zetjot zetjot
538
BLOG

Żadna zmiana czy dobra zmiana ?

zetjot zetjot PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

Jestem po lekturze książki Stefana Sękowskiego, przedstawiciela opcji repblikańskiej w Polsce, zatytułowanej "Żadna zmiana" i jestem zdziwiony, być może z powodu różnicy pokoleniowej i znacznie dłuższej perspektywy w moim przypadku, bo także jestem zwolennikiem opcji republikańskiej. Dodam że przypadek pana SS nie jest odosobniony. Oprócz ksiązki Sękowskiego, kupiłem książkę Rafała Matyi, pod tytułem "Wyjście awaryjne", którego obszerny wywiad dla "Polska, the Times", kiedyś komentowałem w podobnym duchu, więc wkrótce bedę miał okazję ustosunkować się do pełnego wykładu.

Książka SS jest interesującą próbą podsumowania, jak wskazuje podtytuł, " niemocy polskiej klasy politycznej po 1989 roku", ale nie mogą zaakceptować wymowy tytułu "Żadna zmiana", będącego bezpośrednią aluzją do pisowskiego projektu "dobrej zmiany", bowiem rok 2015 stanowi wyraźną cezurę oddzialającą tzw. III RP od próby zbudowania normalnego, odpowiedzialnego państwa. W związku z tym, zajmę się tylko wątkiem dotyczącym uwarunkowań strukturalnych w III RP. Z drugiej strony, to nie tylko konflikt PISu z PO jest głównym motywem książki. Tak naprawdę, autora interesuje samodzielność człowieka i końcowe partie książki poświęcone są refleksji, jaki ład społeczny sprzyja takiej samodzielności i jak go osiągnąć, tak by uniknąć egoizmu kapitalistycznego i państwowej opiekuńczości. I na tym, zdaniem autora, polegałaby prawdziwa dobra zmiana. Sądzę, że przyszłość należy do tego typu refleksji i z tego względu książkę polecam. Tak więc prawdziwy sens tytułu ujawnia się dopiero na samym końcu książki i ten sens tytułu mi odpowiada. 

Natomiast sam chciałbym ograniczyć się tu do innej kwestii, którą autor porusza, a którą widzę zupełnie inaczej. . 

Z większością faktów zarejstrowanymi w książce SS mógłbym się zgodzić, gorzej już z przedstawionymi opiniami, a wcale bym się nie zgodził z ogólną wymową, zademonstrowaną w tytule. Bo tak jak z klockami Lego, z których można ułożyć różne kombinacje, tak też elementy dyskursu jakim SS się posługuje można różnie poukładać i stworzyć dość odmienny obraz opisywanej rzeczywistości. Można mieć doskonałe składniki, ale jak się nie ma dobrego przepisu, to nie wyjdzie z nich smaczne danie.

Wprowadźmy więc tu rozróżnienie na system pojęciowy i zbiór pojęć. Zbiór pojęć to pewna lista pojęć ułożonych przypadkowo, system pojęć to pewien algorytm oparty na zasadniczej regule, wg której pojęcia są uporządkowane w ów algorytm czy system. Podobnie można patrzeć na rzeczywistość społeczną, badając czy tworzy ona uporządkowany system. Grzechem SS jest to, iż operuje raczej zbiorem informacji a nie systemem informacji. A i opis rzeczywistości, który prezentuje, także składa się z dowolnie uporządkowanych zjawisk. 

W czym problem ? 

Otóż SS redukuje temat swojej ksiązki, a właściwie redukuje całą opisywaną przez siebie rzeczywistość społeczno-polityczną Polski do jednego tylko wymiaru. Tymczasem rzeczywistość ta ma wiele warstw. Jednakże autor, opisując konflikt polityczny w Polsce, ogranicza się do sfery konfliktu partyjnego, oraz do kwestii gospodarczych, zapominając, że rzeczywistość ma wiele warstw, a warstwa utarczek międzypartyjnych to tylko czubek góry lodowej. Nie zostają ukazane głębsze, bardziej zasadnicze warstwy życia społecznego i nie zostają poddane interpretacji zjawiska w nich zachodzące. Trzeba zaprezentować pełny punkt widzenia. Politycy reprezentują indywidualnych wyborców, którzy na nich oddali głos, ale oprócz indywidualnych osób wpływ na politykę, wpływ nieformalny, wywierają różne, nieformalne grupy. Mamy więc, obserwując rzeczywistość społeczną, zadanie podwójne - śledzenie relacji formalnych i relacji nieformalnych, tworzących struktury formalne i nieformalne.

W życiu społecznym relacje społeczne układają się w określone układy i systemy, jedne są oficjalne, inne mniej oficjalne, nieformalne lub mafijne. Powszechne ignorowanie tego aspektu polityki jest główny wadą komentarzy popełnianych przez większość komentatorów, którzy zajmują się tym co powiedział Kaczyński albo Schetyna, a to w czyim interesie działają Kaczyński czy Schetyna, czyli kwestie strukturalnie zasadnicze, jest pomijane. Udowodnić istnienie układu nie jest łatwe, ale tylko w zakresie empirycznym, ale nasi socjologowie nie kwapią się do analiz, a część zaprzecza jego istnieniu. Tym niemniej, jeśl astronomowie z ruchu odległych gwiazd są w stanie wydedukować, że okrążają je planety o określonych cechach, to z udowodnieniem istnienia układu postkomunistycznego nie powinno być problemu. 

"Układ" czy "system" to pojęcia standardowe odnoszące się m.in. do zjawisk społeczn- politycznych, jednak w przypadku tzw. III RP przypisujemy im znaczenia pejoratywne, jako ze dotyczą one relacji spolecznych o charakterze nieformalnym i niejawnym, które ujawniają się przy okazji rozmaitych afer takich jak Amber Gold, afera watowska, afera "reprywatyzacyjna". 

Oznaką naiwności SS jest fakt, że choć III RP nie za bardzo mu się podoba, bo widzi mnóswo jej wad, to ocenia ją jako sukces, gdyż Polska osiągnęła poziom ponad 60% poziomu dobrobytu UE.. Naiwność autora polega na tym, iż ignoruje fakt, że beneficjenci/uczestnicy ukladu nie wywieźli wszystkich walizek z pieniędzmi z Polski, część forsy została w Polsce, głównie w ich kieszeniach i tu została wydatkowana w ramach wzmozonej konsumpcji. W gorszej sytuacji byłi ci, którzy pozostali poza układem, bo im z pańskiego stołu spadały tylko ochłapy.

Nie jest więc istotne, w procesie politycznym, skąd pochodzą politycy Platformy, co robili, bądź co mówili w poprzednim wcieleniu, ważne jest w jakich strukturach działają obecnie i nie mam na myśli struktur partyjnych, lecz realne struktury formalne i nieformalne we wszelkich instytucjach i poza nimi w strukturze państwa polskiego. 

Pan SS jest wprawdzie politologiem, ale powinien był słyszeć o teorii systemów, cybernetyce społecznej czy teorii informacji oraz teorii gier i powinien był dostrzec, iż tzw. III RP była zdominowana przez układ postkomunistyczny, który rozwinął się z czasem w system postkomunistyczny obejmujący cały kraj. Tymczasem, SS, co jest już objawem kompletnej naiwności, kojarzy postkomunizm tylko z SLD i jego członkami. Jednak to nie diachronia decyduje o aktualnej tożsamośći systemu lecz relacje synchroniczne. Politycy Platormy zdecydowali się po r. 2005, oceniając bilans sił w strukturze państwa, wejść w alians z układem postkomunistycznym i go reprezentować. Woleli nie ryzykować starcia z grupami byłej komunistycznej nomenklatury, interesami inwestorów zagranicznych, interesami Unii Europejskiej i interesami silnych europejskich graczy, składającymi się na system postkomunistyczny, stanowiący dominującą, acz nieoficjalną, sieć wpływów w państwie, więc poszli na wspólpracę z systemem. Tymczasem PIS poszedł na konfrontację, czego nie krył od początku i taka jest różnica, zasadnicza. A ta konfrontacja jest, co by nie mówić, polską racją stanu. 

SS zarzeka się jednoznacznie, że obcy mu jest symetryzm, lecz ograniczenie dyskursu tylko do kwestii partyjnych, z pominęciem kwestii politycznych i systemowych, sprawia, że pozostaje mu, jako narzędzie analizy, tylko czysty symetryzm. Zarzutu o symetryzm nie obali nawet fakt, że SS wylicza wszystkie grzechy koalicji PO i PSL. Wręcz przeciwnie, to ten zarzut tylko wzmacnia. 

Jest jeszcze jeden niezwykle ważny argument pozwalający na krytykę sposobu analizowania rzeczywistości przez SS. Trzeba poszerzyć kontekst i odnieść się do pełnej rzeczywistości tego świata. Jak wiemy, świat jesta jednosćią, jednak rozróżniamy w nim rozmaite sfery i analizujemy go w rozbiciu na te sfery. A więc mamy procesy materalane, które analizuje fizyka a następnie chemia, a procesy biolgiczne analizuje biologia. I w obecnym stanie nauki nie znamy sposobu przejścia i tłumaczenia przekształcania się zjawisk jednego poziomu w zjawisko następnego poziomu. W sferze społecznego bytu też mamy do czynienia z rozmaitymi jego poziomami, a tego SS nie uwzględnia. 

Wygląda więc mi na to, że pan SS jest kompletnie nieświadom faktu, że bez rozwiązania problemu ukladu postkomunistycznego, nie da się w Polsce stworzyć realnej demokracji ani republiki. Bez ograniczenia jego roli i wyeliminowania z polityki jego pseudopolitycznych wypustek takich jak PO czy Nowoczesna albo wcześniej Ruch Palikota i bez zdecydowanego traktowania KODziarzy i UBywateli nie da się unormować obyczajów parlamentarnych i poltycznych, bo wszelkie zabiegi naprawcze miałyby tyle sensu co malowanie spróchniałych desek. 

W ksiązce SS jest sporo innych interesujących wątków lub braków i z niektórymi z nich warto by polemizować, jak na przyklad z tezą o twórczym charakterze kapitalizmu. W przypadku pojęcia "kapitalizmu " autor trafia na ten sam problem natury systemowej - braku korelacji między pojęciem a jego desygnatem w rzeczywistości. Struktura gospodarki przestała już kilkadziesiąt lat temu być kapiatlistyczna i przekształciła się w strukturę konsumpcjonistyczną. Delfin pływa w wodzie, też ma płetwy i hydrodynamiczny kaształt ciała, ale nie jest rybą. A więc zmienił się obiekt refeksji i wypadałoby zastosować do niego bardziej adekwatne pojęcie, jakim jest "konsumpcjonizm". Konsumpcjonizm też produkuje dobra tak jak czynił to kapitalizm, ale w innej strukturze. Ale to już wykracza poza temat tej notki. 

Jeżeli więc celem PISu jest likwidacja postkomunizmu w Polsce, to taka zmiana jest na pewno dobrą zmianą. 

Patrząc na analizy polskiej państwowości, bez specjalnej przesady można powiedzieć, żę zarówno SS jak i wielu innych komentatorów dało się uwieść pozorom, że wystarczy wywiesić tabliczkę z etykietą "państwo polskie" i już mamy państwo. Żeby zbudować i uruchomić państwo, trzeba najpierw zlikwidować struktury postkomunizmu, a następnie zbudować realne polskie instytucje, które dopiero stworzą normalne państwo. Tak więc wprowadzenie wszystkich reform, jakie postuluje SS, wymaga najpierw uruchomienia państwa. Wszystko nie na raz i nie propagandowo, lecz po kolei.

































zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka