Deżawi Deżawi
1506
BLOG

Niedziela Wielkanocna z Janem Pawłem II (2)

Deżawi Deżawi Kultura Obserwuj notkę 2

 

 

"Film o Basi"

 

Ten film o Basi już był w styczniu tego roku. Nie wiem ile osób go obejrzało, przemknął przez internet, przez różne blogi i fora, także na Frondzie. Jeśli ktoś go nie oglądał, zachęcam, szczególnie teraz, w Wielkanoc, w czas największej Nadziei. W poprzedniej części o "Przesłaniu papieskim w światłach Różańca" (tajemnice bolesne) było o tym, że "im większa miłość, tym większe cierpienie".

Teraz jest o trudzie wyboru, wydającym się przerastać nasze pojmowanie istoty ludzkiego życia: "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15,13).

W połowie trzeciej części filmu jest mowa o "krwawym biegu" Basi, unieruchomionej na szpitalnym łóżku: [Św. Paweł] "Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego" (2 Tm 4,6-8).

Zdumiewa ta dosłowność trzech wersetów z Drugiego Listu św. Pawła do Tymoteusza, bo jest i krew ofiary i bieg. Zdumiewa również to, że wszyscy najbliżsi, którzy byli przy Basi do samego końca, dodawali jej otuchy, wspierali ją na ile mogli i potrafili, mówią jednomyślnie, że tak naprawdę, to ona swym niesłychanym cierpieniem dała im dużo więcej, niż sami mogli ofiarować. Otworzyła im oczy na wiele aspektów, wcześniej niedostrzegalnych.

Tak mówi ojciec Wojciech Mogielski, opiekun duchowy Basi, który modląc się do Boga o Słowo, dwukrotnie otrzymał ustęp ze św. Łukasza: "Gdy Piotr i Jan wchodzili do świątyni na modlitwę o godzinie dziewiątej  [czyli o 15:00, o godzinie śmierci Chrystusa na krzyżu, o "Godzinie Miłosierdzia"], wnoszono właśnie pewnego człowieka, chromego od urodzenia. Umieszczano go codziennie przy bramie świątyni, zwanej Piękną  [wsch. strona świątyni], aby wchodzących do świątyni prosił o jałmużnę. Ten, zobaczywszy Piotra i Jana, gdy mieli wejść do świątyni, prosił ich o jałmużnę. Lecz Piotr, przypatrzywszy się mu wraz z Janem, powiedział: "Spójrz na nas!" A on patrzył na nich, oczekując od nich jałmużny. "Nie mam srebra ani złota - powiedział Piotr - ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!" I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go. A on natychmiast odzyskał władzę w nogach i stopach. Zerwał się i stanął na nogach, i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, chodząc, skacząc i wielbiąc Boga." (Dz 3,1-8). 

Zakonnik był niemal pewien, że jest to widomy znak, że Basia wyzdrowieje i wróci do swojego domu, do Michała i Mateuszka. Kiedy umiera, już zupełnie nic nie rozumie, ma pretensje do Boga, przechodzi kryzys wiary. Dziś, niemal trzy lata po odejściu Basi do Pana, kiedy wiadomo nieco więcej, ten ustęp z Dziejów Apostolskich mam ochotę zestawić z "Modlitwą chorego":

 

 

Modlitwa chorego

Prosiłem Boga o siłę, abym mógł spełniać ambitne zamierzenia, a On uczynił mnie słabym, abym zachował pokorę.

Modliłem się o zdrowie, abym mógł dokonywać wielkich dzieł, a On dał mi cierpienie, abym mógł lepiej zrozumieć, czym jest zdrowie.

Prosiłem Go o bogactwo, abym mógł mieć wszystko, a On pozostawił mnie w ubóstwie, abym nie stał się egoistą.

Prosiłem Go o władzę, aby ludzie mnie potrzebowali, a On zesłał mi upokorzenie, abym to ja ich potrzebował.

Prosiłem Boga o wszystko, abym mógł cieszyć się życiem, a On pozostawił mi życie, abym mógł cieszyć się wszystkim.

Panie, nie dałeś mi nic z tego, o co prosiłem, ale dałeś mi wszystko, czego potrzebowałem, i to jakby mimo mojej woli.

Modlitwy, których nie zanosiłem, zostały wysłuchane.

Bądź pochwalony, Panie mój, bo nikt z ludzi nie ma więcej niż ja!

/Ryszard Marcinek CSsR, Rozważania o cierpieniu, Homo Dei, Kraków 2004, s. 59/

 

Tym modlącym się chorym jest nie tylko Basia, ale i jej wszyscy najbliżsi: mąż Michał, mama, brat Zbyszek, wujostwo, o. Wojciech Mogielski, przyjaciółka Tonia Jękot. Wszyscy oni nieustannie modlą się błagalnie do Boga i... otrzymują... dużo więcej, niż proszą. To już widać wyraźnie na samym filmie, jednak i dziś jest stanowczo za wcześnie, by być pewnym owoców Basi oddania, ofiary. Łatwo mi przychodzi pisać te słowa, ale sam zupełnie nie wiem jakbym się zachował postawiony z nagła w sytuacji kogokolwiek z najbliższych Basi. Chylę czoła przed nimi wszystkimi, którzy pojawiają się w filmie, choćby na chwilę. Wszystkimi, bez wyjątków. Można tylko dziękować Bogu, że otoczył Basię tak wspaniałymi, wartościowymi ludźmi.  

Michał, mąż Basi ("Mateuszek uczy mnie wielu rzeczy") jest człowiekiem o niezwykle silnym charakterze. Dorosły mężczyzna nie wstydzi się wyznać przed kamerą, że czerpie wiedzę od kilkuletniego syna. To na nich obu, za przyczyną Basi, spłynęło najwięcej łask Bożych, pierwsze owoce.

Tonia Jękot, choć spokojna, zrównoważona i bardzo mądra, chyba jest najbardziej zdezorientowana, do dziś nie może się pozbierać (bo jak tu się pogodzić ze śmiercią kogoś, kogo się tak bardzo kochało).

Wielkanoc to budzenie się nowego życia. Życia fizycznego, więc i duchowego, ale także tylko duchowego, w nas samych. Tak, abyśmy w swym codziennym zagonionym życiu nie zgnuśnieli, nie przysnęli, nie popadli w zbytnią rutynę. Właściwe przeżycie Wielkanocy ma nas otrzeźwić, byśmy na nowo powstali (upadamy bardzo często), dali sobie i innym szansę, na nowo się urodzili. Nowe życie - to rzeczywiste - może czasem wymagać największego poświęcenia. Ale o tym już pisałem. Właśnie o tym jest ten film. O najwspanialszej miłości. Z okazji Wielkanocy życzę wszystkim zaznania, choćby dotknięcia prawdziwej miłości. Dotknięcia, ponieważ miłości się nie oczekuje, miłość się czyni. Alleluja!

►[www.filmobasi.pl/media.php

 

 

Wypowiedź Macieja Bodasińskiego, reżysera filmu o Basi.

 

 

Film o Basi (część 1)

 

 

Film o Basi (część 2)

 

 

Film o Basi (część 3). Św. Paweł w Drugim Liście do Tymoteusza pisze: "Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego" (2 Tm 4,6-8).

 

 

Film o Basi (część 4)

 

 

Hanna Banaszak, "Ostatni bieg Basi", sł. Jan Nowicki, muz. Zbigniew Preisner (Jan Nowicki zainspirowany śmiercią matki swojego syna - Barbary Sobottowej). 

 

 

"Ostatni bieg Basi"

W naszym ludzkim bólu
W zdumieniu odejściem
Spróbuj chwycić szczęście
Ciepłem tamtych rąk
Niecierpliwość spojrzeń, minionych niestety
Ujrzeć marność dążeń
Jak dobiec do mety.

Gdzie dzisiaj ty
Tam będę ja
U ciebie mgły
I u nas mgła
Za tobą kres
Przede mną dal
Tak ciebie żal
Tak nagle żal.

Nie będziesz samotny, człowieku, bo my
Przecież się spotkamy, połączeni w sny
Kto chce przetrwać życie, musi, Boże wielki
Startując o świcie
Kończyć metą męki.

Za którą ty
Przed którą ja
U ciebie mgły
I u nas mgła
Za tobą kres
Przed nami dal
Jak ciebie żal
Jak bardzo żal.

Za którą ty
Przed którą ja
U ciebie mgły
I u nas mgła
Za tobą kres
Przed nami dal
Jak ciebie żal
Jak nas nam żal.

[--Jan Nowicki, przed 2001 r.] 

 

 

 

 

Przesłanie papieskie w światłach Różańca

 

 

Różaniec Jana Pawła II (część IV: Tajemnice chwalebne - triumf zmartwychwstania)

 

1/  Zmartwychwstanie Pana Jezusa (wiara i nawrócenie)

"I uwierzyliśmy dzięki Jego świadectwu...". Bolesna tajemnica śmierci Ojca Świętego przemawia do nas z tak wielką mocą, że nagle zaczynamy słyszeć o życiu, które zmienia się, ale się nie kończy. Nosimy w sercach pewność, że takie dobro, taka świętość, tyle miłości nie mogą przestać istnieć. Jan Paweł II żyje dalej dla nas w niebie! To dla nas tak oczywiste, chyba nawet bardziej oczywiste niż Jego śmierć. Łatwiej nam uwierzyć, że Papież jest w niebie, niż w to, że umarł. Łatwo też uwierzyć, że Matka zawsze była obecna przy Ojcu Świętym. Że była przy Nim w śmierci i jest w Jego zmartwychwstaniu. Gdy dla niewierzących krzyż jest przekleństwem i przeszkodą na drodze do szczęścia, sama śmierć - końcem wszystkiego, dla Jana Pawła II cień krzyża był światłem, które pozwalało Mu patrzeć aż poza horyzont doczesności, a śmierć - momentem przejścia do nieba. Zdaje się nas zapraszać, abyśmy uwierzyli mocno w zmartwychwstanie, a wiara ta odmieni całe nasze życie.

 

2/  Wniebowstąpienie Pana Jezusa (nadzieja i pragnienie nieba)

Jan Paweł II został zabrany do nieba. "Do zobaczenia w raju" - żegnała Ojca Świętego włoska młodzież. Czy może być gdzie indziej niż Chrystus, któremu służył? Teraz Papież wstawia się za nami u Boga. Teraz jest bliżej nas niż wtedy, gdy zasiadał na Watykanie. Łatwiej nam Go teraz spotkać niż za Jego doczesnego życia. Papież odszedł, a wraz z Jego śmiercią zmienia się nasze spojrzenie na życie. Słyszymy śpiewane podczas ceremonii pogrzebowych "Salve Regina" i zaczynamy rozumieć to, co tak starannie próbuje ukrywać przed nami świat. Rzeczywiście, jesteśmy dziećmi wygnanymi z raju i na ziemi go już nie znajdziemy. Prawda, żyjemy na łez padole, jęcząc i płacząc. To oczywiste: doczesność jest niczym w porównaniu z niebem, gdzie czeka na nas Jezus. I jeszcze jedno: najpewniejsza droga to Boże Miłosierdzie, którego szafarką Pan uczynił Maryję. Kierujemy oczy ku niebu. Cieszy to Ojca Świętego.

 

3/  Zesłanie Ducha Świętego (miłość i żarliwość apostolska)

Za sprawą pontyfikatu Jana Pawła II przeżyliśmy już niejedno Zesłanie Ducha Świętego. Ale po Jego odejściu do chwały Bożej, możemy oczekiwać czegoś więcej: potężnej nowej Pięćdziesiątnicy. Trzeba nam tylko przejąć maryjną duchowość Papieża i zaprosić Matkę Najświętszą do naszego życia. Gdy będziemy trwali w zjednoczeniu z Apostołami - a więc z nowym Piotrem i jego biskupami oraz Maryją, Matką Jezusa - czeka nas wielkie wylanie Ducha Świętego. To dlatego Ojciec Święty umierał pogodnie. Nie tylko wiedział, że idzie do Boga, ale wiedział i to, że po Jego odejściu Bóg tchnie na ziemię ducha odnowy. Stanie się to za sprawą Maryi i Apostołów - dzięki ożywieniu naszej pobożności maryjnej i naszemu umocnieniu w wierności nauce Kościoła. Aby powstał nowy lepszy świat, potrzeba do tego wiele modlitwy. Z Piotrem i Maryją.

 

4/  Wniebowzięcie Maryi (śmierć szczęśliwa i nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny)

Życie Jana Pawła II, które całe rozjaśniało się w tajemnicy Maryi, zakończyło się lawiną maryjnych znaków. Tak samo jest w Różańcu: nie wszystkie jego misteria są naznaczone wyraźną obecnością Matki Najświętszej, ale i tak pozostają częścią Maryjnego Różańca, który kończy się wielkim akordem maryjnym: Matka Najświętsza pojawia się w Wieczerniku Zielonych Świąt, po chwili staje się podmiotem misterium wniebowzięcia i ukoronowania. A potem jest już tylko "wszystkim we wszystkich Chrystus - przez Maryję". Analogia Różańca i życia Ojca Świętego jest zdumiewająca! W ostatnich chwilach ziemskiego życia Papieża rozbrzmiewa maryjna symfonia. Jest pierwsza sobota fatimska z nabożeństwem pierwszych sobót, jest Matka Miłosierna w wigilię Święta Bożego Miłosierdzia, jest Częstochowska Madonna i Jej Apel Jasnogórski. Wreszcie jest niebo wysłane Jej opiekuńczym płaszczem. Kto zawsze trzyma Ją za rękę, ten może być pewien, że w godzinę śmierci dostąpi łaski zabrania do nieba.

 

5/  Ukoronowanie Maryi (ostateczne wytrwanie i ufność w Maryi)

"Na początku stworzył Bóg..." - te słowa rozpoczynają świętą księgę Biblii. "Oto czynię wszystko nowe" - mówi Bóg na ostatnich stronach Apokalipsy. podobnie jest w Różańcu z Janem Pawłem II. Tą samą klamrą zamyka się cały papieski Różaniec. Otwiera go i zamyka słowo "fiat". Było ono na początku. "Niech mi się stanie według słowa twego" - wypowiedziała Maryja w Nazarecie, a powtórzył je Karol Wojtyła na zakończeniu konklawe w 1978 r. Teraz znowu pojawia się "fiat": Niech się stanie wszystko nowe! Stało się w życiu Ojca Świętego, może też stać się w naszym. I stanie się, jeśli Matka Najświętsza będzie naszą Królową, jeśli zaprosimy Ją do naszego życia i naszej modlitwy, jeśli oddamy Jej całych siebie. Każde prawdziwe zawierzenie owocuje prawdziwym cudem. Życie Ojca Świętego Jana Pawła II jest tego świadectwem. Dziś my mamy to udowodnić. Nasze powołanie jest tożsame z misją Ojca Świętego Jana Pawła II. I my mamy być święci. A najpiękniejszą drogą do świętości jest Matka Najświętsza. I papieskie "Totus Tuus" teraz ponawiane przez nas.

[ -- Wincenty Łaszewski, Nasz Dziennik, 9-10 kwietnia 2005]

 

 

O różańcu świętym pisałem w następujących artykułach:

1/  "Jeśli dziś wtorek, to jesteśmy w Belgii" ;) (Lepanto 1571)"- 7-10-2009

2/  "Dzień Świętości Życia"- 25-03-2010

 

Mój artykuł o życiu poczętym:

"Dziękuję Ci za to, że jesteś..."- 1-12-2009

 

 

"Niedziela Wielkanocna z Janem Pawłem II"  [przesłanie papieskie w światłach Różańca w opracowaniu Wincentego Łaszewskiego]:

>>  Część 1  [tajemnice bolesne]

>>  Część 2  [tajemnice chwalebne]

>>  Część 3  [tajemnice radosne i tajemnice światła]

  

Deżawi
O mnie Deżawi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura