Paweł Łęski Paweł Łęski
8626
BLOG

Kobieta, sowiecki łup wojenny

Paweł Łęski Paweł Łęski Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Zapadający w pamięć obraz, wg scenariusza Michała Szczerbca, łamie temat wstydliwego, nieestetycznego, przemilczanego tabu, kobiety jako łupu wojennego. Stanowi zwizualizowaną opowieść oddającą realia pozostającego za zasłoną milczenia, powojennego koszmaru.


Film fabularny, jeśli chodzi o przekazywanie obrazów historycznych odgrywa większą rolę dla kultury pamięci niż podręczniki szkolne. Los kobiet, ofiar Armii Czerwonej a później NKWD, KBW i sił bezpieczeństwa przechodził dotąd niezauważony. W jaki sposób pokazać odpowiedzialność, sprawcę? Jak realizować od strony narracji i estetyki filmowej interpretację by nie popaść w pułapkę ikony nazistowskiej propagandy Nemmersdorfu?


 Celem twórców było przede wszystkim jak najbardziej wiarygodne przedstawienie traumatycznej historii, która, dzięki temu, że stając się filmową opowieścią przeznaczoną dla szerokiej publiczności, jest świadectwem kształtującym pamięć. Podczas, gdy zjawisko gwałtów na ludności żydowskiej i niemieckiej w czasie wojny i po, wielokrotnie przedstawiano w kinematografii, nie da się tego powiedzieć w odniesieniu do ludności polskiej a scenariusze mówiące w tym kontekście o wyzwalaczach i utrwalaczach podlegają reglamentacji („nie jątrzmy!” sic!). Choć akcja filmu przeniesiona jest z punktu widzenia wrażliwości decydentów na grunt neutralny, starego pogranicza polsko-pruskiego, to autor teoretycznie wpisując się w narrację o ofiarach repolonizacji, mówi jednak o ofiarach polskich.



 Wojna zaraża brutalnością, stępia wrażliwość, skłania do nadużywania przemocy, maleją opory moralne, broń w ręku daje poczucie bezkarności. Statystyki ofiar gwałtów w Polsce są mylne, największy problem stanowi kwestia narodowości, nie zawsze uwzględniana w sprawozdaniach, ale po stronie polskiej padło ofiarą przynajmniej sto tysięcy kobiet i dzieci. Wszelkie teorie ze swej natury są bezduszne, bo i zgwałcone kobiety nie zawsze chciały lub mogły ujawnić swój prawdziwy dramat. Wśród ofiar były więźniarki wyzwalanych obozów jak kobiecy KL Ravensbruck, czy te wracające z robót i obozów. Na masową skalę gwałty na Polkach zaczęły się po rozpoczęciu ofensywy zimowej. Druga największa fala miała związek z powracaniem żołnierzy z frontu, choć zdarzały się również w 1946 a nawet w 1947 roku. Bezpośrednio, zagrożone zgwałceniem były wszystkie kobiety bez wyjątku. Na Warmii i Mazurach, o czym traktuje film Smarzowskiego nawet po odsunięciu się frontu Niemki i Polki były regularnie gwałcone. Jak donoszono z Olsztyna w marcu 1945 r.: „nie uchowała się prawie żadna kobieta„ i jak podkreślano – „bez względu na wiek”. Kobiety pozostały z psychologicznymi konsekwencjami gwałtu, skutkującymi traumą trwającą często wiele lat. Większość nigdy zresztą się z niej nie otrząsnęła. Czasami spotykał ofiary ostracyzm. To nie wszystkie konsekwencje fali gwałtów, nastąpiła pandemia chorób wenerycznych, na Mazurach liczba kobiet zarażonych sięgać miała 50 procent.



 Oto kilka raportów milicyjnych:


„Dnia 25 VI br. o godz. 2-ej dwaj nieznani osobnicy w mundurach wojsk radzieckich uzbrojeni w broń automatyczną zamordowali przez zastrzelenie B. Ludwika, córkę Helenę lat 3 oraz zgwałcili jego żonę B. Agnieszkę, poczem pobili ją, wybijając jej oczy. Osobnicy poza tym zrabowali garderobę i zbiegli” (woj. krakowskie).


„W nocy 25 VI br. o godz. 2-ej do mieszkania K. Wincentego w pow. krakowskim wtargnęło dwóch żołnierzy sowieckich, którzy dopuścili się gwałtu na 4-letniej dziewczynce, a potem zrabowali garderobę”.


„Dnia 3 VI [19]45 r. na powracających z Niemiec do wsi Wersale ob. Jakubowskiego wraz z żoną i sąsiadami napadło 4-ch jadących żołnierzy sowieckich, w tym Komendant Wojenny w Żydkowie. Ob. Jakubowskiego zamordowali w bestialski sposób (wykłuli oczy), ob. Raczydło pokroili nożem policzki, postrzelili i następnie powiesili. Po dokonanym morderstwie żołnierze zrabowali 3 konie, 3 wozy i odjechali w kierunku Gołdapi” (woj. białostockie).


 


 "Jeszcze raz nas oszacowano i wyselekcjonowano według wieku. Miałam wtedy 39 lat. Jeden z pokoi komendy został przeznaczony na gwałty, które wkrótce miały się rozpocząć. Na pierwszy ogień poszły młodsze kobiety, ja dopiero nad ranem i zaraz zgwałciło mnie trzech rosyjskich żołnierzy. Te gwałty powtarzały się dwa razy dziennie, za każdym razem gwałciło wielu żołnierzy, aż do siódmego dnia. Ten dzień był dla mnie najgorszy, ...miałam rozdartą pochwę, a na obu udach aż do kolan grube jak ramię pęcherze. Nie mogłam ani chodzić, ani leżeć. Później nastąpiły znowu trzy dni podobne do pierwszych sześciu. Wtedy zdaniem tosyjskich żołnierzy, nie nadawałyśmy się już do niczego i przegonili nas nago z tej jaskini. Na nasze miejsce przyszły inne kobiety. Jedna starsza kobieta dała mi koc. Te potworności odbywały się w obecności 10 innych kobiet, a często nawet własnych dzieci. Moim dzieciom zostało to oszczędzone. W ciągu tych okropnych dni nie dostałyśmy niczego do jedzenia, tylko alkohol i papierosy"



Latem 1945 roku na terenie Mazur osiedlają się nowi mieszkańcy, wśród nich polscy repatrianci ze wschodu i osadnicy z Mazowsza, dociera tu, starający się ułożyć sobie nowe życie Tadeusz, nieujawniony żołnierz AK, któremu Powstanie Warszawskie zrujnowało życie, niczego nie oszczędzając. Mężczyzna przybywa do domu Róży, Mazurki przyznającej się do polskiej tożsamości, wdowy po niemieckim żołnierzu. Gwałty na które się godziła, w obronie córki skutkują utratą zdrowia.


 


 Perwersyjność sprawców w dającej satysfakcję formie zadawania cierpienia i dręczenia. W scenach retrospektywy reżyser, nie uciekając w konwencje, pokazuje, „tramwaje”, dzikie orgie gwałtu, będące regularną strategią przemocy seksualnej wyzwolicieli.


 Róża jest odrzucana przez osadników napływających na Mazury, ponieważ uważają ją za Niemkę, Mazurzy za Polkę i nałożnicę sowieckiego komendanta. Między Różą i Tadeuszem, który staje w obronie kobiety, buduje się trudna miłość.


Niezwykła dbalość o detale scenograficzne i kostiumy.

image


G. Herling-Grudziński:



Z moich obserwacji obozowych wynika, że kobiety znacznie gorzej znoszą głód fizyczny i seksualny niż mężczyźni. Proste prawo życia obozowego głosiło tedy, że łamiąc opierającą się kobietę głodem fizycznym, zaspokaja się jej obie potrzeby naraz.


Na obronę kobiet wypada jednak może dodać, że moralność obozowa – jak każda zresztą moralność – wytworzyła również swoją własną hipokryzję. I tak na przykład, nikomu by do głowy nie przyszło obwiniać o cokolwiek młodego chłopca, który dla polepszenia swej doli został kochankiem starej lekarki, ale ładna dziewczyna oddająca się z głodu odrażającemu starcowi z „chleboriezki” była, rzecz prosta, „bladzią”. Nikt nie kwestionował jako „prostytuowania się” dobrego prawa niemal wszystkich brygadierów i techników do comiesięcznego wypłacania się donosami w Trzecim Oddziale, ale kobieta wychodząca za żonę do naczelnika była, „prostytutką” i to najgorszego typu, bo łamiącą solidarność więźniów wobec ludzi wolnych. Było rzeczą naturalną, że nowo przybyły więzień oddawał brygadierowi resztki swego ubrania z wolności, aby uzyskać pewne względy przy procentowym obliczaniu normy (od którego zależała wysokość racji obozowej) i podziale pracy, ale gorszyło niektórych, gdy uboga dziewczyna, uginająca się pod ciężarem topora w lesie, oddawała mu pierwszego lub drugiego wieczoru wszystko, co posiadała, czyli własne ciało. Kobiety nadawały się do tego znakomicie, bo rzadko miały szansę do kupczenia czym innym poza własnym ciałem, a poza tym przyniosły ze sobą do obozu obciążenie konwencjonalnej obłudy moralnej z wolności, w myśl której każdy mężczyzna biorący kobietę w czasie pierwszych paru godzin flirtu uważany jest zazwyczaj za zabójczego uwodziciela, a każda kobieta oddająca się świeżo poznanemu mężczyźnie uchodzi za ladacznicę. Dla Rosjan, nawykłych do „ślubów za pięć rubli” i kopulacji uprawianej na wzór potrzeb fizjologicznych w wychodkach publicznych, nie był to właściwie problem istotny i służył raczej za przedmiot drwin z równouprawnienia kobiet w nowym ustroju, ale więźniowie cudzoziemscy (nie wyłączając komunistów) nieraz załamywali ręce nad „ogólnym upadkiem obyczajów moralnych w Rosji”. Tak czy owak prawdą jest, że głód najczęściej łamał kobiety, kiedy je zaś raz złamał, nie było już zapory na równi pochyłej, po której staczały się na samo dno upodlenia seksualnego. Niektórym przyświecała w tym nie tylko nadzieja polepszenia swej doli lub znalezienia możnego opiekuna, ale i nadzieja macierzyństwa. Nie należy tego rozumieć zbyt sentymentalnie...

There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura