Marek Budzisz Marek Budzisz
1624
BLOG

Rosyjski plan osłabienia NATO.

Marek Budzisz Marek Budzisz Rosja Obserwuj temat Obserwuj notkę 33

Jak informują Izwiestia w rosyjskim MSZ trwają przygotowania do tego, aby wdrożyć kolejne sankcje przeciw Polsce. Z jakiego powodu? Chodzi o ustawę, podpisaną przez prezydenta Dudę, która przewiduje likwidację wszystkich pomników propagujących komunizm. W większości przypadków są one związane z II wojną światową i „wyzwoleńczą” armią sowiecką. I tego Rosjanie znieść nie mogą. Z ich punktu widzenia to, że pozostawione zostaną wszelkie upamiętnienia na cmentarzach i miejscach pochówku jest dalece niewystarczające. I w związku z tym przygotowują odpowiedź na polskie działania. Z przecieków z rosyjskiego ministerstwa wynika, że najprawdopodobniej będą to sankcje dla osób, które uczestniczyły w przygotowaniu i przegłosowaniu znienawidzonej w Moskwie ustawy oraz „obniżenie” poziomu wymiany handlowej. Jako, że nasz eksport do Rosji nie jest imponujący (13 mld dolarów w 2016 roku) i stale spada (w ubiegłym roku o 5 %), to właściwie nie ma się, czym martwić.  Rosjanie o tym wiedzą i szukają innych możliwości jak by tu dopiec wiarołomnym i niewdzięcznym Polakom. Deputowani do Dumy proponują, aby po prostu przestać zajmować się polskimi cmentarzami w Rosji – chodzi w tym wypadku o miejsca pochówku ofiar zbrodni katyńskiej, ale również mówi się w tym kontekście o katastrofie smoleńskiej.

Może wśród wymyślonych w Moskwie szykan będą też i podobne do zastosowanych ostatnio wobec Amerykanów. W odpowiedzi na wydalenie 35 osób z rosyjskiej misji dyplomatycznej Moskwa zażądała redukcji amerykańskiego personelu – z Rosji wyjechać ma, jak ostatnio powiedział w rozmowie telewizyjnej sam Władimir Władimirowicz – 755 amerykańskich dyplomatów. Niewykluczone, że podobne represje spotkają i polską misję dyplomatyczną, choć taka redukcja i wielce prawdopodobna polska adekwatna odpowiedź wyszłaby naszej polityce wschodniej per saldo chyba na korzyść. Jest jednak jeden z elementów rosyjskiej odpowiedzi, który w Warszawie powinien budzić niepokój, a przynajmniej, skłonić do rozpoczęcia przygotowań, po to, aby móc na działania Rosjan odpowiedzieć. Chodzi o zapowiedź, iż sprawę polskiej polityki historycznej podnosić będą na wszystkich międzynarodowych forach, w których uczestniczą. Przy każdej okazji będą się starali przekonać świat, że Polacy chcą wypaczyć prawdę o historii XX wieku, zwłaszcza II wojny światowej. Pierwsza próba już została podjęta. Rosyjska Duma zwróciła się do Knesetu z propozycję wspólnego oświadczenia w tej sprawie. Próba nie była zbyt udana. Izraelczycy wyczyścili przygotowany w Moskwie projekt rezolucji z antypolskich akcentów. A Moskwie bardzo na wspólnej akcji zależało. W dniu, w którym izraelski parlament miał głosować Duma celowo opóźniała obrady, bo chodziło o to, aby stosowną rezolucję przyjąć w tej samej chwili. Ostatecznie, coś tam zaiskrzyło na łączach, i w Izraelu uchwalono ją wcześniej i w innej formule. W sumie z całej akcji nic nie wyszło, ale nie ulega wątpliwości, że Rosjanie będą nadal próbować i być może w innych krajach, np. w Niemczech, spotkają się z lepszym przyjęciem. W państwowej niemieckiej telewizji ZDF z pewnością.

            Rosyjskie media publikują wywiad z niemieckim politologiem Aleksandrem Rahrem. Wart jest on uwagi i winien być w Warszawie wnikliwie przeanalizowany. Z kilku powodów. Rahr nie jest ot takim sobie, jednym z tysięcy aktywnych w Niemczech przedstawicieli swej dyscypliny naukowej. Ten wywodzący się z rodziny bałtyckich Niemców uczony uchodzi za kluczową dla kształtowania polityki Berlina wobec Moskwy osobę. Co mówi w wywiadzie, poświęconym głownie kwestii amerykańskich sankcji? Otóż jego zdaniem Niemcy, ale również Francja, występują stanowczo wobec zapisów amerykańskiej ustawy nakładającej na Moskwę sankcje, bo nie są zainteresowane zwiększaniem presji na Rosję. Co więcej, w ich optyce, działania Waszyngtonu uderzą w firmy europejskie robiące w Rosji interesy. W ustach doradcy niemieckiego koncernu budującego North Stream 2 (Wintershall) tego rodzaju tezy nie zaskakują. Ważne jest, co innego. Otóż mówi on również, że stanowisko Berlina, najprawdopodobniej nie będzie stanowiskiem Unii. Dlaczego? I tu warto przytoczyć cytat „Wielu innych członków Unii Europejskiej ze strachu, lub po prostu z chęci uderzenia w Rosję, będą popierać politykę Waszyngtonu.” Przy czym Rahr uważa, że głównym motywem polityki amerykańskiej jest chęć wypchnięcia rosyjskiego Gazpromu z europejskiego rynku i zajęcie jego miejsca. „To tak oczywiste – mówi -, że nawet niepotrzebne są dodatkowe komentarze.” I taka polityka Waszyngtonu, w jego opinii „granicząca z bezczelnością” budzi w Berlinie zdumienie. Konkludując, Rahr, dowodzi, że Berlin ma jeszcze nadzieje na złagodzenie stanowiska Stanów Zjednoczonych. Ale, jego zdaniem, jeśli nic takiego nie nastąpi, to między obydwoma krajami będą następowały „tarcia”. Przy czym, jeśli chodzi o wspólne europejskie stanowisko wobec polityki Waszyngtonu jest on pesymistą. „Niestety – dodaje – w Europie są państwa, które są zdecydowane konfliktować się, lub zwiększać napięcia w relacjach z Rosją. To Polska, Państwa Bałtyckie i inni. Tak długo, jak w Europie panuje taka sytuacja, będzie nam bardzo trudno rozwiać chmury nad przyszłością.”

Zwróćmy uwagę, ani słowa o Krymie, wojnie na Ukrainie o sytuacji wewnętrznej w samej Rosji nie mówiąc. Dywersyfikacja dostaw źródeł surowców energetycznych w Unii to wykwit rusofobii.  W tej narracji, obecnej w rosyjskich mediach, amerykański hegemon, w imię własnych interesów dąży do stłamszenia, zniszczenia i upokorzenia Europy. Europy, której jedności, w zmaganiu się z wrażą amerykańską akcją, czemu chętnie przewodził będzie Berlin, szkodzą takie państwa jak Polska. Czy do uszu osób, zwłaszcza mieszkających w Monachium, Wiedniu czy Luksemburgu nie dotrą argumenty wypowiadane w Moskwie o tym, że Polski, prawicowy rząd, realizuje wrogą, a przynajmniej nieprzyjemną politykę historyczną?

Radio Svoboda przeprowadziło wywiad z ekspertem American Enterprise Institute Leonem Aronem. Aron w swoim czasie był głównym doradcą ds. rosyjskich republikańskiego pretendenta w wyborach prezydenckich Mitta Romneya (nawiasem mówiąc Aron urodził się w Moskwie i tam kończył studia). Otóż jego zdaniem, wprowadzone właśnie sankcje są istotne w perspektywie 10 letniej. Przede wszystkim, dlatego, że zasoby łatwych w eksploatacji syberyjskich złóż naftowych, są już na wyczerpaniu. Ropy jest w Rosji dużo, ale przede wszystkim w arktycznym szelfie kontynentalnym. Moskwa nie dysponuje ani potrzebnymi kapitałami, ani technologiami, aby móc rozpocząć badania złóż a następnie ich eksploatację. W perspektywie krótkookresowej, sankcje nie przyczynią się do zmiany rosyjskiej polityki. Wręcz przeciwnie, spowodują konsolidację wokół Putina. Bo innej drogi rosyjskie elity, w jego opinii, nie mają. Wszystkie badania opinii publicznej pokazują jak nisko Rosjanie oceniają kompetencje, zarówno moralne jak i technokratyczne, ludzi, którzy nimi rządzą. Nawet propaganda nie działa już tak jak do niedawna. Opublikowane w ostatnich dniach badania opinii publicznej pokazuję, że po raz pierwszy zaufanie Rosjan do publicznej telewizji, spadło do poziomu poniżej 50 %. Na tym niebie zasnutym chmurami świeci tylko jedno słońce, jedna nadzieja na pomyślną przyszłość – Władimir Władimirowicz. Aron opublikował w połowie czerwca na łamach US News and World Report artykuł, w którym dowodzi, iż w przeddzień następnej kampanii wyborczej Putin może podjąć podobne kroki jak cztery lata temu. Wówczas w obliczu spadających cen ropy naftowej i słabych perspektyw wzrostu rosyjskiej gospodarki postanowił „dać ludowi igrzyska” i zajął Krym oraz zdestabilizował sytuację na wschodzie Ukrainy. Obecnie, w jego opinii może chcieć realizować podobny scenariusz. Nie jest to nowa teza. O tym, że Putinowi może być potrzebna kolejna „mała zwycięska wojna” pisze się dość regularnie w zachodnich mediach. Ciekawe są scenariusze, które w swym artykule kreśli Aron. Otóż jego zdaniem Moskwa może uderzyć na jednym z czterech kierunków. Po pierwsza może chcieć „trafić jednym kamieniem dwa ptaki” na Ukrainie – wznawiając operację militarną na Wschodzie umocni tamtejsze samozwańcze republiki a zarazem zdestabilizuje sytuację w Kijowie. Drugi z możliwych wariantów, to chęć przyłączenia do Rosji północnych obszarów Kazachstanu, które z punktu widzenia etno-lingwistycznego bardzo przypominają Krym. Prezydent Kazachstanu ma już 77 lat i możliwe a nawet wielce prawdopodobne niepokoje związane z rywalizacją o schedę po nim mogą skłonić Moskwę do rozpoczęcia pokojowej oczywiście operacji opieki nad rosyjskojęzyczną większością zamieszkującą ten kraj. Aron przytacza anonimową wypowiedź jednego z wysoko postawionych przedstawicieli kazachskiego establishmentu, który powiedział, że dla nich aneksja Krymu była czymś w rodzaju 11 Września w Ameryce, czyli w skrócie mówiąc „ostatnim dzwonkiem”. Trzecia z opisywanych przez Arona możliwości to podjęcie działań mających na celu zmianę reżimu na Białorusi. Z polityki Łukaszenki Moskwa nie jest od jakiegoś czasu zadowolona. I albo w jego opinii uda im się złamać białoruskiego prezydenta, albo podejmą grę na jego obalenie. W jego opinii Moskwie może zależeć na uzyskaniu dogodnej ze strategicznego punktu widzenia granicy z państwami NATO – Polską i krajami nadbałtyckimi. I wreszcie wisienka na torcie – próba destabilizacji Łotwy, Estonii i Litwy. Putinowi może chodzić o to, aby całemu światu pokazać, iż NATO to taki papierowy tygrys. Rosjanie mogą chcieć w tym celu wykorzystać, w jego opinii swą mniejszość w tych krajach.

Ale po to, aby dowieść bezsilności sojuszu muszą doprowadzić do rozdźwięku wśród jej głównych europejskich członków. Dyplomatyczny konflikt niemiecko – turecki rozwija się z ich punktu widzenia dobrze. Teraz trzeba doprowadzić do skłócenie Niemiec i Stanów Zjednoczonych oraz izolowania Polski. Polityka historyczna, która dowodzi, że Niemcy i Austriacy rozliczyli się ze swoją niechlubną przeszłością, a jedynie Polacy w kwestiach historycznych kłamią, świetnie się do tego nadaje.

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka