Zbyszek Zbyszek
6058
BLOG

O. Adam Szustak - nienawidzę kościoła

Zbyszek Zbyszek Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 91

"Statystyczny młody Polak coraz rzadziej chodzi do kościoła. I nie musi. Dobrą Nowinę znajdzie w internecie" - pisała w listopadzie 2018 na łamach "Polityki" Aleksandra Żelazińska. I rzeczywiście, pojawiło się na YouTube wiele kanałów, wielu kapłanów i zakonników przekazujących treści religijne, dzielących się swoimi przemyśleniami, prowadzących nauczanie, jakby go nie określać.

W ramach tego szerokiego nurtu głos w odniesieniu do ostatnich wydarzeń w Polsce zabrał o. Adam Szustak, który prowadzi na YouTube kanał "Langusta na palmie". Jaki jest zakres oddziaływania takiego nauczania? Jaki wpływ wywiera w porównaniu z nauczaniem tradycyjnym? Otóż - ogromny. O. Adam bywa cytowany przez największe polskie stacje telewizyjne. Jego wideo wypowiedzi stają się punktem odniesienia dla profesorów i blogerów (pań profesor i blogerek).

Zatem przyjrzyjmy się najnowszemu "clipowi" ojca Adama pt "[NV#391] Co myślę o wyroku Trybunału i sytuacji w Polsce?"

Pokora

Na samym początku o. Adam skromnie i z pokorą ustosunkowuje się do swojej osoby:-

- Niech nikt z was, nigdy w życiu, nie ośmiela się mnie traktować jako jakikolwiek autorytet. (...) Ja jestem mężczyzną w średnim wieku, który nagrywa filmiki na youTuba, mimo, że mógłby się zajmować znacznie poważniejszymi rzeczami, którego Pan Bóg i to dowodzi poczucia humoru Pana Boga, zrobił swoim uczniem i jakoś się mnie nie wstydzi.

Trochę dziwnie brzmi stwierdzenie, że "Bóg się mnie nie wstydzi" wypowiadane przez człowieka. Bo może nieść ono znaczenie, że ja wiem, że Bóg jest ze mnie dumny. Dziwnie to stwierdzenie brzmi z uprzednimi deklaracjami, że jestem (tylko) mężczyzną w średnim wieku, który nagrywa filmiki. Czy to prawda? O tym - dalej.

- Ja nie zamierzam mówić głosem kościoła - kontynuuje o. Adam. No tu już się robi ciekawie. Oto przedstawiciel kościoła instytucjonalnego, wyświęcony duchowny, oświadcza, że on nie zamierza mówić głosem kościoła. Ha! To czyim w takim razie?

- Powiem jak JA się w tym wszystkim odnajduję (...) Jak JA patrzę na tę rzeczywistość, co MI, Duch Święty, mam nadzieję, podpowiada albo jak MNIE prowadzi przez to. - Wiemy zatem, że duchowny nie chce mówić głosem kościoła, chce mówić od SIEBIE i po raz drugi wyraża przekonanie, że Bóg, tym razem w osobie Ducha Świętego, właśnie przez NIEGO działa. Możliwe, że to prawda, ale taka wiedza na swój temat budzić musi respekt.

Ojciec Szustak odnosi się do sytuacji, gdy w Polsce wybuchają dość masowe protesty w obronie aborcji, dochodzi do sytuacji wdzierania się do kościołów, zakłócania przebiegu mszy świętych, mazania haseł po kościołach i domach, defilowania z transparentami CH.W.D. Polskim Biskupom

image


- Powiem, jak ja się w tym odnajduję. Jak sobie z tym radzę - zaczyna zakonnik - A radzę sobie wyśmienicie. Mam się fantastycznie w związku z całą tą sytuacją - wyznaje duchowny. E...

Wypowiedzi ojca Adama wydają się być formułowane stale w pewien charakterystyczny sposób, tak, że łączone są w jedno albo sprawy trochę sprzeczne (jestem skromnym mężczyzną nie autorytetem, ale Bóg się mnie nie wstydzi i mnie prowadzi więc słuchajcie), albo stwierdzenia słuszne z kompletnie absurdalnymi. Spójrzmy:

  • Nie zamierzam mówić głosem narodu, głosem kościoła.
  • Powiem jak ja się w tym wszystkim odnajduję
  • To nie jest nagranie o moich poglądach.

Zaraz, zaraz. To o czyich poglądach jest to nagranie? O czym właściwie? I dalej:

  • Jestem przeciwnikiem wszelkiej aborcji
  • Uważam, że nie ma to NIC WSPÓLNEGO z żadnym ustawodawstwem

Aborcja nie ma NIC WSPÓLNEGO z ŻADNYM ustawodawstwem? Moment... Ale to nagranie jest charakterystyczne. Charakterystyczne tym właśnie, że nie ma owego MOMENTU. Nie ma chwili na zatrzymanie. Pociąg leci, sypią się słowa, odbiorca płynie i łyka wszystko razem, nie będąc w stanie się zatrzymać i spojrzeć, i pomyśleć, że coś tu być może nie pasuje.

Prawo jest bez znaczenia dla moralności i rzeczywistości

Duchowny kościoła katolickiego wyznaje:
- Dla mnie wprowadzenie ustawowego zakazu (aborcji) NIC NIE ZMIENIA. - Dlaczego? - Bo to wszystko dzieje się w sercach ludzi.

Zaraz zaraz. Wprowadzenie lub nie ustawowego zakazu jakiegoś postępowania NIC NIE ZMIENIA w kwestii zaistnienia lub nie tego postępowania? Moment... Stop. Ale nie ma stop. W ogóle nie można się zatrzymać. To nie z ojcem Adamem, który natychmiast dostarcza, tym razem rzecz szlachetną "Bo to wszystko dzieje się w sercach ludzi".

No tak. Ale ustawowe regulacje zmieniają bardzo wiele w rzeczywistości ludzi. Na plus lub na minus, każdy ma własne oceny, ale twierdzić, że ustawowy zakaz aborcji nic nie zmienia w sprawach aborcji, to wydaje się jakby nierozsądne. Z kolei nie wszystko dzieje się w sercach ludzi. Sporo też dzieje się w ich głowach, choć pani noblistka (wstyd zapomniałem nazwiska) oraz amerykańskie towarzystwo psychologiczne kładą nacisk by właśnie w sercu działo się wszystko, znaczy - w emocjach, tych elementarnych i podstawowych.

Z trzeciej strony system prawny oddziałuje na emocje i preferencje ludzi tak samo, jak emocje ludzi oddziałują na system prawny. Istnieje tu wzajemne sprzężenie zwrotne i pomysł, że to działa tylko w jedną stronę jest nieuzasadniony.

Nadzieja, lęki i zrozumienie dla bezczeszczenia świętości

- Jak patrzę na to wszystko, na te wszystkie protesty - uśmiech - obudziła się we mnie nadzieja - mówi duchowny. Zatem przedtem ta nadzieja w ojcu Szustaku spała lub jej nie było. Ale teraz gdy widzi te protesty, to budzi się w nim nareszcie nadzieja. Każdy chce mieć nadzieję i jej doświadczać. Cieszyć się wypada, gdy do tego dochodzi.

Dalej o. Adam zwraca się do odbiorców "Nie lękajcie się". Bo przecież ta sytuacja jest źródłem nadziei i wyśmienitego samopoczucia ojca Adama. "Nie bójcie się" - powtarza duchowny. I za chwilę, znowu - nie lękajcie się. Te "uspokojenia" duchownego brzmią w zaistniałej sytuacji bardzo dziwnie. Brzmią dziwnie, bo po pierwsze, rozmijają się z emocjami tych, do których kieruje swoje słowa. Ludzie pokroju konserwatywnego, wcale się nie lękają, oni są WKURZENI, żeby nie powiedzieć dosadniej, że im jeden z drugim do kościoła włazi, modlitwę przerywa, niszczy budynki kościelne, drze się na ulicy i tak dalej.

Wezwania "nie lękajcie się" zdają się być albo zabiegiem autoterapeutycznym ojca Szustaka albo próbą indukowania lęku, przysłowiowego wmawiania dziecka w brzuch, osobom konserwatywnym na mocy mechanizmu "Proszę nie myśleć ani przez chwilę o różowym słoniu na suficie". Oczywiście, że u osoby, do której kierowane jest takie wezwanie pojawią się myśli o różowym słoniu na suficie. Więc... albo autoterapia i ksiądz mówi do siebie, albo usilne wpajanie lęku ludziom.


Po ponownym automarketingowym ogłoszeniu o mężczyźnie "w średnim wieku, który nagrywa filmiki na youTuba" ksiądz Adam mówi, że rozumie:

- Kiedy widzimy tę agresję wręcz czasem taką okropną ohydną, i słowną i taką fizyczną, wtargnięcie do kościołów. (...) Ja rozumiem. - Jak ksiądz Adam to rozumie? Otóż - Absolutnie rozumiem kiedy się coś bezcześci, dla nas świętego

Czy chodzi o rozumienie mechanizmów prowadzących ludzi do takich zachowań, jak np. mechanizmów prowadzących przestępców do ich czynów? Czy też chodzi o rozumienie sensu tych czynów? Każdy może sobie odpowiedzieć. Czy można powiedzieć, "Absolutnie rozumiem, kiedy mężczyzna wykorzystuje seksualnie dziecko"? Serio? Potrzeba dalszych przykładów?

Ogień, który wreszcie zniszczy kościół

Tutaj ojciec Szustak przechodzi do sedna swojego przesłania i poglądów, co do których zapowiedział na wstępie, że ich właśnie nagranie nie będzie dotyczyło.

- Mam przekonanie, że w Panu Bogu, jak na to patrzę - zapłonął ogień  - Jaki ogień? - zadaje sobie pytanie z rosnącym napięciem słuchacz. I tu ojciec Adam spieszy z wyjaśnieniem:
- Ogień, który wreszcie zniszczy kościół.

Jak to... wreszcie? To ksiądz ubolewa, że kościół jeszcze nie został do tej pory zniszczony? - Żeby wypalić całe plugastwo kościoła. - STOP. KROPKA. MOMENT. No tak! To nie chodzi o to, żeby zniszczyć kościół! To tylko na niby powiedział ksiądz Adam. Tak... głęboko i żeby poruszyć... Ale wcale nie naprawdę. Słowa księdza trzeba czytać w kontekście. On wcale nie ma na myśli tego, co mówi, tylko coś bardziej szlachetnego. Więc cokolwiek by nie powiedział, to nie znaczy to, to, co powiedział, tylko coś zupełnie przeciwnego. Tutaj George Orwell kiwa z uznaniem głową.

Człowiek też rozumie. Jak się zniszczy kościół, to się wypali jego plugastwo. Jak zarżniemy Kowalską, to wypalimy jej nieprawości. Proste? Proste! Znaczy, może nie do końca.

ks. Adam dzieli się też wrażeniami na temat agresorów i tych, co stanęli pomiędzy agresorami chcącymi bezcześcić, a kościołem i modlącymi się w nim ludźmi:
- Jak patrzę na te tłumy, po tak zwanej naszej stronie. Ja nie uważam, że to jest żadna nasza strona.

Gdy widzi opinie o napastnikach,

  • że dewastuje się miejsca święte
  • że należy stanąć w ich obronie
  • że to są wrogowie kościoła i poganie itd.

to mówi: - NIE!  Ci ludzie mają dość kościoła, który przestał być ewangeliczny.

Zatem agresorzy są "błogosławieni". Oni kierują się odrzuceniem kościoła nieewanglicznego. Gdyby kościół był ewangeliczny, to by w życiu go nie bezcześcili.

Czy z tego, że w kościele jest nieprawość i zło, wynika że nie jest on ewangeliczny? Czy dwunastka apostołów z Judaszem była Ewangeliczna? Nie była?

Chodzi o to, że posługujemy się w życiu ocenami generalnymi, podsumowującymi, uogólniającymi. Musimy tak czynić. To naturalne. Ale to misjonarze współczesnego kościoła oddają swoją krew i życie niosąc przesłanie Boga na wielu kontynentach. To kościół opiekuje się w wielu miejscach słabymi i bezradnymi. To wielu księży poświęca swoje życie rezygnując z rodziny i potomstwa dla kościoła właśnie. Czy kościół jako całość jest nieewangeliczny? Kto ma prawo ferować takie oceny? Takie wyroki? Czy one są uprawnione?

Ale tak właśnie przedstawia i widzi kościół, jego członek i przedstawiciel. Tak go postrzega Adam Szustak. I dlatego właśnie nadzieja wstępuje w jego serce i w serca wszystkich, którym się podobają jego nauki, gdy widzi jak niszczone są kościoły i terroryzowani modlący się. Bo TEN kościół jest nieewangeliczny. Więc Bóg chce go zniszczyć. A ojciec Szustak objawia jego wolę i zamiar.

Oczywiście następuje szereg zastrzeżeń:
- Nie twierdzę, że robią to w dobry sposób. Nie twierdzę, że środki, którymi się posługują są właściwe. Nie twierdzę, że mają same dobre intencje.

Fascynacja i deklaracja nienawiści

Ojciec Adam jest tymi protestami, które wreszcie zniszczą kościół, co daje mu nadzieję, zafascynowany:
- To mnie fascynuje w tych protestach. Jest strasznie dużo młodych ludzi. W tych protestach jest bardzo dużo młodych ludzi. Ci ludzie, można powiedzieć, nienawidzą kościoła

Księdzu Adamowi można by wyjaśnić, że obecność młodych ludzi na tych protestach bierze się w znacznej mierze z tej przyczyny, że od dłuższego czasu siedzą zamknięci w swoich domach. Że szkoły przestały działać wskutek pandemicznych manewrów władzy. Że młodzież, która zawsze jest "szumna i dumna", zamknięta i wychowana dodatkowo w roszczeniowym do świata duchu, wyszła żeby "porozrabiać", zrobić wreszcie zadymę, dać upust naturalnej frustracji i nagromadzonej energii. Ale duchowny widzi, w to miejsce, iż "nienawidzą właśnie kościoła". Dlaczego tak właśnie to widzi? Wyjaśnia to prosto i po żołniersku w jedenastej minucie materiału:

- Ja też  nienawidzę tego kościoła - Ale jak już wcześniej zaznaczono, słowa u ojca Adama droższe pieniędzy, to znaczy tańsze pieniędzy, to znaczy, słowa NIC nie znaczą. Znaczą tylko intencje, które słowami posługują się w sposób całkowicie dowolny. Można powiedzieć "Ty k*rwo" i to będzie znaczyć "Głęboko cię szanuję". Itd. Więc Adam Szustak spieszy już z wyjaśnieniem: - W sensie "tego", nie kościoła w ogóle.

Zaraz. STOP. To jest jakiś INNY jeszcze kościół, niż TEN, który jest? Czy jest kościół "w ogóle", którego wcale nie nienawidzi ojciec Adam? Gdzie? Która to diecezja? Które państwo? Miejscowość? A może takiego kościoła "w ogóle" wcale nie ma, i pojawia się on tylko na użytek plastra, stwierdzenia, którym trzeba zaklajstrować niemile wyglądające acz szczerze wyznanie zakonnika, iż nienawidzi on kościoła?

Pojawiające się następnie uzasadnienia księdza Adama, co do jego wyznania nt nienawiści do kościoła, takie jak "Tego kościoła, który stał się absolutnie ladacznicą polityczną", można pominąć milczeniem. Bo co to znaczy absolutnie? Czy gdyby nieabsolutnie to... Ech....

- Nie mówię, że to, co widzę, mi się podoba, że nie płacze mi serce, gdy widzę w jaki sposób się mówi o kościele, ale (mądrzy ludzie mówią, że jeśli w zdaniu występuje "ale", to to, co było przed "ale", już się nie liczy) Ale to jest prawdziwe.

Dlaczego jest prawdziwe?

- Dlatego, że ten kościół musi runąć - wyjaśnia ksiądz. STOP. Zaraz. Moment. To jest prawdziwe BO ten kościół musi runąć? Kwestie elementarnej logiki zdają się jakby zanikać w nauczaniu ojca Adama. Dalej o kościele ksiądz Adam mówi tak:

- ta NIERZĄDNICA BABILONU, jak ją nazywa apokalipsa. Nie chodzi tu o cały kościół, chodzi o tę jego wersję, która przestała być ewangeliczna

Ten nie dający się usunąć brak precyzji ojca Adama. Przecież "wersja" kościoła, to nie jest jego CZĘŚĆ. "Wersja" to jest STAN OBECNY albo przeszły kościoła katolickiego. Więc jeśli Szustak mówi, że kościół katolicki to NIERZĄDNICA BABILONU i jak uzupełnia, że ta wersja kościoła katolickiego to NIERZĄDNICA BABILONU, to ma na myśli, nie co innego, tylko istniejący kościół katolicki. Koniec kropka. I jest to spójne z całością jego postrzegania i przesłania. Kościół katolicki to NIERZĄDNICA BABILONU. Ten kościół jest nieewangeliczny. Ewangeliczny jest ojciec Szustak. Dlatego ojciec Szustak widzi myśli Boga, wie, ze w Bogu płonie ogień, który ma zniszczyć ten istniejący kościół i o. Adam Szustak tego kościoła nienawidzi. Wszystko się zgadza.

W 12 minucie 30 sekundzie ojciec Adam powtarza już prezentowaną przez siebie zbitkę-alibii w postaci szlachetnej swej intencji oraz usprawiedliwienia swojego mentalnego uznania dla protestów, a więc że on marzy, żeby ŻADNEJ już aborcji nie było, ale że tego się nie zrobi NIGDY prawem. Biedny słuchacz czy widz, nie załapie, bo nie ma na to czasu, że prawo NIGDY nie powoduje, iż nie będzie ŻADNYCH kryminalnych zachowań. Prawo ogranicza ich występowanie. Rezygnacja z kształtowania prawa, celem kształtowania postaw ludzi jest w bardzo wysokim stopniu - nieodpowiedzialnością. Ktoś inny mógłby powiedzieć - groźną głupotą.

Bez autorytetu, narodu i wszystko się musi rozpaść

Duchowny tak opisuje swoje własne stany psychiczne:
- Jest we mnie jakiś lęk. Jest we mnie jakieś przerażenie - Okej....  - Że nagle wychodzi prawda, że kościół już CAŁKOWICIE stracił już autorytet.

Jak to "CAŁKOWICIE"? To ludzie nie chodzą do spowiedzi świętej? Serio? To nie idą do kościoła na mszę, którą odprawia ksiądz? Całkowicie kościół stracił autorytet? Czy słowa, których ksiądz używa, w ogóle się liczą, czy niekoniecznie?

- I bardzo dobrze - kończy swą refleksję o. Szustak. Bardzo dobrze, że kościół stracił autorytet? Halo! Dzwoni się! Czy jest tam kto?

Dalej mówi zakonnik, że - Autorytet kościoła kościół próbuje budować na układach, polityce, statusie społecznym, na roli społecznej, na roli nie wiem narodowej -

Rola narodowa się księdzu Adamowi nie podoba. A tymczasem 20 maja 1901, niemiecki nauczyciel Schölzchen wymierzył karę cielesną 14 dzieciom za odmowę odpowiadania w języku niemieckim na lekcji religii we Wrześni. Była to walka z wynarodowieniem Polaków, walka o polskość, w której religia i kościół był akurat sprzymierzeńcem Polaków. Cesarz Wilhelm II w mowie malborskiej stwierdził, że: "...znów doszło do tego, że polska buta chce ubliżyć niemczyźnie..."

- To wszystko się musi w gruzy rozpaść, to wszystko się musi rozwalić w pył, żeby nie został kamień na kamieniu - uczy duchowny.

Jak to - musi? Tak... żeby nie został kamień na kamieniu? No wiemy niby, że katedrę Notre Damme dość niedawno spalono, ale... żeby katolicki zakonnik. Oczywiście, oczywiście. Gdy ojciec Adam mówi, że czarne, to przecież mówi, że mokre, a nie czarne.

Nadzieja w braku zainteresowania oraz pomocy dla protestujących i prostytutek

Od 14 minuty w tle włącza się delikatny, romantyczny podkład dźwiękowy, zgrany ze słowami i gestami "proroka", który zaczyna "pocieszać w Panu" i "dawać nadzieję". O przyszłości, będący w bliskiej znajomości z Panem Bogiem zakonnik mówi tak:

- Nie interesuje mnie zupełnie jaka będzie ustawa. Nie interesuje mnie zupełnie jakie rząd przyjmie programy pomocowe.

Trzeba wydatnego braku rozsądku, żeby wysuwać takie stwierdzenia. Nie rozwijajmy tu z litości komentarza. Następnie w celu nawiązania lepszego kontaktu emocjonalnego z odbiorczyniami i odbiorcami, ojciec okrasza swoje nauki popularnym wyrazem "dupa".

- I ma ich rząd w dupie - mówi o przykładowej rodzinie nie otrzymującej odpowiedniej pomocy, której otrzymywanie ojca przecież nie interesuje, bo go nie obchodzą programy pomocowe i ustawy.

Pacyfistyczna kastracja

Po zaprezentowaniu zalet noszenia prostytutkom i protestującym ciepłej herbaty - swoją drogą ciekawe te skojarzenia ojca Adama - po serii uderzeń się ojca Adama w nasze piersi, bo "my to", bo "my tamto" np. "przestaliśmy być świadkami oczekiwania" (co to znaczy, konia z rzędem), pojawiają się tradycyjnie występujące w naukach księży postępowych tony kastracyjne i pacyfistyczne:

- Błagam nie używajcie żadnej przemocy, NIGDY. Powiecie, ale oni używają przemocy. Trudno. My nie odpłacamy przemocą za przemoc. (...)   Nie używajcie ŻADNEJ przemocy.

Całe szczęście, że ojciec Adam nie był kapelanem husarii, która runęła ze zboczy Kahlenbergu na morze muzułmanów pod Wiedniem. Na widok przemocy, gwałtu itd. ojciec Adam spieszy z herbatą dla sprawcy, bo przecież może być zimno. Żeby się nie przeziębił przypadkiem i Covid nie złapał. Takich kapłanów nam trzeba jak najwięcej. Takich nauk. Tutaj nawała sowiecka pod Warszawą w 1920, a tu odłóżcie bagnety! Zło dobrem zwyciężaj! ŻADNEJ przemocy. NIGDY. Księdzu Adamowi jak i pozostałym  podobnym pomyliła się już dawno przemoc z agresją.

Kościół szczątkowy jako przyszłość

Po wygłoszeniu po raz enty własnego motywu pjarowego - Jestem mężczyzną w średnim wieku, który kręci filmiki na youTuba - i próbie wmuszenia lęku w słuchaczy, następuje finał, w trakcie którego ojciec Adam "odlatuje". Ten finał to wizja kościoła "po upadku". Wizja kościoła jako małej trzódki. Co szczególnie bulwersujące, tę wizję Adam Szustak uzasadnia słowami Pana Jezusa:

- Mała trzódko. Nie powiedział,  wielki narodzie. Mała trzódko. Jak dla mnie i mnie, to wystarczy - kończy ksiądz.

Odniesienie tych słów Pana Jezusa do obecnej sytuacji w Polsce jest trochę przewrotne, bo sugeruje, że Panu Jezusowi w jakiś sposób zależy lub wystarcza, by jego kościół był małą trzódką. Tak przecież powiedział. Tyle, że powiedział to stojąc twarzą do swoich uczniów. To co miał do nich powiedzieć, jak ich tam było kilkunastu? Wielki narodzie? Czy leci z nami pilot? Halo! Dzwoni się!

Pan Jezus, zupełnie przeciwnie do wrażenia budowanego w słuchaczach przez sympatycznego zakonnika, chciał by jego kościół był powszechny i w tym sensie liczny. Idźcie i nauczajcie wszystkie narody - powiedział Pan Jezus. - Potem ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. - proroczo opisuje Apokalipsa.

Sumując:

Ojciec Adam Szustak słusznie zwraca uwagę na błędy, grzechy czy wady kościoła. Można z nim się solidaryzować, gdy piętnuje zbytni związek państwa i kościoła. Gdy zwraca uwagę na to, że wiara ma się realizować w bezpośrednich relacjach z ludźmi, z tymi potrzebującymi. Takich grzechów i błędów kościoła mógłbym sam wymienić o wiele więcej od ojca Adama. A jednak zdumienie budzi odwaga deklarowania przez zakonnika, że ten kościół jest - niewangeliczny.

"Przylepienie" wzroku  do wad i błędów kościoła powoduje, że nie dostrzega się jego skarbów i roli. To katoliccy misjonarze, którzy służą na wszystkich kontynentach, którzy składają tam i dzisiaj ofiarę życia, nie są ewangeliczni? To dziewczyny idące do zakonu klauzulowego, gdzie w zamknięciu będą się modlić przez całe życie do Boga wszechmogącego nie są ewangeliczne? To niezliczeni księżą poświęcający możliwość posiadania rodziny i dzieci, ofiarujący w gruncie rzeczy swoje życie temu kościołowi, nie są ewangeliczni? Czy coś się komuś nie poplątało?

Więc z przerysowanego obrazu, ksiądz Adam wyciąga błędne wnioski, które prowadzą go do dziwnych postulatów i konstatacji:

  • - Absolutnie rozumiem, kiedy się coś bezcześci, dla nas świętego.
  • - (O kościele) - ta NIERZĄDNICA BABILONU
  • - (O swojej postawie) j- a też nienawidzę tego kościoła
  • - (O swoich oczekiwaniach) - Ogień, który wreszcie zniszczy kościół.

Ojciec Szustak, nienawidzi tylko pewnej "wersji" kościoła, mówiąc prościej, nienawidzi kościoła, który JEST. Za to kocha kościół, który będzie. Oczywiście będzie ewangeliczny, bo ojciec Adam już tam zadba i wie, jak ma być. To naturalne postulaty rewolucji leninowskiej. Trzeba wszystko zniszczyć, a potem będzie raj. Tam komunistyczny. Tu katolicki. Po drodze, nie może zostać - jak to ujmuje zakonnik - kamień na kamieniu, zaś agresorzy posileni jego ciepłą herbatą będą mu pomagać w "zbożnym" dziele zniszczenia "tej wersji" kościoła.

Jestem z Szustakiem, gdy mówi o miłości Boga, o tym, co nas z Nim łączy. Uważam, że przesadza i idzie na manowce, prowadząc za sobą ludzi, gdy roztacza przerysowane do nieprawdziwości obrazy kościoła, gdy wypowiada nieprzystające człowiekowi, a kapłanowi w szczególności, słowa.

Ojciec Adam wprowadza odbiorców w także błąd, co do swojej osoby. Nie jest mężczyzną w średnim wieku nagrywającym filmiki na youTuba. Przedstawiając się innym identyfikuje się w sposób, dając im pogląd na to z kim mają do czynienia. Zdaje im się, że mają do czynienia z jakimś zwykłym człowiekiem, takim jak oni. Ale tak nie jest.

Ojciec Adam Szustak jest kapłanem kościoła katolickiego. Jest niezwykle wpływową osobą, której siła oddziaływania na społeczeństwo polskie daleko przekracza siłę oddziaływania wielu innych ośrodków przekazywania treści religijnych, o zwykłych proboszczach nagrywających swoje przemyślenia na YouTube nawet nie wspominając.

Oglądalnością o. Adam przebija np. Cezarego Pazurę. Kanał ojca Szustaka ma 3/4 miliona subskrybentów i ponad 340 milionów wyświetleń filmów. To jest medialne tsunami. Każde słowo wypowiedziane przez tego zakonnika ma wagę tych 3/4 miliona słuchaczy i wielu milionów odsłuchań. Prowadzenie tego kanału, związane jest także z kosztami i przychodami. Przychody z tych nauk, tylko na Patronite to miesięcznie ponad 79 tysięcy złotych, a w sumie już ponad 2 miliony 290 tysięcy złotych.

To wszystko należy pochwalić, a nie broń Boże, ganić. To świetnie, że religijny kanał przyciąga tyle osób! Tylko po co te uporczywe opowieści ojca Adama o zwykłym mężczyźnie kręcącym filmiki na youTuba?

ps. Mowa ciała.

Ponoć twarz jest jedną z najlepiej unerwionych i umięśnionych części organizmu człowieka. Dzieje się tak, bo przetrwanie człowieka zależało zawsze od relacji z innymi, a więc od komunikacji. Dlatego ludzie w naturalny sposób komunikują poprzez twarz swoje stany, emocje, myśli itd. W szczególności funkcjonują w mądrości ludowej powiedzenia o oczach, które są "zwierciadłem duszy". Nie są to wcale zabobony, tylko realne mechanizmy, dzięki którym ludzie komunikują swoje procesy wewnętrzne. Ralph Waldo Emerson opisał to krótko: "To kim jesteś, krzyczy tak głośno, że nie słyszę tego, co mówisz".

Ojciec Adam w trakcie tego wystąpienie zdaje się nie kontrolować tego co robi, czy mówi. Zupełnie odwrotnie, jakby tracił nad sobą kontrolę, odlatywał "gdzieś" "niesiony", by po chwili znów ją odzyskiwać i kontynuować już przytomnie zaczęty wątek. Dla odważnych prosty eksperyment poglądowy, na temat co się dzieje z ojcem Adamem, gdy wypowiada swoją wizję kościoła jako już tylko małej trzódki, a nie licznego kościoła.

  1. Należy otworzyć nagranie dokładnie na 20 minucie w momencie pojawienia się 12 sekundy i zatrzymać (wcisnąć szybko 2 razy spację, pauzę itp) {LINK}.Jak pójdzie na 13 sekundę cofnąć do 12 klawiszem "<"
  2. Klawisze z oznaczeniami "<" oraz ">" służą do przewijania filmu o jedną klatkę do przodu lub do tyłu. Należy położyć na nich palce.
  3. Następnie obserwując ojca Adama w tym jego oczy, przyciskać cyklicznie klawisz przewijający o klatkę do przodu czyli ">". Gdy ojciec wróci do "równowagi" można przewijać z powrotem klawiszem "<". Widać, że emocje biorą górę.

"Kiedy zobaczyłem te wszystkie protesty:

image

image


Zdjęcia na prawach cytatu, na mocy ustawy. Także z publicznie dostępnego clipu youTube.

Inny tekst o naukach ojca Szustaka {TUTAJ}

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo