Zbigwie Zbigwie
2293
BLOG

Wyobraźnia bez rygorów eksperymentu ma wartość śmiecia intelektualnego? – cz.7

Zbigwie Zbigwie Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 55

7. Hipotezy, hipotezy... Porcelanowy czajnik w kosmosie.

image

Rozważając nie tylko poprzednie teksty niniejszego cyklu możesz pomyśleć: ale wyobraźnia - nawymyślali ci fizycy różności i jeszcze w nie wierzą. Czarne dziury, które nie mają powierzchni, a w ich centrum singularność. Ciemną materię (i ciemną energię) której nikt nie widział. Kwarki, których nikt nigdy nie zobaczy.

A wszystko to było związane przede wszystkim z wyobraźnią, hipotezą i… eksperymentem.

Wróćmy do hipotezy.

Zaczniemy krótko od Henri Poincare, który w swoim dziele „Science and hypothesis” klasyfikował hipotezy w fizyce. Eksperyment ma być jedynym źródłem prawdy. Lecz jeśli eksperyment jest wszystkim to jaka jest rola fizyki matematycznej?

Problem polega na tym, że same obserwacje są niewystarczające: należy je stosować, ale jeszcze konieczne jest ich uogólnienie. Czy możemy być zadowoleni tylko z samego doświadczenia?

Nie, nie jest to możliwe: takie dążenie wskazywałoby całkowitą ignorancję dotyczącą charakteru nauki. Wszystko powinno być usystematyzowane - nauka buduje się z faktów, jak dom z cegły. Lecz prosty zbiór faktów ma taki związek z nauką, jak stos kamieni z domem. Każde uogólnienie jest hipotezą. Dlatego też hipoteza spełnia w nauce niezbędną, nigdy nie kwestionowaną, ważną rolę. Ona powinna podlegać tak szybko jak to możliwe i tak często, jak to możliwe sprawdzaniu.

Tylko tyle zaczerpniemy od Poincare.

Ale jeśliby doświadczenie miałoby być początkiem i końcem całej naszej wiedzy o rzeczywistości, to jaka jest rola wyobraźni i logicznego myślenia w nauce? Cały system fizyki teoretycznej składa się z pojęć, fundamentalnych praw, które muszą być ważne dla tych pojęć i konsekwencji wynikających z logicznej dedukcji. Są to konsekwencje, które powinny odpowiadać naszemu pojedynczemu doświadczeniu; w każdym traktacie teoretycznym ich logiczne wyniki zajmują prawie wszystkie strony.

I teraz należy zajrzeć do Einsteina, a w tym do jego „On the metod of theoretical physics” i przytoczyć jego słowa oraz wypadałoby zapoznać się z wykładem Diraca pt. „O relacji między matematyką a fizyką”.

Newton, założyciel pierwszego wszechstronnego, działającego systemu fizyki teoretycznej, był przekonany, że podstawowe pojęcia i prawa jego systemu mogą być wywiedzione z doświadczenia. Takie jest bez wątpienia znaczenie jego powiedzenia „hypotheses non fingo”.

Istotnie, w tym czasie wydawało się, że pojęcia czasu i przestrzeni nie stwarzają żadnych problemów. Koncepcje masy, bezwładności, sił i powiązanych praw zdawały się być przyjmowane bezpośrednio z doświadczenia. Po przyjęciu tej bazy wyrażenie siły ciążenia wydawało się wywodzić z doświadczenia i można było oczekiwać, że to samo będzie dotyczyć innych sił.

Większość przyrodników z tamtych czasów była inspirowana ideą, że fundamentalne pojęcia i podstawowe prawa fizyki nie są, w sensie logicznym swobodnymi wynalazkami ludzkiej wyobraźni i że można by je wyprowadzić z eksperymentów za pomocą "abstrakcji", to znaczy logicznymi środkami. Jasne uświadomienie niepoprawności tego rozumowania było w istocie spowodowała dopiero Ogólna Teoria Względności. Teoria ta pokazała, że na podstawie pojęć, które bardzo różnią się od newtonowskich, można wyjaśnić odpowiedni zakres eksperymentów jeszcze bardziej zadowalająco i doskonale niż było to możliwe na podstawie Newtona. Ale całkowicie bez wchodzenia w dyskusję o stopniu wyższości jednego lub drugiego podejścia, można powiedzieć, że ich poglądowa natura jest dość oczywista z faktu, że możemy wskazać dwie zasadniczo różne podstawy, które w obu przypadkach odpowiadają doświadczeniu w wysokim stopniu. W każdym razie dowodzi to, że każda próba wywnioskowania podstawowych pojęć i praw mechaniki z elementarnego doświadczenia jest skazana na niepowodzenie

image

Jeżeli zatem jest prawdą, że aksjomatyczna baza fizyki teoretycznej nie może być wywiedziona z doświadczenia, lecz musi być swobodnie skonstruowana – dzięki wyobraźni - czy możemy mieć nadzieję na znalezienie właściwej drogi? A nawet więcej, czy właściwa droga istnieje poza naszą wyobraźnią? Czy możemy kierować się doświadczeniem widząc, że istnieją teorie takie jak mechanika klasyczna, które bardzo dobrze opisują zjawiska nie docierając zarazem do sedna sprawy?

Odpowiadam bez wahania, że w moim przekonaniu właściwa droga istnieje i że jesteśmy w stanie ją znaleźć. Dotychczasowa historia utwierdza nas w przekonaniu, że Natura jest realizacją najprostszych możliwych idei matematycznych. Jestem przekonany, że możemy odkryć za pomocą czysto m atematycznych konstrukcji pojęcia i łączące je prawa, które stanowią klucz do rozumienia zjawisk przyrody. Doświadczenie może podpowiedzieć właściwe pojęcia m atematyczne, lecz pojęcia te z całą pewnością nie mogą być wyprowadzone z doświadczenia. Doświadczenie pozostaje oczywiście jedynym kryterium fizycznej użyteczności konstrukcji matematycznej. Lecz twórcza zasada tkwi w matematyce. Dlatego uważam, że w pewnym sensie wyobraźnia – czyste myślenie - może uchwycić rzeczywistość, tak jak marzyli o tym starożytni.

Największym odkryciem naukowym Diraca jest równanie nazwane jego nazwiskiem. Równanie to w zdumiewająco precyzyjny sposób opisuje ruch elektronu, najpospolitszej cząstki elementarnej. Wszystko to, co widzimy wokół siebie lub czego możemy dotknąć, to są elektrony, których ruch w każdej chwili podporządkowany jest równaniu Diraca. Nie można właściwie zrozumieć osobliwej epistemologii Diraca nie pamiętając, że jest ona podsumowaniem osobistego doświadczenia, zwłaszcza tego związanego z odkryciem równania Diraca. Z wykładu pt. „O relacji między matematyką a fizyką” nie będę tu przytaczał programu Diraca dochodzenia do prawdy w fizyce teoretycznej. Można to podsumować tak: Odkrycia w dziedzinie fizyki teoretycznej polegają na zidentyfikowaniu przedmiotów fizycznych, które są zastanymi realizacjami idei matematycznych.

Świat cząstek elementarnych jest światem, w którym dwie rzeczywistości, rzeczywistość przedmiotów fizycznych i rzeczywistość idei matematycznych jak gdyby zlewają się ze sobą w jakiś tajemniczy sposób

Oddziaływanie filozofii Einsteina i Diraca, których wielu już uznaje za relikty przeszłości na społeczność fizyków jest jednak ogromne. Najprostszym przykładem jest fenomen teorii strun – najpoważniejsze czasopisma naukowe były i jeszcze są przepełnione tymi spekulacjami tak jawnie oderwanymi od rzeczywistości.

Co o wyżej przytoczonych poglądach Einsteina sądził Max Born?

Max Born podsumował to wszystko jednym zdaniem: "Einstein wierzył w zdolność rozumu do odgadywania praw, według których Bóg stworzył Wszechświat". Być może najlepsze wyrażenie tego poglądu, przedstawione przez samego Einsteina, zawarte jest w jego pracy "Uber den gegenwartigen Stand der Feldtheorie", napisanej w 1929 roku dla "Festschrift".

Teoria fizyczna jest zdeterminowana przez dwa namiętne pragnienia, aby objąć jak największą liczbę istotnych zjawisk i ich relacji i pomóc nam nie tylko zrozumieć, jak Natura manifestuje się i jak w niej zachodzą interakcje, ale także trudny do zrealizowania cel - aby dowiedzieć się tak wiarygodnie jak to możliwe, dlaczego Natura jest właśnie taka, a nie inna. Jest to najwyższa satysfakcja naukowca...

Znakomitym przykładem roli wyobraźni jest sam artykuł Einsteina z 1905 r. na temat teorii względności. To, co sprawiło, że stała się naprawdę roboczą teorią, zostało zdeterminowane przez fakt, że artykuł zawierał i łączył elementy dwóch odważnie wprowadzenie od samego początku hipotez tematycznych: hipotezę o stałości prędkości światła i hipotezę o rozszerzeniu pola zastosowania zasady względności na wszystkie dziedziny fizyki. Te dwie hipotezy były postulatami, dla których nie było i nie mogło być żadnych bezpośrednich dowodów eksperymentalnych.

To temat tego artykułu Einsteina, fizyk doświadczalnik Walter Kaufman w „Annalen der Physik” skrytykował doszczętnie - ta pierwsza odpowiedź od czcigodnego eksperymentalnego fizyka Kaufmana została uznana za kategoryczne eksperymentalne obalenie teorii Einsteina. Kaufman podał miażdżące podsumowanie tego ataku:

„Przewiduję, że ogólny wynik pomiarów powinien być wskazany następująco: wyniki eksperymentalne (Kaufmana) są niezgodne z podstawowymi założeniami Lorentza-Einsteina”.

Einstein nie wiedział wtedy, że wyniki eksperymentalne cieszącego się wówczas autorytetem Kaufmana są obarczone bledami. Dlatego w dyskusji w 1907 r. Einstein musiał przyznać, że może istnieć niewielka, ale ważna różnica między wynikami Kaufmana a przewidywaniami Einsteina. Zgodził się, że najwyraźniej nie ma błędu w obliczeniach Kaufmana, ale dokonał proroczej uwagi: "czy istnieje nieprzewidziany systematyczny błąd w doświadczeniach Kaufmana, czy też podstawy teorii względności nie odpowiadają faktom" dopiero wtedy, gdy zaistnieje znaczna różnorodność materiałów obserwacyjnych. "

Einstein umacniał swoją negatywną postawę wobec uznania wyższości eksperymentu w gnoseologii, nie wspominając już o doświadczeniu zmysłowym. W kolejnych latach Einstein coraz bardziej otwarcie bronił spójności prostych i przekonujących teorii (lub koncepcji tematycznych), oceniając je lepiej i uznając za ważniejsze niż najnowsze wiadomości z laboratoriów. I znowu miał rację.

Jego przekonania były mocne i ugruntowane. Jego studentka dr Ilse Rosenthal – Schneider:

"Pewnego razu, kiedy przyszłam do Einsteina, aby przeczytać z nim pracę zawierającą wiele zastrzeżeń do jego teorii ... nagle przerwał dyskusję o książce, wyciągnął telegram leżący na parapecie okna i podał mi go ze słowami:" Słuchaj, może cię to zainteresuje. Był to telegram Eddingtona z wynikami pomiarów dokonanych przez Eclipse Observation Mission (1919). Kiedy zacząłem wyrażać radość z faktu, że wyniki pokrywają się z jego obliczeniami, powiedział mi zupełnie obojętnie: "Przecież wiedziałem, że teoria była prawdziwa"; i kiedy zapytałam: co, jeśli jego przewidywania nie zostałyby potwierdzone? - odpowiedział: "Wtedy byłoby mi bardzo przykro z powodu Pana Boga - ponieważ teoria jest prawidłowa".

Ostateczny pogląd Einsteina na gnoseologię polega na tym, że świat czystego doświadczenia musi być podporządkowany podstawowemu myśleniu i wbudowany w niego tak globalnie, że można go nazwać kosmologicznym.

image

Wątpiącym w znaczenie wyobraźni w nauce można jeszcze polecić „Uwagi o teorii poznania Bertranda Russela”, gdzie Albert Einstein zauważa: „W trakcie rozwoju myśli filozoficznej na przestrzeni wieków najważniejsze było następujące pytanie: co wiedza czysta może dać wiedzy niezależnie od percepcji zmysłowej”. I odpowiada na to pytaniem: „Czy możliwe jest poznanie oparte na czystym myśleniu?”, na które udziela też odpowiedzi w tekście „Remarks on Bertrand Russell’s theory of knowledge”.

A pewnemu blogerowi tkwiącemu w błędnym przekonaniu, że „wyobraźnia bez rygorów eksperymentu ma wartość śmiecia intelektualnego” rekomenduję do przeczytania książkę p.t. „The Scientific Imagination: With a New Introduction” Geralda Holtona - profesora Harvard University, która stanowi jedno ze źródeł niniejszej notki. Jednocześnie ciekawe jest, czy ów pewien bloger jest wyznawcą fizycznego pozytywizmu charakteryzującego się klasycznym sformułowaniem: „De non apparentibus et non existentibus eadem est ratio”?

I jeszcze pytanie:

Czy sądzisz, że którykolwiek z przedstawionych na słynnym zdjęciu poniżej koryfeuszy fizyki biorących udział w The Solvay Conference w 1927 r. w Brukseli zgodziłby się z twierdzeniem pewnego blogera dotyczącym wyobraźni?

image

Pierwszy rząd: Irving Langmuir, Max Planck, Marie Curie, Hendrik Lorentz, Albert Einstein, Paul Langevin, Charles-Eugène Guye, CTR Wilson, Owen Richardson. Drugi rząd: Peter Debye, Martin Knudsen, William Lawrence Bragg, Hendrik Anthony Kramers, Paul Dirac, Arthur Compton, Louis de Broglie, Max Born, Niels Bohr. Stoją: Auguste Piccard, Émile Henriot, Paul Ehrenfest, Édouard Herzen, Théophile de Donder, Erwin Schrödinger, JE Verschaffelt, Wolfgang Pauli, Werner Heisenberg, Ralph Fowler, Léon Brillouin. 17 of the 29 attendees were or became Nobel Prize winners.

Powiększ!

Natomiast wszystkim zainteresowanym, a zwłaszcza znanemu tutaj artyście kosmicznemu pragnę zasugerować nawiązanie kontaktu z Arizona State University’s Center for Science and the Imagination.

I zgodnie z tytułem notki, jeszcze należy wrócić do hipotez. Tym razem do hipotez standardowych, o których wspominałem w niemal każdej poprzedniej notce tej serii. Przywołam tu pewne stwierdzenie:

"Hipotezę przyjmuje się we współczesnej nauce jako standardową, jeśli przy użyciu minimalnego zestawu założeń, pozwala nam wyjaśnić jak najszerszy zestaw danych obserwacyjnych, nie pozostając w konflikcie z dobrze ugruntowanymi wynikami".

Newton napisał słynne zdanie w „Philosophiae naturalis principia mathematica: "Nie wymyślam hipotez". Co miał na myśli? Przecież naukowcy nieustannie pracują nad hipotezami ... Najprawdopodobniej można to scharakteryzować przypuszczeniem, że nie należy wymyślać czajnika Russela. Newton nie mając żadnych danych, uważał za przedwczesne rozważania o naturze grawitacji. Zbyt mało informacji było wówczas dostępnych (a także sto lat, a nawet dwa wieki później) do wyrażenia rozsądnych hipotez, które można by przetestować lub przynajmniej rozwinąć w taki sposób, że wykraczałyby poza ramy ogólnego filozoficznego rozumowania. Takie podejście jednak nie przeszkodziło sir Isaacowi w rozwijaniu i obronie korpuskularnej natury światła - o tym zjawisku wiedziano o wiele więcej w jego czasach, a w tej dziedzinie hipotezy były całkiem uzasadnione.

Jak aktualnie nauka działa z hipotezami? Tutaj można najpierw podzielić je przynajmniej na dwie klasy. Hipotezy "do użytku wewnętrznego" (można je nazywać roboczymi) oraz „do szerokiej dyskusji” (można je określić jako publiczne). Hipoteza robocza to wewnętrzna kuchnia danego naukowca. Nie są jeszcze wystarczająco uzasadnione, aby upublicznić je, nawet dla bardzo wąskiej grupy profesjonalistów. Najczęściej pracuje się z nimi, są omawiane ze współautorami lub zaprzyjaźnionymi profesjonalistami przy kawie.

Hipotezy robocze zwykle nie są widoczne z zewnątrz, co prowadzi niekiedy do pewnych nieporozumień. Niektórzy aktywni „troskliwi” obserwatorzy uważają, że jeśli jakiś pomysł, czy hipoteza nie jest omawiany publicznie – a w szczególności przez prasę , to "naukowcy o tym nie pomyśleli". Jest to mało prawdopodobne, ponieważ jest wielu naukowców. Niemal na pewno ktoś pomyślał i próbował coś z daną hipotezą zrobić. Ale na podstawie takiego podejścia nie można było stworzyć czegoś znaczącego (lub po prostu okazało się, że dana hipoteza nie działa). Nieliczne pomysły, czy idee i negatywne wyniki (w duchu "przyszło mi do głowy myśl - okazało się nonsensem") są tylko czasami publikowane niezwykle rzadko w formie krótkich uwag na końcu artykułu, w dziale "Dyskusja".

Byłoby dziwnym w formie niezależnego artykułu krótką prezentację hipotezy, której nie da się rozwinąć, zweryfikować itp. Po pierwsze, konieczne jest przedstawienie idei w postaci równań. Następnie pokazać, że z jej pomocą można opisać jakieś zjawiska. Następnie należy omówić na poziomie ilościowym brak sprzeczności z dostępnymi danymi. Na koniec pokazać, jak można testować hipotezę. I tu jest podstawa do publikacji. Wtedy hipoteza zmienia status: z roboczej przechodzi do kategorii publicznej.

W przypadku publicznych hipotez można wyróżnić cztery kategorie. Dwie centralne odpowiadają temu, że omawiana hipoteza jest faktem naukowym. Należałoby odnieść do takich wyniki i hipotezy wystarczająco postrzegane przez światową społeczność naukową. Jest to wyrażane przez publikacje w ważnych czasopismach naukowych, a nie przez epizodyczne dyskusje zarówno w tych samych czasopismach, jak i na profesjonalnych konferencjach i seminariach. W każdej dziedzinie znajduje się zestaw czasopism o wysokim poziomie recenzowania i odpowiedzialnych profesjonalnych redakcjach. Każdy specjalista wie o tym w swojej dziedzinie. Ponadto, każdy specjalista zna wartość naukową swojego kolegi, to znaczy, że można w przybliżeniu nakreślić krąg dobrych profesjonalistów. Jeśli jakaś pomysł, czy idea nie mieści się w tym kręgu, to raczej nie jest oba faktem wielkiej nauki. W tym przypadku autor idei może być uznany za naukowca. hipotezę można nawet opublikować w publikacji, która jest formalnie powiązana z nauką, ale nie ma wielkiego znaczenia. Przy tym jest widoczne miejsce danej hipotezy we współczesnej nauce - jest za burtą nauki.

Różnica między dwiema głównymi kategoriami polega na tym, że jedna jest głównym nurtem – należy do mainstreamu . Oznacza to, że hipoteza jest aktywnie dyskutowana przez społeczność i jest uważana za potencjalnego kandydata do wygrania w przypadku braku bezwarunkowego lidera. Druga kategoria zawiera outsiderów, te idee są - przynajmniej w danej chwili - na marginesie. Nazywać je można je niepopularnymi alternatywami. Przykłady to wiele alternatyw dla czarnych dziur. Znaczące jest jednak to, że nawet takie niepopularne modele BH można dość dokładnie omówić. Jakakolwiek alternatywa dla czarnych dziur wymaga jednak skrajnie egzotycznych założeń, które nie są potwierdzone przez obserwacje. Tak więc przywiązanie do czarnych dziur jest wynikiem rozumnego konserwatyzmu badaczy. I z punktu widzenia fizyki, czarne dziury to najmniej egzotyczny model..W przeciwieństwie do innego rodzaju hipotezy, którą nazywamy marginalną. Są to idee, które przytłaczająca większość poważnych naukowców nie uważa za warte uwagi, ale w jakiś sposób dostały się do przestrzeni naukowej – pojawiły się w publikacjach uznawanych za naukowe. Najczęściej są jakieś z wielu bardzo słabych magazynów, które niedawno zaistniały.

Przeciwieństwem marginalnych są standardowe hipotezy. Obejmują one te, które nie mają jeszcze ostatecznego potwierdzenia, ale jest tylko kilka wątpliwości co do ich poprawności (przynajmniej na poziomie klasy modeli). Ich typowi przedstawiciele to omawiane w tej serii: ciemna materia, czarne dziury, kwarki. Nie wiemy, jakie cząstki tworzą ciemną materię, nie ma jasności co do szczegółów natury czarnych dziur, nie zobaczymy kwarków. Jednak status tych pojęć jest taki, że są one dość powszechnie akceptowane, a według popularnonaukowych książek można nawet odnieść wrażenie, że nie są to już hipotezy, lecz ustalona przez uczonych prawda.

Hipotezy mogą zmieniać status w czasie. Tak więc, na przykład człon lambda (lepiej znany obecnie jako jeden z rodzajów ciemnej energii) przeszedł z marginalnego poziomu do głównego nurtu i wkrótce stanie się standardową hipotezą, a być może już teraz może być tam zaliczony. Wręcz przeciwnie, rozmaite modele stacjonarnego Wszechświata poszły w zapomnienie. Bardziej interesujące, jeśli status nie zmieniał się monotonnie. W pewnym sensie taki przykład może być zbiorem najnowszych pomysłów związanych z życiem pozaziemskim.

Podsumowując, nowoczesna hipoteza musi spełniać szereg złożonych wymagań, aby być przedmiotem dyskusji, być faktem naukowym. Uzyskanie statusu standardowego jest jeszcze trudniejsze. W tym celu konieczne jest znaczne przekroczenie innych alternatyw. Podejście naukowe pozostaje umiarkowanie konserwatywne: wszystkie tzw. "egzotyczne idee, czy nawet hipotezy", mimo swoich zadziwiających właściwości, są mniej naturalne niż proponowane niż konserwatywne hipotezy standardowe. Jednak wolność w badaniach pozwala na rozwój i niepopularne opcje, a nawet bardzo marginalne. Jeśli więc sytuacja zmieni się w przyszłości, standardowe hipotezy się zmienią.

I jeszcze na koniec przytoczę cytat jednego ze słynnych braci Wright:

“If we worked on the assumption that what is accepted as true is really true, then there would be little hope for advance” - Orville Wright

Appendix: Czajnik Russela – Russel’s Kettle .

image

W artykule "Czy Bóg istnieje?" (1952) matematyk i filozof Bertrand Russell wyszydzał religijne dogmaty i porównał je do tezy porcelanowego imbryka, który rzekomo krąży na eliptycznej orbicie między Ziemią a Marsem: jeśli nie można go wykryć za pomocą nowoczesnych teleskopów, nie ma powodu, by wierzyć w jego istnienie, nawet jeśli jest to wspomniane w starożytnych księgach i niedzielnych kazaniach. Oto jego słowa:

"Gdybym miał zasugerować, że między Ziemią a Marsem znajduje się porcelanowy czajnik obracający się wokół Słońca na eliptycznej orbicie, nikt nie byłby w stanie obalić mojego twierdzenia pod warunkiem, że starałbym się dodać, że czajniczek jest zbyt mały, aby go ujawnić nawet przez nasze najpotężniejsze teleskopy, ale gdybym miał dalej to powiedzieć, skoro moje twierdzenie nie może zostać obalone, jest to nie do przyjęcia przesłanie ze strony ludzkiego rozumu, aby w to wątpić, należy słusznie uważać się za gadające bzdury. jednak istnienie takiego czajnika zostało potwierdzone w starożytnych księgach, nauczanych w każdą niedzielę jako święta prawda i wpajane w umysły dzieci w szkole, wahanie się w wierze w jego istnienie stałoby się oznaką ekscentryczności i uprawniało uwagi psychiatry w oświeconej epoce lub Inkwizycji we wcześniejszych czasach."

Oto problem z założeniem Russella. Kiedy ateista stwierdza, że nie ma dowodów na orbitujący w kosmosie czajnik, oznacza to, że nie ma na to dowodów empirycznych. Innymi słowy, stwierdzenie, że nie ma dowodów, oznacza, że, o ile nam wiadomo, nikt nie widział ani nie dotknął czajnika w kosmosie. Ale sugerowanie, że dowody na to, że Bóg jest tym samym, co empiryczne dowody na czajnik w kosmosie, to nadużycie ateistów - nieporozumienie dotyczące Boga. Lecz przecież: "Bóg jest przywoływany jako wyjaśnienie dlaczego wszechświat istnieje, dlaczego jest zrozumiały, dlaczego rządzony jest przez prawa, dlaczego rządzi się właśnie takimi, a nie innymi prawami, i niewątpliwie wiele innych rzeczy”. Dlatego dowody na istnienie Boga to wszechświat, jego zrozumiałość, prawa fizyczne i cała nasza wiedza.

Analogia Russella zawodzi w dużej mierze dlatego, że porównuje dwa różne zbiory dowodów, tj. dowody na przedmiot i dowody, które są efektem wyjaśnienia. Czajnik Russella nie jest wytłumaczeniem dla niczego. Po prostu istnieje jako element retoryczny bez znaczenia. Z drugiej strony Bóg jest wyjaśnieniem wielu rzeczy.

Główne znaczenie słów Russella jednak nie dotyczy religii i Boga, a współcześnie sprowadza się do uogólnienia, że nie wszystkie argumenty są godne zaufania i głupotą jest ślepo w absolutnie wszystko wierzyć.

Appendix 2.

Konstrukcję matematycznego modelu wszechświata dokonuje się, wprowadzając wielkości, które pozwalają przedstawić elementy realnego fizycznego świata w postaci nieistniejących w przyrodzie obiektów matematycznych.

image

Dzisiaj, 45 rzędów wielkości Wszechświata jest odsłoniętych przed ludzkim okiem, dziewiętnaście rzędów w dół, od wielkości człowieka do skali bozonów Higgsa i dwudziestu sześciu rzędów w górę, od człowieka do wszechświata - 10ᶺ45. To są dzisiejsze granice myśli – wyobraźni naukowej syntezującej teorię z obserwacjami. Taka jest dziś skala możliwości człowieka. W ciągu ostatniego stulecia liczba rzędów w przybliżeniu podwoiła się - żyjemy w wyjątkowej epoce. Każdy poważny fizyk, czy filozof powinien widzieć ten fakt, oceniać jego znaczenie, odnosić do swojej wiedzy o świecie i człowieku, o jego pochodzeniu i sensie istnienia.

Jak słaby ludzki umysł, który wydaje się być daleko od centrum wszechświata, jest zdolny do zrozumienia takich zjawisk w tak różnej skali? Skąd bierze się ta pasja do wiedzy, pragnienie ciągłego poszerzania wszelkich horyzontów?

 "Trudno uwierzyć, że darwinowski proces doboru naturalnego doprowadził nasze myślenie do stopnia doskonałości, jaki wydaje się posiadamy" – zauważał już noblista Eugene Wigner. I dodam tutaj słowa pewnego rosyjskiego fizyka z FERMILAB Aleksieja Burowa: "Sama nauka z kosmiczną mocą świadczy o nas jako o „synach bożych” jako prawdziwej więzi między człowiekiem a Bogiem" - mówi Burow.

Zadziwiająco głęboka zgodność matematycznego modelu uniwersum ze światem zewnętrznym zmusza nas do postawienia pytania nie tylko o strukturalnego, ale także o ontologicznej przyrodzie tej odpowiedniości. Jak wiadomo, współczesna europejska nauka opierała się implicite na założeniu, że o ile człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Stwórcy wszechświata, jest w stanie zrozumieć Jego stworzenie. Teorie fizyczne, są teoriami relacji - proces poznawania świata polega na tym, że podmiot teoretyzujący tworzy w swojej wyobraźni matematyczny model strukturalny zewnętrznego uniwersum. Przywołując filozoficzny i teologiczny kontekst, w którym powstawała nowa europejska nauka, logiczne jest założenie, że zgodność między wewnętrznym, psychicznym światem wyobraźni, a zewnętrznym światem fizycznym nie ogranicza się do ich strukturalnego podobieństwa, ale może być rozszerzona na sferę ontologii”.

W rzeczywistości tworzenie wszechświata matematycznego z niczego słowem, słowem matematyka - twórcy, odsłania ontologiczny związek z biblijną narracją o stworzeniu świata przez Boga za pośrednictwem Jego Słowa z niczego. Najprawdopodobniej natura ludzkiej kreatywności jest podobna do natury Bożej kreatywności, który stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Założenie o ontologicznym podobieństwie istniejącego w wyobraźni matematyka, czy fizyka – twórcy matematycznego uniwersum, do zewnętrznego fizycznego uniwersum, pozwali zapewne wytyczyć sposób rozwiązania niektórych znanych "wielkich problemów współczesnej fizyki, o których wspominał noblista W. Ginzburg:

- problem wzrostu entropii i "strzałki czasu",

- problem interpretacji nierelatywistycznej mechaniki kwantowej,

- problem możliwości wyjaśnienia życia i świadomości na bazie fizyki.

Można przypuszczać, że badanie sił duszy, "odpowiedzialnych" za konstrukcję rzeczywistości matematycznej, niezwykle precyzyjnie skorelowanej z rzeczywistością fizyczną, pozwoli na przejście od opisu wyników obserwacji do opisu samej rzeczywistości, bez której nie da się rozwiązać tych problemów.

Pominę tu podnoszony czasami problem rozwiązanie kwestii ontologicznej natury "praw przyrody".

Takie podobieństwo ontologiczne oznacza, że prawa istnieją ontologicznie, ale nie istnieją jako rzeczy czy obiekty, ale jako prawa. Prawa w wewnętrznej psychicznej rzeczywistości – wyobraźni podmiotu teoretycznego istnieją w odniesieniu do przedmiotów teoretycznych, prawa w rzeczywistości zewnętrznej istnieją w stosunku do samych obiektów, a nie opisują sposób, w jaki fizyk postrzega te rzeczy. 

A co będzie dalej?

W przyszłości fizyk, czy matematyk – twórca, dzięki swojej wyobraźni wzbogaconej różnymi doświadczeniami i rozważaniami o sensie naszego istnienia, wytyczy nam możliwość jego realizacji – dotarcia do innych planet i czynienia tam ziemi sobie poddaną. Na początku będą to planety, których adres będzie się rozpoczynał/kończył nazwą „Laniakea”.

I już na koniec pytanie do czytelników:

Czy bloger o nicku Eine, który mieni się fizykiem i twierdzi, że "wyobraxnia bez rygorów eksperynentu ma wartość śmiecia intelektualnego" to niedouczony fizyk, czy tez raczej pseudofizyk?

Zbigwie
O mnie Zbigwie

"Niedawno ukazał się interesujący wpis: http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/338033,grawicapy-lataja-w-kosmosie pióra znanego blogera Zbigwie, z wykształcenia fizyka" - http://autodafe.salon24.pl/249413,zagadkowe-analogie. Znajdź ponad 100 moich notek na Forum Rosja-Polska  http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl Poetry&Paratheatre 2010 i 2013. Free counters

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie