Zapamiętałem dobrze pierwsze dni powstania (I) 258
Gdy cały impet Niemców uderzył na Wolę
Rozstrzelali cywilów, od samego rana
Patrzyliśmy bezsilnie, mówiąc: ”ja pierdolę”
Widzę małe podwórko, jakby na Dynasach
Mężczyźni kopią dziurę w potarganych bluzach
Okop błogosławiony krzyżem katabasa
Pod wodzą oficerków w niemieckich rajtuzach
Rozpaprali warszawską ulicę do pasa
Jak dziwkę, i ryją w głąb zgniłego ciała
Truchło rozbebeszone leży na golasa
Śmierdzi jak trup sekcyjny w budzie konowała
Że rozwalą pół miasta, spalą kamienice
Żeby ludność rozgonić, jak pchły z psiego futra
Nie potrzeba zbyt wiele wywrócić na nice
Katolickiej hołoty, by przywieść do Lutra
Nie potrzeba zbyt wiele polskiej burżuazji
Skumanej z Niemcem w tej tragicznej chwili
Gdy idą bolszewicy po skarb Eurazji
Ruskich hrabin i starocerkiewnych Postylji
Okopy Świętej Trójcy na Jerozolimskich
Co chwilę z trzewi biednych jakieś flaki z rydlem
Wyrzyguje stek wrednych epizodów świńskich
Które były święcone krzyżmem i kropidłem
Wreszcie walnęła bomba w ludzkie kretowisko
W którym msza miała sprawić Bogu dziękczynienie
Dziesięć starych dewotek robi zbiegowisko
Gdzie dziesięciu znalazło w śmierci wybawienie
Teraz trochę za późno dla młodej gawiedzi
Tupać wrzaskliwie na niemieckich fryców
Którzy akowskich dziadków niczym w beczce śledzi
Wywozili z Warszawy do swoich Auschwitzów
13 obserwujących
183 notki
35k odsłon
Co o tym sądzisz?