Paweł Łęski Paweł Łęski
1074
BLOG

Wernyhora fikcja czy prawda? 

Paweł Łęski Paweł Łęski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2
Wernyhora fikcja czy prawda? 

Gdy w 1594 roku Nalewajko po stłumieniu buntu oddał się dobrowolnie wraz z Łabodą i Mazepą w ręce hetmana Żółkiewskiego, obiecującego im darowanie życia, ten niepomny danego słowa, kazał ich ściąć. Gdy także ataman Pawluk uczynił to samo po stłumieniu buntu w 1635 roku, wierząc danemu słowu tym razem przez Koniecpolskiego, został osądzony i poćwiartowany. Powstanie, które wybuchło w okresie Konfederacji Barskiej, miało moc dużo większą, gdyż za kosami chłopskimi stały pieniądze i bagnety 
przemożnej Katarzyny II (przez Rosjan zwana wielką).
Atamani kozaccy puszczając w niepamięć słowa Bohdana Chmielnickiego, który na łożu śmierci podobno powiedział : " zawiniłem przed Bogiem i przed Wami, oddając kozaczyznę w opiekę cara Aleksego; lepszy by był sprzymierzeńcem Bisurmaniec Carogrodzki, albo Tatar perokopski jak Moskwa. Wracajcie do Lachów i trzymajcie z nimi" (M.Czajkowski "Wernyhora wieszcz ukraiński"), poszli przeciw Rzeczplitej. Katarzyna czując interes w podsycaniu nienawiści Kozaków do Polski, przesyłała nie tylko obietnice,
pieniądze i popów podżegaczy, ale także olbrzymią ilość noży święconych do zabijania "Lachów i Żydów". Przyłożyła także rękę do rzezi humańskiej- obietnicami dla Gonta, krwawego bohatera tej tragedii, który zdradzając wojewodę Potockiego, wycinając w pień ludność Humania, nie oszczędził także rodziny, zabijając nawet dwóch swoich synów, bo matką ich była Polka. Lecz i Wernyhora, pamiętajmy, gdy dowiedział się, że jego brat i matka mają przyłączyć się do hajdamaczyzny, także ich zabił.
W tych czasach, gdy Polacy (wg Czajkowskiego) Braneckiego vel Branieckiego, podobno potomka tatarskiego, do spółki z Rosjanami zwalczali patriotyczny obóz Konfederatów Barskich, a chłopstwo ukraińskie podburzane przez Katarzynę, zabijało wszystkich Żydów i Polaków bez wyjątku - przyszło żyć i działać Wernyhorze. Postaci zagadkowej, owianej legendą, sugerującą niebywałe czyny, których miał dokonać. Sylwetkę Wernyhory przedstawia Czajkowski w swojej powieści "Wernyhora wieszcz ukraiński".
Jest to jedna z pierwszych prac historycznych, dotycząca samego Wernyhory. Michał Czajkowski wyrósł był w tradycjach kozackich, gdyż w domu przechowywano pamięć o pokrewieństwie z Brzuchowieckim, hetmanem kozackim, a trzech stryjów Czajkowskiego służyło w chorągwiach kozackich. I chociaż już za młodu nie mógł zżyć się z ruchem narodowym, patriotycznym młodzieży i bardziej związany był z tradycjami szlachecko-kozackimi niż czysto polskimi, to jednak brał udział w Powstaniu 1831 roku, a potem 
związany był z polską emigracją i jako dyplomata odegrał olbrzymią rolę dla polskich interesów na Wschodzie. Powieść "Wernyhora wieszcz ukraiński" ma ambicje książki historycznej, oddającej realia tamtych lat. Jak poważnie była traktowana ta powieść świadczy kłótnia Giżyckiego o niektóre fakty zawarte w utworze Czajkowskiego. Praca polemiczna Giżyckiego pod tytułem "Status causae o zabójstwie J.W. Giżyckiego" miała wskazać na błąd historyczny, jaki popełnił Sadyk-Pasza.
Michał Czajkowski
przyjąłislam i jakoMehmed Sadyk Effendi,działał dla sprawy polskiej i bałkańskiej. Podczas wojny krymskiejzorganizował formację kozaków sułtańskich, którymi dowodził w czasie kampanii w1854. Mimo, że badania historyczne, jakich dokonał Czajkowski, na pewno ustępują wiedzy dzisiejszych historyków, to jednak powieść "Wernyhora wieszcz ukraiński" ma ten atut, że wydarzenia zawarte w utworze działy się w bliskiej przeszłości od napisanej książki i można poznać stosunek emocjonalny jej uczestników, od których czerpiąc informacje Czajkowski mógł stworzyć swoje dzieło. W książce przytacza krótką biografię Dudara, z której wynika, że pochodził z Makiedan (Mawdory), wioski należącej do Hołowińskich. Początkowo trzymał tylko z Kozakami, nawet był wysłany do Putywla dla podburzania chłopów przeciw panom, ale przybywszy na Ukrainę zmienił zamiary. Przez większość życia mieszkał w futorze, niedaleko Młynów Korsumskich, "bywał u wszystkich panów", w przyjażni żył z Michałem Głębockim, Wojskim Owruckim.
Być może dlatego wspomina Czajkowski Głębockiego, gdyż ten zawadiaka i dziwak, znany w całej Ukrainie, był jego dziadkiem. Wspomina o tym dlatego, że we wszystkich pracach historycznych, udowadniających lub podważających istnienie Wernyhory, powołujących się na różne postacie historii, które o nim pisały czy mówiły, nikt nie wspomina o Głębockim, a przecież o istnieniu Wernyhory Czajkowski musiał się dowiedzieć właśnie od swego dziadka - jeszcze jeden z dowodów na istnienie Wernyhory.
W czasie Konfederacji Barskiej Wernyhora wspierał Polaków i szukał dla nich pomocy u Tatarów. Jego czynna działalność po stronie Polaków przejawiała się między innymi w przywoływaniu chłopstwa do opamiętania podczas rzezi w Humaniu. Zmarł w Pachanówce, w wiosce na Ukrainie w roku 1769 lub 1770. Rosjanie na jego głowę nakładali kilkakrotnie, bez rezultatów wysoką nagrodę. Że nie został zabity przez Kozaków tłumaczyć można strachem tychże przed czarnoksięską siłą, jaką mu przypisywano. Czajkowski zaś tłumaczy to olbrzymim wykształceniem, które podobno posiadał Wernyhora i właśnie ta przewaga - wykształcenia nad ciemnotą chłopstwa ukraińskiego zjednała mu miano czarnoksiężnika. Był podróżnikiem, władał wieloma językami w piśmie i mowie. Znajomość obyczajów ludu wschodu, wg niektórych, z tego wynikała, że był podobno wysłannikiem Chana Krymskiego Kierym-Gieraja, przychylnego sprawie polskiej, zabiegającego o interwencję dworu francuskiego w obronie Polski, a otrutego w 1769 roku przez Rosjan.
Czajkowski w powieści przedstawia Wernyhorę niezwykle pozytywnie. Już na samym początku utworu, podczas obrad starszyzny kozackiej Wernyhora występuje w obronie interesów polskich, czym nie zjednuje sobie przychylności obradujących. Lecz nie wszystkich. Znaleźli się tam i tacy, którzy wybierali drogę kompromisu: połączenia się przeciw Moskwie razem z Polakami, a gdy wygrana będzie już po stronie ukraińsko-polskiej - dokonania rozrachunku krzywd. "Lach się wyszumi i przyjdzie do rozumu, jak trwoga to do Boga, naciśnie Moskwa, napłosze Tatarzyn, zaraz z nami Lach się brata, połączy się razem, wypędzimy wroga, a potem z sobą po bratersku się porachujemy".
Większość w obradach posiadali jednak zwolennicy carycy. Protopop, ich przywódca, za wypowiedzi propolskie chciał nawet zabić Wernyhorę, a swoją przemowę do obradujących zakończył tymi słowy: " Do was teraz należy, aby krew lacka I żydowska spłynęła po nożach święconych", przez rosyjskich popów-podżegaczy, których w utworze Czajkowskiego reprezentuje Bazyli Błachoczynny, podobno postać historyczna, namawiająca chłopów do zbrodni humańskiej.
Sam Wernyhora otwarcie nie występował, zarówno przeciw Polakom jak i Ukraińcom, jego credo, wg Czajkowskiego, brzmiało: "oni moi bracia i wy moi bracia, oni teraz broją, wyście wprzódy broili. Moja ręka ani na nich, ani na was się nie podniesie. Niechaj no przyjdzie Moskal albo Niemiec to jeszcze pokażę, że moja szabla nie przyrdzewiała do pochwy".
Tak Czajkowski opowiada o pochodzeniu Dudara: "Kto jest ten Wernyhora - czy Kozak czy Lach, nie wiadomo: służył na Zaporożu, ale powiadają, że niegdyś walczył z koronnymi znakami. Lubi kozacką wolność, ale brata się ze szlachtą lacką, w cerkwi śpiewa(.....). Od katolickiego kościoła nie ucieka i nie pluje księdzu, prawiącemu mszę po łacinie. 20 lat jak w futorze zamieszkał, z okolicznymi pankami tak żyje, jakby sam był panem, herbowym szlachcicem; chłopów wspiera i hojnym datkiem i dobrą radą - pieniędzy u niego zawsze huk, i na niczym nigdy nie zbywa; ale żadnej nie trzyma czeladzi, oprócz starego parobka, który z nim przybył z Zaporoża, żyją z sobą jak bracia, a nie jak pan ze sługą. Całego dobytku nie masz jak cztery konie, i to wierzchowe, kilka chartów, i sto pni pasieki, a jednak kto zajdzie w gościnę do futoru to jadła i napitku ma aż po uszy. A co tam złota, srebra, bogatej broni, bisiorów i jedwabnej materii. .... musi mieć z piekłem do czynienia. Zaprzedał swoją duszę po śmierci, aby za życia bisami miotać; a co ważniejsza przyszłość nawet przepowiada - tak mówią chłopi..... . Wernyhora w książkach czyta i pisze listy, jak ksiądz rektor bazylianów; wschodnimi językami włada, jak pielgrzym jerozolimski, jeździ do Carogrodu i na Tatarszczyznę, wie co się dzieje w petersburskim dworze, nawet gada o Wiedniu i o królu pruskim. Od trzech miesięcy jak się zawiązała Konfederacja Barska, a on ani chwili nie posiedział na miejscu, jeździ po domach, zachęca szlachtę, aby przystępowała do niej, robi nadzieję z zasiłków w pieniądzach i ludziach, byle tylko Moskalów wyporować z Polski. Jenerał Kreczetnikow i pan jenerał Braniecki obiecali tysiąc czerwonych złotych za jego głowę; musi to być ważna figura, musi to być czarnoksiężnik, albo polityk, albo brat chana krymskiego, albo ambasador z saskiej rodziny - tak mówi szlachta". Biografia napisana przez Czajkowskiego jak gdyby z punktu widzenia ukraińskiego chłopa, przypisuje Wernyhorze cechy czarnoksięskie. Z tego fragmentu wynika, że Wernyhora był niezwykle wykształconym człowiekiem, z czym nie zgadzali się późniejsi krytycy opisujący tę postać, jako " głupiego znachora ukraińskiego", a przecież musiał to być na owe czasy nadzwyczajny umysł, skoro "wschodnimi językami władał", wiedział "co dzieje się na petersburskim dworze, a nawet gadał o Wiedniu i królu pruskim".
"Walczył z koronnymi znakami"- nie należał zatem do zwykłych Kozaków rejestrowych, chroniących ukrainy Polski, ani nadwornych magnackich Kozaków, lecz służył w wojsku polskim. Być może to wpłynęło na fakt, że później tak związany był z tradycją szlachecką i był "jakby sam panem, herbowym szlachcicem", choć o poglądach niezwykle egalitarnych, bo "chłopów wspiera i hojnym datkiem i dobrą radą a nawet z parobkiem żyje jak z bratem, nie jak pan ze sługą". Interesujące jest, skąd ten człowiek, niemający własnego folwarku, miał "pieniędzy huk". Autor powieści wyjaśnia, że być może był bratem chana krymskiego, albo ambasadorem saskiej rodziny. Więc, zagadką staje się na czyich pozostawał usługach? Nie ulega wątpliwości, że ludzi sprzyjających Rzeczplitej, bo gdy tylko " zawiązała się Konfederacja Barska, on ani chwili nie posiedział na miejscu (...) zachęca szlachtę, aby przystępowała do niego", za co Rosjanie wyznaczyli wysoką nagrodę. Gdy zaś chłopstwo atakowało jeden z zamków, w którym ukryła się okoliczna szlachta, sprowadził Nekrasego Syrykowskiego (postać historyczna) atamana kurennego, przyjaciela Polaków, który ze swoimi Kozakami przepędził chłopów i wybił do nogi rosyjski oddział. Wernyhora, "co ważniejsza, przyszłość przepowiadał". Wg Czajkowskiego, proroctwo dotyczące Polski tak miało brzmieć " Król Polski liże stopy moskiewskiej carycy, nie atamanuje kozaczyzna sahajdaczyzny, sioła i grody się zawalą, chłop zbrodnią hojnie natoczy krwi bratniej, krwi szlacheckiej, a sądy hojnie skazywać będą na gardła zbrodnicze chłopstwo; i ci co Wasze ręce zbroją, co się Waszymi przyjaciółmi mienią, uderzą na Was mieczem i zdradą i przyjdzie czas , kiedy szlachcic i chłop poddadzą kurki pod obce jarzma, nadstawią plecy na obce baty, a odludne stepy, dalekie krainy zaludnią się synami polskiej ziemi, a Polskę na szmaty rozszarpią obce ręce, i długie lata będzie łzami skrapiać, krwią broczyć i na łożu śmierci walczyć, nareszcie skona, ale zmartwychwstanie". Bardziej serio historią Wernyhory zajęli się Kostruba, Klinger i Pigoń. Uznali oni w pierwszym momencie, że przepowiednia jest wymysłem kręgu osób otaczających Seweryna Goszczyńskiego, który to sam wywodził się z terenu, gdzie działał Wernyhora i przez długi czas zbierał o nim różne wieści. Cel tego apokryfu miał być ściśle polityczny, stworzony podobno około roku 1829-1830, gdyż podobno wzmianki o nim nigdzie nie znaleziono, aż dopiero w artykule Lelewela z warszawskiego pisemka "Patriota". Później jednak natrafiono na tekst przepowiedni znacznie wcześniejszy. W pierwszej części przepowiedni fakty, które podawali autorzy tekstów, już się dokonały, zaś druga część wyrażała zazwyczaj życzenia pod adresem przyszłości. Nie można ganić Lelewela za podawanie historii niesprawdzonych i być może zmyślonych. Pamiętajmy, że artykuł ukazał się w grudniu 1830 roku, kiedy toczyły się walki między przestraszonymi, małodusznymi politykami, chcącymi poddać się Rosji a rewolucjonistami.
Przepowiednia miała dodać ducha walki. Tekst przepowiedni dotarł do Lelewela, jak ustalił to H. Mościcki przez Waleriana Krasińskiego, który to, wg Pigonia, był inicjatorem mistyfikacji. Po lelewelowskim artykule zaczęły powstawać przeróżne uaktualniane wróżby, zawsze podpisane - Wernyhora. Pisane proroctwa nie zawsze dotyczyły tylko Polski. W jednym z nich można nawet dowiedzieć się o Napoleonie i jego zesłaniu na wyspę.
Co do samej postaci wieszcza , to jedni (Klinger) są zdania, że jest to postać historyczna, inni (Kostruba), że jest to, jeżeli nie tylko legenda, to zamaskowana postać hetmana Orlika lub któregoś z jego emisariuszy. Pigoń w artykule "Przepowiednia Wernyhory" przytacza pismo Aleksandra Malczewskiego, który w dzieciństwie, około 1803 roku, dowiedział się o Wernyhorze od rotmistrza Oksentego, który to z kolei sam walczył podczas buntu hajdamackiego. Podług tej relacji w 1803 roku wielu jeszcze miało być ludzi pamiętających Dudara. Jest to relacja dużo wcześniejsza niż artykuł Lelewela i wyklucza wymyślenie tej postaci przed samym Powstaniem Listopadowym, ale milczy o przepowiedni.
Według Klingera tekst przepowiedni powstał dużo wcześniej niż w 1830 roku, lecz jedynie w 1830 roku został zaktualizowany, na dowód czego przytacza przepowiednię kijowską, pochodzącą z lat 1814-1828. Jednak i ta przepowiednia nie jest najwcześniejsza. Kustosz muzeum Czapskich w Krakowie znalazł tekst wcześniejszy, który jednak gdzieś zaginął. Przepowiednia najwcześniejsza pochodzi ze zbioru Fr. Rawity-Gawrońskiego prawdopodobnie z roku 1809. Tekst ten pozwolę sobie przytoczyć:
"Przepowiednia Mojseja Wernyhory rodem ze wsi Dzudrykowice, za Dnieprem, zabiwszy brata rodzonego i matkę i porzuciwszy swoją żonę, poszedł w kraj polski do wsi Makedon, do starostwa kaniowskiego należącej, gdzie będąc, przepowiadał ludziom, że wkrótce powstanie hajdamaczyzna w Polszcze i że w Małorosji między pospólstwem zmawiają się na to, do czego i brat chciał należeć, i że wielu ludzi podczas tej hajdamaczyzny wyginie, ale dobry człowiek mieszać się w to nie powinien, bo ten gwałtowny pożar, chociaż powstanie, wylewu krwi i zniszczenia przyczyną będzie, przecież uśmierzony zostanie. Naczelnicy ich z wielu złoczyńcami połapani i potraceni będą, a kraj ten nie będzie hetmańszczyzną, jak oni sobie życzyć będą, ale zostanie pod władzą Polaków. Za lat kilkanaście, albo trochę więcej, w mieście Kaniowie będzie zjazd wielki i tam znajdować się będą monarchowie, z której umowy złe dla Polaków wynikną skutki. Gdy hajdamaczyzna powstawać zaczęła i przepowiednie między ludem rozgłaszało się wszędzie, Hajdamacy starali się Wernyhorę schwytać, lecz ani w Makedonach ani nigdzie znaleźć go nie mogli, a nawet Makedonów do tego hałajstwa skłonić nie potrafili. Wernyhora uciekłszy, na wyspę rzeką Rosią oblanej w Kursyniu ukrywał się, na której sami młynarze mieszkali, a starostwo korsuńskie wówczas było w posesji arendowej Suchodolskiego, który mieszkając w Korsuniu, gdy się dowiedział, że Wernyhora znajduje się u młynarzów ukryty, był u niego na wyspie, i Wernyhora znajduje się u młynarzów ukryty i to Wernyhora mu powiedział:
1. Miejsce na tej wyspie, zamieszkane przez młynarzy, będzie ozdobione kosztownymi murami i wspaniałym murowanym pałacem, do którego dwóch monarchów dla widzenia się z sobą zjadą.
2. W kraju Polskim zrobi się wielka wrzawa, brat brata krwią zmoczą ręce swoje i będą rabunki; obcy żołnierz wiele z tego zyszcze i turmy napełni niewolnikami i potem wielka część kraju polskiego z trzech stron oderwaną będzie, z czego niedługo czekać.
3. Polacy długo w nienawiści ku królowi swemu będą, brat brata przedawać będzie, na koniec zagorze się pożar wojny i powtórnie wielka część ziemi rozerwana będzie.
4. Powstanie w kraju człowiek mały i bitny, ale nie takiej siły, aby zwyciężył nieprzyjaciół, ten pojmany będzie, a kraju polskiego reszta rozebrana będzie. Wisła rzeka pod stolicą krwi Polaków zafarbuje się, a król ich umrze w swojej stolicy.
5.Naród jeden daleki, zamordowawszy swojego króla, powstanie tak, że wielu królom będzie strasznym, i zgubi jedno królestwo, a na odebranym jego kraju małym powstanie część Polaków i rząd nowy.
6. W roku trzecim po powstaniu tych Polaków w wielkiej części świata straszna wojna będzie.
7. W Rusi Czerwonej wielka zmowa będzie, ale układ nie przyjdzie do skutku, a monarcha jeden wielki z bitnym narodem zwycięży Niemców i wtenczas naród Polski mocniej powstawać zacznie, i wpadnie potem pod Konstantynowem i w jarze Hanczarycha i zbije Moskalów i bić będzie do mogił Perepiata i Pierepiatychy.
8. Przyłączy się do Polaków Turczyn i Anglik, pójdą przez Kijów, zawalą Dniepr trupami Moskiewskimi zajdą daleko w kraj
9. Polski kraj cały zostanie w swoich dawnych granicach za pomocą Turka i angielskiego króla.
10. W znacznej części świata nabożeństwa wezmą inną formę, królestwa inne staną, stare się zmienią, a szczęśliwość trwać będzie lat trzysta. Dalej zaś co nastąpi, mówić mi nie wolno, i na tym zależy przepowiedzenie szczere.”
Po zbadaniu tego tekstu Pigoń doszedł do wniosku, że pochodzi on z roku 1809 i wyraża tajoną nadzieję na zerwanie sojuszu Rosji z Napoleonem i odzyskanie niepodległości w dawnych, przedrozbiorowych granicach, jak również jest świadectwem uniesienia patriotycznego związanego z powstaniem Księstwa Warszawskiego.  
Oprócz lelewelowskiego tekstu proroctwa można znaleźć przepowiednie Wernyhory zapisane drukiem przez Siemieńskiego w przypisach do wydanych w roku 1841 „Trzech wieszczb”, przez J.Chociszewskiego w „Sybilli Polskiej”, proroctwa znalezione w muzeum Hutten-Czapskiego w Krakowie, odpis z biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego znaleziony przez Pigonia. Wiele również tekstów, za sprawą Rosjan zginęło. Jak wielkie znaczenie przykładali oni do legendy o Dudarze świadczy fakt, że (wg Lelewela) w czasie wojny tureckiej zabronił rosyjski rząd odwiedzać miejsca, gdzie były złożone zwłoki Wernyhory.
Wg Izopolskiego ukraińska treść przepowiedni jest całkiem inna. Nie mówi ona o wyzwoleniu Polski, tylko o karze za grzechy kozackie i o przyszłej szczęśliwej Ukrainie. Wg księdza, badacza folkloru ukraińskiego, sława Lirnika nie ustępowała sławie innych postaci historii i legendy kozackiej. Można go było spotkać w wielu kazkach, opowieściach ukraińskich. Na przykład w opowieści o cudownie urodzonym Kotyhoroszoku, który przyjaźnił się z Wernydubą (wywraca dęby), Zawernywodą (wstrzymuje bieg rzeki) i Wernyhorą, dowiadujemy się, że razem dokonywali niebywałych czynów, włącznie z zabijaniem smoków, szatanów, bab olbrzymek i uwalnianiem dziewic.
Erazm Izopolski jest zdania, że pod przezwiskiem Wernyhory ukrywali się różni ludzie, o czym słyszał od samych Kozaków. Najpierw od zaporoskiego Kozaka Sydora Toropianka, wg którego nazywany był Symkiem I Mazepenką, potem od Pasiecznika Jakuba, który uważał, że właściwe nazwisko Wernyhory było Bondar Orłyczenko. Wreszcie od stuletniego starca Piotra Knoty, zgodnie z którym nazwisko jego miało brzmieć Mazepa. Czyli, że był tym hetmanem ukraińskim, który swoją politykę wiązał ściśle z Polską. Hetmańskie pochodzenie Dudara, Izopolski potwierdza w jednej ze swoich prac w zdaniu „miał być tam nawet atamanem, lecz kiedy, nie widomo”, „owóż i Wernyhorą miał być nazwany któryś z gorliwych stronników Mazepy, jak Orlik, albo może i sam Mazepa”. Czyli zakłada, że Wernyhora żył dużo wcześniej niż zwykli uważać historycy. Hetman Mazepa żył bowiem w latach 1632-1709. Siemieński w „Dumce Ukraińca” stwierdza, że Wernyhora musiał być ściśle związany z ruchem mazepiańskim, w wyniku czego emigrował do Francji. Jest to biogram bardzo zbliżony do curriculum vitae Filipa Orlika, hetmana bez buławy. Potwierdzeniem tego jest podane przez Izopolskiego zniekształcone nazwisko Orłyczenko.
Orlik posiadał także talent poetycki – pisał wiersze. W roku 1787 w Poczajowie ukazała się książka pt. „Treść teologiczna nauki obyczajowej”, która jest autorstwa Wernyhory ( zastanawiać się należy, czy nie jest to pseudonim Orlika). Historycy nie są zgodni co do miejsca urodzenia wieszcza. Jeżeli jest nim Orlik, to odpadają podane przez Lelewela, Siemieradzkiego, Goszczyńskiego, Rulikowskiego miejsca urodzenia takie jak Dmytrówka nad Dniestrem, Paromówka w guberni kijowskiej, Dziurłykówka.
Kilinger przychyla się do wiary w niektóre proroctwa Wernyhory. Daje przykłady wieszczb, które się sprawdziły, a więc casus Ernesta Hello, który w 1867 roku przepowiedział zwycięstwo Niemców nad II Cesarstwem, Włodzimierza Sołowiowa przepowiadającego upadek Carów. Więc czy można wierzyć w proroctwa? Idąc za myślą Klingera, wiersz-przepowiednia o papieżu z kraju Słowian autorstwa Słowackiego. Jednakże w dalszej części artykułu sam Klinger stwierdza, że przepowiednie o charakterze dość mętnym, ogólnym i niezrozumiałym, mają szansę sprawdzenia się dzięki swoim przyszłym interpretatorom. Przepowiednie szczegółowe mają ją mniejszą.
Do dzisiaj ukazało się wiele różnych przepowiedni Wernyhory. Ich pojawianie się jest zazwyczaj związane z dramatycznymi zdarzeniami w historii Polski. Jeszcze w okresie Powstania Warszawskiego krążyły ręcznie odpisywane proroctwa podpisane jego imieniem. Każde z nich miało tę wadę, że sprawdzało się tylko do pewnego momentu. Potem jej charakterystyczną cechą jest pogmatwanie i zagadkowość. Tym przełomowym momentem każdego proroctwa – apokryfu jest data, w której został napisany.
I tak:
1. Wersja przepowiedni najstarsza, krakowsko-raperswilska, w której mowa jest o wojnach napoleońskich, powstaniu Księstwa Warszawskiego, o początkach wojny francusko-austriackiej (1809 r.), szczegółowo opisuje okres przed wojną francusko – rosyjską (1812 r.). Później jej proroctwa stają się pogmatwane. Prawdopodobnie apokryf ten powstał w latach 1809-1810.
2. Opierając się na podobnych zasadach dedukcji można określić rok powstania drugiej wersji, w której mowa jest o wojnie 1812 roku. Ogłoszona została ona przez Józefa Siemiaradzkiego i nosi nazwę wersji kijowskiej. Powstała ona przed 1820 rokiem.
3. Wersja Lelewela z „Patrioty” spopularyzowana przez Lucjana Siemieńskiego w „Trzech wieszczbach” sformułowana została prawdopodobnie w 1830 roku.
4. Wersja ogłoszona przez Adama Lewaka napisana była prawdopodobnie przed 1840 rokiem.
5. Wersja proroctwa, o której pisze Stanisław Pigoń w „Jeszcze o tak zwanych przepowiedniach Wernyhory” została ogłoszona przez Stefana Łaniewskiego. Proroctwo Wernyhory odnalazł podobno Łaniewski w British Museum w czasopiśmie „Pielgrzym koronny i litewski”, z którego dowiedział się, że Wernyhora już w 1863 roku przewidział II wojnę światową, obozy koncentracyjne, zagładę wielu milionów Polaków, Litwinów i Żydów.
Udowodnienie apokryfu w decydujący sposób, może ale nie musi, przekreślić istnienie Wernyhory, jako realnej historycznej postaci. Istnieje możliwość, że:
a. Przepowiednia była uaktualniana przez osoby zainteresowane w funkcjonowaniu w polskim obiegu tej przepowiedni.
b. Przepowiednia nie była stworzona przez Wernyhorę, a tylko przez ludzi podszywających się pod jego nazwisko.
c. Wernyhora mógł nie istnieć w rzeczywistości, a tylko w legendach ukraińskich. W tym wypadku uzyskalibyśmy pewność, że wszystkie teksty proroctwa to apokryfy.
Wernyhora po powstaniu listopadowym, był nie tylko bohaterem powieści, dramatów, poematów i apokryfów ale również dyskusji samych poetów. Wróżby wieszcza były niezmiernie popularne i można mówić nawet o modzie „na Wernyhorę”, którą zapoczątkował podobno Goszczyński, podsuwając Lelewelowi pomysł artykułu w „Patriocie”.
Sam Goszczyński umieścił postać Lirnika, w niezachowanych do dnia dzisiejszego pamiętnikach i poemacie „Wernyhora”, jak również w „Dąbrowach Smielańskich”, utworze młodzieńczym, który spalił w 1820 roku.
Utworami, które się zachowały, a w których występuje Wernyhora, są dwa dzieła Słowackiego „Beniowski” i „Sen Srebrny Salomei”, Lucjana Siemieńskiego „Legendy i podania”, „Trzy wieszczby” oraz Czajkowskiego „Wernyhora wieszcz ukraiński”.
Wróżby Wernyhory odegrały istotną rolę w twórczości polskich romantyków, może dlatego, że twórczość tego okresu chętnie nawiązywała do tematyki orientalnej, do irracjonalnych zjawisk, chętnie angażując się także w walkę o niepodległość Polski. Postać Wernyhory mogła stać się orężem w tej walce. Nie tylko ze względu na propolskie przepowiednie, ale także jako punkt łączący naród ukraiński i polski, który zaważyłby w przyszłości na sojuszu obojga narodów.
Jednak Lirnik nie zawsze był pokazywany przez twórców jednoznacznie, jako sojusznik Polski. O ile Czajkowskiego wieszcz charakteryzował się postawą propolską, to Słowacki dał obraz tej postaci bardziej złożony, poddał jego poglądy w „Śnie srebrnym Salomei” ewolucji, zaś w „Beniowskim” przedstawił Wernyhorę jako stronnika kozackiego, przeciwnego jednak krwawym rzeziom kozackim i ingerencji rosyjskiej w wojnę domową.
U Czajkowskiego Lirnik jest zwolennikiem sojuszu ukraińsko polskiego: „Oni moi bracia i wy moi bracia”. Mimo postawy propolskiej nie występuje przeciw chłopstwu, ani orężnie nie wspomaga Polaków : „moja ręka ani was ani na nich się nie podniesie. Niechaj no przyjdzie Moskal, albo Niemiec to jeszcze pokażę, że moja szabla nie przyrdzewiała do pochwy”. W „Beniowskim” Wernyhora występuje przeciwko Polakom „kule czarując” i jak mówi ksiądz Marek:
„Tą lirą w trumień znalezioną rdzeniach
(…) luda już pół z Baru mi wywabił
(…) i blaskiem ściąga słowika by zabił
Tak ów kozacki półduch na złe radzi”
Wernyhora w „Beniowskim” jest wrogiem katolicyzmu.
Jeden z wariantów Pieśni VI:
„Pan Wernyhora wjechał do kaplicy
Konno… i zaczął pieśń bez wiary
Pieśń o Chrystusie o Boharodzicy”
U Czajkowskiego zaś nie występuje ani przeciw katolikom, ani też przeciw wierze prawosławnej „w cerkwi śpiewa (…) Od katolickiego kościoła nie ucieka i nie pluje księdzu, prawiącego po łacinie”. Z drugiej zaś strony Słowacki w „Beniowskim” mówi w XI Pieśni, że:
„Gdyby swą twarzą ponurą
Nie straszył szlachty, to z jego idei
Może by wówczas wykwitłą nowa
Polska – jak chcemy dziś święta – duchowa”.
Sugeruje, że Wernyhora nie był przeciwny Polsce a tylko czuł niechęć do szlachty. Był Lirnik twórcą idei, które mogłyby stworzyć inny lepszy byt narodowy dla Polski. Być może chodzi w tym fragmencie o pojednanie chłopstwa i szlachty – czyli Słowacki rebelię ukraińską nie traktuje jako ruch narodowy ale klasowy. Wernyhora ma tutaj być propagatorem państwa sprawiedliwości społecznej. W „Beniowskim” także, na potwierdzenie złożoności postaci, znajdziemy fragment, który mówi, że gdy Bar był oblegany przez Rosjan, w Barze znalazł się Wernyhora, jako jeden z jego obrońców, czyli występuje po stronie Polaków przeciw Rosjanom.
Postać Wernyhory w „Śnie srebrnym Salomei” posiada charakter szczególny. Wiąże się ona z całą filozofią, jaką przyjął Słowacki po roku 1842, a na którą wpływ wywarł Towiański, z wiarą w fatalizm, w przeznaczenie, które musi się spełnić, lecz nie zawsze w pełni. Wg Towiańskiego: „ otóż to wszystko, co dla ułatwienia człowiekowi w osiągnięciu celu tego przeznaczonym jest jemu, nazywa się przeznaczeniem człowieka. Największym jest interesem człowieka, aby jego przeznaczenie spełniło się w zupełności, aby on, idąc po drodze przeznaczonej, spełnił z pomocą Bóg co mu przeznaczone; ale złe znając, że Łaska Boża strzeże człowieka na tej drodze, wysila się jedynie na to, aby go z niej zepchnąć”.
W dramacie Słowackiego, przeznaczeniem jest wieszczba Wernyhory, unosząca się nad losem księżniczki, a i cały dramat obfituje w ogromną ilość wróżb, znaków i wizji. O Wernyhorze dowiadujemy się z raportu Gruszczyńskiego, który będąc sam na harcowaniu, dotarł do jego futoru. Gruszczyński do wróżb wieszcza odnosi się z rezerwą, uznaje je za „brednie”. A samego Lirnika za gadułę, niezbyt wykształconego, bo mówiącego „mieszanym chłopskim językiem” lecz niezwykle związanego z tradycją ukraińską, bo wśród „starych lir i dzbanów” zauważył i miecz Doroszenki – hetmana kozackiego z XVII wieku, zdrajcy Polaków. Były w chacie i złote końskie kopyta, z których podkowę zgubił później Wernyhora w dramacie Wyspiańskiego. W „Beniowskim” Słowacki inaczej opisuje futor, który Wernyhora „kupił sobie gdzieś w ciemnej dolinie, z ogromnym sadem”
„On był panem groty i swe dziwne
Manuskrypta w niej chował pod kamieniem
Było to w lecie mieszkanie przedziwne
Zakryte z góry lecącym strumieniem
Stamtąd był widok na góry przeciwne
Na płachty lasów, pól obłękitnieniem
Dalekie…oczy smętnicy – tę się
I pełną dawnych mogił”.
Także w „Śnie srebrnym Salomei” Słowacki przedstawił Wernyhorę, jako sprzymierzeńca ludu ukraińskiego. Może nie walczącego orężem, ale wspomagającego Kozaków duchami (do momentu utraty wiary w sens i celowość ruchu chłopskiego)
„Z duchami wiązał się w sojusze
Aż go święte jakieś dusze
Wczoraj tak we śnie zmęczyły
Że dziad uciekł na mogiły”.
„Jakieś święte dusze” to wyrzuty sumienia. Wernyhora zdaje sobie sprawę ze zbrodniczego charakteru rebelii. Do momentu ucieczki na mogiły, Wernyhora sprzyja buntowi. Mając nadzieję, że hetmanem ukraińskim będzie Sawa, ukrywa przed nim jego szlacheckie pochodzenie.
W dramacie Słowackiego istotne znaczenie przypada snom i wróżbom. I dlatego punktem kulminacyjnym w życiu Wernyhory staje się sen, to właśnie on ma istotny wpływ na zmianę postępowania Lirnika. Wernyhora unosi przed Kozakami ciało Salomei do cerkwi, nie wydaje Sawy, którego rozpoznaje w przebraniu diaczka, oddaje w lirze ukryte dokumenty. Ta seria dobrych uczynków związana jest ściśle z duchami, które przez sen oddziałują na Dudara.
Wernyhora nie tylko przepowiednią daną księżniczce konstruuje cały dramat, ale przyczynia się także do końcowego happy endu dramatu, poprzez dobre uczynki, jakimi obdarza nie tylko wrogą mu narodowo i klasowo szlachtę, ale i kata narodu ukraińskiego, krwawego Sawę. Należy się zastanowić, czy nie czyni tego ze względu na księżniczkę, której dobro widzi w szczęśliwym małżeństwie z Sawą. Bo przecież Wernyhora jest bardzo przywiązany do młodej Wiśniowieckiej, na dworze której ojca długi czas przebywał.
Słowacki postać Wernyhory bardzo komplikuje, jest ona z jednej strony związana z Kozakami, z drugiej pomaga Polakom. Wynika to być może z jego pochodzenia, o którym tak mówi w „Beniowskim”:
„Niechaj Cię djabli lecz w Tobie być musi
Szlachecka także nasza krew – krwią Rusi
Zmieszana”
Historycy polscy tego okresu zgodnie twierdzą, że Wernyhora był polskim stronnikiem. Skąd więc u Słowackiego chęć komplikacji imperatywów postępowania? Czyżby tylko ze względów dramaturgicznych, chęci rozbudowania charakterologicznego postaci? Czy też oparcie się na niektórych ukraińskich badaczach folkloru, którzy twierdzili jednoznacznie, że Wernyhora nie był związany ideologicznie z Polską. Może Słowacki chciał Pana Dziada oczyścić z zarzutu zdrady swojego narodu? Na te pytania trudno będzie odpowiedzieć, gdyż Słowacki na ten temat, oprócz swojego dramatu, nie pozostawił żadnych informacji. W „Śnie srebrnym Salomei” wykorzystuje się Wernyhorę dla budowy określonego dramatu, opartego na wpływie zjawisk irracjonalnych na życie realne. Cały utwór ma być tylko spełnieniem się słów kiedyś wypowiedzianych na zamku Wiśniowieckich. Jego osoba staje się również klamrą kompozycyjną całego utworu; o nim mowa jest na początku i on to swoim pojawieniem kończy pomyślnie wszystkie wątki utworu.
W „Beniowskim” odbiega od wpływu wizji i znaków na życie dramatu. Dlatego też mniej jest rozbudowany wątek Wernyhory i mniejszy ma on wpływ na kształtowanie się akcji utworu. Część „Beniowskiego”, w której występuje Wernyhora została wydana po śmierci autora. W wersji Pieśni V a Sawa jest namawiany przez Lirnika do zdrady szlachty.
„Lirnicy siedli na wyższym kamieniu
Bajda i Znachor”
Prawdopodobnie tym Znachorem był Wernyhora.
„Z mohiły na mohiłu-tej zalecisz
Aż na hetmaństwo”
Obiecują Lirnicy w nagrodę za zdradę, hetmańską buławę, a nawet „królestwo stepowe”. W zachowanej środkowej części Pieśni VI Wernyhora zmienia swoje przekonania, bo „zaczął kląć rzezunie”- tych którzy dokonali rzezi Polaków, a gdy nieprzychylny tłum ukraiński zaczął go przeklinać:
„Starzec o jednym piorunie-
Bo śpiewak jeden piorun ma zamknięty
W lirze tam rzucił lirę gdzie był klęty”
Służy tutaj lira jako narzędzie zabójcze, podobnie jak w „Lilii Wenedzie”. Tym narzędziem Lirnik zabija swoją matkę, która to właśnie go klęła. Widzimy, że i tym razem Słowacki chce przedstawić wieszcza, jako skomplikowaną wewnętrznie postać , która do końca nie może zdecydować, po której stanąć stronie, nie skupia się zbytnio nad tą postacią, jest ona za tło, wyzyskiwana przede wszystkim dla przepowiedzenia bohaterowi utworu jego przyszłych dziejów, których autor nie zdążył napisać. Z planu poematu, jaki się zachował wynika, że Wernyhora miał jeszcze wystąpić w przyszłych pieśniach. Np. plan XV Pieśni zapowiada opowieść o Beniowskim, Wernyhorze, Sawie i Panu Puławskim. Dowodem, że Słowacki chciał przedstawić w następnych pieśniach Wernyhorę, jest również pokazanie początków jego wróżbiarskiej kariery, odebranie od starego, umierającego dumkarza liry-insygnium „króla dumkarskiego”. Poprzednik Wernyhory miał podobno przed śmiercią powiedzieć:
„Bo ja nie Kozak jeno duch piekielny
Bo ja nie sługa lecz brat jestem panów
A sam nie hetman ale duch hetmanów”
Czyżby w takim razie kompromisową naturę starego wieszcza miał przyjąć Wernyhora? Czy też miał łączyć w sobie „brata panów” i „ducha hetmanów”? W „Beniowskim” gdy dochodzi do walk szlachecko-chłopskich staje Dudar po stronie chłopów.
Poetów romantycznych piszących o Wernyhorze łączyła jedna wspólna cecha - wszyscy pochodzili z ziem zabużańskich, zainteresowani byli kulturą narodów, zamieszkujących tę część Rzeczpospolitej. Tak było z Lucjanem Siemieńskim. Związany był także z tematyką orientalną poprzez liceum Richelieugo w Odessie, gdzie kształcił się w językach wschodnich, działając również na rzecz stworzenia szkoły literackiej na wzór ukraiński, zwanej "czerwonoruską".
O Wernyhorze Siemieński pisał w dwóch swoich utworach, w: "Podaniach i legendach polskich, ruskich, litewskich" i "Trzech wieszczbach". Tak opisał proroka w zbiorze legend: "Wernyhora wojak mężny, śpiewak nad śpiewaków, którego pamięć tak żywo utrzymuje się w gminie ukraińskiej, zostawił po sobie przepowiednie, których objawienie miało nastąpić w ten sposób: Wernyhora był zmarł, a ubiegła z ciała jego dusza, trzy dni błądziła w krainach wieczności, gdzie miała widzieć przyszłość świata. W 
końcu trzeciego dnia przybył do niej anioł, i dawszy jej niektóre rozkazy, a mianowicie zaleciwszy milczenie w pewnych rzeczach, przyprowadził ją nad okropną przepaść, z której wychodził nieznośny smród trupa, anioł pokazawszy jej iż to jest jej doczesna cząstka, to jest ciało, potrącił ją w tęż przepaść i w ten sposób Wernyhora odzyskał życie. W tej chwili zerwała się ogromna burza; wiatr wył po stepach straszliwie i ziemia się zatrzęsła; przelękniony naród szukał ochrony w polu przyległym 
mogile Soroki, gdy w tem z jej wierzchołka dał się słyszeć głos przeraźliwy, jak oddźwięk szumiącego wiatru i chrypiący, jak krakaniu kruku, zaczynający się od słów : " posłuchajte lude szczo Wernyhor skaże i tak dalej opowiedział swoje zmartwychwstanie i pocieszył lud wróżbami: że Pan Bóg ma w szczególnej swej opiece Ukrainę, chociaż za niechowanie przykazań jego lud dotknięty został niewolą panów, głodem, morem i wojną; lecz, że to wkrótce przeminie i Ukraina będzie szczęśliwa. Że nadejście 
tej dobrej chwili dla Ukrainy uprzedzi krwawa bitwa, mająca się stoczyć między jej obrońcami i nieprzyjaciółmi na polach przyległych mogile Soroki. Że w znacznej części świata nabożeństwo weźmie inną formę. Królestwa dawne zniszczeją a nowe powstaną. Lecz dalej co ma być i nastanie, mówić się nie godzi, bo by Dniepr wystąpił z koryta."
W "Trzech wieszczbach" zaś, tak mówi o proroctwach i postaci "Wernyhory": "Proroctwa Wernyhory w ustach ludu ukraińskiego, wołyńskiego i podolskiego przechowuje się od pokolenia. Kozaka rodem z Dmytrykówki za Dnieprem. Prowadził on życie tak świętobliwe, i tak wsławił się swoimi proroctw, iż lud z dalekich stron przychodził do niego, ażeby albo zasięgnąć jego rady, albo prosić o przepowiedzenie przyszłości. W takich chwilach wpadał zwykle w sen magnetyczny. Po zgonie grób jego był miejscem 
pielgrzymki, a w czasie ostatniej wojny tureckiej i poprzednio jeszcze , gdy niektóre zdarzenia zdawały się być przez niego przepowiedziane, zabronił rząd rosyjski pod surowymi karami zwiedzać to miejsce, w którym zwłoki jego były złożone; kary były bezskuteczne, lud a szczególnie lud pognębiony pragnie wierzyć i pamięć Wernyhory jest ciągle w religijnym poszanowaniu. Rzecz szczególona(...) Wiele jego przepowiedni spełniło się; w tych latach spełnia się jedna, tycząca się własnych zwłok 
jego. Wiedzieli jego współziomkowie, że przepowiedział, iż prochy jego rozproszą się po całym świecie, dlatego starannie pielęgnowano grób tego proroka. Ale pod cmentarzem płynęła rzeczka, która przed kilkoma laty wezbrała, iż cały cmentarz zerwała i uniosła. Utwierdziło to lud i wzmocniło pamięć proroctw, z których jedno należy już do przeszłości, inne dopiero mają się spełnić". 
Te dwa opisy w różny sposób traktują tę postać. Jeden opis ma charakter baśniowo-metafizyczny i co jest ciekawe odwołuje się do wróżb Wernyhory opisanych nie przez Polaków, ale Izopolskiego. Drugi pragnie traktować postać Lirnika w sposób historyczny. Jednak żaden z nich nie podaje w całości jego życiorysu.
Krótką biografię przytacza Siemieński jedynie we fragmencie w "Trzech wieszczbach", poprzedzających przepowiednię. Wg niej Wernyhora był w Turcji, we Francji, a nawet "za morzem" (chyba nie za Atlantykiem). Widywał się z królami, tu poddaje w wątpliwość ich możliwości intelektualne: "istna trzoda baranów, dobra do rzeźnicy". Nie zagrzał długo miejsca i tam, gdyż zasady moralne, jakimi się kierowali królowie, nie odpowiadały mu, a i pomocy, którą to pragnął od nich otrzymać, nie uzyskał (czy 
chodzi tu o pomoc dla Polski, o której wspomina Czajkowski? Nie widomo.) Kończąc biografię Siemieński przedstawia wieszczbę Wernyhory. Zaczyna się od powstania ukraińskiego, którego uczestnicy krzyczą "po Bug nasze" (chyba Siemieński nie przewidział przyszłych dezyderatów Curzona, Konferencji Jałtańskiej i Poczdamskiej?). Następuje potem jakaś wielka wojna, w której "ścieka krew króla", chodzi tu zapewne o o rewolucję francuską i jej następstwa. Jest w przepowiedni i Polska, gdzie dokonują się 
rozbiory, potem Insurekcja Kościuszkowska, w której "szewczyk patryota w lochach odbiera rotę przysięgi". W przypowieści znajdziemy i Szymona Konarskiego, wypowiadającego sławne słowa przedśmiertne"płaczcie nad sobą; jam już nie tułaczem" oraz tysiące ginących na Syberii i szubienicach patriotów.
Wersja tego proroctwa nie jest podobna do żadnego ze znanych tekstów. Widocznie Siemieński sam stworzył tę przepowiednię. Nie widomo jednak na podstawie której wersji. Prawdopodobnie najstarszej, ze zbioru Franciszka Rawity-Gawrońskiego z roku 1809 (tzw. tekst krakowsko-raperswilski), gdyż powołuje się na niego w przypisach. W utworze opisuje Siemieński także miejsce, gdzie Wernyhora przepowiadał staroście Suchodolskiemu przyszłość Polski, poświęcając dużo miejsca przyrodzie otaczającej młyn, 
w którym rzecz się odbyła. Młyn ten jest ślicznie położony nad rzeką Rosią, lecz ma jedną wadę, spełnia te same funkcje diabelskie co Łysa Góra. Pomysł takiego opisu młynu zaczerpnął podobno z zaginionego podczas Powstania poematu Seweryna Goszczyńskiego "Wernyhora". Młyn wieczorami przypomina chatę bronowicką z "Wesela" Wyspiańskiego. Są tam pan i panna młodzi
"orszak swadziebny - huczna rzępoli kapela
(...) na godach miód, wino się lało,
tańczono do upadła"
Jednak tym różni się młyn od chaty bronowickiej, że gdy kur zapieje, wszystko znika. W takiej to scenerii starosta Suchodolski miał spisywać proroctwa Lirnika. Samą postać Wernyhory przedstawił Siemieński, jako osobę silnie związaną z tradycją polską, która to nawet namawia chłopstwo, że trzeba się trzymać "z Lachami - bo to swoi; códzych się nie imać", mimo że oni to swobodę chłopstwa ograniczają ( w rozmowie z Suchodolskim Wernyhora wyrzuca szlachcie krzywdy, jakie od niej doznaje prosty 
chłop
"Hetman nieboszczyk Mazepa
Znał mnie, rad moich słuchał - i żeby nie ślepa
Fortuna, co zdradziła, byłby i Moskwę zdławił,
Nawet Rzeczpospolitę zepsutą naprawił"
Wynika stąd, że wojna, która miała się rozegrać na Ukrainie nie miała na celu pobić Polskę a jedynie ją naprawić. Fragment sugeruje, że Wernyhora łączył w sobie nienawiść do Rosjan, miłość do Kozaków i chęć naprawy Rzeczpospolitej.
"Wesele" jest utworem, wokół którego narosła olbrzymia ilość komentarzy, często ze sobą sprzecznych a zagadką największą dla interpretatorów jest wszystko, co zaszło między Gospodarzem, Jaśkiem i Wernyhorą. Utwór ten był nie tylko źródłem kłótni literackich, ale także politycznych i filozoficznych; ze względna dużą trudność uchwycenia prawdziwego sensu zagadnień, krytycy interpretowali fakty zgodnie ze swoimi poglądami ideologicznymi. W związku z tym nie można mówić o paralogizmie niektórych komentatorów (co często krytycy przypisywali sobie wzajemne), gdyż słuszność często była po obu stronach. Wyspiański na tyle przemyślnie skonstruował dramat, że jeszcze długo nie będziemy mogli znaleźć interpretacji, która wszystkich zadowoli.
Interpretacja postaci Wernyhory podlegała ewolucji, przy czym zasadniczym czynnikiem wpływającym na nią, były zmiany w polskiej myśli politycznej. Zastanawiając się nad tą ewolucją można dokonać chronologicznego podziału zmian w interpretacji postaci Dudara.
Pierwszy okres rozpoczyna data napisania utworu a kończy wybuch I wojny światowej. Początkiem drugiego jest odzyskanie niepodległości, końcem przewrót majowy. Trzeci to lata 1926-1932. Rok 1932 jest datą napisania dwóch artykułów nieprzychylnych Wernyhorze, artykułu Eugeniusza Kucharskiego i Grzymały-Siedleckiego. Czwarty okres trwał do wybuchu II wojny światowej. Po zakończeniu wojny można wyodrębnić dwa okresy . Pierwszy do końca epoki socrealizmu, drugi po zmianie polityki kulturalnej na XX zjeździe KPZR.
"Wesele" zaraz po napisaniu przyjęte zostało przez recenzentów jako utwór patriotyczny, będący kontynuacją twórczości romantycznej. Odnajdywano to w nasyceniu dramatu treściami patriotycznymi. Elementem łączącym dwie epoki był Wernyhora, któremu przypisywano wielkie cechy przywódcze, których to, zgodnie z poglądami ówczesnych recenzentów, nie posiadali wodzowie Powstań Polskich. Wernyhora to ten, który może poprowadzić Polskę do niepodległości. Popełnia on jednak błąd, zbytnio ufa ludziom XX wieku (Gospodarzowi i Jaśkowi), którzy sprowadzają sprawę polską na manowce.
"Ponad świadomość ciężkiej teraźniejszości, przez pamięć wielkiej przeszłości, tęsknota wyciąga ramiona, wytęża wzrok w przyszłość" - pisze R.Starzewski w artykule "Wesele", zamieszczonym na łamach "Czasu" w 1901 roku. Uosobieniem tęsknoty za wolnością i wiary w przyszłość jest "Pan Dziad". Wyspiański w dramacie w scenie Gospodarza z Wernyhorą szuka i odbudowuje wiarę w "chłopa-kosyniera i rozcięcie kosą gordyjskiego węzła kwestii polskiej w Europie". Przyjmuje Starzewski entuzjastycznie wprowadzoną w części fantastycznej postać Dudara, odszukując w Wyspiańskim chęć kontynuacji romantycznej walki z zaborcą.
Stanisław Lack, zaś w artykule "O hipokryzji" z 1902 roku uważa, że widma są to pojęcia bohatera w różnych wyobrażeniach. Wyobrażeniem bohatera dla Gospodarza jest Wernyhora. Wynika to być może z chłopomaństwa samego Tetmajera. Dudar łączy w sobie stronnika sprawy chłopskiej i niepodległościowej. Jest on także nieurzeczywistnionym marzeniem. Zbyt wspaniała to postać i idee, by mogły się urzeczywistnić.
O cechach dodatnich Dudara pisał także Stanisław Kotowicz w syntezie i analizie "Wesela" z 1912 roku. Jest tutaj wieszcz przedstawiony jako ten, który ma wprowadzić zgodę narodową, zażegnać wszystkie kłótnie. Wina za niedopełnienie zaleceń Wernyhory spada na Gospodarza, który myśli o zwoływaniu sejmiku, chce radzić, a nie walczyć. Drugim jego błędem jest oddanie w ręce ludu, gdyż w nim, jak uważa, ostatnia nadzieja, złotego rogu - symbolu kultury polskiej, której ostatnim wyrazem jest romantyzm.
Po 1918 roku nastąpiło zmniejszenie się w stosunku do okresu przedwojennego, zainteresowania krytyki "Weselem". Zaczęto rezygnować z interpretacji Wernyhory jedynie jako symbolu wolności. Gdy minął entuzjazm związany z uzyskaniem niepodległości, przyszedł czas zastanowienia się nad wyborem właściwego kierownictwa nowo powstałego państwa. I tutaj recenzenci w poszukiwaniu kierowniczej partii politycznej, odwoływali się do Wyspiańskiego.
Jan Augustowicz w "Polsce fałszywej i Polsce prawdziwej" stwierdza: "w całej Polsce rozciąga się krzyk gniewu i oburzenia na chłopską przemoc obecnie, na chłopskie rządy, na zachłopienie sejmu". Zaś Wyspiańskiego słowa:
"Miałeś chamie złoty róg
Miałeś, chamie czapkę z piór"
uważa za przestrogę przed takimi rządami. To przedstawiciel ludu dostaje od Wernyhory złoty róg, symbol wolności, który zaprzepaszcza. Wernyhora w tym wypadku spełnia rolę ostrzegawczą społeczeństwo przed nadmiernym zaufaniem w stosunku do chłopstwa. Recenzja spotkała się z oburzeniem Stronnictwa Ludowego.
Charakterystyczną cechą okresu pierwszych lat niepodległości jest rezygnacja z podkreślania postaci Wernyhory, jako uosobienia tęsknot wolnościowych. Komentatorzy postać Wernyhory aktualizowali, doszukując się prawd interesujących, współczesnych im. Sojusz Piłsudskiego z Petlurą wpłynął na tworzenie się opinii, że Wyspiański przez wprowadzenie Dudara do utworu, chciał powiedzieć, że powstanie Polski może tylko nastąpić wraz z uzyskaniem niepodległości przez Ukrainę.
Rok 1926 to unormowany już byt narodowy w granicach, które nie uległy zmianie do 1939 roku. Prócz stabilizacji gospodarczej rok ten przynosi ograniczenie swobód demokratycznych, w imię "sanacji stosunków panujących w społeczeństwie". I znów to uzdrowienie niektórzy komentują poprzez literaturę.
W artykule "Wychowanie państwowe, a twórczość Wyspiańskiego" Walerian Kwiatkowski opowiada, jak interpretowało się w Korpusie Kadetów "Wesele" Wyspiańskiego. Otóż wykładowca był opinii, że przewrót majowy wyrwał z rąk chłopskich ster państwa. Przecież nawet Wyspiański przestrzegał przed dopuszczeniem chłopstwa do spraw wielkich, jakimi są rządy nad Polską. Tu podobnie jak Jan Augustowicz opowiadał o wielkim zadaniu, jakie Wernyhora dał społeczeństwu i o jego nieurzeczywistnieniu z winy chłopstwa. Wernyhora jest symbolem koncepcji wielkiego czynu, który nie dochodzi do skutku.
Momentem przełomowym w interpretacji "Wernyhory" były jednak, jak się okazało, nie zmiany politycznego myślenia społeczeństwa, lecz dwa artykuły, które się ukazały w 1932 roku. Autorami ich byli Kucharski i Gryzmała-Siedlecki.
Kucharskiego artykuł "Wernyhora i złoty róg", w sposób ściśle matematyczny, gdyż stosuje nawet na potwierdzenie swoich słów wykresy, atakuje postać Wernyhory, przyjmując nową tezę, że jest szatanem. Dla czytelników było to oczywiście szokiem, przyjmujących niezachwianie i z wiarą sposób myślenia krytyki, przypisującej Dudarowi cechy tylko dodatnie. Opinie Kucharskiego zostały poddane krytyce między innymi przez Wiktora Zwodzińskiego w artykule "W obronie tradycyjnej interpretacji "Wesela"".
Taki sam oddźwięk wywołał artykuł Grzymały-Siedleckiego "Z nieprzebranej studni "Wesela"", w którym sugeruje, że Wernyhora daje na uzyskanie niepodległości recepty zaczerpnięte ze swojego świata pojęć, jakim jest świat "znachora prostaka". O głosach oburzenia, jakie wywołała ta interpretacja, mówi Siedlecki później w artykule "Kościuszko i Wernyhora", podtrzymującym dawne, negatywne opinie o wpływie "Pana Dziada". Uważa w nim także, że Wyspiański tę postać celowo odromantycznił, przedstawiając ją jako "kwintesencję polskiej lekkomyślności". Słowa zaś, mówiące o sprowadzeniu ludzi, którzy mają nic nie robić tylko czekać przybycia archanioła-cudu, za potwierdzenie tego.
"Toteż od wieku oczekujemy, nasłuchujemy, czy nie posłyszymy zbawczego tętentu od wielkiego gościńca przyszłości. Ileż razy zamiast hufców skrzydlatych, ujrzeliśmy jakiegoś nieszczęsnego herolda narodu - bez złotego rogu". W ten sarkastyczny sposób pisał Walery Gostomski w "Arcytworze dramatycznym Wyspiańskiego - "Weselu"". Był rok 1945. Czyli znów powrót do aktualizacji politycznej dramatu.
Zjazd literatów w Szczecinie w 1949 roku rozpoczął okres literacki zwany w historii realizmem socjalistycznym. Przynosi on poddanie władzy centralnej całej twórczości kulturalnej. ograniczenia administracyjne mają także wpływ na tworzenie się nowych interpretacji "Wesela". Powstają opracowania wychodzące z założeń filozofii materialistycznej i w ten sposób interpretuje się utwór. Krytycy w tym okresie skupiają się przede wszystkim nad konfliktem klasowym przedstawionym w "Weselu". Nazywają "dramatem niemożności", wynikłych ze sposobu myślenia grup inteligencko-szlacheckich. Wernyhoryzm to zdecydowanie negatywna postawa. Tego typu recenzji była większość. Pomińmy je milczeniem.
Nie wszyscy jednak jednoznacznie określali postać Wernyhory, choć pozostawali pod wpływem ideologii epoki. Konstanty Puzyna w "Zagadnieniach "Wesela"" poszukiwał w dramacie pamfletu politycznego. Wyspiański w utworze, jego zdaniem, wykpił prymitywną wyobraźnię Tetmajera, której kwintesencją jest Wernyhora. W recenzji, kreśląc postać Dudara, Puzyna odwołał się do artykułu Kucharskiego i Siedleckiego. Zarzuca jednak Siedleckiemu, że postawę Wernyhory potraktował zbyt łagodnie, nie zauważając w niej pustki myślowej.
Zmiana sytuacji po 1956 roku, przyniosła także wprowadzenie nowej polityki kulturalnej. wynikiem tego był m.in. powrót do starych interpretacji "Wesela", charakteryzuje się eklektycznym sposobem interpretacji Wernyhory. Aniela Łempicka w książce "Wesele we wspomnieniach i krytyce" z 1961 roku docenia dodatni charakter emocjonalny , jakim obdarza Wyspiański Wernyhorę. Doszukuje się jednak, w stosunku Wyspiańskiego do tej postaci ironii. Ironią jest chłopomańska wiara w cuda, wszystko do końca zrobi się samo. Czyli Wernyhora jest postacią, przedstawioną przez Wyspiańskiego pozytywnie, a nie spełnienie się do końca jego misji, wynika z niemocy samych uczestników "Wesela". W Wernyhorze jest zaród klęski, gdyż idee XIX- wieczne tracą na aktualności w XX wieku.
Kim był według Wyspiańskiego i krytyków Wernyhora?
Już w scenie 22 poprzedzającej przybycie Wernyhory Kuba sugeruje, że ma przybyć jakaś niezwykle ważna osobistość. Wielkość tej osoby wynika według niego z akcesoriów jakie jej towarzyszą, a więc
„koń ogromnieć(…)
Ubiory na nich czerwone
Siwa broda a lira u siodła”
Ale chyba wielkość Wernyhory bardziej wypływa z jakiejś metafizycznej siły, która z niego bije. Przecież gdyby się dokładnie przyjrzeć postaci, to obiektywnie ma ona więcej z „człowieka podłego stanu” niż niezwykłej osoby. Zapuszczona długa broda, lira – to rekwizyty „Dziada z Kalwaryje”
Komentatorzy „Wesela” sugerują nawet, że Wernyhora jest uosobieniem sił diabelskich, bowiem „znika sprzed oczu Gospodarzowi, jak każda siła zła i nieczysta” na proste a mimowolne wyrzeczenie słów „wszelki duch”. Atmosferyczną oznaką jego niesamowitego działania staje się wicher… Z wąsów Wernyhory pryskają przy siadaniu iskry. Tak motywuje szatańskość Wernyhory Eugeniusz Kucharski w artykule „Wernyhora i złoty róg”.
Podobnego zdania był Łada-Cybulski, który nawet łączył ze sobą Wernyhorę Słowackiego i Wyspiańskiego uważając, że obie te postacie są nosicielami zła. Teorie swoje umieścił w kilku numerach czasopisma „Zet” i przedmowie do francuskiego wydania „Wesela”. Ściągnął w ten sposób na siebie krytykę tych, którzy w Wernyhorze widzieli „dobrego ducha” m.in. T. Sinko.
Pogodzić fe dwa nurty krytyki usiłował Henryk Życzyński. Zgadzał się on co do tego, że Wernyhora z punktu widzenia dramaturgii ma moc diabelską, ale w sposób niezwykłej spekulacji myślowej udowodnił, że takiego charakteru nie ma w naszej historii. „Wernyhorę, który przybywa na wesele mógł Wyspiański uważać za szatana, który przybrał postać Wernyhory, ale duchem Wernyhory nie jest. Podobnie Hamletowi mógł się pojawić szatan udający ojca, ale nie ojciec w roli szatana"
Jednak przeciwnicy tej teorii zastanawiają się nad tym, dlaczego znika "ten diabeł" na słowa "wszelki duch", zaś gdy w toku rozmowy Gospodarz woła "Jezus, zmiłuj się nad nami" Wernyhora nawet nie reaguje. Co więcej - Wernyhora sam w opowiadaniu bierze na usta imię Bogarodzicy, co diabłu trochę by nie przystało - sugeruje Pigoń w "Gościach z Zaświata na weselu".
W każdym razie jest w Wernyhorze większa siła niż w widmach pozostałych. On to przecież jest nawet w stanie zmienić dalszy tok akcji dramatu. Rola jaka została nadana Wernyhorze wynika prawdopodobnie z funkcji, jakie spełnia ta postać w literaturze romantycznej. Uwydatnia tym Wyspiański chęć odwołania się do tradycji polskiego romantyzmu a nie jak uważa Kucharski, chęć walki z majakami i urojeniami ideologicznymi romantyków. Łagodniej choć podobnie jak Kucharski, do tego podszedł Estreicher w "Narodzinach Wesela"; dla niego, co prawda, są to wątpliwości, ale nie walka i krytyka.
Jeżeli Kucharski chciał widzieć poprzez Wernyhorę rozrachunek z przeszłością romantyczną, krytykę sposobu myślenia grup inteligencko-szlacheckich, to dla Estreichera było to tylko zwrócenie uwagi na wątpliwości "czyśmy do wyzwolenia dorośli, czy inteligencja polska nie "bałamuci narodowo?". Wątpliwości podobne ujawnił Henryk Życzyński w artykule zamieszczonym w czasopiśmie "Ruch literacki" pod tytułem "Wernyhora Wyspiańskiego". Widzi on także w "Wielkim Panu" pobrzmiewanie starych, nic nie znaczących haseł, nie opartych na przesłankach realnych i żywotnych. Oskarża za to samą postać Gospodarza i jego wyobrażenia związane z niepodległością.
Scena 24 II aktu przynosi nam rozmowę Gospodarza z Wernyhorą. Wernyhora wita się z "Panem Włodzimierzem" słowem "sława". Nie sądzę by te ruskie przywitanie mogło zjednać przychylność pod strzechą bronowickiej chaty. Gospodarz jednak nie okazuje antypatii znakomitemu gościowi. Nawet chciałby dla nadania wizycie większego splendoru przywitać go wspólnie z żoną, na co nie chce się zgodzić Wernyhora. I już w tym miejscu zaczynają się kłótnie krytyków literackich, którzy nie są zgodni, dlaczego Wernyhora nie chce się spotkać z Gospodynią. Analizując tę scenę autor artykułu "Wernyhora i złoty róg" tłumaczy to w ten sposób : Kiedy już (Wernyhora) stanął w izbie, Gospodarz przejęty widokiem tak znakomitego gościa jest zmieszany, plącze się w powitaniach i raz po raz bąka o żonie. Czuje, że taką znakomitość winni by powitać oboje w swych progach; chciałby żonę wywołać z alkierza... Gość wstrzymuje "Ostań Panie Włodzimierzu". Jest w tym pozornie jakby chęć pokrycia zmieszania Gospodarza i pogadania z nim w cztery oczy. Ale ów nawrót do niewiasty, równoczesny opór gościa przeciw jej wywołaniu - powraca w dialogu z takim uporem i z tak natrętnym podkreśleniem, że staje się podejrzany. Ten Wernyhora musi mieć jakieś wewnętrzne powody, by się z tą prostą i po prostu myślącą kobietą nie zetknąć. Coś w tym jest. W dalszym przewodzie Kucharski stwierdza , że Wernyhora żarliwie nawołuje do niezbyt ukonkretnionego czynu. Nawołując zaś, skupiony jest przede wszystkim nad stroną werbalną swej wypowiedzi. Polecenie Wernyhory tj. rozesłanie wici i zgromadzenie ludu, mają to być jakieś mistyczno-reżyserskie akty, wystarczające same sobie i nie pociągające jakichkolwiek następstw. Należy "wytężyć słuch" po prostu po to , ażeby słuch był wytężony. Kucharski uważa, że cała niekonkretność zaleceń może być zdemaskowana przez Gospodynię, reprezentującą zdrowy, chłopski rozsądek, gdyż tylko prosty lud "widzi wszystkie rzeczy po prostu, zdrowo i jasno jak są w rzeczywistości".
Inni krytycy są zdania, jakoby: " nie pozwala zawołać Gospodyni, żeby omówić ważne sprawy w cztery oczy i bez babskiego wtrącania się w narady". Taką interpretację zamieścił Karol Wiktor Zawodziński w " W obronie tradycyjnej interpretacji "Wesela"". Zastanówmy się, czy nie może istnieć inna, prostsza motywacja, dla której Wernyhora chce uniknąć spotkania z Gospodynią. Czy nie wynika ona konkretnie z formy "Wesela" z ustalenia, że każde widmo będzie rozmawiało tylko z jedną osobą. Będzie odzwierciedleniem imaginacji tylko tego człowieka, któremu się pokaże, bo:
"Co się komu w duszy gra
Co kto w swoich widzi snach
Czy to grzech, czy to śmiech
Czy to kapcan, czy to pan
Na wesele przyjdzie tam".
Słowa te potwierdza autor na następnych kartach utworu. Dziennikarz zwierza się, po rozmowie ze Stańczykiem Poecie:
" Zdało mi się, że moja dusza 
Ze mnie wyszła i koło mnie świeci"
"Dusza" niczyja inna jak tylko samego Poety. Czyli widma są na pewno uosobieniem duszy każdego z rozmówców. Dlatego, gdyby Wernyhora rozmawiał również z Gospodynią oznaczałoby, że jest on także urzeczywistnieniem jej myśli. Prawdą jest, że pokazuje się on kilku osobom, ale przecież z nikim nie zamienia słowa. "Pan Dziad z lirą" jak wszystkie osoby dramatu rozmawia tylko z pojedynczymi osobami. Wyjątkiem jest Chochoł, który spełnia jednak całkiem inne funkcje niż pozostałe osoby dramatu. Spełnia funkcję nadrzędną. On to organizuje całą część fantastyczną i zamyka ją klamrą kompozycyjną. Kucharski zaproponował schemat związków semantycznych, wyrażonych w utworze, w którym to Chochoł znalazł się w pozycji nadrzędnej.
Tak o wyglądał:
                                                                                Chochoł
                                                                                      I
_________________________________________________________________________________________
I I I I I I
A A2 A3 A4 A5 A6
Widmo Stańczyk Hetman Rycerz Upiór Wernyhora
                                                                                                                          Złoty Róg
                                                                                                                          a b c
Chochoł należy do innych kategorii widm. Argumentów na to dostarcza Stanisław Pigoń w "Gościach z Zaświata na weselu". W artykule występuje przeciw komentatorom, którzy tłumaczą "zjawy dramatu" jako "imaginację" osób działających, jako "wyemanowane i upostaciowione myśli ich, uczucia i tęsknoty". Uważa, że "Wesele" jest swoistą transpozycją obrzędu "Dziadów" z utworu Mickiewicza ( co zresztą wcześniej spostrzegł sam wielki Bolesław Prus). I idąc za tą tezą wysuwa argumenty godzące w imaginacyjną interpretację części fantastycznej "Wesela". Przed zapowiedzią Chochoła przecież jest zaproszenie państwa młodych:
"(...) zaproś gości
tych, którym gdzie złe wtórności
dopiekają-którym źle-
których bieda, piekło dręczy,
których duch się strachem męczy
a do wyzwolenia się rwie".
Cytat ten oznaczać ma, że na wesele przyjdą duchy czyśćcowe a nie odbicia gości weselnych. Tutaj dokonuje Stanisław Pigoń podziału, uważając, że całkiem inne zaproszenie tyczy się Chochoła. Mówi Rachela:
"Zaproście 
wszystkie dziwy, kwiaty, krzewy,
pioruny, brzędzenia, śpiewy...
Poeta- "i Chochoła".
W wypadku Chochoła : " Mowa jest o duchach elementarnych, w szczególności o duchach ziemnych i powietrznych. One to bowiem są w demonologii ludowej upostaciowieniem uduchowionych aktów przyrody". Został on pomyślany właśnie jako duch elementarny, czy na poły elementarny, jakim jest występujący szeroko w demonologii ludowej Słowian a także i w Polsce tzw. Bóg domowy, duch opiekuńczy domostwa. Nazywa się go w Polsce rozmaicie: Ubożem, Dziadem a na Białorusi Chochołem. Chochoł więc jest duchem elementarnym, duchem opiekuńczym domostwa, zaś pozostałe się widma to "duchy ludzi zmarłych, mianowicie: piekielne oraz czyśćcowe (czekające "wyzwoleństw")" Z interpretacji wynika, że Chochoła należy traktować oddzielnie. W dalszej części artykułu Pigoń wyraża przekonanie, że to Chochoł zmienia się w zjawy. Przybiera różne postacie, pokazuje się różnym ludziom. Wynika z tego, że Wernyhora jest jedną z postaci Chochoła.
"Przypominasz krwawe łuny
I jęk dzwonów i pioruny
I rzeź krwawą, krwawe rzeki"

cdn

There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura