Toscana Toscana
1660
BLOG

Noworodek z Białogardu - o co tu naprawdę chodzi?

Toscana Toscana Rodzina Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Świeżo upieczeni i szczęśliwi rodzice zażyczyli sobie, aby nie kąpać dziecko, nie szczepić i nie podawać niebezpiecznej witaminy.  Lekarze odmówili pokazania im ulotki od Vitaconu, co zaniepokoiło parę.

Dlaczego nie pokazano rodzicom ulotki preparatu Vitacon? Może tu jest odpowiedź?

Vitacon jest to lek zawierający fitomenadion (witaminę K1)  podawany przy zaburzeniach  krzepnięcia wskutek nieprawidłowej syntezy krzepnięcia, związanych z niedoborem witaminy K.

Może być stosowany u dzieci z chorobami, które zaburzają wchłanianie witaminy K1: przewlekła biegunka, mukowiscydoza (choroba dziedziczna objawiająca się tym, że organizm produkuje nadmierny lepki śluz, który powoduje poważne z a burzenia w narządach, np. płucach, trzustce), zablokowanie przewodu żółciowego, zapalenie w ątroby, celiakia (choroba spowodowana nietolerancją glutenu);

Kiedy nie stosować leku Vitacon? Jeśli pacjent ma uczulenie na fitomenadion lub którykolwiek z pozostałych składników tego leku (wymienionych w punkcie 6), zwłaszcza na makrogologlicerolu rycynooleinian (Cremophor EL)

Dzieci. Nie zaleca się podawania leku Vitacon wcześniakom, noworodkom oraz dzieciom w wieku poniżej 2 lat.

Lek Vitacon zawiera makrogologlicerolu rycynooleinian (Cremophor EL) i alkohol benzylowy. Makrogologlicerolu rycynooleinian, znajdujący się w leku, może powodować ciężkie reakcje alergiczne (uczulenie). Alkohol benzylowy, znajdujący się w leku może powodować zatrucia i reakcje alergiczne u niemowląt i dzieci do 3 lat.

Tyle informacji można znaleźć na stroniie z polpharma.pl z ulotką:

https://www.polpharma.pl/products/pil/pil-vitacon-inj-2015-09pl.pdf

Reasumując, preparat Vitacon może być stosowany w przypadku zaburzeń wchłaniania witaminy K1 (tych chorób o dziecka nie stwierdzono), powinny być przeprowadzone badnia/test na uczulenie (czego nie zrobiono), jak również zbadany poziom witaminy K (czego również nie zrobiono), a pzrede wszystkim preparat ten nie jest zalecany dla noworodków i wczeniaków.

Badania poziomu witaminy K są konieczne, ponieważ jej nadmiar może powodować:

  • u niemowląt – żółtaczkę i uszkodzenia tkanki mózgowej
  • rozpad krwinek czerwonych
  • niedokrwistość
  • nadmierne wydzielanie potu
  • uczucie gorąca
Co więcej, badania wykazały, że ten lek jest wrażliwy na światło, co może powodować zmiany w składzie chemicznym, a tym samym jego działanie.

Naukowcy ostrzegają, że zaaplikowanie niemowlakowi Vitaconu w postaci dożylnej dodatkowo zwiększa ryzyko wystąpienia nowotworu.

Naruszono podstawowe prawa pacjenta.

Masz prawo uzyskać od lekarza przystępną informację o Twoim stanie zdrowia, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych oraz dających się przewidzieć następstwach (dla Twojego zdrowia i życia) zastosowania albo zaniechania określonych czynności medycznych.

Lekarz powinien Ci dokładnie wyjaśnić, na czym będą polegały przeprowadzane zabiegi i badania oraz w jakim celu będziesz przyjmował dany lek. Masz prawo do informacji o wynikach przeprowadzonych badań. Jeśli za dane świadczenie musiałbyś częściowo lub w całości zapłacić, lekarz powinien to wyraźnie zaznaczyć. Przysługuje Ci również prawo do uzyskania od pielęgniarki lub położnej przystępnej informacji o pielęgnacji i zabiegach pielęgniarskich (położniczych).

Po uzyskaniu informacji o swoim stanie zdrowia, możesz przedstawić lekarzowi swoje zdanie na ten temat. Jeżeli masz powody sądzić, że lekarz nie przekazał Ci wszystkich informacji o Twoim stanie zdrowia i o niepomyślnym rokowaniu, masz prawo żądać, aby udzielono Ci pełnych informacji.

Pytanie w tym miejscu najważniejsze, czy preparat Vitacon jest legalnie dopuszczony do obiegu w Polsce? Na bazie afery ("incydentu") w Białogardzie okazało się, że od 7 lat szpitale podają witaminę K, która nie jest legalna w Polsce. Nie jest również zarejestrowana w Unii Europejskiej! Nieoficjalnie, powodem braku rejestracji jest zbyt duża ilość NOPów.

Za portalem Medycyna praktyczna dla lekarzy:

image

Pełnomocnik pary, mecenas Arkadiusz Tetela powiedział w rozmowie z Polsat News, że rodzice dziecka bezskutecznie chcieli uzyskać informacje konieczne do podjęcia decyzji o stosowaniu procedur medycznych w szpitalu. [7:41]



- Sąd podjął decyzję ograniczającą prawa rodzicielskie w ogóle nie wysłuchując matki dziecka. Decyzja została podjęta w ten sposób, że matka, będąc jeszcze po porodzie na lekach przeciwbólowych, w ogóle nie była poproszona o zajęcie stanowiska. Co więcej, nie zgadzają się z tym, aby decyzję podejmował kurator, który nie ma żadnego wykształcenia medycznego - tłumaczył Tetela.

Podkreślił, że rodzice chcieliby obecnie, aby została zbadana odporność ich dziecka, poziom witaminy K i wtedy chcieliby podjąc decyzję, czy jest konieczne podawanie większej dawki witaminy K i możliwość podania szczepionki.

Tłumaczył, że szczepienie, które miały być wykonane w szpitalu w pierwszej dobie "są bardzo niebezpieczne" i sam producent szczepionki informuje, że nie należy stosować jej, gdy dziecko narodziło się z obniżoną odpornością. 

- W polskich szpitalach nie ma procedury badania odporności u noworodków. Rodzice domagali się tego badania chcąc wiedzieć, czy to szczepienie będzie bezpieczne. Wykonanie tego szczepienia bez wykonania tej procedury niesie ryzyko wystąpienia powikłań poszczepiennych - powiedział Tetela.


Dlatego też kuriozalna jest wypowiedź Ministra Zdrowia, pana Konstantego Radziwiłła, która zresztą nie znalazła w mediach szerokiego miejsca:

Personel szpitala w Białogardzie działał zgodnie z procedurami opartymi na aktualnej wiedzy medycznej, na rzecz bezpieczeństwo dziecka, ktorego życie mogło byc zagrożone - mówil minister zdrowia o przypadku wcześniaka, którego rodzice nie zgodzili się na zabiegi pielęgnacyjne i medyczne.

W świetle tych danych, które są znane w przestrzeni publicznej, nie ma żadnych podstaw aby twierdzć, że lekarze kierowali się aktualna wiedzą medyczną a tym bardziej na rzecz bezpieczeństwa dziecka. Wręcz odwrotnie, zalecając i przymuszając do zastosowania preparatu Vitacon mogli narazić życie i zdrowie noworodka. Nie ma też żadnych podstaw aby twierdzić, że życie dziecka było zagrożone.

Wypowiedź ta jest wręcz niedopuszczalna, ponieważ jest on przedwczesna, bez zakończenia kontroli. Może ona wręcz sugerować jaki ma być wynik tej kontroli.

Konstanty Radziwiłł w Polsat News zastrzegał, że nie ma jeszcze pełnych wyników kontroli, jaką zlecił w białogardzkim szpitalu, ale na podstawie dotychczas uzyskanej wiedzy ocenia, że lekarze zachowali się zgodnie ze standardami medycznymi i wiedzą naukową.

"Z tego, co sie dowiedziałem, choć kontrola jeszcze trwa, to rodzice odmowili wykonywania w zasadzie wszystkich czynności pielęgnacyjnych, diagnostycznych i leczniczych u wcześniaka z niską wagą urodzeniową, a to jest jest sytuacja zupełnie niedopuszczalna, która potencjalnie  musi być postrzegana jako zagrożenie dla życia i zdrowia dziecka" - powiedzial Radziwiłł.

Stwierdzenie to nie ma żadnego potwierdzenia w faktach. Rodzice odmówili tylko niektórych procedur, co uzasadnili, żądali przeprowadzenia niezbędnych badań diagnostycnych i leczniczych, istnieją przy tym duże rozbieżności co do donoszenia ciąży a tym bardziej wagi noworodka.

Jak tłumaczył, szpital przede wszytkim chciał podać witaminę K, którą zgodnie z wytycznymi  wcześniakom podaje się obowiązkowo, ponieważ niepodanie tej witaminy - zapobiegającej krwawieniom wewnętrznym - to poważne ryzyko i poważny błąd w sztuce lekarskiej.

Zarzuty rodziców dotyczą nie jakiegoś legalnego i dopuszczonego preparatu witaminy K, ale dotyczą bardzo konkretnego preparatu - Vitacon - który nie tylko ze jest bardzo niebezpieczny, ale który też nie jest zalecany dla noworodków, który to preparat nie jest przy tym legalnie dopuszczony w Polsce i nie jest zarejestrowany w UE. Prawdą jest, że pomimo tego Vitacon jest stosowany  w polskich szpitalach - ale ze względu na jego dużą szkodliwość - nie jest stosowany w przypadku dzieci do dwóch lat, i tylko w przypadku bezpośredniego zagrożenia i ratowania życia.

Minister zdrowia podkreślił, że zaufanie do peronelu medycznego jest sprawą fundamentalną, ale oczywiste jest, że obowiązki są też po stronie personelu - poza stosowaniem zasad aktualnej wiedzy medycznej dobre traktowanie pacjentów obejmuje także dobre relacje; tymczasem w takich sytuacjach często widać brak umiejętności komunikacyjnych.

Przyznał, że "stało się coś niepokojącego", bo doszło do kryzysu zaufania, ale podkreślił, że "jest tez splot wielu rzeczy, które były sygnalizowane w tym przypadku, a które nie są zgodne z prawdą". Przestrzegał też, że "posługiwanie się całkowitym brakiem zaufania albo niby-wiedzą jest poważnym błędem, który zagraża samym pacjentom".

"Personel ma obowiazek informowania, a rodzice - w granicach rozsądku i bezpieczeństwa dziecka - mają prawo odmowy różnych rzeczy" - podkreślił Radziwiłł.

Tego podstawowego obowiązku informowania - personel medyczny nie dopełnił.

Należy tu się zgodzić się z tezą, że doszło w tym przypadku do poważnego kryzysu zaufania do personelu medycznego, ale zostało to spowodowane przez personel szpitala. Zarzuty przedstawione przez pełnomocników rodziców są bardzo konkretne i mocne. Rodzice dziecka bezskutecznie chcieli uzyskać informacje konieczne do podjęcia decyzji o stosowaniu procedur medycznych w szpitalu, nie zbadano odporności ich dziecka, nie przeprowadzono badań poziomu witaminy K,  w ogóle nie wysłuchując przy tym matki dziecka.Decyzja została podjęta w ten sposób, że matka, będąc jeszcze po porodzie na lekach przeciwbólowych, w ogóle nie była poproszona o zajęcie stanowiska.

Rodzice mają prawo odmówić różnych procedur - ale w przypadku obiektywnego zagrożenia życia i zdrowia - a nie kierując się jedynie subiektywnymi granicami rozsądku i bezpieczeństwa.

Jak zaznaczył, nie dziwi się, że w tej sytuacji lekarz zwrócił się do sądu o uznanie, że pewne czynności medyczne moga być wykonane wbrew rodzicom. "Nie doszło do pozbawienia praw, tylko do zawieszenia prawa rodziców do wyrażania zgody na niektóre zabiegi, potrzebne dla ratowania zdrowia i życia dziecka" - podkreślił.

Do chwili obecnej nie zostały przedstawione żadne przesłanki zagrożenia zycia czy zdrowia noworodka. Przeprowadzenia zabiegu ratowania życia i zdrowia dziecka nie było konieczności, a szpitatal - jak można przypuszczać - nie dysponował jedynymi preparatami do stosowania pozajelitowo u noworodków i niemowląt, które zostały wprowadzone czasowo do obrotu decyzją Ministra Zdrowia (z dnia 8.10.2010 r., przedłużoną na kolejny okres w dniu 28.09.2016 r.) preparaty Konakion MM (2 mg/0,2 ml) i Konakion Prima Infanzia (2 mg/0,2 ml).

To fajne jak określono "zawieszenie prawa rodziców" wobec poważnego kryzysu zaufania personelu medycznego doprowadziło w rezultacie do konieczności zabrania dziecka ze szpitala, narażenia zdrowia dziecka i matki, głebokiej traumy obojga rodziców.

Należy zgodzić się ze stanowiskiem red. Łukasza Warzechy, że tak drastyczny środek jak zawieszenie praw rodziców może być stosowany tylko w sytuacji ratowania życia i zdrowia dziecka. Sytuacja taka musi być oczywista, jednoznaczna a nie tylko oparta na pewnym subiektywnym przypuszczeniu, którego do teraz nikt rzetelnie i merytorycznie nie uzasadnił.


Toscana
O mnie Toscana

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo