGO RACE and The True Spirit 4.SALTILLO - to nie z importu lek, SALTILLO - nie nazwa to rośliny 5.HALOU - muzyka jak wytrawny szampan 6.ARVO PÄRT - Muzyka ciszy i pamięci 7. ♪ VICTIMAE PASCHALI LAUDES ♬

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka