Dzisiaj 17 września. To znaczy, że jesteście Państwo od rana bombardowani programami o perfidii Stalina, potwornościach wywózek na Sybir, o Katyniu, i tak dalej.
Oświadczamy, że się do tego nie przyłączymy. Nie - w odróżnieniu od bydła z Krytyki Politycznej, nie pomniejszamy zbrodni komuny, jak również - w odróżnieniu od środowiska Gazwybu - nie mamy w drzewie genealogicznym stalinowskich zbrodniarzy.
Nie przyłączymy się - bo uważamy, że pomników katyńskich jest już w Polsce dość, białe plamy w historii zostały już wypełnione. Parlament Rosji już za Katyń, wywózki oraz Pakt Ribbentrop-Mołotow przeprosił - i więcej od dzisiejszych Rosjan wymagać nie można.
Piszemy o tym w kółko, do absolutnego urzygu: Polskie elity polityczne dorastały w latach 80. Te czasy ich ukształtowały i w tych latach zatrzymał się ich rozwój intelektualny. Dzisiejsze polskie przywództwo - od lewicy do prawicy - to stojące nad grobami truchła, którym starcza skleroza wyżarła mózgi, którzy ciągle myślą, że w Moskwie jest Breżniew a w Waszyngtonie Reagan.Dla nich wszystko jest jasne: Rosja to despotyzm i barbaria a Zachód dobrobyt i wolność. Zachód to demokracja w Rosja to komuna.
Tyle, że jest rok 2019 i ten schemat dzisiaj to guzik prawda.
Od roku 1980 zachodnia komuna podjęła próbę przejęcia rządów w Europie poprzez infiltrację. Operacja zakończyła się powodzeniem: dzisiaj jak Europa Zachodnia długa i szeroka rządzi bolszewia - tyle, że jeszcze nie zerwali masek i nie przystąpili do totalnego terroru. Na to nie są jeszcze gotowi - ale szykują się. W każdym razie demokracja i wolność słowa to już w Europie Zachodniej fikcja.
W USA jest troszeczkę lepiej - jak na razie próba przejęcia władzy przez komunę w roku 2016 zakończyła się niepowodzeniem - ale bolszewia przygotowuje się go kolejnej próby. Na razie nie wiadomo jak się to skończy.
A Rosja? Ano Rosja od 1980 przeszła niesłychaną przemianę - od despotyzmu późnej gnijącej komuny, przez chaos lat Jelcyna - po dzisiejsze czasy, kiedy pod rządami Putina stałą się w miarę normalnym krajem. Owszem: biednym, ale bardziej demokratycznym i wolnym niż Unia Europejska. A gdy Polakom mówimy, że duet Obama-Holeria jest wielokrotnie większymi zbrodniarzami od Putina - to ludziom aż zapiera dech z wrażenia: Jak można tak mówić! A przecież to są fakty!
Gdybyście komuś w roku 1980 powiedzieli, że dożyje czasów gdy dysydentów politycznych w Wielkiej Brytanii będzie się wsadzać do więzień - to by was uznali za wariata. Tymczasem właśnie do takich czasów dożyliśmy!
To wszystko sprawia, że Polska musi zrewidować swoje podejście do Rosji - i podjąć próbę normalizacji stosunków z tym krajem. Na razie jest to niemożliwe: Polacy zostali tak wytresowani we wrogości do niego, że każdy kto publicznie zaczyna kwestionować dogmat iż Rosja jest największym zagrożeniem dla Polski - automatycznie zostaje okrzyknięty agentem Putina i jest wyrzucany ze środowiska ludzi z którymi się dyskutuje. Nieliczne głosy rozsądku - takie jak stwierdzenie ojca Premiera Morawieckiego, że trzeba się z Rosjanami dogadać bo normalizacja stosunków z nimi wzmocni Polskę - są momentalni zagłuszane jazgotem: Sojusz z Ruskimi? Nigdy, za żadną cenę, na żadnych warunkach!
Tylko Wielki Wódz powtarza w kółko: Liczenie na sojusz z Zachodem jest głupotą. Bezdenną, nieprawdopodobną głupotą. Sojusz z USA nie jest nic warty.
Mało tego: Europą rządzą szaleńcy. Prowadzona przez nich polityka przesiedlania do Unii Trzeciego Świata musi - ale to absolutnie musi - doprowadzić do wojen i rzezi. To oznacza, że Unia Europejska i jej dzisiejszy dobrobyt jest tworem sezonowym - który zniknie w niedługiej przyszłości a Europa wróci do stanu barbarzyństwa. Na miejscu dzisiejszych bajecznie bogatych i kolorowych miast zobaczymy zgliszcza i rzezie.
Co będzie musiała w tej sytuacji zrobić Polska oraz kraje wyszehradzkie i Międzymorza? Ano powrócić do Żelaznej Kurtyny. Tak, tak - od Szczecina po Triest trzeba będzie spuścić Nową Żelazną Kurtynę. Po jej zachodniej stronie będzie strefa chaosu, barbarii oraz islamu. Taki wielki krater buchający ogniem. A po wschodniej stronie będą kraje cywilizacji zachodniej.
Ale aby to mogło działać konieczny jest sojusz z Rosją. Otóż My, Wielki Wódz, zakładamy, że taki sojusz może okazać się potrzebny i - co najważniejsze - korzystny dla obu stron.
Dawniej, za carów oraz za Stalina - o żadnym partnerskim sojuszu Polski z Rosją mowy być nie mogło - Rosja byłą zbyt potężna aby przejmować się jakimiś Polaczkami, których może czapką nakryć. Ale dzisiaj sytuacja jest inna niż za carów czy Breżniewa.
Rosji wyrósł w Azji piekielnie niebezpieczny przeciwnik, jakim są Chiny. Za komuny Chiny były ogromnym krajem praktycznie pozbawionym gospodarki, z trudem potrafiącym się wyżywić. Nie było szans na to, że Chiny uderzą na Syberię aby ją zaanektować.
A dzisiaj? Chiny mają dziesięciokrotnie więcej ludności niż Rosja oraz wielokrotnie większą gospodarkę. Rosjanie muszą porzucić myślenie o nowych podbojach - i skupić się na utrzymaniu tego co posiadają.
Dlatego nie wierzymy, że Rosja podejmie inwazję Europy. Być może tu i ówdzie przeprowadzi aneksję jakiś terenów z rosyjskojęzyczną większością - jak gdzieś w północnym Kazachstanie czy w kawałkach Estonii - i tyle, żadnej wielkiej rosyjskiej inwazji na Europę nie będzie. To co Putina martwi, co mu nie daje spać - to jak utrzymać Syberię i jej gigantyczne bogactwa.
Gdyby tak - kombinuje on - gdyby tak dało się jakoś kupić sobie bezpieczeństwo na zachodzie - to można by przerzucić środki do pilnowania interesów na granicy z Chinami. Gdyby tak udało się dojść do jakiegoś modus vivendi z Polakami - wycofujemy wzajemne pretensje, Polska odchodzi od polityki antyrosyjskiej, Rosja wycofuje wojska z okolic Polski - to obie strony by na tym dobrze wyszły.
Nos oraz intuicja mówi nam, Wielkiemu Wodzowi, że to mogłoby się udać. Że jest szansa - właśnie teraz! - wcześniej w historii jej nie było! - aby się z Rosjanami dogadać. Właśnie teraz! Trzeba spróbować.
A od czego zacząć? Ano mamy pomysł na pierwszy krok jaki mogłaby wykonać strona polska. Oto on:
Dawno temu za komuny odbywały się w Polsce w Zielonej Górze festiwale piosenki radzieckiej. Po upadku komuny skończyły się - ale, ku naszemu zdumieniu - w roku 2008 festiwal wrócił jako Festiwal Piosenki Rosyjskiej. Utrzymał się parę lat do 2014 kiedy to zaprzestano organizacji aby zaprotestować przeciwko wojnie na Ukrainie.
Teraz czas aby postawić pytanie: Co konkretnie Polska ma z tego, że w konflikcie tym wspiera Ukrainę? W podziękowaniu za wsparcie Ukraina wprowadziła embargo na polskie mięso oraz - gdy tylko ma okazję aby Polsce wbić dyplomatyczną szpilę w plecy aby się przypodobać zachodniemu lewactwu - to wbija. Może nadszedł czas aby Ukrainę postraszyć groźbą odwilży na linii Warszawa-Moskwa? Może czas powiedzieć, że likwidacja Festiwalu Piosenki Rosyjskiej w imię protestu nie leży w polskim interesie?
Proponujemy festiwal reaktywować. Zorganizować koncert w roku 2020 i zaprosić na niego do jury kogoś z ambasady rosyjskiej.
Niech to będzie pierwszy mały krok. A po nim będą następne.
Tu zamieszczamy nagranie Biełyje Rozy z czasów gdy ten festiwal jeszcze się odbywał.
A tym wszystkim, którzy nas teraz zwyzywają od pachołków Putina lub będą Nas pytać ile nam Putin płaci - odpowiadamy:
Możecie Nas w Naszą Czcigodną Tylną Twarz pocałować.
Nikt nam nie płaci. Jesteśmy niezależni - i dlatego możemy się narażać wszystkim po kolei. Stać nas na to.
My po prostu, odróżnieniu od trucheł z jakich składa się polska elita polityczna nie patrzymy na sprawy w perspektywie "aby do końca kadencji" tylko: "Co będzie dobre dla Polski w perspektywie 25 lat". A wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią nam, że w takiej perspektywie dogadanie się z Rosją może być konieczne - i korzystne.
Komentarze