Zbyszek Zbyszek
990
BLOG

Ostatecznie rozwiązanie - obóz koncentracyjny "Ziemia"

Zbyszek Zbyszek Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 48

************
Zastrzeżenie:

Koronawirus istnieje.
Choroba nim wywoływana może prowadzić do śmierci.
Lekceważenie zagrożenia jest szkodliwe i nieodpowiedzialne.

************



- Jakoś to trzeba rozwiązać.

Nieznajomy siedział na ławce i rzucił przed siebie to zdanie, jakby osmotycznie czując, że przechodzę za jego plecami. Jedyne, co we mnie wywoływała jego obecność, to sprzeciw i pogarda. Że też nie mogą się nim zająć. Kiedyś się nim zajmą. Byłem tego pewien. Te wszystkie chore teorie. Ta siermiężna wulgarność. Będzie po nim - pomyślałem i odetchnąłem z ulgą.

- Tak? - zapytałem - A co masz na myśli? - po raz ostatni sprowokowałem go do jego chorych wynurzeń. Może dla satysfakcji, że zobaczę do jakiej katastrofy umysłu może prowadzić nadmierne spożycie alkoholu i teorii spiskowych, które mają tłumaczyć własne życiowe niepowodzenia działaniami tajemniczych, nieistniejących sił. Siadłem koło niego, gotów na jego ostateczną samo-kompromitację.

Wirus został sztucznie wyprodukowany


- Wirus został sztucznie wyprodukowany.

- Wiem - zażartowałem - czytałem o tym w dzienniku teorii spiskowych.

- U Cukienberga chyba - odpowiedział gorzko. - Stary, jeśli najwybitniejszy wirusolog świata, odkrywca HIV, wiem, wiem, że go nie ma - machnął ręką - zdobywca nagrody Nobla, mówi, że wirus został wytworzony sztucznie, to z czym ty chcesz dyskutować? Z Cukienberkiem? Z Horbanem? A... wiem. Niedzielski, kurwa twój autorytet. I ta strona w internecie, jak jej tam... firmowe artykuliki profesjonalnych dziennikarzy - zawiesił głos.

- Więc go wyprodukowali - westchnął i kontynuował dalej - co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Przecież produkowali od zawsze - wyprostował się trochę. - W Stanach nawet patenty wydawali na koronawirusa. Ale się trochę przestraszyli, to zakazali prac. No wiesz. Oficjalnie. Bo to są dwie rzeczywistości. Oficjalnie Kennedy został zastrzelony przez Oswalda. Nieoficjalnie, to kule tam latały nie po torach prostych i w ogóle się rozmnażały jakoś. Oficjalnie... - zawiesił głos. - Więc część tej pieprzonej produkcji przenieśli do Chińczyków, a część dalej robili u siebie. W końcu zawarli deal.

Deal


- Jaki deal?

- Deal z Chinolami. Deal o wszystkim. Deal, który wszystko zmienia.

- O czym ty mówisz?

Popatrzył na mnie długo. Miał opadnięty prawy kącik ust. Zarost chyba dwu-tygodniowy. Czapka na głowie brudna, jak reszta ubrania. Tylko jakiś chory ogień w oczach i ten ten nieświeży, gorący oddech, który prawie do mnie docierał. Wyglądał jakby go, coś w środku trawiło. Jakiś ból. Jakaś głupota. Jakiś brak spokoju.

- Wujek Sam zawarł deal z Chinolami. Deal o obustronnej redukcji.

- Zbrojeń?

- Ty to kurwa głupi jesteś - rzucił, łypiąc spode łba. - Deal o redukcji ludzi. Ludzi, rozumiesz? Ludzi.

- No i co?

- No i Hamerykańce wypuścili tego produkta u nas i u siebie, a Chinole o siebie.

- Ale po co to wszystko?

- A po co żyjesz?

- No... - zacząłem szukać odpowiedzi.

- Oni też nie wiedzą. Nie mają pojęcia, po co żyjesz. Po co ja żyję. Po co żyje tych kurna osiem miliardów ludzi. Oni kurna nie wiedzą, po co ci ludzie żyją. Tych ludzi jest po prostu za dużo! Mówią o tym i mówią. Mówią o tym wprost. Ogłaszają to na dachach, na wieżach, na ekranach. Mówią, że ludzi jest za dużo. Za dużo. Za dużo!!! - wrzasnął na całe gardło, tak aż echo poniosło ten krzyk doliną rzeki. - Za dużo - dokończył raz jeszcze. - Więc trzeba te liczbę, wiesz, dla nich jesteś liczbą, numerem. Inaczej - zawahał się - jesteś problem numer pesel. Wszyscy mamy numery jakieś tam... Więc dumali od pół wieku, co tu kurwa zrobić, z tą liczbą. Atomówki odpadają, bo wiadomo, dla nich zostanie radioaktywny odpad. Na takie saksy to im się nie spieszyło. Więc dumali, dumali i wymyślili.

- Co? - zapytałem.

Obóz koncentracyjny "Ziemia"

- Jak to co? Obóz koncentracyjny Ziemia! Ty naprawdę nie widzisz? Przecież oni go budują od paru dziesiątków lat. Komu kurwa pobierało się odciski palców? Naprawdę nie widziałeś? Szedłeś do pierdla, łapali cię policaje, podejrzany, to odciski palców. I do archiwum. Oni przecież pobierają teraz od nas wszystkich. A jak więzienie nie z trzeciego świata, albo pokój przesłuchań na policji, to co masz? Kamery durniu. Kamery. No nie widzisz, że wszędzie instalują kamery?

- Ale to dla naszego bezpieczeństwa - zaoponowałem.

Zakrztusił się. Przez chwilę czerwowno-sinymi wargami próbował jakby złapać powietrze. Dłonie kurczowo zacisnął na szczebelkach ławki. Trwał w takim skurczu przez chwilę, w końcu odetchnął i z rezygnacją pokręcił głową.

- Kurwa jak w tym filmie - znowu przeklął.

- Jakim filmie?

- Kolacja z Andree.

Zdziwiło mnie to, bo nigdy bym nie przypuszczał, że on oglądał w życiu jakiś film. Film to rozrywka dla ludzi kulturalnych i w sumie odpowiedzialnych, dlatego teraz produkcja filmów jest taka istotna.

- No i - pociągnąłem dalej.

- Tam, w tym filmie, jeden gostek tłumaczy drugiemu, że Nowy Jork, to takie więzienie. Że oni tam wszyscy sami je budują. Są schizofrenicznie zupełnie jednocześnie strażnikami i więźniami. Że nie trzeba drutów kolczastych i murów. Że wszyscy są uwięzieni, bez szansy ucieczki, bo wszyscy to więzienie tworzą. I to jest ta idea.

- Jaka idea? - próbowałem doprowadzić go do tego, żeby sam zobaczył, jakie bzdury opowiada.

Depopulacja i diabeł

- Idea likwidacji ludzkości. Ciebie, mnie. Wszystkich. Taka kurwa idea narodziła się w tych chorych główkach. W tych psychopatycznych pajacach, w tych pachołkach diabła.

- Diabła nie ma - zaoponowałem.

Jakiś urywany gorzki śmiech zaczął wydobywać się z jego ust. Nie dałbym sobie dać ręki uciąć, ale wydało mi się, że po głębokiej bruździe na jego pomarszczonej twarzy popłynęła jakaś łza.

- Nie ma - powtórzył. - Nie ma. Teraz wszystkiego nie ma. Tylko kurwa Netflix jest i pierdolony minister ze swoim ekspertem.

- Przystopuj - zaoponowałem i postanowiłem wstać i przerwać ten wulgarny i obraźliwy potok słów.

- Nie ma - powtórzył. - To Boga też nie ma. To nic nie ma! - Nabrał kilka razy powietrza. - No więc idea jest taka, że się nie da, ani zabić wszystkich na szybko, bo stosy trupów i w ogóle hekatomba. Globalna wojna też odpada. Nie da się zamknąć wszystkich w tradycyjny sposób i zlikwidować, bo to najzwyczajniej za trudne fizycznie! Trzeba, żeby ludzi doprowadzić do takiego stanu, że sami się będą nawzajem zamykać. Że więzieniem będzie miasto, a celą własny dom albo mieszkanie w bloku. Władza zaś naciśnięciem klawisza, będzie cele otwierać albo zamykać. Będzie ludzi wypuszczać z więzienia albo w nim osadzać. I ludzie to wszystko będą wspierać i realizować. Sami. No... prawie sami. zawsze się trafią jakieś wyjątki, ale tu policja ich pobije, eksperci oplują, media zaszczują albo wyłączą... Więc po to jest ta więzienna przepustka szczepienna.

Przepustki kowidowe

- Chciałeś powiedzieć paszport - sprostowałem.

- Nie. Chciałem powiedzieć przepustka. Przepustka! Paszport, to jak jedziesz do innego kraju, a to gówno, będzie wymagane do poruszania się po twoim własnym kraju. Po twoim własnym mieście. Ono ci będzie pozwalać albo nie pozwalać wyjść z twojego własnego mieszkania. Z twojej własnej celi.

- Nie przesadzasz?

- A myślisz, że przesadzam? Przecież to będzie elektroniczne, na komóreczce twojej ślicznej. Ile tam masz pikseli? Dobrze się wyświetla? - próbował złośliwie żartować. Kilka mew przeleciało przed nami zupełnie nieświadomych tej niepotrzebnej rozmowy. - W Chinach już jest. To jest nawet praktyczne. Komórka jest podłączona do centralnego systemu, który wie wszystko. Powiedzmy, że pojawiła się nowa mutacja - zakaszlał - no i powiedzmy, że system stwierdzi, że miałeś kontakt z kimś, kto miał kontakt, z kimś kto miał tę nową mutację. To co? To takiemu Chinolowi, wyświetli się rano na ekranie, na czerwono - NIE MOŻESZ WYJŚĆ Z DOMU, KWARANTANNA.

- I koniec - kontynuował. - Stanowisz śmiertelne zagrożenie dla bezpieczeństwa wszystkich. Jesteś zamknięty. Twoja cela została oznaczona. Wyjdziesz? Policja. Więzienie doskonałe. Cudne są te przepustki, albo jak ty to nazywasz paszporty, kowidowe. Kto tam wam te przepustki wprowadza? Kaczyński? Szydło z Biedroniem? Wszystko to - wydął usta z obrzydzeniem.

- Hola hola, od naszych polityków to się odczep. Robią wszystko w interesie naszego narodu - zaprotestowałem.

Jakiś spazm targnął jego ciałem. Przez chwilę nie wiedziałem, czy się dusi czy się śmieje. Potem kaszel. W końcu zmęczony raz jeszcze popatrzył na rzekę. Odetchnął głębiej.

- No więc się hamerykańce z chinolami dogadali, że budują wielki obóz koncentracyjny. W zasadzie, to może raczej obóz zagłady, ale to w następnym etapie. Wyprodukowali, co do tego nie ma wątpliwości, tego wirusika. Wypuścili.

- Kiedy? - przerwałem.

- Jak to kiedy? We wrześniu 2019. Wypuścili i patrzyli, co będzie, przygotowując jednocześnie całą machinę, zgodnie z tą sztuczną inteligencją, co ją zaangażowali do prowadzenia i nadzorowania całego procesu. Nawet się chłopaki nie krępowali i se ćwiczenia jawnie urządzili, jak to bedom pandemie koronawirusowom obsługiwać. Stary! Przecież przepustki szczepienne zostały zapisane do wprowadzenia w UE w 2018 roku! To jest kur - tu powstrzymał przekleństwo - jedna wielka hucpa. No. Nie ważne - wziął oddech. - Więc domykają. Ludzką psychikę. Reakcje. I nas samych. Trenują, tresują. Mentalnie, behawioralnie. Sprawdzają czy obóz koncentracyjny "ziemia" zdaje egzamin.

- I co, zdaje? - rzuciłem szyderczo.

Następny etap

- Generalnie tak. Jednych zgwałcili, innych zwałahowali, reszta w podskokach zapisuje się na strażników. Wszyscy dobrze wiedzą.

- Co?

- Że to tylko wstęp. Że to przygotowania. Że to pierwsza faza budowy.

- A następna?

- Przecież ci kurwa w oczy powiedzieli. Ten odrzwiowy psychiczny i ten etiopski, kurna, nawet nie wiem jak go nazwać. Że takie coś wystawiają na scenę? No ale jak te pokiereszowaną siksę zrobili światowym autorytetem, to co się dziwić? No... No przecież ci mówią, będzie następna pandemia! Będzie następny wirus! Ten etiop... - zakrztusił się - powiedział, że nie jest pytanie czy będzie, tylko kiedy będzie. Oni człowieku - popatrzył na mnie przez chwilę, jakby sprawdzając, czy jestem człowiekiem - tego kolejnego i następne już wyprodukowali albo kończą właśnie proces!

- Pomyśl sam - kontynuował - Masz wirusa, który może wyciachać wszystkich ludków. Masz tylko dla siebie albo dla wybranych przez siebie antidotum. Nie ważne czy szczepionkę czy lekarstwo. Pomyśl. Rusz tym zakutym łbem. Pomyśl co, jeśli tak naprawdę jest. Jeśli dodatkowo jesteś psychopatą, dla którego życie innych ludzi i ich dobro, nie ma znaczenia, bo masz napierdolone w głowie albo chore idee o szczęśliwej Wyspie, jaką się stanie Ziemia po usunięciu z niej ośmiu miliardów ludzi, albo po prostu, dbasz wyłącznie o siebie i tylko o siebie! No weź wreszcie pomyśl, co, jeśli taka możliwość znajdzie się w zasięgu takich ludzi?

- Ale takich ludzi chyba nie ma albo nie oni decydują - powiedziałem niezbyt przekonująco.

Miałem wrażenie, że popatrzył na mnie z nienawiścią. Z realną wrogością, z jaką patrzy się na kogoś, kto swoją głupotą prowadzi wszystkich na śmierć.

- Więc - kontynuował - jak taka możliwość się w ich ręce dostanie, to czego potrzebują? - Popatrzył jeszcze chwilę mi w oczy. - Wprowadzenia jej w życie! - ryknął. - Potrzebują tych, co to wprowadzą. Potrzebują współpracy lub bierności tych szerokich, przeznaczonych do utylizacji mas. To dlatego srają im do głowy dwadzieścia cztery razy siedem. To dlatego, za obietnicę przetrwania i to w nowych, lepszych warunkach, wszyscy politycy globu zapisali się do tej mafii. To dlatego. To dlatego! To dlatego - wychrypiał wyczerpany. - To dlatego potulnie, wytrenowane, z wypranymi głupim strachem mózgami, ludzie grzecznie chodzą jak się im każe i nawet atakują siebie nawzajem. Nie widzisz? To jest więzienie! Obóz koncentracyjny, który my ludzie sami tworzymy, budujemy, naszymi zachowaniami. Obóz, w którym kiedyś będziemy grzecznie umierać, obsługiwani przez policję i tą - hehe- służbę zdrowia.

- Sami budujemy?

- No sami. No sami w tym sensie, że to jest uwarstwione. Na szczycie diabeł, który w jakichś dziwnych drgawkach emanuje w tych najwyżej będących popieprzeńców. Potem plutokracja. Potem mafia i służby. Potem warstwy urzędników czyli naszych strażników. Potem obsługa obozu czyli ustawieni lekarze i policja. A my wszyscy przepusteczki dostaniemy i nadzór obsługi obozu. Potem... Potem przyjdzie ten właściwy wirus i zacznie się powolne, ale nie za wolne wymieranie. Na tyle wolne, żeby skutecznie i efektywnie utylizować zwłoki i organizować przestrzeń. Na tyle szybkie, żeby się nie ociągać.

- To ile to będzie trwało?

- Nie wiem. Może pokolenie. Może dziesięć lat. Oni, politycy na najwyższych półkach, coś tam trochę wiedzą. Dlatego tak ochoczo. I Malezja i Mołdawia, i Meksyk i Mozambik. Człowieku, ty myślisz, że to wszystko przypadek? Że oni tak sami ze siebie, ci politycy na świecie, wymyślili każdy z osobna, że będą tę hucpę promować? Ty myślisz, że to na tej pseudo-pandemii się skończy? - odetchnął głębiej. - Paszporciki, przepusteczki, wrrrr - zaczął warczeć jak dzikie zwierzę. Sięgnął do torby. Butelka była pełna w trzech czwartych. Najtańsza wódka. Czysta, bez kolorowych dodatków. Kilka ruchów palcami. W lewej zakrętka, prawa podniosła szkło w górę. Słońce na chwilę odbiło się w tym szkle. Miarowe głębokie łyki przepływały przez jego gardło. Zakręcił i włożył z powrotem.

Szkoda mi się go zrobiło. Stanowił jawny przykład tego, do czego mogą człowieka doprowadzić szkodliwe teorie rozpowszechniane w internecie. Teraz dopiero zrozumiałem, jak wielkie dobro wyświadczają nam korporacje medialne, politycy i służby, które zabezpieczają nas przed takimi treściami. Owszem - pomyślałem - dobrze wiedzieć, jakie szaleństwo w ludziach się budzi, jednak najważniejsze, by samemu mu nie ulec. Wkrótce lato, czas radości. Potem jesień. Życie jest jednak piękne. Tylko czy jesienią... będzie można wychodzić z domu...?







Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura