wysoka.kwota.wolna wysoka.kwota.wolna
210
BLOG

Nietzsche o najszlachetniejszym decadente

wysoka.kwota.wolna wysoka.kwota.wolna Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Dawna notka, czego to człowiek nie czytał... Kiedy to napisałem, lat temu kilka. Wyszperałem gdzieś w zakamarkach. Decadente.

Być decadente cóż to znaczy. To jest dla mnie kluczowe. Nie napinać się, nie krzyczeć, nie wrzeszczeć, mieć wstręt do..., do większości. Do wszystkiego? Wszystko rozumieć, dobro i zło, nie mieszać się z gawiedzią, okrążać, omijać, wyślizgiwać się, nie tworzyć głupich teorii. Decadente, chodzę sobie i patrzę, czy nastawiam policzek? Oddalam się z pogardą...

Decadente a dandyzm a la Baudelaire. Teraz od czasu do czasu spojrzę co ten B. myślal, napisał. Dandys decadent, który nędznie skończył. Fular wiązał, z grymasem wstrętu patrzył...

Mieć wstręt do "aktywistów". Tutaj choćby...  

-------

Im dłużej czytam, tym większe mam wątpliwości przeróżne... Genealogia czy psychologia Jezusa dokonana przez N. A jaka jest genealogia czy psychologia N. Każdy człowiek ma pewną genealogię, psychologię, jego poglądy to tylko powierzchnia, a pod powierzchnia jest głębia, albo też muł i bagno. To co jest na powierzchni, z czego wynika? Jest jakaś głębia? Czy pospolitość raczej, seryjność...

-------

Nietzsche: Jezus najszlachetniejszy decadent czyli Bóg jest miłością

Zawsze zastanawiało mnie co to znaczy, że Bóg jest Miłością. [Taka teza] Kościół pełen wiernych, z których każdy jest zakłamanym egoistą o sercu twardym jak kamień, a wiarę głoszą kapłani, zakłamani aroganci, będący trybikami w kieracie zhierarchizowanej i autorytarnej organizacji i jednocześnie: Bóg jest Miłością. Katastrofalna sprzeczność. Celowo wyostrzam swoje oceny i przesuwam swoje sądy na pewne krańce aby lepiej dostrzec problem czy też trafniej przeanalizować stan faktyczny. Trzeba na początku ostro postawić pewną tezę, zbudować antytezę i stworzyć syntezę, ale ograniczę się tylko do tezy. Tutaj właściwie w tym celu oddam głos Nietzschemu czy też Jaspersowi i temu jak on widzi problem: Nietzsche a chrzescijaństwo. [wstęp nieco przypadkowy]

Nietzsche a chrześcijaństwo. Karl Theodor Jaspers.  Kryzys współczesnej epoki

Nietzsche naszkicował zatrważający obraz nowożytnego świata, który to obraz odtąd wciąż będzie się powtarzał -- upadek kultury [polegający na]: zastąpieniu wykształcenia samą wiedzą o wykształceniu; kompensowanie ubytku substancji duchowej powszechnym udawaniem: życie „jak gdyby"; odurzenie i sensacja zagłuszająca nudę, pseudoduchowa wrzawa, w której już nic nie może się zrodzić ; wszystko przemawia, ale niczego nie słychać; o wszystkim się mówi; wszystko się zdradza. Nietzsche ukazuje monotonię ciągłego dorabiania się, pokazuje znaczenie maszyny, mechanizacji pracy, znaczenie, jakie w przyszłości uzyska przewaga mas.

Nietzsche - Jezus - Dionizos

Jezusa Nietzsche wyłącza z historii chrześcijaństwa. Jezus nie bierze w niej udziału. Właśnie jego rzeczywistość nie ma nic wspólnego z historią chrześcijaństwa. Dla postępowania Błogosławionego charakterystyczne jest to, że przechodzi obok świata albo idzie przez świat nietknięty... Po pierwsze, oznacza to: nigdzie nie stawiać oporu! Niczemu nie zaprzeczać, wszystko potwierdzać. Taką postawę Jezus nazywa miłością. Jego ,,życie w miłości, która nie czyni wyjątku, nie zachowuje dystansu" oznacza, że wszystko jest mu jednakowo bliskie. Miłość ta jest ślepa, taka sama w stosunku do każdego bliźniego jak do obecnego tu uczestnika. „Nikogo nie ocenia nisko". Szczęśliwość, która cechuje praktykę życiową Jezusa, potwierdza on swym umieraniem: „Ten ‘radosny zwiastun’ umarł tak, jak żył, nie aby zbawić ludzi, lecz by pokazać, jak należy żyć". Takie było jego zachowanie wobec sędziów, jego zachowanie się na krzyżu. Nie opiera się, nie broni swej racji. A prosi, cierpi, kocha wraz z tymi, w tych, którzy mu czynią zło. To jest zasadnicza postawa: ,,Nie bronić się, nie gniewać, nie czynić odpowiedzialnym ... ale też nie opierać się złu - kochać je". Nietzsche pyta: jacy ludzie, jakiego rodzaju ludzie mogą wybrać taką drogę? A zatem jakim człowiekiem musiał być Jezus? Takie pytanie Nietzsche nazywa pytaniem o uwarunkowania fizjologiczne. To, co Nietzsche w ten sposób znajduje w Jezusie, stanowi rodzaj tego, co nazywa decadence, wprawdzie z zastrzeżeniem, że jest to decadence pozbawiona zakłamania, jednak z wszystkimi zasadniczymi cechami decadence jako formy życia, które chyli się ku upadkowi.

Jaki jest stosunek chrześcijaństwa do Jezusa? Nietzsche stwierdza: chrześcijaństwo od początku było całkowitym wypaczeniem tego, co stanowiło prawdę dla Jezusa. „W istocie był tylko jeden chrześcijanin i ten umarł na krzyżu". Jest to historycznym przypadkiem, że na wskroś odmienne motywy - mianowicie uczucie zemsty i odwetu - wykorzystały Jezusa do tego, by uczynić go narzędziem swego dążenia przez nadanie mu innego znaczenia i przybranie obcymi naleciałościami. Dlatego u Nietzschego określenia „chrześcijański" i „antychrześcijański" posiadają zmieniający się sens. Gdy Nietzsche nazywa Jezusa ,,chrześcijańskim", to wtedy gmina pierwotna i późniejszy Kościół są dla niego na wskroś anty chrześcijańskie. Jednak zazwyczaj przez chrześcijaństwo rozumie Nietzsche właśnie owo chrześcijaństwo Apostołów i Kościoła.(...) Przede wszystkim zamiast rzeczywistego Jezusa wysunięto obraz Jezusa: fanatyka, napastnika, walczącego przeciw kapłanom i teologom; potem, w interpretacji Pawła, postać zbawiciela, w której ważne pozostały jeszcze właściwie tylko śmierć i zmartwychwstanie.

Meandry myśli Nietzschego i Jaspersa ... jest też w przytoczonym tekscie taki fragment:

Dlatego bynajmniej nie w każdym wypadku walka z Kościołem zjednuje sobie poklask Nietzschego: „Walka przeciw kościołowi jest między innymi także walką istot pospolitszych, pobłażliwszych, bardziej powierzchownych i bezceremonialnych przeciw panowaniu ludzi głębszych, bardziej wymagających, bardziej refleksyjnych, a to znaczy dokuczliwszych i ostrożniejszych, którzy z wielką pdejrzliwością już od dawna przemyśliwali nad wartością istnienia i w tym również nad własną wartością".

Nietzsche być może bardziej był w psychologicznym typie Jezusa, tak jak on to rozumiał, niż w typie Dionizosa, którym pragnął być. Być może przemiana Nietzschego to przezwyciężenie Jezusa aby stać się Dionizosem. Pamiętamy, jak Nietzsche odnosił się do Jezusa, z szacunkiem dla uczciwości tej praktyki życiowej, ale równocześnie odrzucając typ człowieka decadence, którego wyrazem jest owa praktyka, ponieważ oznacza ona zniszczenie-siebie-samego. Zacytujmy: „Jeśli jest coś nieewangelicznego, to pojęcie bohatera. Tu instynktem stało się wręcz przeciwieństwo wszelkiego zmagania się: niezdolność do stawiania oporu staje się tu moralnością". Dziwimy się jednak, że Nietzsche potrafi powiedzieć o samym sobie w zupełnie podobnych stówach (w Ecce homo): „W moim wspomnieniu brak tego, bym kiedykolwiek się trudził -- w moim życiu nie ma dowodów na jakieś upodobanie do zmagań, jestem przeciwieństwem heroicznej natury. Chcieć czegoś, do czegoś dążyć, mieć cel przed sobą, w oczach pragnienie -- nie znam tego z doświadczenia. Bynajmniej wcale nie pragnę, by zmieniło się to, co jest; ja sam nie chcę stać się inny". Istnieje więcej takich analogii w wypowiedziach Nietzschego, które wykorzystuje on w odniesieniu do Jezusa i do siebie samego. O Jezusie Nietzsche pisze tak: ,,Wszystko inne cala natura, posiada dla niego jedynie wartość znaku, przenośni". Nasze zdumienie wzrasta jeszcze bardziej, [gdy uprzytamniamy sobie, że] Nietzsche nie tylko nieświadomie przeprowadza takie analogie, lecz wyraźnie wykorzystuje Jezusa dla swojego własnego stanowiska „poza dobrem i złem", dla swojego amoralizmu w walce przeciw moralności: ,, Jezus stanął po stronie [tych, którzy byli] przeciwko sądzącym: chciał być burzycielem moralności". „Jezus powiedział: co nas, synów Boga obchodzi moralność?" i wyraźnie: „Bóg jako tamten świat poza dobrem i złem". Także problem teraźniejszości wieczności, doznawanej szczęśliwości, który Jezus rozwiązywał swą praktyką życiową, stanowi własny problem Nietzschego. Z jawną sympatią, ba, z uznaniem mówi Nietzsche; „To, co zdaje się wyróżniać Chrystusa i Buddę, to owo wewnętrzne szczęście, które czyni ich religijnymi". Jeśli Nietzsche także to wewnętrzne szczęście osiąga na innej drodze niż oni - mianowicie poprzez, doświadczenie zniesienia wszystkich celów a równocześnie także bezcelowości stawania się, gdy upewnia się o wiecznym powrocie, czyli w stanach mistycznych, a nie poprzez praktykę życiową to jednak [przeświadczenie, iż] „szczęśliwość jest tutaj" stanowi znowu to, co wspólne dla Jezusa i Nietzschego.

Wielkim przeciwnikiem Jezusa był dla Nietzschego Dionizos. Prawie wszystkie wypowiedzi Nietzschego skierowane przeciw Jezusowi opiewają Dionizosa. Śmierć Jezusa na krzyżu jest dla niego wyrazem życia chylącego się ku upadkowi i oskarżeniem przeciwko życiu, w pokawałkowanym Dionizosie widzi życie, które rodzi się w tragicznej radości i wciąż odradza na nowo. Ale choć rzadko, na chwilę, potrafił Nietzsche w zadziwiającej dwuznaczności przyjąć dla siebie postawę Jezusa i na tak licznych u niego kartkach, pisanych w stanie obłędu, podpisywał się nie tylko jako Dionizos, lecz także; Ukrzyżowany.

Jednak Jaspers napisał także, że Nietzschemu obce były wszelkie "teologiczne głębie"






programista kiedyś, teraz tylko chodzę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura