Nenia druga
Dzięki córce, dzięki żonie najadłem się błota (I
Wzięły dobra z mojej ręki, do ostatniej miski
Moją duszę poranioną zabiła zgryzota
Uspokoi moje lęki śmierć dotyk śliski
Mleczne siostry wszystko brały, nic nie zostawiły
Nienażarty łeb kosmaty zabrał świecidełka
Obok haka u powały wiszą jakieś wiłły
Ale spłaci moje raty śmierć wyzwolicielka
Żółcią z octem mnie częstuje, truchłem na łyżeczce
Uważając by nie skapła mi z warg ni kropelka
Gdy w zaświaty mnie pekluje jak koninę w beczce
Prowiantuje czuła matka, śmierć ma karmicielka
Piękna pani trupim jadem ręce pielęgnuje
Zarażając rzeczy trądem gnijącego cielska
Jakbym był zwyczajnym gadem trutką wymiotuję
Lęki we łbie leczy prądem śmierć uzdrowicielka
Daje zapomnienie słodkie, wonne rajskie jabłka
Już w zaświatach mi rychtuje amnezja anielska
Jakieś pocieszenie wiotkie chybotliwa kładka
Czeka na mnie, gdzie całuje w usta śmierć angielska
Potraktuje mnie jak syna światło hesperyjskie
Już nie mogę się doczekać tej lubieżnej swatki
Gdy mnie wezmą do kasyna ruletki rosyjskie
Nie mam siły wciąż uciekać od rodzonej matki
Komentarze