Proszę, proszę - salon 24 aż piszczy od świętego oburzenia, że my Polacy z niczego nie potrafimy się cieszyć i niczego nie umiemy docenić - chodzi oczywiście o wielką rocznicę powstania solidarności.
Otóz nie rozumiem tego zarzutu i nie wiem, czy ci którzy o tym piszą nie wiedzą co piszą, czy wiedzą tylko wolą wyprzeć to ze swojej świadomości.
Sprawa jest prosta - nie mamy się z czego cieszyć, bo zostaliśmy oszukani, zrobieni w bambuko, nabici w butelkę, zrobiono z nas głupków - jak kto woli. Wszyscy owszem nie posiadali się z radości, kiedy nadszedł rok 89 i pierwsze wolne wybory, okrągły stół i sejm kontraktowy, a wreszcie pierwszy premier, który był "nasz" i którego darzyliśmy wielkim szacunkiem. Tkwiliśmy w tym błędzie i w tej radości godnej głupka przez wiele lat, bo nie wierzyliśmy, ze to wszystko mógłby być po prostu pic na wodę. Ale lata mijały, a kolejne decyzje i wypowiedzi naszych "bohaterów" nie pozostawiły nam wyboru. Niestety, to nie po naszej stronie stali ci dzielni nieustraszeni bojownicy o wolność, to nie nas starali się bronić, tylko Jaruzelskiego, Kiszczaka, SB-ków i całą byłą nomenklaturę. To ich chroniono i im dawano coraz to większe przywileje, a ci którzy walczyli o wolność, a nie chcieli się sprzedać zostali z niczym, w biedzie i nie mając za co na stare lata kupić sobie lekarstw. To nie jest Polska, z której możemy być dumni, to nie ten kraj, o który walczyli nasi rodzice - więc nie mamy powodów do radości.
Oczywiście nie jest to do końca prawda. Przeciez żyje nam się lepiej teraz niż wtedy - stać nas na nowoczesny telewizor (niektórych) i laptopa, i markowe (a przynajmniej pseudo-markowe) buty, czy dzinsy, co w komuniźmie było nieosiągalne. Jak się bardzo wyzyłujemy - mozemy sobie nawet kupić samochód klasy średniej na złodziejskie raty. Mamy pełne prawo wyjechać na wakacje do ciepłych krajów i zwiedzać świat - nieważne, ze większości na to nie stać. Jednak mogą i raz na 10 lat sobie uskładają i się na 5 dni wypuszczą.
Nie mogę powiedzieć ze w ogóle się z tego nie cieszę bo to nieprawda - cieszę się ze nie muszę juz marzyć jak kiedyś kiedy byłam małą dziewczynką o prawdziwych zagranicznych adidasach na które nigdy moją mamę stać nie będzie. Cieszę się ze czasem wyskoczę gdzieś zagranicę i ze mam taką mozliwość.
Ale przeciez nie na tym kończy się zycie, nie na butach, spodniach i kiełbasie. Jestem sobie w stanie wyobrazić jak wyglądałby ten kraj, gdyby wtedy zrobiono tę transformację uczciwie. Jak bardzo inna byłaby to Polska, a nie jest i długo jeszcze, nie będzie. Jeśli w ogóle. I to jest bolesne. Podobnie jak to ze wierzyliśmy i tak długo daliśmy się oszukiwać. I dlatego chociaz są pewne powody do radości to juz nie do świętowania. Więc nie świętuję. I nie zamierzam.
No chyba ze w środę, kiedy zdejmą mi gips...