Do jedynaka
Jedynaku ostatni z rodu polskiego nasienia
Z matki żydowskiej, wziętej z sierocińca
Po dziewiątej skrobance, szukasz ocalenia
Jak twoja matka zabrana z gościńca
Urodziłeś się wreszcie, siódmy lub dziesiąty
I od razu się stałeś piekła niewolnikiem
Cóż to za los przeklęty być potomkiem mątwy
Jej jaj wodnistych w mule przetrwalnikiem
Żyjesz jak jętka w roju szaleńców fallicznych
Jesteś ofiarą, którą oszczędzono
Na koźle w rzeźniach ginekologicznych
W których twych braci i siostry zgładzono
Żeby doktorzy mogli się habilitować
Nad trupkami świętej katolickiej maci
I w mercedesach kurwy kopulować
Co w cipach więdną szybciej od marchwianej naci
Wspomnij na braci wyskrobanych z matki
Która cię kocha zawziętością suni
Małe aniołki pukają w szufladki
Gdy merdając ogonem idziesz do komunii
Chociaż bracia i siostry poszły do kanału
Choć milion Żydów spalono w Auschwitzu
Nie robi to różnicy starszyźnie kahału
Gdy gojka szydłem przebija się w picu
Antybiotykiem jesteś wykarmiony
Żydzie i goju, równo bez różnicy
Jesteś nadwyżką niepotrzebnej strony
Równania, której za dużo w bożnicy
Żyjesz wśród nieboszczyków zaduszonych w kojcu
Sióstr zborsuczonych, niewygodnych braci
Zawadzając w katastrze spadkowym po ojcu
Na cmentarzu nie mogą dziedziczyć robaki
Jako jedynak przekraczasz wrzeciądze
Twoi rodzice zbrodniarze cieleśni
Przekazują ci swoje zdobyczne pieniądze
Z którymi wchodzisz do piekielnej cieśni
Bijesz rodziców, że cie nie zabili
W życiu płodowym z odruchu litości
Bo nie możesz wytrzymać ani jednej chwili
Ohydnej gadaniny o podłej miłości
Trupki twych braci stoją w oknach domu
Gdy powracasz ze świata oblepiony błotem
Matka się krząta koło swego sromu
Ukrywając skrobanki za różanym płotem
Tyś jedynak nieszczęsny, pomiot złego wieku
Sieroce dziecko, żyjesz na cmentarzu
Samotnie jak kijanka wśród martwego skrzeku
Ostałeś się jedyny w krwawym abordażu
Pomimo, że masz dużo, nazbierałeś śmieci
Tęsknisz do śmierci w jałowym istnieniu
Nie płodzisz i nie rodzisz, bo się boisz dzieci
Boga, który cię przez nie woła po imieniu
Kiedy będziesz miał dosyć swego światłowstręcia
Swoją samotność w cmentarnej sromocie
Choćbyś zabił rodziców, przyczynę nieszczęścia
Musisz zapomnieć w daremnej robocie
Choćbyś zabił rodziców i wyparł się braci
Będzie ci wybaczone w chwili twego zgonu
Żeś się wyparł złoczyńców, Jezus ci zapłaci
Żeś go nie zdradził w dniu armagedonu
75
BLOG
Komentarze