Wojciech-Błasiak Wojciech-Błasiak
335
BLOG

Kultura śmierci a suwerenność polskiego państwa

Wojciech-Błasiak Wojciech-Błasiak Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

Wojciech Błasiak

Kultura śmierci a suwerenność polskiego państwa

 Pojęcie "kultury śmierci" zdefiniował po raz pierwszy w swej encyklice "Evangelium vitae", opublikowanej w 1995 roku, papież Jan Paweł II. Ta kultura śmierci to nowa kultura globalna, w której życie ludzkie "jest uznawane za bezużyteczne jako nieznośny ciężar, a w konsekwencji odrzucane na różne sposoby - pisał Jan Paweł II - Człowiek, który swoją chorobą, niepełnosprawnością lub - po prostu - samą swoją obecnością zagraża dobrobytowi lub życiowym przyzwyczajeniom osób bardziej uprzywilejowanych, bywa postrzegany jako wróg, przed którym należy się bronić albo którego należy wyeliminować. Powstaje w ten sposób swoisty <spisek przeciwko życiu>."

Kultura antyludzkich antywartości

 U podstaw ontologicznych kultury śmierci leży koncepcja społeczeństwa, w której, jak twierdził Jan Paweł II, najważniejszym kryterium jest sukces. Uzasadnia to "wojnę silnych przeciwko bezsilnym", prowadzoną w imię sukcesu silnych. Ta wojna przeciwko bezsilnym jest ostatecznym uzasadnieniem pozbawiania ich życia i zabijania na różne sposoby. Sednem kultury śmierci, a w konsekwencji sednem tworzącej się cywilizacji śmierci jest uznanie słabszych i bezsilnych za konieczny do odrzucenia balast społeczny. W kulturze śmierci bezsilni i słabsi będą likwidowani.

 Ta wojna przeciwko życiu ludzkiemu słabszych i bezsilnych ma przy tym charakter globalny. Ten <spisek przeciwko życiu> wciąga "nie tylko pojedyncze osoby w relacjach indywidualnych, rodzinnych i społecznych - pisał Jan Paweł II - ale sięga daleko szerzej i zyskuje charakter globalny, naruszając i niszcząc relacje łączące narody i państwa".

 U podstaw aksjologicznych kultury śmierci leży nadrzędność i promocja antywartości ludzkiego życia społecznego w postaci antywartości egoizmu we wszelkich postaciach, antywartości pogardy dla wszystkiego co słabsze i antywartości niesprawiedliwości wynikającej z siły i bogactwa. To są wartości antyludzkie, gdyż ich stosowanie w życiu społecznym niszczy w ostateczności człowieczeństwa i społeczeństwo. Dlatego są to antywartości.

 Nadrzędność i promocja w kulturze śmierci antywartości oznacza zwalczanie tych wartości kulturowych, które leżą u podstaw "kultury życia". Jest to zwalczanie wartości nadrzędności i promocji życia ludzkiego, wartości promujących i umacniających rodzinę, od solidarności międzypokoleniowej po jej seksualność i płciowość, acz również wartości solidarności narodowej i ponadnarodowej do ogólnoludzkiej.

Struktura kultury śmierci

 Kultura śmierci ma swe trzy podstawowe i powiązane między sobą elementy. Pierwszym, najstarszym historycznie, jest promowanie uśmiercanie słabszych i bezsilnych. Drugim, jest atak i zwalczanie biologicznych fundamentów życia ludzkiego w postaci seksualności człowieka. Trzecim zaś jest ograniczanie dostępu do zasobów planetarnych narodom słabszym i biedniejszym, dla ich depopulacji.

 Promowanie uśmiercania słabszych i bezsilnych to nade wszystko upowszechnianie aborcji oraz antykoncepcji i sterylizacji, a także eutanazji ludzi starych i chorych. Jest to najstarszy historycznie element kultury śmierci. Ujawniony dopiero w 1990 roku "Raport Kissingera" z 1974 roku, będący dokumentem Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA, uznał za kluczowy cel realizację globalnego programu antyludnościowego poprzez aborcję, antykoncepcję i sterylizację. Jak go opisywał Grzegorz Górny, miał on dotyczyć głównie krajów Trzeciego Świata, w którym przyrost ludności miał być zagrożeniem dla rozwoju i dobrobytu USA, dzięki ograniczaniu zaopatrzenia w żywność, surowce i paliwa. Polityka antyludnościowa miała być w sposób ukryty realizowana pod humanitarnymi hasłami "walki z głodem", "walki z przeludnieniem" i "reprodukcyjnych praw człowieka", głównie za pośrednictwem organizacji międzynarodowych na czele z agendami ONZ.

 Atak i zwalczanie biologicznych fundamentów życia ludzkiego, to atak na seksualność człowieka. Jest to już atak na same biologiczne korzenie życia gatunkowego ludzkości, na jego biologiczną reprodukcję. Najbardziej powszechnym, wręcz codziennym jej wyrazem jest to, co Jan Paweł II nazwał „banalizacją płciowości”. „Banalizacja płciowości – pisał - jest jednym z głównych czynników, które stoją u początków pogardy dla rodzącego się życia: tylko prawdziwa miłość umie strzec życia.” Poza banalizacją płciowości atak na seksualność to promocja i wspieranie wszystkiego co osłabia tożsamość seksualności mężczyzny i kobiety, a więc promocja dezorientacji seksualnej, w tym genderyzmu oraz wszelkich postaci homoseksualizmu w formule tzw. ideologii LGBT. Jest to realizowane pod humanitarnymi hasłami "walki z dyskryminacją mniejszości" i "wolności jednostki".

 Ograniczanie dostępu do zasobów planetarnych dla narodów i państw słabszych oraz biedniejszych, to rozpoczęcie protokołem z Kioto w 2005 roku procesu komercjalizacji i utowarowienia powietrza. Wyznaczanie limitów emisji CO2 do atmosfery i stworzenie możliwości handlu wielkościami tej emisji pomiędzy poszczególnymi państwami, czyni z powietrza dobro rzadkie i umożliwia przekształcenie go w towar o określonej wartości wymiennej. Prowadzi to ograniczania dostępu do powietrza dla celów rozwoju przemysłowego w postaci limitowania emisji CO2 i konieczności zakupu praw do takiej emisji. Wprowadzenie zaś światowych licytacji praw do tej emisji oraz postępująca redukcja wielkości dopuszczalnej emisji, mogą być już wyrokiem wegetacji gospodarczej, a nawet śmierci cywilizacyjnej przede wszystkim dla krajów światowych peryferii, acz również i półperyferii jak Polska. Jest to realizowane pod humanistycznymi hasłami "walki z ociepleniem klimatu Ziemi" i "ratowania planety przed efektem cieplarnianym".

Globalna depopulacja eugeniczna jako cel kultury śmierci

 Te trzy elementy kultury śmierci spaja jeden cel, jakim jest redukcja liczby ludności na Ziemi, czyli globalna depopulacja, choć nade wszystko i przede wszystkim w krajach słabszych i biedniejszych oraz wśród słabszych i biedniejszych populacji w ogóle. Chodzi więc o depopulację eugeniczną. Ten depopulacyjny cel jest artykułowany wśród światowego establishmentu już od początków lat 70. XX wieku, w formie choćby raportów Klubu Rzymskiego z 1973 i 1977 roku.

 Ten depopulacyjny cel ma swoje historyczne analogie. Znakomity polski historyk Witold Kula analizował historyczne sytuacje, gdy przyrost ludności nie może znaleźć swojego miejsca w procesie gospodarczym w ramach danego historycznego systemu społecznego. Pojawia się wtedy dramatyczny problem tzw. ludności zbędnej. Ten dylemat W. Kula uznawał za najbardziej decydujący "w dziejach wszystkich społeczeństw". Był to historyczny dylemat "być albo nie być". Jednym z rozwiązań tego dylematu była historia Japonii. "Gdy znalazła się ona w tej sytuacji - pisał W. Kula - rozumowanie jej sfer kierowniczych (szogunatu) poszło trybem następującym: produkcji zwiększyć nie możemy, więc grozi nam stopniowe zmniejszanie się dochodu społecznego na jednostkę, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Ergo, by tego uniknąć, jedynym wyjściem jest niedopuszczenie do dalszego wzrostu ludności. I rzeczywiście. Liczba ludności Japonii najdrastyczniejszymi metodami ustabilizowana została na niezmienionym poziomie około 35 milionów na czas od początku XVIII wieku do połowy wieku XIX ... ."

 Współczesny system światowy wszedł w okres postępującej stagnacji rozwoju ekonomicznego wyraźnie już od końca XX wieku, a globalny krach finansowy w 2008 roku, a następnie wybuch globalnej depresji, która przeszła od kilku już lat w globalną recesję, to wyczerpywanie się możliwości rozwojowych systemu potwierdził. Współczesny system światowy w jego obecnej formule społecznej stanął wobec najważniejszego dla jego "być lub nie być" dylematu. Ponieważ nie można się rozwijać, a przynajmniej odpowiednio szybko rozwijać, w ramach tego systemu społecznego, a przyrost ludności świata nade wszystko w krajach speryferyzowanych postępuje zagrażając światowej stabilności i pozycji krajów centrum systemu i jego grup panujących, należy redukować "ludność zbędną", nade wszystko słabszych i biedniejszych państw świata.

Autorzy i aktorzy kultury śmierci

 Jan Paweł II nie zidentyfikował w swej encyklice autorów i aktorów kultury śmierci. Trudno wszakże przypuszczać, że ich nie znał. Jako głowa Kościoła katolickiego nie chciał z pewnością ujawnić i podsycać otwartego konfliktu ideowego o światowym zasięgu. Jest też oczywiste, iż współczesne krajowe analizy wskazujące na tzw. neomarksizm jako źródło kultury śmierci w postaci choćby tzw. ideologii LGBT, jest niezrozumieniem podstawowej struktury świata społecznego, w którym się żyje. Choć jest przy tym groteską współczesnej historii, iż europejska lewica polityczna stała się promotorem politycznym kultury śmierci. Europejska lewica występująca historycznie jako obrońca najsłabszych i uciskanych grup społecznych, zamieniając pozycję klasową na płciową, stała się politycznym nośnikiem najbardziej antyludzkiej i najbardziej reakcyjnej społecznie optyki kulturowej.

 Głównymi autorami kultury śmierci jest od kilku dekad najogólniej mówiąc światowy establishment polityczny i gospodarczy centrum systemu. Współcześnie zaś jest to światowa oligarchia finansów i biznesu, wsparta elitami globalnej polityki, głównie Stanów Zjednoczonych i rdzenia Europy Zachodniej, z pomniejszą rolą innych krajów systemowego centrum. Analiza David Rothkopfa tej utworzonej procesem globalizacji ostatnich trzech dekad globalnej oligarchii - "superklasy" - wskazuje na jej sieciową strukturę globalną o mobilnym charakterze społecznym. Węzłami tej oligarchicznej sieci są osoby i grupy osób zarządzające wielkimi organizacjami, na czele z globalnymi instytucjami finansowymi i korporacjami oraz instytucjami politycznymi. Między węzłami odbywa się stałe sieciowanie formalne i nieformalne.

 Szczególnie ważną tezą D. Rothkopfa jest stwierdzenie, że ta sieć globalnej oligarchii uzyskała zdolność planowania swoich działań w skali planetarnej, a także kształtowania światowej opinii publicznej. Służy temu cały system spotkań pozwalający kształtować i ustalać plany, od Światowego Forum Ekonomicznego w Davos poczynając, a na dorocznych połączonych spotkaniach Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego kończąc. "Superklasa nie rządzi przez dyktat - podsumowuje D. Rothkopf - nie sprawuje też bezpośredniej kontroli i nie realizuje władzy przez konspiracje czy spiski. Owszem wywiera naciski, ale nie jako zwarta grupa, lecz za pomocą frakcji najpotężniejszych, najbardziej aktywnych lub najbardziej zmotywowanych swoich członków." I w ten też sposób poprzez stałe wywieranie nacisków w skali globalnej jest wdrażana kultura śmierci.

 Aktorami tej kultury są grupy i środowiska podległe i zależne w różnej formie od globalnej oligarchii. Są to nade wszystko politycy i grupy polityczne, a także menadżerowie korporacji światowych oraz organizacje międzynarodowe z agendami ONZ na czele, a w Europie instytucje Unii Europejskiej. Pełnią one rolę wykonawczą czy usługową, acz z dużym marginesem samodzielności.

Od kultury śmierci do cywilizacji śmierci

 Skala i intensywność wdrażania kultury śmierci w Unii Europejskiej każe mówić o rozpoczęciu tworzenia cywilizacji śmierci. Cywilizacja śmierci to już zinstytucjonalizowana i zinstrumentalizowana kultura śmierci funkcjonująca w życiu codziennym, jako sposób życia publicznego. Wszystkie trzy elementy składowe kultury śmierci są w UE w trakcie instytucjonalizacji i instrumentalizacji. Uśmiercanie najsłabszych i bezsilnych w formie aborcji nienarodzonych dzieci i eutanazji osób starych i chorych staje się powoli normą w krajach UE. Atak i zwalczanie seksualności człowieka w postaci stałej obecności tzw. ideologii LGBT, w tym wśród dzieci i młodzieży, a także powszechności banalizacji płciowości, funkcjonuje z różnym nasileniem w praktycznie wszystkich krajach UE. Krótkookresowo najgroźniejsze jest wszakże ograniczanie dostępu do powietrza atmosferycznego dla potrzeb rozwoju przemysłowego.

 To ograniczanie sprowadza się do limitowania przemysłowej emisji dwutlenku węgla, a więc ograniczania nade wszystko wytwarzania energii elektrycznej i cieplnej z najtańszego na świecie źródła, jakim jest węgiel kamienny i brunatny. Paradoks tej polityki tkwi zaś choćby w tym, iż człowiek odpowiada za emisję zaledwie 4,7% CO2, zaś kraje UE łącznie za emisję 11% całej emisji człowieka, a więc chodzi o strategię ograniczenia emisji o 0,5% w skali świata. Sam zaś fakt redukcji emisji CO2 praktycznie wyłącznie na obszarze UE jako sposobu ograniczania globalnej emisji, przy braku takich ograniczeń u głównych światowych emitentów jak USA, Chiny czy Indie, jest sam sobie stricte absurdalny.

 Na grudniowym szczycie przywódców krajów UE w 2019 roku za cel strategiczny znano osiągnięcie do 2050 roku neutralności klimatycznej. Oznacza to redukcję emisji przemysłowej dwutlenku węgla do poziomu netto zerowego równoważnego z ich absorpcją przez użytki gruntowe, rolnictwo i leśnictwo. Konsekwencją ma być docelowa rezygnacja z wytwarzania energii elektrycznej i cieplnej w elektrowniach węglowych, acz i potencjalnie gazowych oraz przechodzenie na wytwarzanie energii ze źródeł odnawialnych typu energia wiatrowa i słoneczna. Do 2050 roku ponad 80% energii elektrycznej ma pochodzić z odnawialnych źródeł energii, a 15% ma być udziałem energii jądrowej.

 Pomijając techniczno-technologiczną niewykonalność osiągnięcia neutralności klimatycznej, polityka transformacji energetycznej będzie ekonomicznie katastrofalna dla zdecydowanej większości krajów UE. Przede wszystkim tych słabszych gospodarczo i technologicznie. Grozi to ich wegetacją gospodarczą, a w konsekwencji zapaścią demograficzną. Wytwarzanie energii z węgla kamiennego i brunatnego jest najtańszym na świecie tego sposobem. Wytwarzanie jej zaś ze źródeł odnawialnych, sposobem kilkakrotnie droższym. A "zielona" transformacja energetyczna, oznacza poniesienie gigantycznych kosztów finansowych.

 Polityka klimatyczna Unii Europejskiej jest tu realizacją przede wszystkim strategicznych interesów geopolitycznych Niemiec. Niemcy całkowicie wyczerpały już w latach 90. XX wieku swoje zasoby węgla kamiennego. Tania energia węglowa jest zagrożeniem dla ich europejskiej konkurencyjności przemysłowej, a w ramach swej hegemonii geopolitycznej Niemcy chcą w pełni kontrolować możliwości rozwoju gospodarczego krajów unijnych. Kluczem do tej kontroli jest energetyka przemysłowa.

 Unia staje się więc w coraz większym stopniu obszarem cywilizacji śmierci. Jak to ujął belgijski historyk David Engels - "Ochrona klimatu staje się jednym z głównych celów państwa niemieckiego, usprawiedliwia ona nawet poważne naruszenia wolności obywatelskich i wszelkimi środkami dąży do narzucenia tej samej polityki sąsiadom. Można ze strachem oczekiwać na to, co przyniesie Staremu Kontynentowi kilka przyszłych lat: od teorii gender po wielokulturowość, ochronę klimatu, transformację energetyczną, dezindustralizację, sztuczną inteligencję, transhumanizm, trywializację aborcji, masową imigrację i państwo cyfrowej inwigilacji."

Suwerenne państwa narodowe jako instrument kultury życia

 Kulturze śmierci i jej cywilizacji mogą skutecznie przeciwstawić się jedynie suwerenne państwa narodowe. Mają one wszystkie niezbędne instrumenty dla promowania i rozwijania kultury życia oraz jej cywilizacji na swoim terytorium i w relacjach międzynarodowych: od ochrony i promocji życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci, przez umacnianie i chronienie tożsamości płciowej jako podstawy biologicznej reprodukcji ludzkiego gatunku, po zapewnienie dostępu do zasobów powietrza atmosferycznego dla potrzeb ekonomicznego rozwoju i bezpieczeństwa demograficznego i biologicznego społeczeństwa.

 Tymczasem Polska, jako formalnie suwerenne państwo narodowe, zaakceptowała niemiecką politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Polska rozpoczęła w 2020 roku przygotowania do zgodnego z celami kultury śmierci i jej cywilizacji redukowania dostępu przemysłowego do powietrza w postaci transformacji swej energetyki opartej na spalaniu węgla kamiennego i brunatnego. We wrześniu 2020 roku postsolidarnościowy rząd premiera Mateusza Morawickiego ogłosił decyzję o całkowitej likwidacji polskiego górnictwa węgla kamiennego do 2050 roku. Decyzja o całkowitej likwidacji wydobycia węgla kamiennego w kraju, który posiada 85% najtańszego na świecie źródła energii w UE i największego swego bogactwa naturalnego, jest rzeczą, która do tej pory nie zdarzyła się w historii gospodarczej cywilizowanego świata.

 Ta decyzja jest zamachem na bezpieczeństwo energetyczne Polski, które jest równie ważne jak bezpieczeństwo militarne. Gwarantuje bowiem bezpieczeństwo ekonomiczne rodzimej produkcji przemysłowej i rolnej oraz ich konkurencyjność międzynarodową. Gwarantuje taniość warunków pracy i życia polskiego społeczeństwa narodowego, a w konsekwencji gwarantuje narodowe bezpieczeństwo demograficzne i biologiczne.

 Zgodnie z rządową "Polityką energetyczną Polski do 2040 roku", w 2030 roku ma być wytwarzanych z węgla nie więcej niż 56% energii, za ze źródeł odnawialnych co najmniej 23%. Oznacza to wzrost cen energii elektrycznej co najmniej 2-3 krotny. Na krajową zaś transformację energetyczno-klimatyczną ma w ciągu niespełna 10 lat zostać przeznaczona gigantyczna kwota 260 mld zł i to głównie z pożyczonych od UE pieniędzy w ramach tzw. Funduszu Odbudowy. Mamy więc zniszczyć swoją konkurencyjność gospodarczą i bezpieczeństwo ekonomiczne za pożyczone pieniądze. A kwotę brakującą do roku 2040 szacuje się na 1,3 bln zł, choć wydaje się to kwota zaniżona.

 Trudno znaleźć jakiekolwiek racjonalne uzasadnienie dla tych decyzji. Trudno też przypuszczać, że rząd tzw. Zjednoczonej Prawicy nie ma świadomości katastrofalnych konsekwencji gospodarczych i socjalnych tych decyzji w perspektywie zaledwie 10 już lat. Należy więc przypuszczać, że jest to wynik, tak jak i w przypadku całej likwidacyjnej restrukturyzacji górnictwa węglowego po 1989 roku, poczucia całkowitej bezkarności za skutki tych decyzji, połączony z kompradorską podległością wobec niemieckich i unijnych centrów politycznych. Podstawą wszakże tej podległości jest intelektualna i ideowa niezdolność partyjnej grupy rządzącej Prawa i Sprawiedliwości do stworzenia narodowej strategii energetycznej, a szerzej przemysłowej. Jest to kontynuacja węglowej zdrady interesów narodowych i państwowych poprzednich rządów. Tym razem wszakże jest to już zdrada narodowa, gdyż jest to zamach polityczny na wewnętrzne bezpieczeństwo ekonomiczne, demograficzne i biologiczne polskiego społeczeństwa narodowego.

Suwerenne przywództwo narodowe jako warunek suwerenności państwa

 Warunkiem suwerenności państwa narodowego jest bowiem istnienie suwerennego przywództwa narodowego. Naród, jako historyczna grupa kulturowa zdolna do samodzielnego istnienia w światowym systemie kapitalistycznym, musi posiadać zdolność do historycznej i systemowej samoorientacji i samomotywacji. Zapewnia ją jakość narodowej wyobraźni symbolicznej z jej symboliką, treściami, ideami i wartościami polityki, kultury i nauki. A te są tworzone i rozwijane przez narodowe elity przywódcze, zarówno polityczne, jak i kulturowe, naukowe i medialne. To one tworzą suwerenne przywództwo narodowe, z przywództwem politycznym w roli głównej.

 Polityczne, kulturowe, naukowe i medialne grupy przywództwa narodowego III Rzeczpospolitej, powstałe w oparciu o ewolucję ugodowych grup politycznych post-Solidarności i anarodowych grup postkomunizmu, okazały się być zasadniczo przywództwem negatywnym, tak intelektualnie i etycznie, jak i ideowo. Jest ono bowiem narodowo antymisyjne, nie biorące odpowiedzialności narodowej i pozbawione etycznej nieustępliwości w sprawach narodowych.

 Niewyartykułowanym publicznie, acz decydującym podziałem politycznym po 1989 roku, nie był i nie jest podział na tzw. prawicę i tzw. lewicę czy też tzw. nurt neoliberalny i tzw. nurt neokonserwatywny, lecz podział na dominującą dotychczas anarodową intersubiektywnie, a antynarodową obiektywnie, orientację kompradorską i kosmopolicentryczną, a zmarginalizowaną dotychczas orientację patriotyczną, a szerzej nacjocentryczną.

 Ten anarodowy kosmopolicentryzm zorientowany zasadniczo zachodnioeuropejsko, z częstymi akcentami ideowo antypolonistycznymi, dotyczy również grup władzy kulturowej, naukowej oraz medialnej, których reguły tworzenia i funkcjonowania w III RP, określały zasadniczo grupy władzy politycznej.

 Warunkiem suwerenności polskiego państwa narodowego jest wymiana grup przywództwa narodowego, dla stworzenia suwerennych grup tego przywództwa. Warunkiem wyjściowym jest likwidacja obecnego ustroju partyjnej oligarchii wyborczej, dla uzyskania przez obywateli odebranego im biernego i czynnego prawa wyborczego. Konieczne jest wprowadzenie większościowej ordynacji wyborczej do Sejmu w 460 jednomandatowych okręgach wyborczych. Równa dla wszystkich swoboda kandydowania otworzy dopiero w pełni demokratyczny proces wyłaniania nowych grup politycznych. Umożliwi zasadniczą wymianę grup władzy politycznej i otworzy możliwości stopniowej wymiany narodowych grup przywódczych w sferze kultury, nauki i mediów. Otworzy możliwość stworzenia suwerennego przywództwa narodowego, jako warunku suwerenności polskiego państwa. A tylko takie państwo powstrzymać może kulturę śmierci i jej cywilizację w Polsce.

25.06.2021.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo