zetjot zetjot
587
BLOG

Diagnozy Ziemkiewicza i moje

zetjot zetjot Społeczeństwo Obserwuj notkę 26

Ziemkiewcz precyzyjnie wskazał w jednym z listopadowych numerów "Do Rzeczy" przyczyny trawiącego Zachód kryzysu cywilizacyjnego, którego szczegóły od dawna opisują analitycy.

Jeżeli chodzi o mnie, to dzieją się rzeczy, które bym określił, gdybym był w innej fazie życia, jako niewytłumaczalne.

Czy to bowiem system uległ tak daleko idącej komplikacji, czy też ludzie wsiąkli tak dalece w swoje bańki i bąble, że nie są w stanie rozszyfrować tego co się dzieje ?

Jedni mówią o wojnie, a co jest w tym zabawne, mówią to baby, które, jako ta płeć o wojnie pojęcia nie mają. Inni mówią, że zagraża nam rewolucja. No i tu widzę pewną zbieżność między stronami konfliktu, zbieżność wywołaną niemożnością ogarnięcia tego, co się dzieje. Żadna ze stron nie ma pełnej świadomości tego co się dzieje. 

No bo jeszcze można mówić o rewolucji, gdy stary świat stał się, albo tylko został uznany, za nie  do zniesienia. Ale żeby rewolucję robili zwolennicy starego - żeby było tak jak było - i kierowali ją przeciwko nowemu, to raczej kłóci się z logiką. Tu by raczej pasowało określenie "kontrrewolucja". Ale zabawne jest to przeciwko czemu owa kontrewolucja miałaby być faktycznie skierowana.Tak czy owak, zwolennicy starego przystąpili do wojny pod fałszywą flagą - występują przeciwko skutkom swoich własnych działań, które doprowadziły ich do zakwestionowania własnego rozumu i logiki. Proszę wziąć na cel choćby skutki postulatów feministek. Seksualizacja, której sprzyja durne hasło "wyzwolenia" kobiet, prowadzi prostą drogą do zwiększonego promiskuityzmu facetów i rozwodów, a to z kolei pogarsza pozycję kobiet i rodziny, a szczególnie dzieci, które tracą środowisko wychowawcze. Wszystkie postulaty lewicy bez wyjątku przynoszą w końcu tego typu negatywne efekty.

Nie ma więc co liczyć na kompromisy z lewacką lumpenelitą. Jedyne co można zrobić to odciąć im wszelkie fundusze i marginalizować na różne sposoby, choćby upowszechniając możliwie szeroko, szczególnie na uczelniach koncepcję Jonathana Haidta wskazującą na decydującą przewagę konserwatystów nad liberałami.

Jest jeszcze jeden aspekt protestów na który zwracają uwagą komentatorzy - chodzi o udział młodzieży w protestach. Nowością jest być może sam udział, ale przypisać to należy popularności social media. Młodymi łatwo manipulować, czego doświadczyliśmy w kampanii antypisowskiej z lat 2005-2007, gdy przeprowadzono marketingową operację pod tytułem "sojusz filistra z buractwem". Teraz mieliśmy podobne zjawisko, które określiłem jako "sojusz gimbazy z koronawirusem".

W przypadku młodego pokolenia trzeba zainicjować trzy procesy: odciąć wpływ lewactwa na tę grupę wiekową, ośmieszać głupotę i przeprowadzić aktywną, spektakularną kampanię promującą określone ważne wątki w stylu popkultury. Już kiedyś zgłaszałem taką propozycję, żeby uroczystości państwowe w Polsce rozpoczynały się polonezem odtańczonym przez parę prezydencką z orszakiem towarzyszacych im osób na placu Piłsudskiego. Miałoby to z pewnością efekt ogólnokrajowy, tylko trzeba trochę wyobraźni. I to jest robota dla Polskiej Fundacji Narodowej i ludzi z pomysłami.

Jezeli porównamy moje oceny i propozycje z tym co się dzieje w s24, to trzeba uznać, że stężenie buractwa i gimbazy i produkowanego przez nich chłamu w s24 zaczyna przekraczać dopuszczalne granice.

Ale nie o tym chciałbym tu napisać. Rozlegają się oto zaniepokojone głosy, że grozi nam rewolucja. A niektórzy, fakt, dygocą jakby się naprawdę tego przestraszyli.Tak, to nie żart - rewolucja nam podobno zagraża. Czy ludzie tak myślący są zdrowi na umyśle ? Wydaje mi się, ze po r 1989 część polskiego społeczeństwa albo popadła w hibernację albo uwierzyła, że to koniec historii i że możemy pofolgować sobie.

Historia ciągle się toczy, może nie toczy się kołem, ale z pewnością po spirali, bo choć warunki na skutek rozwoju się zmieniają i ustawicznie destabilizują system, to jednak natura ludzka się nie zmienia, więc metafora spirali pasuje tu najlepiej, o ile warto sobie pozwalać na metafory.

Dobiega oto kres systemu demoliberalnego, bo ustroje, tak jak wszystkie rzeczy doczesne, przemijają, a to co obserwujemy to paroksyzmy tego potwora na śmietniku odpadów z jego dysfunkcjonalności. Rewolucja to była w r. 1789 we Francji. Czy ktoś zdrowy na umyśle może sądzić, że palikociarnia jest zdolna do przeprowadzenia jakiejkolwiek rewolucji ? Rewolucja z hasłem "Du...a" na sztandarach ? Kogo to pociągnie ? Spowszedniało.

Poza tym, francuscy rewolucjoniści, w ówczesnym stanie cywilizacyjnym, mogli żywić zasadne, optymistyczne przekonanie, że, abstrahując od metod jakie zastosowali, są w stanie zmienić świat. Palikociarnia, operująca na poziomie dupy, zapomina, że dupa to też kupa, nic nie warty a śmierdzący produkt odpadowy przemiany materii. Można z akwarium zrobić zupę, ale nie z zupy akwarium.

Dziwi mnie więc, ludzie, że wy prostej analizy systemowej nie jesteście w stanie przeprowadzić. Czemu tak łatwo dajecie się nabrać na wioski potiomkinowskie ?

To jest, jeżeli mamy mówić o rewolucji, ostateczny pogrzeb tej francy, a zasadniczy cios jej zadał Sierpień "80. Do tej pory zwłoki tej bestii leżały w kriokomorze i usiłowano je tam reanimować, ale to się nie udało i smród jest już na cały świat.

Więc jak można interpretować to, co się dzieje, w tak badziewny sposób ?

Ciekawe rzeczy pisze w "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz, diagnozując stan młodego pokolenia i jego zachowania w czasie protestów w artykule zatytułowanym "Stracone pokolenie".

"Ten tłum młodych, agresywnych i wulgarnych dziewczyn, które służą za mięso armatnie antykościelnej rewolucji pani Lempart, jest chyba najbardziej dla większości Polaków niezrozumiałym elementem całej układanki. Żyjemy zatem w przekonaniu, że "dziewczyny tak się nie zachowują", nie przyjmuj,ac do wiadomości doświadczenia, o którym od dłuższego czasu z zakłopotaniem informują restauratorzy czy ochroniarze: że od pewnego czasu najgorszymi gośćmi, upijającymi się, urządzającymi "karczemne awantury", wulgarnymi i agresywnymi, stały się właśnie młode kobiety.

Mnie to nie dziwi, bo już kilka lat temu pisałem o "syndromie Piotrusi Pańci". Współczesny świat, ze swą subkulturą "mediów kobiecych", narzuca dziewczynie wymagania nieporównanie większe, niż to było kiedykolwiek. Musi być "perfekcyjna", "slim" i "fit", musi koniecznie zrobić karierę, zarobić na wszystkie gadżety, które "mus imieć" ( must have - zetjot), a jednocześnie być demonem seksu i mieć udany związek - choć nie bardzo wiadomo z kim. A zarazem odebrano jej obietnicę, że  będzie się mogła w życiu oprzeć na silnym mężczyźnie, na którego mogły liczyć, a przynajmniej marzyć o nim, poprzednie pokolenia.

Ta agresja i wulgarność uczennic i studentek, te powtarzane do mdłości okrzyki, że są "wk..wione" - jakby cokolwiek to znaczyło - ma u podstaw strach przed dorosłym życiem i przed tym, że może się ono nie okazać "perfekcyjne". Skrajna lewica wykorzystała ten strach, obiecując mgliście rozumiane "prawa kobiet" jako swego rodzaju hamulec bezpieczeństwa - jeśli kiedyś twój "bejbiś" okaze się wybrakowany albo związek nietrwały, to będziesz mogła użyć "praw", o które dziś walczymy, żeby wybrnąć z sytuacji.

Oczywiście to tak nie zadziała, to obietnica z gruntu fałszywa. Ale skąd mają o tym wiedzieć dziwczyny nie mające jeszcze żadnego życiowego doświadczenia, przed którymi "świat stoi potworem" i nie dano im niczego, co by się pozwalało z nią zmierzyć.

Stres epidemii wyzwolił demony współczesnego społeczeństwa, ale ich nie stworzył".

Nic dodać , nic ująć - Ziemkiewcz precyzyjnie wskazał przyczyny trawiącego Zachód kryzysu cywilizacyjnego, którego szczegóły od dawna opisują analitycy. Ziemkiewicz jest doskonałym obserwatorem zjawisk kulturowych i rozpoczęty powyższym artykułem temat kontynuuje bardziej wnikliwie w kolejnym numerze " Do Rzeczy".

Kluczowym elementem rozwydrzenia młodych kobiet są wymogi nakładane przez system - kobieta ma dbać o siebie, o swoją karierę, samorealizować się pod każdym względem, ale z powodu marginalizacji roli mężczyzn i utraty męskości nie mogą w nich znależć oparcia, na jakie mogły liczyć kobiety z poprzednich generacji. Swoją ocenę sytuacji wspiera Ziemkiewicz nawiązaniem do diagnozy Phillipa Zimbardo w książce "Gdzie ci mężczyźni", na którą i ja powołuję się wielokrotnie. Jako że nikt inny nie przedstawia młodym kobietom oferty jak radzić sobie w tej sytuacji, jedynie lewactwo oferuje im platformę do wyrażenia protestu, a że sytuacja tych młodych kobiet jest rozpaczliwa, nic dziwnego, że reakcja jest wulgarna i histeryczna.

Problem jest w tym, że w ten sposób młode kobiety padają podwójną ofiarą systemu demoliberalnego, który, po pierwsze, odebrał im mężczyzn i nadzieję na stabilne związki, a po drugie wepchnął je w ślepą uliczkę współpracy z lewactwem.



zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo