Zamki na Piasku Zamki na Piasku
370
BLOG

Internacjonalizm wyssany z mlekiem matki

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 23

Drodzy zwolennicy kamandy D. Tuska - gdybyście byli inteligentni w stopniu przynajmniej przeciętnym, używali zdrowego rozsądku do celów do jakich został on stworzony dawno byście porzucili to towarzystwo.

Obraźliwie? Zapewne. Trudno. Kto jednak zachwyca się Matą, Martą Lempart i Władkiem Frasyniukiem ten na żaden Wersal nie zasługuje. Nie ma co się zatem obrażać. Nie ma też i co potępiać tego - tak na to patrzę. Nasze wybory, choć cechuje wolna wola, to odpowiadają naszym gustom: prymitywny język nie wabi poetów, ale chamów. Toteż też nie umiałbym potępić niepiśmiennego chłopa, który dostał Boską Komedię i zużył ją na obsłużenie swej fizjologicznej potrzeby. Cóż mu tam tercyny Dantego! Cóż mu tam po zamierzonej magii liczby 3!

Papier jest papier.

Rozsądnemu człowiekowi, otwartemu na rzeczywistość, dałaby sporo do myślenia choćby komparatystyka różnych rozwiązań instytucji prawnych podobnych do KRS czy TK w krajach EU. Są one albo zbliżone (mniej lub bardziej) do polskich lub wręcz przeciwnie. Niektóre z nich są upolitycznione zdecydowanie bardziej niż te, które zostały wprowadzone w drodze nowelizacji prawa dokonanego przez parlament w jakim większością dysponował PiS. Clou tego procesu poznawczego: stwierdzenie, że nie ma żadnego unijnego standardu, są po prostu różne modele.

Dałby do myślenia fakt, że immunitet sędziowski w takim kształcie, jakim zostali uprzywilejowani sędziowie w Polsce nie istnieje w żadnym zachodnim państwie w EU. Bo to jest relikt o komunistycznej proweniencji. Ale, smutny, mimo wszystko (głupota jest nie tylko szkodliwa, ale i żałosna), jest inny fakt - za zachowanie w dobrym stanie tego reliktu, tych wolnych od odpowiedzialności sędziów, gotowi jesteście umrzeć z oburzenia na tych, którzy chcą, powoli bo powoli, eksportować go do skansenu. Zresztą umieranie za sprawy tego nie warte ma już swoją tradycję - vide nacjonalizacja środków OFE za czasów rządów D. Tuska. Dał nam przykład rząd Donalda za co umierać mamy :) I przychodzi taki Mateusz Morawiecki i mówi: zlikwidujmy OFE a zgromadzone środki oddajmy w prywatne ręce. Istna katastrofa czyż nie? :)

Przeraziłby a nie tylko dał do myślenia fakt, że wzorcem demokraty, Europejczyka stał się wysoko postawiony aparatczyk PZPR z Żyrardowa utrwalający w latach minionych władzę ludową. Wiem, Piotrowicz :) Owszem to prawda, że płotka i rekin to ryby, ale nawet przy największej złej woli można dostrzec między nimi kolosalną różnicę. Najwyraźniej jednak i taka persona nie powoduje utraty apetytu na PO. W sumie to tylko sprawa smaku.

Dałby do myślenia fakt, że nie ma przepisu prawnego, który tworzyłby zasadę prymatu prawa unijnego nad krajowym z wyłączeniem, naturalnie, tych obszarów, które kraje członkowskie przyznały w drodze traktatów EU (zasada przyznania kompetencji). Zasada pierwszeństwa prawa EU to nadal tylko i wyłącznie orzecznictwo TSUE a orzeczenia nie są źródłem prawa.

To, że nie daje to do myślenia - to fakt. Niezaprzeczalny. To, że musi być to wynik niewystarczającego do tych celów intelektu - to już moja teza. A druga jest taka: tą ewidentną a przy tym dość wstydliwą słabość intelektu wspiera dzika, nieokiełznana i zupełnie irracjonalna emocja, która w tekście da się wyrazić tylko tak - NIENAWIDZĘ PIS. NIENAWIDZĘ KACZYŃSKIEGO. Wyjątkowo niezdrowa emocja - na pewno przeszkadza w rozumowaniu.

A'propos J. Kaczyńskiego, którego polityka nieubłaganie prowadzi do wyjścia Polski z EU, jak twierdzi opozycja - otóż histerycznie zaniepokojonych wizją Polexitu chcę uspokoić: nie panikujcie - to się nie wydarzy. Bo to nieopłacalne, zwłaszcza dla Niemiec (w końcu co najmniej 80% z jednego euro realnie wraca do niemieckiej gospodarki). A nadto - bo PiS tego nie chce. Nie chce tego ze względów taktycznych / koniunkturalnych (nadal pro-unijny elektorat). Nie chce, bo w istocie rzeczy nie ma żadnego politycznego pomysłu na Polskę poza UE. Nie on jeden zresztą :)

To smutne, że takiej ilości głupców los nie poskąpił mojej ojczyźnie. A przecież mógłby być od czasu do czasu łaskawszy :) Ale nie ma co obrażać się na deszcz, że mokry ani na ogień, że parzy. Od tego deszcz nie stanie się suchszy a ogień chłodniejszy.

To, co może dziwić, i nie tylko mnie - tak sądzę, na kanwie sporu Polski z UE: bierna postawa mniejszych państw zwłaszcza tych z byłego obszaru sowieckiego. Tak jakby ta sprawa dotyczyła Polski a nie była fundamentalna także dla nich. Może nawet zwłaszcza dla nich.

Zapyta ktoś: a czemu ten spór ma jakiś fundamentalny charakter? Fundamentalny a zatem taki, który ma prowadzić do rozstrzygnięcia (a zasadzie cyklu rozstrzygnięć) gdzie znajduje się realne centrum władzy. Bo to, które prawo jest ważniejsze to nie jest kwestia jakieś ckliwej symboliki - kto może stanowić prawo obowiązujące innych, ten ma władzę. Od tego momentu, zakładając zwycięstwo TSUE i KE (po to w końcu wywołuje się wojny, aby wygrywać), żadne prawo ustanowione przez parlament krajowy nie będzie mogło posiadać atrybutu pewności, ze obowiązuje, gdyż w imię tej lub innej zasady, można zasadność określonych ustaw podważyć. To w sposób tyle nieunikniony, co naturalny będzie skłaniać krajowe organy ustawodawcze do nieustannych konsultacji i uzgodnień z "panami prawa" a tym samym organy te będą mieć bardziej formę doradczą, formę instytucji do składania petycji do suzerena aniżeli formę suwerennego ciała decyzyjnego.

Konsekwencje? Hiperinflacja demokracji i jej sensu. Hiperinflacja krajowych ciał ustawodawczych. Wcześniej czy później, choć raczej później suweren zorientuje się, że elekcja nie ma praktycznego sensu, gdyż wybrani przezeń reprezentanci w zasadzie nic lub niewiele nie mogą zmienić, gdyż utracili moc sprawczą. To zaś spowoduje, że w pierwszej kolejności wyborcy w danym kraju zaczną przywiązywać większą niż dotychczas wagę i uwagę do wyboru posłów do parlamentu europejskiego. To jednak zrodzi jeszcze głębszą frustrację - bo co mogą zrobić Chorwaci ze swoimi 12 szablami czy Litwini z 11? Nic czy jeszcze mniej niż nic? Taka dygresja - Polska ze swoimi 52 glosami też nie będzie w stanie wiele uzyskać a to już będzie szczególnie irytujące, gdy uświadomić sobie, że już teraz Polska jest 6 krajem pod względem wielkości składki do budżetu EU a odległość od będącej na 5 miejscu Holandii jest bardzo niewielka. Wracając do frustracji - najpierw, ot zwykła kolej rzeczy, będą obsługiwane interesy możnych a to, w krótszej lub dłuższej perspektywie (nb. ludzie nie są w swej masie inteligentni i połączenie kliku kropek, aby zobaczyć, co przedstawia rysunek zajmuje z reguły dużo czasu - tym bardziej, że śmierć najpóźniej puka do nadziei) spowoduje narastające niezadowolenie, które wieść będzie do wniosku - prowincja musi spróbować się wybić na niepodległość. To będzie zaś generować koszty - nie tylko po stronie peryferii, ale i po stronie centrum.

Zjawiska mają swoją konsekwencje a historia, choć niczego jeszcze nie nauczyła, to ma na półkach bibliotecznych wiele pozycji książkowych opowiadających o narodzinach i upadku imperiów. EU, choć wielu tak może bezpodstawnie myśleć, nie jest czymś wyjątkowym (choć każde imperium takie było dla siebie, ale to już czysty efekt naszej ludzkiej kondycji i wynikającej z niej perspektywy - już czubek nosa jest odległy).

W każdym razie, gdy patrzymy w bezchmurną noc w niebo to każdy widzi coś innego mimo, że patrzymy na te same gwiazdy - bezkrytyczni zwolennicy EU widzą jedynie jasny ich blask, ja zaś i nie jestem w tym samotny - światło gwiazd, które już zgasły tylko jeszcze wiadomość o tym nie dotarła. Obecne plotki o tej śmierci nie są przesadzone, ale jedynie nierozpowszechnione w wystarczającym stopniu.

Kończąc - są oczywiście ci, którzy widzą i wiedzą, że EU nadużywa swojego prawa, że wymiar sprawiedliwości w Polsce jest dysfunkcjonalny i przyczynia się do tego m.in. bezkarność stanu sędziowskiego itd., ale absolutnie im to nie przeszkadza, gdyż wabi ich miraż Stanów Zjednoczonych Europy - wszystko zaś, co staje na drodze do tego celu musi zostać usunięte. Dla nich Polska de facto już nic nie znaczy i apelowanie do ich uczuć patriotycznych to zawracanie kijem Wisły. To są euro - mensche. Oni internacjonalizm wyssali z mlekiem matki. W końcu jakaś tam część (myślę, że niemała) dawnych członków PZPR nie kształtowała swoich latorośli w kulcie Powstania Warszawskiego czy wojny z 1920 roku :). Resztę zrobił zwykły agitprop.

Moja opinia, gdy chodzi o Stany Zjednoczone Europy: gdy już terytoria niemieckie i francuskie staną się województwami Europy, Francuzi nie będą wybierać swego prezydenta a Niemcy nie będą mieć kanclerza wówczas uważam, że Polacy powinni z uwagą obserwować jak funkcjonuje ten eksperyment i rozważyć, po głębokim namyśle, udział w nim. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka