wysoka.kwota.wolna wysoka.kwota.wolna
84
BLOG

Trzy sarny

wysoka.kwota.wolna wysoka.kwota.wolna Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Bardzo dawna notka, kogoś kogo znałem. Niektóre notki zdołałem ocalić ale tylko nieliczne. Też chyba pójdę w ślady tego wędrowca i przejdę się po lesie. Ale co to da, las będzie być może nieobecny albo trudno obecny. Jest wojna, żona wróciła z biedronki i powiedziała: wojna. Kupiła garstkę produktów, chyba trzy czy cztery, ale my mało jemy, chudzi raczej jesteśmy. I mówi żona do mnie: ile można żreć, całe wozki kupują mięcha. Chodzę póki mogę, dobrze że w tej Łodzi jest Las Łagiewnicki. W mieście tym ponoć budynki chwieją się. Gdańską nie jeżdżą tramwaje, ale co tam tramwaje dla gawiedzi, urzędnicy jeżdżą autkami...

https://stooq.pl/n/?f=1341409

Urzędnik powiedział mądrze "Sporo jest budynków w fatalnym stanie, ale nie oznacza to, że od razu taki budynek może się zawalić". No tak las jeszcze chyba jest, sarny też, a kiedy to wszystko zawali się... Dziś idę przez las, taki mam plan. Cisza, spokój, brak hołoty, brak przemądrzałych i pustych ludzi, tylko czy las będzie obecny we mnie, czy to co jest poza lasem. Oto jest pytanie.

-------

Trzy zdziwione sarny i amoralny familiaryzm czyli constantius.

Idę sobie przez las i co z tego. Las jest ale we mnie nieobecny. Niekiedy idzie się ale las nie istnieje, jest tłem, bo myśli się o czymś bzdurnym, zamiast wmyśleć się w las, przyjrzeć się i zobaczyć się w tym lesie. Zobaczyć siebie samego. Jest taka metoda. A tu jakieś obojętne, nie z lasu myśli. Amoralny familiaryzm. Taki artykuł przeczytałem, ale czego to człowiek nie czyta. Wreszcie usłyszłem jakiś szmer i szczekanie psów. W lesie tym na jego początku są nieliczne porozrzucane domy, a przy każdym domu pies. Taki polski zwyczaj, domy ogrodzone, podwójne płoty, zasieki i psy, bo złodziej może przyjść i okraść. Kiedyś miało to być leśne miasto, ale projekt nie został zrealizowany i bardzo dobrze. Szmer, szyt, szyt, szyt. Coś tam pomiędzy drzewami rusza się. Podchodzę bliżej a to trzy sarny. Trzy zdziwione sarny stoją blisko leśnej drogi i patrzą. Soją i patrzą, ja też przystanąłem i patrzę, I tak patrzymy na siebie. I dziwimy się, sarny dziwią się jaki to człowiek o zmierzchu idzie przez las, ale dziś było widno jeszcze o tej porze. Stoimy i patrzymy, ja cierpliwie zastygłem w bezruchu aby nie spłoszyć. Nie było ciemności zupełnych, ale słońce pomimo, iż już schowało sie z horyzontem, dawało jeszcze jasność, załamane i zakrzywione promienie świetle wciąż docierały i przenikały przez las. Sarny stoją i przyglądają się a ja znieruchomiały też je obserwuję. Wreszcie sarny zerwały się i pobiegły. Psy poszczekiwały z oddali, wyczuwają chyba zwierzynę leśną. Co te sarny tutaj szukały, czy nie ma bardziej odludnych rejonów lasu, być może okoliczne pola ich nęcą, jest tam z pewnością jakieś pożywienie dla saren...

To wydarzenie dnia dla mnie. Reszta to zgiełk i bzdura tego świata.

Wrzask idiotów i błaznów oraz głupców.

Teraz patrzę na trasę wędrówki na mapie. Za wiaduktem na Łagiewnickiej skręcam w las i następnie do Arturówka, przecinam Żuczą, następnie dochodzę na koniec ulicy Krasnoludków a tam już są stawy. Bardzo uczęszczana w sumie droga ale nie w ciągu dnia roboczego i pod wieczór. Dalej przez las, różne trasy w zależności od decyzji podjętej w ostatniej chwili.

--------

Domy w lesie. Taki temat mnie intryguje. Domy w tym lesie, zwlaszcza te zrujnowane. Jest taki jeden zaraz za torami, na Kasztelańskiej. Drewniany, zrujnowany, nikt tam nie mieszka a kiedyś byli tam ludzie. Byli, żyli, zniknęli, zmarli... To mnie niekiedy nurtuje gdy przechodząc spoglądam na te ruiny.

programista kiedyś, teraz tylko chodzę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura