Marek Budzisz Marek Budzisz
2335
BLOG

Rosjanie dyskutują o tym co się stało w Afganistanie

Marek Budzisz Marek Budzisz Afganistan Obserwuj temat Obserwuj notkę 21

Ruch Talibów jest nadal uznawany przez Moskwę za organizację terrorystyczną, ale ożywione kontakty rosyjskiej dyplomacji, w tym ministra Ławrowa z ich przedstawicielami trwają od jakiegoś czasu. Talibowie regularnie przyjeżdżali do Moskwy, a komentując zmianę rządu w Kabulu, Zamir Kabułow dyrektor II Departamentu rosyjskiego MSZ-u i specjalny przedstawiciel Putina w Afganistanie (powiedział) (https://www.ng.ru/news/717379.html), że nowy rząd winien być bardziej skłonny do porozumień niźli poprzedni „marionetkowy rząd” ustanowiony przez Amerykanów. Media podkreślają też, że rosyjska ambasada w stolicy Afganistanu nie będzie ewakuowana, mało tego, liderzy Talibów mieli zapewnić, że jej personel znajduje się pod ich ochroną i nikomu „nie spadnie włos z głowy”. Moskwa liczy też na to, że owoce da zbliżenie między Rosją a Pakistanem, które zarysowało się już dwa lata temu i które kosztowało ochłodzenie relacji z Delhi.

Walerij Sziriajew, komentator rosyjskiej pół-opozycyjnej Nowej Gaziety, (określa) ( https://novayagazeta.ru/articles/2021/08/15/afganistan-voshel-v-talibskuiu-reku-vtoroi-raz) to co się stało w Afganistanie mianem „katastrofy” i formułuje jedno z fundamentalnych pytań, na które zarówno w Stanach Zjednoczonych jak i w NATO, trzeba będzie znaleźć odpowiedź. Sziriajew przypominając kompletnie chybione analizy sytuacji formułowane przez prezydenta Bidena nawet w ostatnich dniach stwierdza, że „ta katastrofa polityczna stawia przed rządem USA, amerykańskimi wyborcami i władzami NATO (okupacja Afganistanu została zorganizowana, przypomnijmy, jako operacja NATO) trudne pytanie o adekwatność analizy wojskowej i polityki zagranicznej najbogatszego i najpotężniejszego kraju na świecie.” Jest to zasadne pytanie, bo jak pisze rosyjski publicysta amerykańskie służby wywiadowcze miały w Afganistanie wolną rękę, wręcz nieograniczone możliwości w tym budżetowe, w każdej instytucji znajdowali się ich agenci i doradcy operacyjny, a mimo to tak fatalnie przeszacowano zarówno spoistość obozu władzy jak i wolę oporu wobec Talibów. Wydaje się to tym bardziej dziwne, że jak informuje The Washington Post Talibowie już od początku ubiegłego roku prowadzili tajne rokowania z wysokimi rangą oficerami sił rządowych. Czy amerykańskie służby aktywne w Afganistanie nic o tym nie wiedziały?

Sziriajew pisze też, że obecnie Amerykanie dowiedzieli się tego o czym Rosja w przypadku Afganistanu wiedziała już w 1991 roku. Nawet najbardziej zaawansowana technika wojskowa i nieograniczony budżet w krajach tak położonych i tak ukształtowanych, zarówno geograficznie jak i historycznie, jak Afganistan nie wystarczą aby „na dystans” zagwarantować kontrolę czy utrzymać porządek. Dla układu sił w świecie ta wiedza, w jego opinii, będzie miała duże znaczenie, bo liderzy państw Zachodu z mniejszym optymizmem będą uczestniczyć w zamorskich eskapadach wojskowo – politycznych. Sziriajew polemizuje też z tymi rosyjskimi mediami prorządowymi, które nie skrywają swojej satysfakcji z powodu „porażki Amerykanów”. Tu nie chodzi, jak zauważa o klęskę Waszyngtonu, ale o triumf organizacji o charakterze terrorystycznym, za plecami której kryje się cała międzynarodówka wojującego islamu. Konsekwencje dla Rosji przejęcia władzy w Kabulu przez islamistów mogą być, w jego opinii, w dłuższej perspektywie, groźne. Mimo, że rosyjska misja dyplomatyczna w Kabulu nie jest ewakuowana, a ochronę ambasady zapewnili już Talibowie, co zdaniem publicysty Nowej Gaziety jest wynikiem wielu rund negocjacji jakie rosyjski MSZ odbywał z przedstawicielami Talibów, zarówno w Moskwie jak i w katarskiej Doha, jak wyglądała będzie sytuacja w przyszłości nie jest pewne. Przede wszystkim dlatego, że niepewne są ekonomiczne fundamenty nowego reżimu. Niemcy już zapowiedziały wstrzymanie wynoszącej 450 mln dolarów rocznie pomocy dla Kabulu, a jest więcej niźli pewne, że w ślady Berlina pójdą też inne państwa kolektywnego Zachodu. Afganistan zostanie pozbawiony też znacznych kwot związanych z międzynarodowymi transferami na rzecz zachodniego kontyngentu wojskowo - urzędniczego, a to były jedne z podstawowych źródeł finansowania rządu centralnego. Trudno będzie w tej sytuacji, ocenia Sziriajew, Talibom dotrzymać obietnicy blokowania handlu narkotykami. To zaś może spowodować zaognienie sytuacji z krajami przez które w przeszłości wiodły główne szlaki przerzutu afgańskiej heroiny do Europy, w tym przede wszystkim z Rosją.

Radości z triumfu Talibów nie widać choćby w wypowiedziach czeczeńskiego przywódcy Ramzana Kadyrowa. W swych dość schizofrenicznych (wypowiedziach) (https://www.gazeta.ru/politics/2021/08/16_a_13884536.shtml) podkreśla on, że zarówno Al.-Kaida jak i Talibowie to „amerykański projekt”, przedsięwzięcia, które mają na celu „pognębienie świata muzułmańskiego”. Przy okazji zaapelował on do rządów krajów muzułmańskich wywodzących się z ZSRR aby „zjednoczyły wysiłki” i wzmocniły, wraz z Rosją, granicę po to aby zapobiec przenikaniu niepożądanych elementów z Afganistanu.

Elementy teorii konspiracyjnych można też dostrzec w relacji na temat wydarzeń w Afganistanie jaką (opublikował) (https://www.kommersant.ru/doc/4946072?from=main_1) dziennik Kommiersant. Kirył Kriwoszew korespondent gazety i Sergiej Strokań, skądinąd uznany komentator międzynarodowy, zastanawiają się czy szybkie zdobycie przez Talibów władzy i słabszy niźli się spodziewano opór sił rządowych, a właściwie brak jakiegokolwiek poważniejszego oporu, nie jest częścią amerykańskiego perfidnego planu. Powołują się przy tym na krótkie dwuzdaniowe oświadczenie szefa afgańskich sił rządowych w którym napisał on „Oni związali nam ręce i zdradzili ojczyznę. Przeklęty Ghani i jego świta.” Dziennik donosi o poufnych negocjacjach jakie miały miejsce w Pałacu Prezydenckim w niedzielne przedpołudnie w których uczestniczyła delegacja Talibów, którzy w tym czasie jeszcze nie zdecydowali się na wejście do Kabulu a reprezentacją sił rządowych na czele z ministrem spraw wewnętrznych, zresztą obywatelem Stanów Zjednoczonych, Ali Ahmadem Dżalali. Dziennik cytuje opinię przedstawiciela Rosyjskiego Stowarzyszenia Politologów, który uważa, że tempo ofensywy Talibów, brak oporu ze strony sił rządowych i powstrzymanie się Stanów Zjednoczonych przed atakami lotniczymi świadczy o „tajnym porozumieniu” stronami którego prócz Waszyngtonu i Talibów jest również Pakistan. Przywoływany w artykule Andriej Kortunow, dyrektor Rosyjskiej Rady ds. Międzynarodowych jest również zdania, że to co się stało w Kabulu ale i innych miastach Afganistanu w ostatnich dniach świadczy albo o tajnym porozumieniu w tej sprawie miedzy Waszyngtonem a Islamabadem, albo i to jest, w jego opinii druga możliwość, całkowitym bezwładze ekipy Bidena. W jego opinii niezależnie od tego która interpretacja jest właściwa to reputacyjne straty jakie w wyniku fiaska operacji w Afganistanie poniosą Stany Zjednoczone będą ogromne. Przede wszystkim ucierpi ich wiarygodność sojusznicza.

Fiodor Łukianow na łamach rządowej Rossijskiej Gaziety (pisze) (https://rg.ru/2021/08/16/fedor-lukianov-ob-afganistane-pragmatizm-massovogo-porazheniia.html), że to co wydarzyło się w Afganistanie ma z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych dwa wymiary – komunikacyjny i dotykający spraw istotniejszych. Jeśli chodzi o kwestie wizerunku i reputacji, to z pewnością mamy miejsce do czynienia z katastrofą amerykańskiej strategii, która w ostatnich tygodniach za wszelką cenę starała się uniknąć analogii z wojną w Wietnamie i paniczną ewakuacją Sajgonu. Już teraz wiadomo, że to się nie udało, a nawet wizerunkowy efekt jest gorszy niźli najwięksi pesymiści mogli przypuszczać. „Sojusznicy Waszyngtonu gorączkowo próbują zrozumieć – napisał Łukianow - dlaczego przez dwadzieścia lat zmuszani byli wydawać wielkie pieniądze i poświęcać życie obywateli w wojnie, której nikt z nich nie potrzebował, i która teraz kończy się miażdżącym fiaskiem. Co gorsza, zaufanie do Stanów Zjednoczonych jako kraju, na którym partnerzy mogą polegać w potrzebie, ponownie osłabło. Przebieg wydarzeń pokazał, że w takiej sytuacji Amerykanie zajmują się wyłącznie sobą, konsekwencje dla innych nie są dla nich ważne.” I ta refleksja, której towarzyszyć będzie zmaganie się Europy z niechybnym kryzysem emigracyjnym, może w opinii rosyjskiego eksperta poważnie osłabić siłę więzi atlantyckich, ale również pozycję Waszyngtonu w Azji.

Łukianow, nie bez satysfakcji, przypomina, że wiosną Joe Biden mówił o planach wycofania amerykańskich żołnierzy 11 września, w rocznicę ataku na Twin Towers, aby w ten symboliczny sposób, podkreślić zakończenie i wypełnienie przez Stany Zjednoczone swej misji. Jednak wydarzenia potoczyły się tak, że symbolika tego co się stało jest zupełnie inna niźli oczekiwano w Waszyngtonie. „Wisienką na torcie” Łukianow nazywa też to, że obecnie amerykańscy komentatorzy za wzór podają sposób zorganizowania i przeprowadzenia ewakuacji swych wojsk przez ZSRR.

Rosyjski ekspert jest przekonany, że wypadki w Afganistanie ostatecznie, bo trend w tym zakresie obserwować można już było od pewnego czasu, doprowadzą do porzucenia przez Stany Zjednoczone przekonania, iż problemy własnego bezpieczeństwa są one w stanie rozwiązywać w drodze operacji takich jak w Iraku czy Afganistanie polegających na „przebudowie świata”. Przebudowa się nie powiodła co nie znaczy, że Ameryka nie ma zamorskich interesów. Teraz w opinii Łukianowa przez pewien czas Stany Zjednoczone będą koncentrowały się na własnych, wewnętrznych problemach, ale niedługo wrócą i wznowią swą aktywność międzynarodową. Tylko teraz w innym duchu. Mało tego, z wielkim pragnieniem szybkich sukcesów. Mniej będzie przeświadczenia o realizowaniu jakichkolwiek misji czy budowie demokracji w zaoceanicznych państwach a więcej pragmatycznego podejścia, zabiegania o własne interesy i opierania swej polityki na rachunku sił i środków. Na powrót takiej Ameryki, apeluje Łukianow, Rosja winna przygotowywać się już teraz.

Artykuł został opublikowany w portalu wPolityce

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka