Zbigwie Zbigwie
1954
BLOG

O kilku wybitnych intelektualistach XX i XXI wieku

Zbigwie Zbigwie Kultura Obserwuj notkę 25

 Na ostatniej  liście 100 najwybitniejszych współczesnych intelektualistów świata amerykańskiego dwutygodnika „Foreign Policy” nie ma żadnego z tych intelektualistów. Tylko jeden z nich prof. Hans Küng był na tej liście w 2005 rokuZajął wtedy 61 pozycję na tej liście, daleko za wybitnym amerykańskim fizykiem Stevenem Weinbergiem 47-ta pozycja i wiele miejsc przed rosyjskim analitykiem polityki zagranicznej Sergiejem Karaganowem.  

Wiele poglądów dr. Hansa Künga - uznawanego za wybitnego intelektualistę Zachodu i ekumenistę zafascynowanego islamem - jest kontrowersyjnych. On zakwalifikował Jana Pawła II do ludzi żyjących w "średniowiecznym" paradygmacie. Choć niektórzy nie są pewni, czy nie został tu pomylony dogmat z paradygmatem zdefiniowanym przez filozofa i fizyka Thomasa Kuhna. Benedyktowi XVI przypisywał nawet reakcyjne poglądy. Ciekawe, czy jego Global Ethic Foundation – Stiftung Weltethos opracuje nową uniwersalną religię światową?

Hans Küng, lat 84.

Dr Hans Küng  jest ostatnim żyjącym doradcą Soboru Watykańskiego II sprzed pół wieku, uważającym Jana XXIII za jedynego dobrego papieża w przeciągu ostatnich 500 lat. Wybór Papieża Franciszka wiąże z nadziejami na zreformowanie Kościoła. Uchodzi za intelektualistę dobrze rozumiejącego „przecięcia się” teologii, filozofii, etyki i współczesnego życia w świecie globalizacji. Mówi o potrzebie odnowy Kościoła, a w tym o skończeniu z celibatem i zwiększeniu roli kobiet w Kościele.

Hans Küng krytykuje stosunek Kościoła i religii do poszukiwań filozofii i przyrodoznawstwa. Küng uznaje przepowiednię Nietzsche o śmierci Boga za błędną. Nie przytacza jednak nic o przypisywanym przez niektórych Nietzsche pięknym wierszu:

O powróć znów,  
ze wszystkimi mękami swoimi  
do ostatniego z samotników!  
O powróć, przyjdź  
Nieznany Boże mój,  
Moje ostatnie szczęście!

We współczesnym, największym sporze w historii człowieka - sporze o Boga - Küng opowiada się za Bogiem. Küng daje interesujące odpowiedzi na wiele pytań współczesnego człowieka.

Uczeni mówią, że wszystko mogło powstać z nicości i interpretują dzisiaj "nicość", jako pojęcie ściśle fizyczne. Zwolennicy hipotezy multiświatów zastanawiają się co istnieje pomiędzy tymi multiświatami. Niektórzy spekulują, czy to jest właśnie to „nic”, które nie jest ani przestrzenią, ani nie jest związane z czasem.

Wracam jednak do prof. Künga: "Skąd przychodzimy? Możemy się cofać przyczyna za przyczyną wzdłuż łańcucha przyczynowego...... Czy nie dochodzimy tu do nicości?"

Küng mówi: „Wszystko rozpoczyna się od Boga!”  

Odpowiada też Küng na pytanie: "Dokąd zmierzamy?" Daje odpowiedź na to pytanie z uwzględnieniem najnowszych osiągnięć nauki! Küng opowiada się za Bogiem! Uważa, ze nadchodzi nowa epoka i w przyszłości każdy uczony, noblista na zadane mu pytanie czy wierzy w Boga, odpowiadać będzie:

- "Of course, I am a scientist!"

Jednak istnieje pytanie, czy prof. Hans Küng daje świadectwo prawdzie?

- Być może częściowo daje, ale nie w całości i nie w pełni!

I dlatego W grudniu 1979 roku Kongregacja Nauki Wiary pozbawiła Künga tzw. misji kanonicznej. Powodem były niedomówienia w zakresie chrystologii, trynitologii i eklezjologii. Hans Küng odszedł w swoich pismach od integralnej wiary katolickiej i dlatego nie może być uważany za teologa katolickiego ani - jako taki - nie może pełnić misji nauczania.

- Lecz o jakim Bogu myśli Küng? O Bogu osobowym, czy bezosobowym? Bóg według Hansa Künga jest „nieokreślonym, nieograniczonym: w ścisłym znaczeniu jest niewidzialną, niezmierzoną, niepojmowalną, nieskończoną rzeczywistością. Nie jest On jakimś kolejnym wymiarem naszej wielowymiarowej rzeczywistości, lecz jest wymiarem nieskończonym, która jest ukryta i obecna zarazem we wszystkich naszych codziennych rachubach.”

 Simone Weil – znana mistyczka, kobieta wielkiej wiary i wielkiego intelektu będąca Żydówką, a na początku swego życia ateistką poznała Boga. Simone pojęła, czym jest “szaleństwo miłości.” Czy człowiek może znaleźć Boga? Według Weil: nie! To Bóg w swojej nieskończonej miłości ciągle zstępuje na ziemię, sygnalizuje swoją obecność. Pisze, że Stwórca jest czasem jak dziecko, bawiące się z matką w chowanego. Kryje się ono za fotelem, a jednocześnie sygnalizuje swoją obecność. W pewnym momencie, człowiek mówi: TAK. Gdyby wiedział, na co się godzi, zapewne nie byłby w stanie wykrztusić z siebie tego słowa. Ale klamka zapada. Bóg sieje w nas ziarno, które ma powoli wzrastać. On sam odchodzi. Odtąd będzie nas dręczył ciągły niepokój i tęsknota. Dlaczego odszedł? Czy naprawdę mnie kocha? Miłość odczuwamy tylko wtedy, gdy spotykamy i tęsknimy. Można być blisko siebie w sensie fizycznym, rozmawiać, ale naprawdę nigdy się nie spotkać, to znaczy zbliżyć. Najwyraźniej jednak o miłości mówi tęsknota. Tęsknota jako rozdzierający ból spowodowany oddaleniem osoby kochanej.

Bóg jest miłością. Jako taki nie może być sam. Miłość to pragnienie uszczęśliwienia kogoś innego. Z zapomnieniem siebie. Dopiero uszczęśliwienie kogoś innego, bezgraniczne skupienie na tym uwagi i woli, przynosi jako efekt uboczny szczęście temu, kto tak czyni. Nie może on jednak nigdy działać mając (choćby tylko w tle) ten uboczny efekt na względzie. Jedynym celem musi być uszczęśliwianie drugiego.

A zatem Bóg potrzebuje innego, bo jest Miłością.

Teologia katolicka głosi jednak, że stosunek między Bogiem a człowiekiem jest miłością dwóch odrębnych bytów - człowiek pozostaje człowiekiem, a Bóg Bogiem.

Simone Weil pisze: „Bóg kocha tylko siebie. Kocha nas wobec tego jedynie, gdy chce kochać siebie przez nas przy naszej współpracy.” Tak jest, bo On jest miłością. Powyższe rozumowanie może stanowić swoisty dowód na to, że jest w każdym z nas nieśmiertelna cząstka. Właśnie ją kocha Bóg. Czy może to stanowić dla człowieka wystarczającą pociechę, zaspokajać nadzieję na nieśmiertelność? Tylko wówczas, gdy tę nieśmiertelną cząstkę człowiek gotów byłby uznać za siebie, za to, czym w istocie jest. Co wyznacza tożsamość człowieka? Miejsce zajmowane w czasie i przestrzeni, czy zespół relacji ze światem zewnętrznym i z samym sobą, w których człowiek tkwi? Jeśli zrozumiemy, że tożsamość buduje się w oparciu o nawiązywane przez nas relacje, to zrozumiałe stanie się, że wciągając nas w relację miłości, Bóg (będąc wszechmocny i kochający) zadbał o nasze życie wieczne. Gdybyśmy cali ginęli, nie mógłby nas kochać, bo do istoty kochania należy pragnienie bliskości kochanej osoby. Kochać, to bowiem tyle, co mówić: „Chcę, byś był w bliskości ze mną.”.

Piękne są także refleksje Simone Weil na temat upokorzenia i przebaczenia: „Niemożliwe jest przebaczyć komuś, kto wyrządził nam zło, jeżeli to zło nas poniża. Trzeba myśleć, że nas nie poniżyło, ale odsłoniło nam prawdziwy nasz poziom.” Przecież często gorzkie poczucie upokorzenia w rzeczywistości wskazuje jedynie na naszą pychę. I każdy człowiek powinien zdawać sobie sprawę z tych słów. 

Simone Weil.

Simone Weil tak rozumiała Boga:  "Bóg jest osobowy i nieosobowy zarazem - zależy dla kogo. Jest taki, do jakiego człowiek dorósł. Spór o to, czy Bóg jest osobowy czy nieosobowy wydaje się dziś sporem jałowym, anachronicznym". „Zmierzamy do Wszechświata....,który jest dla mojej duszy drugim ciałem”. Kto ma ochotę obcować z doświadczeniem mistycznym, to może poczytać jej pisma! Oto próbka: „zawsze zabraniałam sobie myśleć o przyszłym życiu, ale zawsze wierzyłam, że chwila śmierci jest miernikiem i celem życia. Uważałam, że dla tych, którzy żyją jak należy, jest to chwila, kiedy przez ułamek sekundy prawda czysta, naga, pewna, wieczna - przenika w duszę”.

Dziwne i niepojęte jest jednak dlaczego Simone Weil będąc w pełni świadomości odrzuciła Kościół?
Wielu dzisiaj pojmuje Boga, jako jakąś wszech zasadę kosmologiczną. Według niektórych fizyków kwantowych Bóg przenika wszystkie wymiary wielowymiarowej przestrzeni – nie ma formy, ani postaci nie mówiąc o osobie. Niektórzy, jak np. Willigis Jäger – benedyktyn ogłaszają już pożegnanie z Bogiem osobowym.

Hans Küng myśli w horyzoncie dzisiejszej nauki o Bogu nieco inaczej. Küng przeciwstawia się naiwnemu antropomorficznemu wyobrażeniu Boga, jako nadziemskiej istoty nad chmurami, gdzieś tam za gwiazdami, w metafizycznych niebiosach. Według Künga Bóg nie jest tylko jako część rzeczywistości najwyższym bytem skończonym obok innych bytów skończonych. Należy o nim myśleć „jak o nieskończonym w skończonym, nieuwarunkowanym w uwarunkowanym, absolucie wśród rzeczy względnych, transcendencji w immanencji.  Bóg jako doczesno – zaświatowa, wszechobejmująca , wszystko przenikająca najbardziej rzeczywista rzeczywistość w sercu rzeczy, w człowieku, w dziejach ludzkości, w kosmosie. Tak należy Go rozumieć jako zarazem bliskiego i odległego, doczesnego i nie doczesnego Boga, który wcale nie odbiera człowiekowi wolności, nie ogranicza jej, ani nie tłumi, lecz umożliwia, wspiera i dopełnia.”

Takie rozumienie Boga wydaje się być bliższe niż to, co o Bogu mówiła Simone Weil. Albowiem uznajemy Boga osobowego, wszechobecnego i zarazem transcendentnego wobec wszystkiego, co stworzył. O tej transcendentnej wszechobecności Boga oraz o Jego immanentnej odrębności od stworzeń trzeba pamiętać. Nie można być chrześcijaninem, nie wierząc w Boga osobowego. I nie jest to żaden pogląd ortodoksyjny!

Uczeni nie zredukują chrześcijaństwa do fizyki. Utożsamianie kosmologicznej osobliwości z bytem, który nazywają Bogiem prowadzi niektórych z nich nawet do twierdzeń, że ta kosmiczna osobliwość ma wszelkie właściwości przypisywane chrześcijańskiemu Bogu. Wszechświat powstał w początkowej osobliwości i ma skończy się w końcowej osobliwości, czyli Bóg jest ostateczną przyszłością, co ma ściśle wynikać z podstawowych praw fizyki. Chrześcijaństwo uważa Boga za Trójcę: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Niektórzy fizycy dopatrują się trzech części osobliwości kosmologicznej, które stanowią tę samą osobliwość (początkową, końcową i trzecią, która łączy te dwie pierwsze). Czyli jeden Bóg w trzech osobach! W takich poglądach przoduje amerykański fizyk prof. Frank Tipler.

Rosyjscy filozofowie religii i teologowie podkreślają w swoich dziełach konstytutywne znaczenie dogmatu trynitarnego dla człowieka. Podstawę chrześcijańskiej wiary widzą w prawdzie trynitarnej.

Ojciec Paweł Floreński urodził się w rodzinie niepraktykującej, i sam w młodości był niewierzący. Studiował matematykę i fizykę w Moskwie, a następnie podjął dalsze studia na Moskiewskiej Akademii Duchownej i w 1911 r został wyświęcony na kapłana. Jest uważany za jednego z najwybitniejszych myślicieli oraz mistyków rosyjskich i prawosławnych. Ten duchowny i wielki humanista był ważnym teologiem prawosławnym, filozofem, estetykiem, biologiem, fizykiem, chemikiem, matematykiem, wynalazcą, badaczem, a nawet poetą. Przez niektórych jest uważany nawet za rosyjskiego Leonardo da Vinci i Pascala. Ogromna spuścizna jego twórczości nie jest rozpoznana do tej pory.  

Dogmat o Trójcy Świętej stoi w centrum wszelkich rozważań Floreńskiego. Człowiek powinien żyć w Jej blasku i z Jej blasku... Prawda o współistotności Osób Trójcy odsłania np. śmiercionośny bezruch prawa tożsamości: «A» jest «A», «A» nie jest «nie-A». Filozofia jest niczym innym, jak tylko „pojęciem i zgłębieniem rozumnego, wyższego, niebiańskiego i transcendentnego świata.

Finis amoris ut duo unum fiant - każda osobowość współistnieje z inną, ponieważ jest dziełem Trójcy Świętej (Współistotnych Osób Boskich par excellence).

Sobór Świętej Trójcy zbudowany jeszcze przez świętego Siergieja z Radoneża jako drewniana cerkiew stanowi główny ośrodek kultu Trójcy Świętej w Rosji. Obecny stan pochodzi z lat 1422-1423. Największą świętością tego soboru jest słynna ikona "Święta Trójca" autorstwa Andrieja Rublowa.

Trójca święta. Andrej Rublow, ok. 1410-1427.

Oryginał tej ikony znajduje się jednak w moskiewskiej Galerii Trietiakowskiej. Floreński za właściwego, duchowego autora ikony Trójcy świętej uważał jednak św. Sergiusza z Radoneża: „święty Sergiusz wzniósł cerkiew troicką, widząc w tym akcie apel przyzywający do zjednoczenia ziem ruskich w imię wyższej realności. Świątynię pod wezwaniem Trójcy świętej stawiał po to, aby, „spoglądając stale na nią – użyjmy tutaj słów kronikarza, który uwiecznił żywot świętego – przezwyciężać lęk przed nienawistnym podziałem świata”. Trójcę obdarza się mianem życiodajnej, to znaczy dającej początek życiu. Trójjedyna i nierozdzielna stanowi źródło życia, albowiem jedność w miłości to życie, początek życia, natomiast nienawiść, niezgoda to zagłada i droga ku śmierci. Nienawistnemu podziałowi świata przeciwstawiona jest dająca początek życiu jedność, nieustannie realizująca duchowy triumf miłości i wzajemnego zrozumienia…….. I dlatego nie św. Andriej Rublow, duchowy wnuk świętego Sergiusza, lecz sam patron ziemi ruskiej – Sergiej z Radoneża powinien być czczony jako prawdziwy twórca największego z arcydzieł nie tylko rosyjskiego, lecz światowego malarstwa. W przypadku ikony Trójcy świętej Andriej Rublow nie był samodzielnym twórcą, a tylko genialnym wykonawcą twórczego zamysłu i zasadniczej kompozycji przekazanych mu przez świętego Sergieja...

Floreński myślał o stworzeniu syntezy tego co mówi Kościół z tym co mówi nauka. Jednym z najważniejszych zadań, jakie stawiał przed sobą, było opracowanie światopoglądu integralnego, a przynajmniej wytyczenie drogi ku jego powstaniu w przyszłości: „Moje badania matematyczne i fizyczne doprowadziły mnie do uznania formalnych możliwości opracowania ogólnoludzkiego światopoglądu religijnego…. Przekonałem się, pod względem filozoficznym i historycznym, że można mówić nie o religiach, ale o religii, i że jest ona stałą cechą ludzkości, chociaż przybiera nieskończone formy”.

Paweł Floreński.

W latach dyktatury proletariatu Floreński pozostał wierny patriarsze Tichonowi i nie poparł probolszewickiego ruchu posłuszeństwa władzy, dominującego w łonie Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Nie podporządkował się naciskom władzy sowieckiej zmuszającej go do porzucenia kapłaństwa. Po raz pierwszy Floreńskiego aresztowano w 1928 roku. Spędził parę miesięcy na zesłaniu w Niżnym Nowogrodzie. Na krótki czas powrócił na wolność, ale już w 1933 roku został zesłany do Kraju Zabajkalskiego, a następnie na Wyspy Sołowieckie. Nawet na zesłaniu był stale inwigilowany. Siedział też w obozie NKWD pod Leningradem. W końcu został przez NKWD rozstrzelany 8 grudnia 1937 roku, rzekomo za działalność kontrrewolucyjną. Datę, jak i okoliczności jego śmierci, poznano dopiero po ujawnieniu części archiwów KGB w latach 90-tych XX wieku. Jeszcze w 1984 roku opatrujący wstępem o autorze znaną książkę „Ikonostas i inne szkice” Pawła Floreńskiego tak napisał:„25 lutego 1933 roku Florenski został aresztowany (...) W latach 1935–1937 zajmował się (...) na Wyspach Sołowieckich sprawą uzyskania jodu z wodorostów morskich. Tam też 15 grudnia 1943 roku umiera. Postanowieniem sądu moskiewskiego z dnia 5 maja 1958 roku zostaje pośmiertnie rehabilitowany.”

Paweł Floreński został aresztowany pod zarzutem działalności kontrrewolucyjnej. Jego działalność kontrrewolucyjna polegała na noszeniu sutanny i prawosławnego krzyża, nawet podczas zebrań i konferencji, na których występował wobec sowieckich władz i gremiów naukowych. A zawsze z wielką delikatnością i chrześcijańską miłością odnosił się do przedstawicieli środowisk marksistowskich i ateistycznych. Nigdy nie skierował do nich słowa, które mogłoby kogoś urazić.

Prawda jest jednak trochę inna! Hierarchia prawosławna związana z patriarchą Tichonem zleciła o. Floreńskiemu ochronę dóbr Ławry Troicko Sergiejewskiej, w której on odprawiał liturgię. Bolszewicy w marcu 1919 roku wszczęli akcję otwarcia relikwii Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, zainspirowaną przez Lenina. 23 kwietnia 1919 roku Czeka w ramach walki z zabobonami nakazała dekretem otwarcie relikwii znajdujących się na terenie Rosji Sowieckiej. Wszystkie ozdobne raki w ilości 97-iu, będące obiektem pielgrzymek i czci relikwii zostały otwarte w wielu cerkwiach i monasterach. Niektóre relikwie zostały zniszczone. Szczególnym wydarzeniem było otwarcie relikwiarza św. Sergiusza z Radoneża, patrona Rusi. Jego szczątki zostały otwarte w Ławrze Troicko Sergijewskiej i przebadane przez Komisję do spraw Zabobonów. "Oddawanie czci martwym ciałom" uznano za barbarzyński obyczaj i zabobon. (Niezrozumiałe jest, że oddawano w CCCP powszechną cześć martwemu ciału Lenina, a potem Stalina, co nie było jednak już uznawane za barbarzyństwo i zabobon jako, że dotyczyło wodzów NKWD i wszystkich bolszewików). W czasie otwierania rak i badania relikwii dochodziło do świadomych prowokacyjnych zachowań ze strony członków komisji odpowiedzialnych za otwarcie (np. splunięć na zachowane relikwie, obraźliwych słów i gestów).

Istnieje protokół otwarcia relikwii św. Sergieja Radoneżskiego z dnia 11 kwietnia 1919 r o godz. 20:50. Nie będę go przytaczał. O godz. 22:30 relikwie zostały zabrane do muzeum.

Na rozkaz głównego bolszewika по кличке Ленин noszącego pseudo Lenin, całą procedurę sfilmowano pod kierownictwem znanego reżysera Lwa Kuleszowa „aby naród zobaczył te święte kukły w bogatych rakach”, w które wierzył.

Relikwie św. Sergieja zachowały się w postaci kości, włosów oraz odzieży mnisiej, w której był pochowany. W latach 1920 – 1946 szczątki znajdowały się w muzeum w jednym z budynków zamkniętej Ławry, a w 1946 r zostały zwrócone cerkwi.

Szczątki przy otwarciu nie  posiadały jednak właściwej czaszki! I to było prawdopodobnie przejawem działalności kontrrewolucyjnej o. Pawła Floreńskiego. Być może podejrzewano go o ukrycie głowy św. Sergiejaa? Jednak po zwrocie relikwii cerkwi w 1946 r, prawdziwa głowa św. Sergieja już była na miejscu. Ta dziwna sprawa przekształciła się już dawno w legendę. I jak twierdzą niektórzy, to nie jest legenda, a czysta prawda. Paweł Floreński w przeddzień otwarcia raki św. Sergieja brał udział z zamianie jego czaszki na czaszkę kniazia Trubeckiego. Szczegółowo o tych zdarzeniach opowiada jego wnuk Paweł Wasiljewicz Floreński.

Jeszcze o jednym uczonym i intelektualiście – tym razem Polaku. 

Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz- urodził się w 1944 roku w Krakowie. Po wojnie jego rodzina wróciła do Kcyni, z której w 1939 roku została wypędzona przez Niemców. W Kcyni uczęszczał do szkoły podstawowej oraz do miejscowego liceum ogólnokształcącego. Do tego samego, do którego uczęszczał niegdyś wybitny uczony i wielki Polak Jan Czochralski.  W 1967 r. ukończył studia fizyczne na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Był wicedyrektorem Instytutu Fizyki UAM.  Kierował Zakładem Teorii Magnetyzmu przemianowanym na Zakład Fizyki Kwantowej. Był członkiem Komitetu Fizyki Polskiej Akademii Nauk. W 1995 r. został doktorem honoris causa Uniwersytetu im. Immanuela Kanta w Królewcu. W latach 2002-2004 był radnym Sejmiku Wojewódzkiego, a od 2004 r. posłem na Sejm. Na jego dorobek naukowy składa się ponad 150 pozycji. Ważnymi wydarzeniami w jego życiu były zaproszenia Jana Pawła II do wygłoszenia w jego obecności wykładów o fundamentach fizyki kwantowej na interdyscyplinarnych seminariach w Castel Gandolfo.  

Zbigniew Jacyna-Onyszkiewicz

Boża Trójjednia była pięknie wyjaśniana przez obrazy i symbole, w kościele prawosławnym przez ikony. Rozmyślano przy tym o tajemnicy i harmonii miłości, w której Osoby-Hipostazy pozostają do siebie w stosunku Miłujący, Miłowany i Miłość.

Prof. Jacyna - Onyszkiewicz postawił sobie pytanie: „Jaka rzeczywistość kryje się za formalizmem matematycznym fizyki kwantowej? I napisał traktat logiczno-kwantowy na temat Trójcy świętej, w którym zdecydowanie połączył mechanikę kwantową z teologią chrześcijańską.

Trójistotową naturę Boga uzasadnia definicjami dotyczącymi fizyki kwantowej. Profesor podjął próbę znalezienia ukrytego w zasadach teorii kwantów, sensu istnienia wszechświata.

Jacyna-Onyszkiewicz startuje w swoich rozważaniach z pewnika, że istnieje wiedza, od której nie da się pomyśleć wiedzy większej i nazywa ją wszechwiedzą. I ta wszechwiedza nie może być w jakiejkolwiek postaci zapisana gdziekolwiek, bo nie byłaby przecież wtedy wiedzą największą. I prof. J-O definiuje: Bóg jest podmiotem posiadającym wszechwiedzę (omniscencję), czyli sam jest wszechwiedzą, a wszechwiedza ta jest niezmienna i wieczna. Inaczej mówiąc Bóg jest jedyną, niezgłębioną, niezmienną i wieczną wszechwiedzą O, poza którą nic nie istnieje.

„Wiedza wszechwiedzy O o samej sobie jest również wszechwiedzą O’ tożsamą z wszechwiedzą O, lecz różniącej się od niej tylko tym, że O stanowi źródło O’. Z kolei wiedza wszechwiedzy O’ o sobie samej jest następną wszechwiedzą O”. I wydawałoby się, że to można ciągnąć dalej, ale tak nie jest. Z analizy aktów woli wszechwiedzy dotyczących i wzajemnych relacji oraz z definicji wszechwiedzy O wynika, że istnienie czwartej wszechwiedzy jest niemożliwe, ponieważ mogą istnieć pomiędzy nimi tylko relacje symetryczne i dwuelementowe. A jest to możliwe wyłącznie dla O, O’ i O’’.

Trzy podmioty O, O’ i O’’ mają jedną naturę – stanowią wszechwiedzę, lecz każdy z nich jest w pełni sobą, świadomą siebie jako siebie – pierwszej, drugiej O’ – jako drugiej i trzeciej O” – jako trzeciej. We wzajemnych relacjach O, O’ i O’’ są trzema podmiotami istniejącymi w relacjach „ja”, „ty” i „my”. Tworzą one nierozerwalną troistość, czy trój jedność.”

To rozumowanie prowadzi prof. J-O do podstawowego wniosku: „Jednotroisty Bóg jest nierozerwalną jednością trzech podmiotów: O, O’ i O’’, różniących się tylko wzajemnie relacjami. Wszechwiedza pierwsza O nie pochodzi od nikogo, wszechwiedza druga O’ wywodzi się z O, a wszechwiedza trzecia O” ma swoje źródło we wszechwiedzy O i O’. Wszechwiedza pierwsza O to wiedza o sobie wszechwiedzy trzeciej O” oraz wiedza o wzajemnej relacji O’ i O”.

Wszechwiedza druga O’ stanowi wiedzę o sobie wszechwiedzy pierwszej O oraz wiedzęo wzajemnej relacji O i O”. Wszechwiedza trzecia O” to wiedza o sobie wszechwiedzy drugiej O’ oraz wiedza o wzajemnej relacji O i O’.”

Prof. J-O stawia pytanie: Jaka jest natura tych wzajemnych relacji? I znajduje odpowiedź w kategoriach relacji międzyludzkich. Trójjedyna wszechwiedza jest miłością. Nie będę przytaczał całej metafizyki monotrynitarnej prof. J-O. Również nie będę przytaczał niezrozumiałej dla laików matematyki stosowanej przez Profesora. Możecie przeczytać o tym wszystkim w trzech jego książkach: „Geneza zasad kosmologii Kwantowej”, wydawnictwo naukowe UAM, „Wszechwiedza”, wyd. Sorus, 2002, „Monotrynitarna tajemnica Boga”, Pallotinum, 2008.

Na koniec jeszcze kilka wniosków prof. Jacyny-Onyszkiewicza:

„Bóg to jednotroista wszechwiedza, będąca trójjedyną miłością, od której większej nie da się pomyśleć.

Wszechwiedza jest niezmienna, lecz w trójjedynej wszechwiedzy zachodzi nieograniczony, bezczasowy proces przenikania się osób: O, O’ i O”.

Jednotroisty Bóg, będący trójjedyną wszechwiedzą, jest samopodtrzymującym się w istnieniu bytem, który nie może nie istnieć.”

 Chrześcijański dogmat Trójcy Świętej opiera się na Bogu trójjedynym, Bogu w trzech osobach: Bogu Ojcu, Synu Bożym i Duch Świętym. Lecz jednym są, i nie ma ani jednej ani dwóch ani trzech osób jako Boga.

W świetle rozważań profesora Jacyny – Onyszkiewicza światopogląd naukowy to Bóg w Trójcy Świętej Jedyny.

Nasuwa się oczywisty wniosek, że nikt tak pięknie wcześniej nie połączył mechaniki kwantowej z teologią chrześcijańską!

Czasami zastanawiam się nad tym, czy prof. Zbigniew Jacyna – Onyszkiewicz nie jest kontynuatorem myśli prof. Pawła Floreńskiego?

- A wy, drodzy czytelnicy – jak sądzicie?

Zbigwie
O mnie Zbigwie

"Niedawno ukazał się interesujący wpis: http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/338033,grawicapy-lataja-w-kosmosie pióra znanego blogera Zbigwie, z wykształcenia fizyka" - http://autodafe.salon24.pl/249413,zagadkowe-analogie. Znajdź ponad 100 moich notek na Forum Rosja-Polska  http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl Poetry&Paratheatre 2010 i 2013. Free counters

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura