Michał Wojciechowski Michał Wojciechowski
377
BLOG

BRZYTWA LEŻY NA ULICY (z 2000 roku)

Michał Wojciechowski Michał Wojciechowski Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

O SKUTKACH WZROSTU MOŻLIWOŚCI PAŃSTWA.


Sprawcami ludobójstw XX wieku były państwa, które podporządkowały sobie całość życia społecznego. Obecne państwa nadal mają takie aspiracje, są więc potencjalnie niebezpieczne.

W dyskusji nad przyczynami ludobójstwa hitlerowskiego, uwaga skupia się zwykle na ideologii nazistowskiej. W wielu jednak systemach społecznym występują zbrodnicze idee, jednostki, organizacje, które czasem dochodzą do władzy. Odmienność 1933 roku w Niemczech polegała na tym, że naziści dostali w ręce najsprawniejsze narzędzie, jakie wytworzyła cywilizacja: skuteczny i sięgający wszędzie organizm państwowy.

Zagrożenie ze strony zbyt skutecznego państwa nie ujawnia się na co dzień, natomiast wybucha, gdy u steru rządów znajdą się zbrodniarze. Zapobieżenie potwornościom takim jak Szoah i inne ludobójstwa XX w. wymaga więc ograniczenia kompetencji państwa oraz zwalczania przestępczych organizacji i ideologii. O tym pierwszym czynniku się zapomina, a drugi bywa pojmowany powierzchownie.

Opanować państwo

Wprawdzie republika weimarska była słabym i skorumpowanym państwem demokratycznym, ale Niemcy odziedziczyły wytworzony przez państwo pruskie zdyscyplinowany i zmilitaryzowany mechanizm, w którym jednostka była zredukowana do roli trybiku, zaś władza cieszyła się religijnym nieomal autorytetem. Co gorsza, dzięki postępom wiedzy system ten dysponował większymi możliwościami technicznymi niż podobne biurokracje militarne z przeszłości. Okazał się wystarczająco sprawny, by kierujący nim mogli robić, co chcieli, zniewalając obywateli przez przymus prawny, fizyczny i propagandowy. Jednostkowy opór był w tym systemie bez znaczenia, choć oczywiście wystąpił – pierwsze hitlerowskie obozy koncentracyjne powstały przecież dla obywateli Niemiec. Pojedynczy człowiek rzadko jednak bywa zdolny do myślenia całkiem niezależnego niż to, które jest społecznie obowiązujące, a tym bardziej do samobójczego heroizmu. Nic dziwnego, że Niemcy podporządkowali się Hitlerowi.

Podobny charakter miały inne totalitaryzmy XX wieku. Bolszewicy przechwycili w Rosji państwo absolutystyczne i policyjne, które się wprawdzie dość znacznie w okresie przed I wojną światową zliberalizowało, ale nie wytworzyło mechanizmów obronnych przeciwko nadużyciom władzy. W momencie, gdy u steru rządów terroryści zastąpili ogładzonych arystokratów, nie było dla nich żadnej bariery. Dobitnym przykładem jest również wymordowanie Ormian w Turcji w latach 1915-16: młodoturcy na miejsce nominalnie absolutnej, ale ograniczonej zwyczajem i religią monarchii, wprowadzili państwo na wzór zachodni i posłużyli się nim w sposób bezwzględny.

Moralność ponad ustawą

Wykluczeniu takich nadużyć ze strony państw służyć ma koncepcja nadrzędnych praw człowieka. Sposób ten, choć potrzebny, nie jest dość skuteczny. Jak wiadomo, obwieszczając dobrą nowinę o prawach człowieka, rewolucja francuska dopuściła się ludobójstwa, masowo mordując ludzi z powodu ich pochodzenia (arystokraci) czy poglądów (katolicy), albo dla sterroryzowania opornych (wieśniacy w Wandei). Było to możliwe, gdyż rewolucjoniści działali w ramach państwa o silnych tradycjach etatystycznych, a w dodatku znieśli prawa i zwyczaje lokalne, które hamowały absolutyzm królewski. W tej sytuacji ich deklaracje przestały mieć znaczenie.

Stałym źródłem słabości prawnych metod obrony jest to, że we współczesnych państwach prawa człowieka gwarantowane są przez samą władzę. Skoro wszystkie prawa nadaje parlament, może je również cofnąć. Co więcej, w logice tej wszystkie organizmy społeczne czerpią swoją legalność z nadania państwa, które dozwala im działać, kontroluje, rejestruje. Z definicji nie istnieje wobec tego organ względem państwa niezależny czy kontrolny. Może nim być tylko inne państwo – a to oznacza wojnę. Jak z tego wynika, współczesne państwa są z natury potencjalnie totalitarne. Póki rządzą nimi ludzie uczciwi albo po prostu słabi, zagrożenia nie widać. Brzytwa leży jednak na ulicy i kiedyś może ją podnieść bandyta. A możliwości organizacyjno-techniczne państwa, jakie mu wpadną w ręce, są dziś znacznie większe niż dawniej.

Powinny więc istnieć sfery życia, które naprawdę niezmienna konstytucja wyjęłaby spod kompetencji władz. Ograniczenie zasięgu działania państwa usunie długofalowe ryzyko nowego, zorganizowanego, totalitarnego ludobójstwa i zniewolenia. Chodzi tu zwłaszcza o zasadę nadrzędności zasad moralnych nad prawem stanowionym przez państwa – mimo różnic zdań co do treści moralności, zasada ta stanowi tamę dla ideologii totalitarnych. Można ją ująć bardziej prawnie jako zasadę nienaruszalności ludzkiego życia, wolności i własności (Locke), bo to je właśnie totalitaryzmy atakują.

Instytucje niezależne

Następnie, potrzebne są instytucje, zdolne do bronienia tych zasad wbrew państwu. Tradycyjnie taką rolę spełniają religie – i rzeczywiście, Kościoły nadal są w państwach współczesnych jedynymi instytucjami faktycznie niezależnymi, choć tylko w wypadku katolicyzmu uznanie tego stanu rzeczy przybrało charakter międzynarodowy. Nie przypadkiem rządzący o zapędach etatystycznych, a tym bardziej totalitarnych, chętnie oskarżają Kościół o ingerencje bądź chcą go podporządkować państwu. Odpowiedzią powinna być tu zasada amerykańska, że państwo w ogóle nie ma nic do powiedzenia względem wyznań, natomiast samo szanuje porządek religijno-moralny.

Kościoły same wobec potęgi totalitarnego państwa okazują się jednak bezradne, choć wpływają na wiele jednostek. Niemniej ważne jest zatem wyjęcie spod władzy państwa innych czynników życia społecznego, np. systemu informacji: władza w ogóle nie powinna być dysponentem ani właścicielem mediów. Do systemu informacji należy, o czym się często zapomina, całe szkolnictwo; jego organizacyjne i programowe uzależnienie od władz państwowych umożliwia etatystyczne i totalitarne wychowanie obywateli. Tymczasem o wolności i pluralizmie szkoły dzisiejsza Europa prawie zapomniała. Ponadto państwo powinno utracić możliwość uzależniania obywateli przez pozbawianie ich majątku, czy to drogą konfiskat, czy opodatkowania. Części kraju (stany, landy, ziemie) powinni mieć dużą samodzielność. Takimi właśnie drogami poszła pierwotna konstytucja USA i dlatego państwo to stosunkowo dalekie jest od zagrożenia totalitarnego, a co więcej odegrało kluczową rolę w obaleniu totalitaryzmów XX wieku.

Krótko mówiąc: państwo-minimum z szerokim zakresem wolności w odróżnieniu od państw obecnych nie nadaje się na narzędzie zbrodniczych ideologii – do takiego typu państwa należy więc dążyć!

Cechy ideologii totalitarnych

Druga linia obrony to zwalczanie takich ideologii, jeśli się jednak rodzą. Co jest ich tworzywem? Hitleryzm miał cztery cechy: nacjonalizm (postawa kultowa wobec narodu), socjalizm (kolektywizm i wiara w państwo, które zabezpieczy los obywatela) – te dwa elementy złożyły się na oficjalną nazwę „narodowego socjalizmu”; następnie rasizm (ksenofobia i wulgarny darwinizm) oraz laicyzm (wykluczenie wpływu religii na państwo i pogarda dla niej). Dość podobne były składniki komunizmu sowieckiego, miejsce rasizmu zajęła w nim nienawiść do „klas posiadających”, nacjonalizm był niejawny, zaś laicyzm podkreślono. Nietrudno dostrzec, że wszystkie te elementy są jaskrawo sprzeczne z zasadami chrześcijaństwa – jeśli chodzi o katolicyzm, odrzucił on je oficjalnie. Ponieważ podobne składniki znajdziemy poza Europą w ideologii „nowoczesnych” młodoturków, możliwe jest uogólnienie, że ideologie totalitarne zaprzeczają zasadom moralnym usankcjonowanym religijnie. Ich obrona jest jednocześnie obroną przed totalitaryzmami.

Podkreśliłem tu raczej korzenie niż konkretne realizacje systemu ludobójstwa. Trudno ich nie widzieć – ale jeśli dostrzec w hitleryzmie głównie antysemityzm, a w komunizmie łagry, to potępiając je, daleko jeszcze jesteśmy do wskazania środków zaradczych. Nie wystarczy też potępianie ludobójstwa w ogóle oraz podawanych przez zbrodniarzy uzasadnień. Trzeba usunąć to, co faktycznie umożliwia im działanie – uzależnienie od woli rozpanoszonego państwa praw jednostki, a także religii, edukacji oraz informacji.

(Źródło: „Rzeczpospolita” z 8-9 IV 2000)


Pamiętam, że o prawdę i Polskę trzeba się bić. Nie lubię Warszawy i odwracania kota ogonem. Lubię rodzinę i przyrodę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka