(aut.:bredmaker)
(aut.:bredmaker)
wolnoamerykanka wolnoamerykanka
152
BLOG

Luźne przemyślenia na temat demokracji w Polsce

wolnoamerykanka wolnoamerykanka Polityka Obserwuj notkę 1

 Dwa dni temu (podczas Europejskiego Spotkania Młodych Taize) w Strasburgu byłam na warsztacie pt.:"Czy warto jeszcze ufać politykom?". Spotkanie oczywiście nie było bardzo 'odkrywcze', ale można było przynajmniej usłyszeć kilka ciekawych rzeczy.

Mer Strasburga powiedział, że wprowadził zwyczaj, że nowo wybrany przedstawiciel Rady, składa obietnice i propozycje, które zamierza wprowadzić, a pod koniec roku i kadencji Rada sprawdza w jakim stopniu udało mu się to rzeczywiście zrealizować.

Poza tym, wspomniano badania, w których mniej więcej 3/4 społeczeństwa nie interesuje się polityką i uważa, że politycy kłamią (podobnie jak w Polsce – pomyślałam) Pani Burmistrz niemieckiego Offenburga, powiedziała z kolei, że to obywatele powinni rozmawiać z politykami w ich biurach, składać petycje etc. 

 

Nie wiem jak dokładnie to jest w Niemczech i Francji, ale jako polska obywatelka widzę, że klasa polityczna i społeczeństwo żyją we własnym świecie. Większość ludzi z którymi rozmawiam, rzeczywiście nie interesuje się polityką – mają oni rzeczywiście do tego prawo, albo jest polityką rozczarowana i z tego względu nie chce już jej nawet poruszać. Jednak oddając bezwiednie swoją możliwość (choćby pozornego) decydowania pozbawiają się oni próby walki o coś lepszego (choćby nawet była to walka z wiatrakami).

 

Z drugiej strony są ludzie, którzy podejmują się organizacji i poświęcają swój wolny czas, by zmienić coś, albo wprowadzić nowy porządek. Szczególnie ważny wydaje mi się tu przypadek Państwa Elbanowskich. Zwykłych ludzi, nie funkcjonujących w mechanizmach partyjnych, którzy zdecydowali się stanąć na czele ruchu w trosce o swoje dzieci. Jak już widzieliśmy, milion podpisów  - czyli ponad 3 % uprawnionych do głosowania, zostało wyrzuconych do sejmowego kosza. Takich przypadków jest oczywiście więcej – np. jeśli chodzi o emerytury itd. Niektórzy mogliby więc powiedzieć, że nie opłaca się włączać w politykę, ani nią interesować. Muszę jednak powiedzieć tym osobom, że takie działania, mimo, że bez pożądanego efektu, również mają swoją wartość. Obnażają brak dobrej woli i zainteresowania przez rządzących. Dlatego warto brać udział w tej demaskacji i mobilizować polityków. Bo nawet jeśli wielu dziennikarzy tego nie robi, to niech politycy czują, że ktoś ich jednak kontroluje.

 

Warto również dodać, że brak dialogu nie zachodzi także na poziomach lokalnych. Widać to choćby po tym, jak niektórzy wójtowie czy burmistrzowie nastawieni na swój partykularny zysk, nie słuchając mieszkańców (albo nie spotykając się z oporem tych „niezainteresowanych polityką”) stawiają w bliskiej odległości od domostw farmy wiatrowe. W tym miejscu nie tylko zawodzą mechanizmy prawa lokalnego, ale także centralnego – Ministerstwo do tej pory nie wydało stosownego prawa dot. odległości wiatraków (tak jak to uregulowano na zachodzie), co oznacza, że można je każdemu postawić za jego płotem. Jeśli tylko lokalny Pan i Władca umówi się tak z zagranicznym inwestorem.

 

Dzisiaj wysłuchałam magazynu reporterów w Jedynce Polskiego Radia i widzę jednak, że mimo ogólnej tendencji, samoorganizacja w Polsce jeszcze nie ginie, ludzie na wsiach i małych miastach organizują się w stowarzyszenia i walczą o prawo do zdrowego życia w naturalnym krajobrazie, bez hałasu turbin. Ludzie dzwonili i opowiadali o tym jak im to przeszkadza, że występują na drogę sądową. Byłam pod dużym wrażeniem odwagi i konsekwencji. Mam też jednak nadzieję, że politycy nie zniszczą tego oddolnego działania.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka