Zbyszek Zbyszek
2739
BLOG

Zbydlęcenie czyli o człowieku "nowej normalności" i postmodernizmie

Zbyszek Zbyszek Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 120

Wielka światowa rewolucja Foucault'a, Rorty'ego i Derridy wreszcie, niczym w czasach rewolucji leninowskiej w Rosji, materializuje się w rzeczywistości świata, w życiu i umysłach nieprzeliczonych ludzi, którzy dumnie odrzucają podstawowy wzorzec kulturowy - to, co dawniej oznaczało być człowiekiem. Wzniosłe marzenie post-modernistów wyrażane m.in. słowami polskiej noblistki o nowym człowieku, nowym "narratorze", ucieleśnia się na naszych oczach, odbija się echem w naszych uszach, dotyka nas bezpośrednio elementami relacji z "nowymi" już ludźmi, nowymi instytucjami, z rewolucyjną, nową, jakże podobną - znamienne i symptomatyczne - do marzeń komunistów, rzeczywistością.

Powszechny wąski egoizm, głupota, stały się nie tylko obecne na masową skalę, ale i spontanicznie, programowo wyznawane. Gdy dawniej w kontakcie z drugim człowiekiem, którego zdanie było różne od naszego, ale którego argumenty przekraczały chwilowo nasz zakres wiedzy lub zdolności pojmowania, następował wysiłek w celu zrozumienia stanowiska drugiego, któremu to wysiłkowi ów drugi z natury rzeczy starał się pomagać, już to uznanie, że możliwym jest, iż ów drugi ma rację - teraz następuje atak i/lub wrogie, nieprzyjazne odrzucenie.

Gdy dawniej padało - "wytłumacz mi to jaśniej proszę", teraz pada - "ty świrze". Miejsce rozmowy i dyskusji, zajęła walka. Więc "szlachetnym" staje się wygwizdywanie i uniemożliwianie wypowiedzi tym nielicznym już akademickim wykładowcom, którzy zajmują stanowisko niezgodne z "jedynie słusznym" trendem postępu. Towarzyszą zresztą temu mechanizmy zinstytucjonalizowane, działania władz uniwersytetów, wywieranie wpływu na możliwości życiowe oponentów "jedynie słusznego" porządku. Nie inaczej w sferze kontaktów i rozmów - w tym internetowych. Dominuje egoistyczny prymitywizm, wolny wreszcie od chęci intelektualnego poznania czy zrozumienia drugiej strony, wolny od wymogu powściągnięcia własnych negatywnych impulsów czy emocji, nierozerwalnie związany z wąskim, intensywnie przeżywanym egoizmem, co przecież - znów - jest ucieleśnieniem postmodernistycznych ideałów postępu.

Zajadła, złowroga i kłamliwa praktyka postępowania wielkich instytucji życia społecznego, jakimi są media wszelkich stopni i zachowania pracujących w nich ludzi, procesy te i postawy intensyfikuje, instytucjonalizuje, wprowadza w życie na poziomie ponad dwustronnym, ponad bezpośrednim. Złośliwa, różnopostaciowa cenzura, dobór treści ogłupiających odbiorców, nieustanne kłamliwe przedstawianie swego wizerunku jako instytucji "obywatelskich" lub "wolności słowa", brutalne zachowania wobec ludzi, niszczące ich społeczny dorobek w postaci sieci kontaktów, zasobów wytworzonych treści, relacji istniejących w płaszczyźnie komunikacji technicznej lub pozbawiające ich możliwości uczestnictwa w ludzkiej "wymianie zdań' w ogólnej debacie, to wszystko to "ty świrze" wyrażane już mocą instytucji.

Bo wrogiem jest kultura jako taka. Jako usystematyzowany i spójny wzorzec rzeczywistości, świata, życia, człowieka. Rewolucjoniści chcą zburzyć wszystko, zgliszcza są niezbędne, bo dopiero na nich można będzie zbudować coś, co nie miało miejsca. Nowy ład, nową normalność, nowego człowieka - co głosi się już przecież zupełnie otwarcie, co łączy w jedno pozornie różne prądy ideowe marksizmu-leninizmu oraz współczesnego post-modernizmu.

Ponieważ kultura operuje wzorcami opisującymi, kształtującymi i pozwalającymi spójnie współistnieć elementom rzeczywistości - w szczególności ludzkiej i społecznej - to te wzorce stają się obiektem niszczącego ataku, nazywanego, w języku post-modernizmu, dekonstrukcją. Dekonstrukcji ulega (uległ?) wzorzec rodziny, kobiety, dekonstrukcji ulega wzorzec mężczyzny, dekonstrukcji ulega lub uległ już wzorzec człowieka.

Człowiek nie jest już, jak chciała tego trwająca tysiąc lat epoka wiary, dzieckiem Boga, zmierzającym do przekroczenia własnej formy istnienia w drodze do Nieskończonego, wezwanym do transcendencji, a więc właśnie przekroczenia samego siebie na drodze miłości i zaufania do bytu poza sobą samym.

Człowiek ju nie jest, jak tego chciała biegnąca przez dwieście lat epoka modernizmu (nowoczesności) bytem racjonalnym, który jest powołany do tego, by poprzez używanie własnego rozumu poznać świat, życie, siebie i dzięki temu intelektualnemu poznaniu, wejść na drogę stałego rozwoju indywidualnego i społecznego. Modernizm zakładał, że rzeczywistość jest intelektualnie poznawalna, że każdy ma możliwości i zdolności do takiego poznania, które jest wystarczające dla racjonalnych decyzji indywidualnych i społecznych. Efektem tych fundamentalnych założeń były powszechna edukacja oraz przekonanie i praktyka, powierzania człowiekowi decyzji w zakresie życia społecznego i indywidualnego. Edukowanym ludziom, którzy rozumieją świat, możemy powierzyć decyzje na temat tego świata. Więc rosły prawa i swobody obywatelskie. Rozszerzeniu i wzmocnieniu ulegał zakres wolności i powierzanych jednostkom uprawnień.

Ale to wszystko zostało zakwestionowane. Mający swoje początki już w uwagach Kanta, a wprost sformułowany w pracach wspomnianych na wstępie luminarzy post-modernizmu, sceptycyzm wobec prawdy, możliwości jej poznania czy nawet istnienia, a co za tym idzie wobec możliwości w tym zakresie człowieka, zaowocował przerażającą zupełnie rzeczywistością "nowych ludzi". Człowiek jest bytem, który dba o własny interes z pominięciem motywacji metafizycznych i ogólno-poznawczych, i którego aktywność międzyludzka/relacyjna jest wyłączną pochodną tego pierwotnego, egoistycznego i egotycznego nastawienia. Przy tym, odrzuceniu ulegają wszelkie wzorce kulturowe i pochodzące z nich normy oraz powinności ludzkie i społeczne. Niemożliwym staje się określenie tego wyłącznego ukierunkowania i skupienia się na sobie jako - mający negatywny kod kulturowy - egoizm. Ta postawa jest po prostu naturalna, ludzka, jedynie możliwa w nowej już (post-modernistycznej) normalności.

- Myślenie racjonalne nie pomaga - pisze New York Times. - Nie należy samodzielnie myśleć - doradza sympatyczny dziennikarz onet.pl. Musimy zdać się na ekspertów - powtarzają tysiącami i może milionami umysły, dłonie, usta ludzi na dole. Już nie jesteś dzieckiem Boga, wewnątrz którego błyszczy iskra nieskończoności niosąca cię do przekroczenia twojego istnienia ku nowej nieopisanej i wspaniałej rzeczywistości, której nadawano nazwę "niebo". Już nie jesteś światłym szczytem ewolucji rzeczywistości, zdolnym ją pojmować i rozumieć i, z samej natury rzeczy, powołanym do suwerennego współdecydowania i jej kształtowania. Jesteś poddaną presji i zagrożoną jednostką, która w świecie konfliktu walczy o swoje, indywidualnie lub ze swoją grupą, przeciw wszystkim innym. Nie wyprowadzasz swoich poglądów na życie i świat z własnego intelektu, bo to niemożliwe, nie mają one źródła w twoich, lub innych osób, doświadczeniach mistycznych, bo to idiotyczne, są one - twoje poglądy - przez ciebie przyjmowane, bo nie są efektem poznania tylko... i n s t r u m e n t e m ... w a l k i.

Ale skąd ma brać owe poglądy i przekonania, ową "narrację", a więc wytłumaczenie dla życia i elementów rzeczywistości, nowy człowiek? Otóż brać ją ma od... silniejszych. Nie od bardziej rozwiniętych intelektualnie. Nie od bardziej uduchowionych czy poświęcających się dla innych. "Narrację" bierze się od silniejszych, tj. postawionych najwyżej w bieżącej hierarchii społecznych stanowisk i pozycji.  Więc właścicielami "narracji" człowieka, a co za tym idzie - myślenia człowieka, a co za tym idzie - samego człowieka, stają się ludzie i instytucje stojące za plecami "uznanych ekspertów". Ujmując krótko, silni stają się właścicielami słabych. Cnotą "nowego człowieka" staje się - sferze tworzenia znaczeń i wytłumaczeń rzeczywistości -  podkulenie ogona i szczekanie na rozkaz przepisanym głosem w nadziei na kość. Dodatkowe ujadanie i skakanie do gardła "wrogom" podawanej narracji, jest premiowane poczuciem dobrze spełnianego obowiązku i walki o siebie samego.

Wściekłe, bydło. Przerażone, programowo głupie. Świadomie ślepe na wszystko poza przyjętym punktem widzenia. Skupione na własnych najbardziej prymitywnych impulsach, na posiadanej narracji, której nie może poddać w wątpliwość, bo to wszystko, co ma i czym - w swoim rozumieniu - jest, bo w podst-modernizmie, jedynym co istnieje naprawdę są właśnie "narracje", wytłumaczenia rzeczywistości różnych grup i jednostek, które to grupy i wytłumaczenia, są w stanie permanentnego konfliktu ze sobą.

Więc "narracja" i postrzegany na odległość jednego dnia własny interes jest wszystkim, co ma "nowy" człowiek. Nie ma już mistycznej relacji z Bogiem, nie ma intelektu zdolnego niezależnie wyciągać słuszne wnioski o rzeczywistości, został sam ze sobą, które to "sobą" jest w oczywisty sposób w "nowej normalności" zawsze zagrożone. Nie może poznawać, musi przyjmować "narracje" od "ekspertów". Nie ma czego ani dokąd przekraczać. Stał się prostym do kierowania algorytmem, zasobem żywym, który zgodnie z radami Bernays'a i artystycznymi proroctwami Huxleya i Orwella będzie/jest zagospodarowywany. Oczywiście zagospodarowywaniu zasobu żywego towarzyszy prezentowana mu, znieczulająca, narracja o tym, że jest człowiekiem, że to dla jego dobra, że będzie mu przyjemniej, gdy się podda. I jest. I się poddaje. Otępiały z bólu, którego źródłem jest rozwalenie kulturowych wzorców własnego istnienia, przerażony - stręczonym mu przez polską noblistkę - byciem n i g d z i e. Miota się w ruchomych piaskach zbudowanych z jednostkowych egoizmów i osuwa się coraz niżej, w kompost, którym się staje jako pokarm dla nowo wykreowanej jego Matki - Ziemi. Staje się nawozem.

image


----------------------
zdjęcie na prawach cytatu

----------------------
Blog macierzysty: {LINK}

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo