Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
453
BLOG

Spowiedź szczera, solenna, sobotnia

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 104

Nadszedł czas na spowiedź; całkowicie świecką, rzecz jasna, jak przystało na to miejsce. Dlaczego właśnie teraz? A dlaczego by nie? A dlaczego w ogóle spowiedź, i to na temat mojej (ewentualnej) lewicowości? Z dwóch przyczyn.

Po pierwsze dlatego, że jestem często pytany o moje poglądy na wszystko, a ponieważ od czasu do czasu zaliczany jestem, zwłaszcza przez tych z pasją do szufladkowania, do „lewicy”, więc przyda się może takie generalne wyznanie wiary – do którego w razie potrzeby będę mógł potem Szanownych Komentatorów odwoływać.

Drugi powód jest związany ściśle z Salonem. Jak niektórzy z Państwa zapewne wiedzą, został wyrażony tu (to znaczy nie TU, ale w innym kącie Salonu) niedawno taki oto pogląd na interakcję z ludźmi lewicy, że mianowicie należałoby ich, tj. lewicowców, powystrzelać. Sam fakt pojawienia się takiego poglądu nie jest osobliwy, no bo w każdej populacji ludzkiej znajdzie się ktoś, kto tak właśnie ma, że swą bezradność w podejmowaniu dyskusji na poziomie werbalnym kompensuje propozycjami rozstrzygnięć siłowych dość radykalnych. Z kolei prawo wielkich liczb poucza, że prędzej czy później ten ktoś posadzi taką swoją myśl także w blogu. Ponieważ wszakże dla ludzi, klasyfikowanych jako lewica, takie miejsce w kolektywnej deliberacji, polegające na byciu na celowniku czyjegoś karabinu, nie jest zbyt wygodne, przeto uznałem, że warto wyłożyć moją ogólną filozofię polityczną, a już Czytelnikom pozostawić konkluzje, czy i na ile kwalifikuje mnie to jako lewicowca, i co ewentualnie w związku z tym powinienem wycierpieć.

Zanim przejdę do meritum, muszę uprzedzić Czytelników, że nie będzie to wpis krótki ani zabawny, a zatem, mówiąc otwartym tekstem, że będzie nudny. Trudno, krócej nie da się wyłożyć własnych prawidłowych poglądów na wszystko (by zacytować Kołakowskiego), chociaż będę mówił maksymalnie skrótowo. Będzie też całkowicie na poważnie, a zatem ci, którzy przyzwyczaili się do moich żarcików, facecji i wygłupów (czasem dobrych, czasem takich sobie, a czasem – przyznaję – całkiem podłej jakości) będą rozczarowani, więc jeśli tego oczekują – powinni w tym punkcie zakończyć lekturę. Dziękuję, pozdrawiam, i do następnego wpisu.

A teraz do tych, co zostali. Swą filozofię polityczną opieram na trzech fundamentalnych ideałach, które są dla mnie równej wagi i które powinny być (w idealnym społeczeństwie, o jakim sobie w wolnych chwilach marzę) realizowane łącznie, a zatem wszystkie naraz. Często jest to trudne, ale na tym właśnie polegają dramatyczne dylematy społeczne, że musimy harmonizować i koordynować wartości, z których każda w pełni mogłaby być zrealizowana tylko ze szkodą dla innych. W tym nie ma akurat nic osobliwego, no bo przecież w społeczeństwie idealnym nie żyjemy i żyć nigdy nie będziemy – choćby dlatego, że różni ludzie mają różne ideały. Natomiast to, co jest zasadnicze to podkreślenie, że moja filozofia nie ogranicza się do prostego zadeklarowania owych trzech ideałów – to akurat byłoby bardzo łatwe, ale mało ciekawe – ale że są one przyjmowane w pewnej, bardzo określonej interpretacji, którą postaram się skrótowo zaznaczyć, wymieniając każdy z tych trzech ideałów. A zatem ktoś, kto również wyznaje jako ważne te trzy ideały, ale rozumie je zupełnie inaczej, nie podziela w istocie mojego systemu wartości, choć używa podobnych słów dla scharakteryzowania własnej filozofii.

Te trzy ideały, które zajmują u mnie zbiorowo naczelne miejsca to:

1.       Wolność. Rozumiem ją jako maksymalną swobodę działania zgodnie z własnymi poglądami, preferencjami i decyzjami pod warunkiem tylko, że nikomu się nie szkodzi. Nikt (a w każdym razie nikt dorosły) nie powinien być przymuszany lub ograniczany w doborze swoich lektur, partnerów, pracy, edukacji (powtarzam, dotyczy to osób  dorosłych), nie mówiąc już o sprawach trywialnych takich jak sposób ubierania się lub nie-trywialnych, jak realizowanie swych potrzeb seksualnych, o ile tylko nie zagraża wolności i innym uzasadnionym interesom innych ludzi. Oczywiście, ta ostatnia klauzula , że wolność może być ograniczona przez wzgląd na interesy innych (zasada nieszkodzenia innym) jest szalenie ogólnikowa, bo wystarczy tylko szeroko zdefiniować uzasadnione interesy innych, albo co stanowi szkodę dla innych, że wolnośc zgodna z tą definicją okaże się ogromnie wąska. A zatem „szkoda dla innych” powinna być definiowana maksymalnie wąsko i nie może być nią np. poczucie zgorszenia lub rozdrażnienia, że inni wyznają niewłaściwą religię (bądź nie wyznają żadnej), że mają oburzające dla innych preferencje seksualne, że czytają niewłaściwe książki itp. Zdaję sobie sprawę, że jest to tylko zamarkowanie koncepcji, ale jak pisałem – muszę tu być maksymalnie skrótowy, bo jest jeszcze sporo do powiedzenia. W każdym razie: Nikomu państwo nie powinno mówić, że lepiej wie, co jest dla niego dobre – a nawet jeśli państwo w wyjątkowych sytuacjach może to mówić, to nie powinny za tym iść działania, przymuszające człowieka do postępowania wbrew swym decyzjom choć rzekomo dla jego dobra.

2.       Równość szans. Rozumiem ją w sposób następujący: nikt nie powinien być w swych szansach życiowych (np. uzyskania odpowiedniej edukacji, znalezienia satysfakcjonującej pracy itp.) ograniczony przez czynniki, będące całkowicie poza jego kontrolą, a które są w zasięgu społecznej interwencji i modyfikacji. Jest to oczywiście ideał bardzo radykalny i nie dający się nigdy zrealizować w całości, ale powinniśmy starać się przynajmniej zmierzać w jego kierunku (co zresztą jest klauzulą dotyczącą także dwóch pozostałych ideałów). A zatem fakt, że ktoś urodził się na odległej od centrów edukacyjnych wsi, albo w biednej i pozbawionej tradycji edukacyjnych rodzinie, itp., nie powinien negatywnie determinować całej przyszłości tego człowieka. Idealna równość szans polega na tym, że pozycja, jaką człowiek osiąga w społeczeństwie (w realizowaniu wartości społecznie pożądanych) zależy wyłącznie od niego samego, a nie od determinant, na które nie ma żadnego wpływu. Jeśli więc odpadnę w egzaminach wstępnych bo nie chciałem poświęcić więcej czasu na naukę lub moje predyspozycje intelektualne są niewystarczające – to nie jest to zaprzeczeniem równości szans; jeśli jednak moja niska pozycja nie wynika z moich własnych decyzji lub marnych talentów, ale wyłącznie dlatego, że urodziłem się w złym miejscu, by tak rzec – to mogę uznac, że nie dana mi została równość szans.

3.       Wpływ. Wszyscy ludzie (wszyscy dorośli ludzie, z pewnymi wyjątkami, np. poza tymi, którzy zostali słusznie pozbawieni praw obywatelskich) powinni mieć równy wpływ na decyzje publiczne. Mogą oczywiście z takiego wpływu zrezygnować (np. nie glosując) i wtedy nie mogą narzekać – ale muszą przynajmniej móc odgrywać równą role w kształtowaniu decyzji publicznych, a w szczególności o tym, kto będzie rządził ich krajem (a także mniejszą jednostką terytorialną) przez najbliższy okres. Przyjmuję bowiem, że możliwość wpływania na sprawy publiczne jest TAKŻE dobrem samym w sobie, które się słusznie ludziom należy: ludzie nie tylko mają prawo do określonych decyzji publicznych, realizujących ich preferencje, ale także do wpływu na podejmowanie tych decyzji publicznych. Oczywiście to, co należy do sfery publicznej jest zagadnieniem niezmiernie skomplikowanym i kryje w sobie możliwe zasadzki (jeśli sferę publiczną określimy bardzo wąsko to wpływ okaże się iluzoryczny), ale znów – nie miejsce tu na rozwijanie. Przyjmuję jednak jako ideał ważny i prawowity, że kształt urządzeń publicznych nie jest czymś danym z góry, niedostępnym ludzkiemu poznaniu i rozumowi, ale jest i powinien być kształtowany przez tych właśnie ludzi, których decyzje władcze będą dotyczyły. 

Taka jest, mówiąc w skrócie, moja konstelacja wartości naczelnych. Z ideału nr 1 wynika, że jestem liberałem; z ideału nr 2 – że jestem egalitarystą (umiarkowanym, bo moja idealna równość polega na równości szans a nie warunków), a z ideału nr 3 – że jestem demokratą. Mój liberalizm nakazuje mi maksymalizację wolności, mój egalitaryzm – równości szans, a mój demokratyzm – równego wpływu obywateli na sprawy publiczne.

Wbrew pozorom – nie są to banały, bo jest w Polsce wielu ludzi, wypowiadających się publicznie (w tym także – w Salonie24), którzy nie akceptują przynajmniej jednej z trzech wartości, w takiej interpretacji, jaką tu dałem, a zatem jest o co się spierać i o co walczyć. Są ludzie, którzy odrzucają wyrażoną przeze mnie (powiedzmy skrótowo – ukształtowaną za Johnem Stuartem Millem) zasadę wolności i uważają, że ponad wolność osobistą liczy się hierarchia, ustanowione wartości tradycyjne i ład, z którego wynikają rozliczne zakazy w sferze osobistej. Są, po drugie, ludzie, którzy odrzucają przyjętą tu zasadę równości szans (wzorowaną, w tej interpretacji, na filozofii Johna Rawlsa) i przyjmują, że jak ktoś już się urodził biedniejszy lub daleko od centrum – no to trudno, sam sobie poniekąd winien, a w każdej razie społeczność nie ma z tego tytułu żadnych obowiązków, związanych z ideałem solidarności z mniej uprzywilejowanymi. I po trzecie – są ludzie, którzy odrzucają ideał demokracji, samo słowo demokracja piszą wygwiazdkowane w środku, jakby było ono przekleństwem, choć - z niewiadomych względów – uznają zapewne, że w wymarzonym przez siebie systemie niedemokratycznym to oni, a nie ich adwersarze, będą mieli specjalny wpływ na sprawy publiczne.

Oto moja spowiedź, moje wyznanie politycznej wiary.

A czy powoduje to, że jestem lewicowcem? Mówiąc zupełnie szczerze, i tak całkowicie między nami, odpowiedź na to pytanie ani trochę mnie nie interesuje.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka