Marek Budzisz Marek Budzisz
1375
BLOG

Czekając na kontrakcję Zachodu.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Lider senackiej większości, republikanin Mitch McConnell, poinformował wczoraj o tym, że udało się doprowadzić do zbudowania międzypartyjnego porozumienia w sprawie regulacji zaostrzających sankcje dla Rosji i Iranu. Na początku przyszłego tygodnia rozpoczną się prace mające w efekcie doprowadzić do uchwalenia stosownej ustawy. Ewentualne starania amerykańskiej administracji, na które póki, co się nie zanosi, w sprawie złagodzenia stanowiska wobec obydwu krajów będą w takiej sytuacji bardzo utrudnione, bo będą musiały przyjąć kształt nowej ustawy, dla uchwalenia, której nie ma w amerykańskim kongresie większości. Wypowiadający się na ten temat senatorowie argumentują, że powodem, dla którego opowiedzieli się za tym krokiem jest zarówno chęć ukarania Rosji za działanie przeciw amerykańskim interesom w Syrii, jak i udzielenie odpowiedzi na rosyjskie ingerencje w amerykańskie wybory. Przy czym zapowiedziano już rozszerzenie listy osób objętych represjami, ale również, i to może Rosjan zaboleć najbardziej, podjęcie działań „uderzających w ich sektor energetyczny”. Ujawniono również, że rosyjskie banki, które znajdą się na "czarnej liście" będą mogły zaciągać kredyty nie na 90 dni, jak dotychczas, ale maksymalnie na 14. Różnice między Kongresem a administracją Trumpa w kwestii stosunku do Rosji mają charakter taktyczny. Rex Tillerson, wypowiadając się na posiedzeniu senackich komisji, powiedział, że administracja ma pootwieranych wiele kwestii z Rosją, i uchwalenie ustawy utrudni prowadzenie rozmów i dbanie o amerykańskie interesy. Stan wzajemnych stosunków określił mianem „gorszych niż kiedykolwiek”. Zaś niedawno wiceprezydent Pence powiedział, że największymi zagrożeniami dla świata jest obecnie terroryzm, Iran oraz Rosja.

Jak informują rosyjskie media te dwa kraje wysłały do Syrii swe siły specjalne. Irańczycy przysłali oddziały z elitarnej 65 brygady powietrzno – desantowej. Wspierają oni oddziały armii Asada nacierające wzdłuż Eufratu, od strony Aleppo w kierunku Rakki. Celem tego uderzenia jest uniemożliwienie Kurdom i walczącym z nimi ramię w ramię oddziałom syryjskiej opozycji przebicie się, po spodziewanym zdobyciu opanowanej przez DAESZ Rakki, na zachód i południowy-zachód w stronę pól roponośnych. Z kolei rosyjskie oddziały wspierają siły syryjskie walczące w okolicach Palmiry. Jak ostatnio poinformował, cytowany przez media, dowodzący wojskami rosyjskimi w Syrii generał – major Surowikin, w ostatnim czasie siły rządowe wspierane przez specnaz oraz bliżej nieokreśloną liczbę rosyjskich „doradców” opanowały ośrodek wydobycia fosfatów położony na południe od tego miasta a ponadto pole gazonośne Szaer.

Na marginesie warto zauważyć, że zarówno gaz ziemny, jak i fosfaty są najważniejsze w produkcji nawozów sztucznych, których jednym z głównych światowych producentów jest przeżywający ostatnio problemy i liczący na dyplomatyczna pomoc Rosji, Katar. Nie ulega wątpliwości, że Rosjanie interesują się tym rynkiem. I to bardzo. Właśnie wznowiono rozmowy na temat współpracy, a może nawet integracji firm z obydwu krajów przetwarzających potas. Rozmowy mają charakter poufny, ale o ich znaczeniu świadczy to, że uczestniczy w nich białoruski prezydent, zaś ze strony Rosji, prezes Sbierbanku, German Gref. Póki, co rozmawia się o zerwanej kilka lat temu współpracy i stworzenie jednego biura handlowego, sprzedającego produkcję rosyjską i białoruską, ale obecność Grefa, może świadczyć i o tym, że Rosjanie chcieliby kupić białoruskie fabryki. Przy czym tego rodzaju integracja doprowadzić może do powstania znaczącego w skali światowej producenta nawozów. A wiadomo jak istotny jest to produkt dla rolnictwa i sektora gazowego, dla którego tradycyjnie, producenci nawozów mineralnych są największymi klientami.

Rosyjskie media informują również, że siły związane z reżimem Asada przechytrzyły Amerykanów na południu kraju. Podzieliły się na dwie kolumny, z których jedna przyjęła na siebie uderzenie, zaś druga, bez przeszkód osiągnęła zamierzony cel tj. doszła do granicy z Irakiem, przez co uniemożliwiła Amerykanom opanowanie południowych prowincji. Autorzy relacji posuwają się nawet do dość odważnych stwierdzeń, iż Stany Zjednoczone właśnie przegrywają wojnę o Syrię. Oddzielając propagandę od realiów trzeba zauważyć, że już obecnie zadaje się pytanie, co się stanie w Syrii po pokonaniu DAESZ. Działania wojsk reżimowych wspieranych przez Rosjan i Irańczyków mają wyprzedzić ewentualną akcję sojuszników Zachodu. Przy czym nie ulega wątpliwości, że taka akcja nastąpi, bliżej niejasna jest tylko jej skala.

Zachód zaczyna coraz lepiej rozumieć, że z Rosją należy pertraktować, rozmawiać, handlować, ale zawsze z pozycji siły. Dosłownie tego terminu użyła ostatnio zachodnioniemiecka minister obrony wypowiadając się w Berlinie na temat relacji z Moskwą. Rosyjskie media cytują zaś wypowiedź amerykańskiego sekretarza stanu Tillersona, który przestrzegł kraje Unii Europejskiej, przed uzależnianiem się od dostaw gazu z Rosji. A dodatkowo miał powiedzieć, że przecież Stany Zjednoczone dysponują znacznymi zapasami tego surowca i instalacjami do jego skraplania, co winno zagwarantować Europie dywersyfikację źródeł zaopatrzenia.

Ostatnia decyzja Komisji Europejskiej, która wystąpiła do krajów członkowskich o mandat negocjacyjny celem podjęcia z Rosją rozmów na temat statusu prawnego rurociągu Nord Stream 2, jest odczytywana w Moskwie, jako działanie polityczne inspirowane przez Amerykanów. Komentatorzy rosyjskich dzienników przywołują w tym kontekście wizytę przewodniczącego ukraińskiego parlamentu Andrieja Parubija w Stanach Zjednoczonych. I dowodzą, że Waszyngton chce za jednym zamachem zrealizować dwa cele – zapewnić miejsce na rynku dla swojej produkcji i zasilić Ukrainę, która zarabiać będzie na tranzycie przez stary rurociąg. Póki, co Gazprom w specjalnym oświadczeniu stwierdził, że nie ma potrzeby podejmowania rokowań w sprawie specjalnego formalnego statusu rurociągu. Rosyjskie gazety cytują też niedawną wypowiedź przewodniczącego Komisji Europejskiej, który w Pradze miał stwierdzić, że formułowany przez Amerykanów postulat zwiększenia budżetów zbrojeniowych państw – członków NATO, jest słuszny, mało tego, efektywność wydatkowanych przez Europę środków, w porównaniu do tego jak robią Amerykanie, określił na 15 %. Wszystko to ma świadczyć o zmianie tonu, zarówno Stanów Zjednoczonych, jak i liderów europejskich, przede wszystkim Niemiec, wobec Moskwy. A to może wróżyć w przyszłości kłopoty.

Aleksandr Turczynow, stojący na czele ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa, powiedział w wywiadzie dla Agencji Interfaks – Ukraina, że należy zakończyć prowadzoną na wschodzie Ukrainy od trzech lat operację antyterrorystyczną. Jego zdaniem spełniła ona swoje zadanie, ale teraz konieczna jest „zmiana formatu” działań zbrojnych i obrony ojczyzny. Powołując się na obowiązujące na Ukrainie ustawodawstwo miał powiedzieć, że są tylko, z formalnego punktu widzenia, dwie możliwości wykorzystania sił zbrojnych. Jedną z nich jest właśnie operacja antyterrorystyczna, zaś drugą – wojna. Przy czym nie chodzi tu o eskalację działań zbrojnych, ale o zmiany legislacyjne, stworzenie jednolitego ośrodka koordynującego wszystkie kroki przeciw rosyjskiej agresji – począwszy od działań stricte militarnych, przez propagandę, cyber-wojnę i wreszcie działania wobec ludności cywilnej.

Paradoksalnie umożliwienie ruchu bez wizowego obywatelom Ukrainy, entuzjastycznie przyjmowane w Kijowie, zmienia też, albo może w przyszłości zmienić sytuację w Donbasie. Interesujący jest w tym wypadku przykład separatystycznego Naddniestrza. Otóż Mołdawianie korzystają z możliwości podróży bez wiz do krajów Unii. W efekcie z separatystycznej „republiki” w ciągu ostatnich 25 lat wyjechało 50 % ludności i dziś jest jej tam raptem 300 tysięcy. Dziennikarz Niezawisimej Gaziety opisujący całą sytuację jest przekonany, że niedługo w Tyraspolu mogą pozostać jedynie rosyjskie „siły pokojowe”, a z pewnością dziś mało, kto chciałby walczyć z bronią w ręku w jej obronie. Podobne zjawisko może mieć miejsce również w Donbasie. Pytanie tylko o skalę i tempo zjawiska.

W Kijowie od początku maja dyskutuje się o sposobie ograniczenia ruchu turystycznego z Rosją, anektowanym Krymem oraz prowincjami kontrolowanymi przez separatystów. Padały propozycje wprowadzenia wiz, ale wobec oświadczenia rosyjskiego ministra Ławrowa, że Moskwa odpowie tym samym, pomysł upadł (w Rosji pracuje 3 do 4 mln Ukraińców). Później zastanawiano się czy mieszkańcom niekontrolowanych przez Kijów regionów nie wydawać „starych” paszportów, które nie będąc biometrycznymi, uniemożliwiają korzystanie z ruchu bezwizowego. Temu pomysłowi z kolei przeciwstawił się ambasador Unii na Ukrainie. Teraz padają pomysły zbudowania specjalnej platformy elektronicznej, mającej śledzić przemieszczanie się ludzi. Oficjalnie działania te mają służyć ochronie przed infiltracją przez rosyjską agenturę. Ale wiadomo też, że w obliczu zbliżającego się spotkania Ukraina – NATO, i nadchodzącej finalizacji procesu stowarzyszeniowego z Unią Europejską, a może przede wszystkim w obliczu nieuchronnych wyborów, obecnie rządzący w Kijowie, chcą z jednej strony zmniejszyć możliwości Rosji oddziaływania na bieg spraw na Ukrainie a z drugiej pokazać swym obywatelom, że integracja z Zachodem postępuje.

 

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka