Freeman Freeman
4785
BLOG

Maść na trolle i inne pożyteczne rady

Freeman Freeman Rozmaitości Obserwuj notkę 201

Postanowiłem napisać tę użytkową i mam nadzieję, że pożyteczną notkę, zainspirowany rozmową pod moim wczorajszym wpisem, a konkretnie dygresją na temat trolli (bacy dziękuję za inspirację!).

Będzie zatem recepta na maść na trolle, a także parę innych spostrzeżeń, które mogą uczynić Salon24 miejscem o wiele przyjemniejszym, a na pewno dostarczą skromnej satysfakcji tym, którzy owe recepty zastosują. Postaram się, w miarę możliwości, unikać nicków, nazw i nazwisk, bo nie o konkretne osoby mi chodzi, tylko o pewne zjawiska i sytuacje.

O trollach jako takich nie ma co się rozpisywać. Są trolle bardzo prymitywne, przeszczepy z onetu, ale ich żywot w Salonie jest dość krótki, jako że jedyne, co taki najprymitywniejszy troll potrafi, to naubliżać adwersarzowi, często dość niewybrednie, w związku z czym dość szybko zostaje odstrzelony przez gajowego, czyli moderatora. Nie ma co się takimi zajmować, aliści taki troll czasem dość szybko ewoluuje i zagnieżdża się na dłużej. Najczęściej w nowej skórze, czyli pod innym nickiem.

Istotą egzystencji trolla jest rozbijanie dyskusji, spychanie jej na inne tory, skupianie uwagi komentatorów na sobie, a jeśli się uda - takie wnerwienie kogoś, żeby ów nerwus został "zwinięty" przez Administrację za używanie słów nieparlamentarnych. Na wszelki wypadek troll składa jeszcze donos do moderatorów. Kiedy to się uda, troll triumfuje i często chwali się swoim sukcesem przed innymi trollami w jednym z dość niestety licznych w S24 toi-toi.

Najsprytniejsze trolle bardzo dbają, aby nie naruszyć regulaminu, nie używać obelg w stosunku do rozmówców, nie wrzucać komentów będących jednozdaniowymi wklejkami z bogatego arsenału wkurzających zagrywek, jakimi dysponują wszystkie trolle, zwłaszcza te najgłupsze. Nie, taki troll wkleja sążniste teksty, czasem pełne cytatów z propagandowej bibuły, często niezbyt związane z tematem komentowanej notki, ale o to mniejsza. Zazwyczaj, o ile jakiś naiwniak nie chwyci haczyka i nie zacznie "prostować" ewidentnych przekłamań z wrzutki trolla, inicjując tym samym zamulającą dyskusję, to przynajmniej troll "rozrobi" dialog "pod kreską" ściągając na siebie niepochlebne komentarze. A potem to już z górki i tak czy siak - śledzenie dyskusji pod taką notką staje się męczące.

Jak sobie z tym radzić? Potrzebne są dwie rzeczy: konsekwencja i zimna krew. To są główne składniki nie tylko maści na trolle, ale i innych mikstur, o których będzie mowa dalej.

Od dawien dawna wiadomo, że najskuteczniejszym sposobem na trolla jest zagłodzić go. Zagłodzenie powinno odbywać się na dwóch płaszczyznach - odcięcia od żerowiska i nie dokarmiania gdzie indziej, a zwłaszcza w norze trolla, o ile takową posiada.

Pierwszy sposób mogą zastosować jedynie blogerzy, drugi - i blogerzy i komentatorzy.
Blogerzy powinni zwyczajnie banować trolle na swoim terenie. Ja robię to nawet profilaktycznie, nie czekając, aż jakiś osobnik wlezie mi do bloga i napaskudzi. Pomocny jest w tym skrypt Jasia Słupskiego - followa, który umożliwia zablokowanie każdego indywiduum nawet poza własnym blogiem. Zapewniam was, że postawienie takiego "elektrycznego pastucha" jest o wiele przyjemniejsze, niż nawrzucanie trollowi w komentarzu. Jemu akurat to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Troll żywi się waszą złością, jak ambrozją. Dyskusja zostaje sprowadzona do zapasów w błocie, a przy odrobinie fartu spadną na was kary administracyjne.

"Ale gdzie tu przyjemność?" - pytacie? Ano wyobraźcie sobie, że ten blog to sympatyczna komnata z kominkiem, przy którym siedzimy sobie i gadamy, szydząc na przykład z idoli trolla. Albo przekazujemy sobie interesujące informacje. Cokolwiek. A troll stoi na zewnątrz i ogryza pazury w bezsilnej złości, bo tak bardzo chciałby wpaść do środka i namieszać, sprowokować, zmącić rozmowę, puścić bąka... A tu kicha. Door selection :) Bardzo sfrustrowany troll idzie do toi-toia wyżalić się innym trollom na wasz "faszyzm", "cenzurę", "brak argumentów" itp. dyrdymałki. Tak bywa, serio serio.

I tu w grę wchodzi konsekwencja i zimna krew. Pod żadnym pozorem, o ile natrafilibyście na te gorzkie żale, nie należy się do trolla odzywać. Nawet gdyby plótł na wasz temat niestworzone brednie, gotujące krew w żyłach. Policzcie powoli do dziesięciu, włączcie relaksującą muzę, zróbcie cokolwiek, ale nie dajcie się wciągnąć w tę pułapkę. Bo to pułapka - troll usiłuje wyciągnąć was z domu i zaatakować na swoim bagnie. Jakakolwiek wasza reakcja to pasza dla tego bydlęcia. Konsekwentnie olewajcie i zachowujcie zimną krew. Unikajcie nawet pokusy, aby u siebie, w swoim blogu, skomentować męki trolla. Jakakolwiek nawet wzmianka dodaje mu życia i nadziei, że jednak coś znaczy.

Zasada nie dokarmiania trolli powinna być stosowana bezwzględnie przez komentatorów, którzy - nie posiadając własnego bloga - z reguły zwiedzają znacznie większą ilość zakątków S24, niż blogerzy. To jest dla trolli o wiele bardziej zabójcze, niż bany w ulubionych żerowiskach, choć gdyby wszyscy (ideał nie do osiągnięcia) blokowali trolle, byłaby to sama w sobie zagłada, bo ograniczyłaby działalność trolli jedynie do toi-toiów. A trolle nie żywią się tekstami wydalanymi przez inne trolle. Skazane na własne towarzystwo - wymierają.

Dlatego też - banujcie bez litości, koledzy blogerzy! Jakkolwiek trolle nie będą za to na was ujadać - banujcie! Nie ma co się przejmować wyciem kundli za oknem. Będą was nazywać cenzorami, komuną, czymkolwiek plugawym - olejcie to. Wolność nie jest dla bydląt. I nie dajcie się sprowokować do kontaktu poza waszym blogiem. Powściągajcie emocje, miejcie na uwadze Kodeks Boziewicza, w myśl którego osoba bez zdolności honorowej nie może was obrazić. Zanim dacie upust złości na trolla i napiszecie jakiś komentarz, pomyślcie, jak wkurzony i zawiedziony będzie troll brakiem waszej reakcji. Jak będzie się ciskał, miotał i wył z głodu :)

***

Inne zagadnienie, które chciałbym tu poruszyć, to rozmaite, beznadziejne blogi, które od czasu do czasu denerwują wielu z was swoją ekspozycja na Stronie Głównej. Absurdalne są zarzuty wobec Administracji, że "promuje" szmirę, że wyróżnia autorów, którzy nawet nie silą się na skromny udział w dyskusji pod własną notką. Nawet tak spokojny i łagodny człowiek, jak telok, daje się wyprowadzić z równowagi. Jakiś tam poseł, na szczęście już wkrótce były poseł, który wrzuci beznadziejny bełkot, powielony wszędzie, gdzie tylko się da, jest dla administracji "pewniakiem", który dostarczy mnóstwa odsłon i komentarzy wkurzonych userów. Albo inny gościu, który z piwosza przepoczwarzył się w pustą beczkę po piwie - jego żałosna, monotematyczna bazgranina zapewnia stały mniej więcej poziom oburzonych, napastliwych i złośliwych komentarzy. Albo "kontrowersyjny" bloger, bawiący się świetnie plugawieniem tego, co dla znacznej części salonowej braci ma jakąś wartość. Też jest ponoć eksponowany przez "złą administrację". Ale administracja jest w porządku - robi to, co powinna. Jeżeli takie śmieci gwarantują klikalność, to po co tracić czas na wyszukiwanie wartościowych tekstów, skoro wiadomo, że takie "kontrowersyjne" gwarantują sukces?

To nie administracja promuje miernoty. To, mówiąc słowami Żorża Ponimirskiego, "wy windujecie to bydlę na piedestał". Zatem znowu: chcecie lepszego Salonu? Z lepszymi tekstami na wystawie? Ignorujcie badziewie, choćby nie wiem jak świerzbiały ręce nad klawiaturą. Da się to zrobić, a przynajmniej mnie się udało :)

***

I jeszcze jedna rzecz, na koniec. Paru z nas od czasu do czasu "dedykuje" notki szczególnie przez się nielubianym autorom. Pracowicie zbiera i wkleja cytaty, prostuje brednie i ewidentne kłamstwa, piętnuje chamstwo. Szkoda czasu. Do obiektu waszej twórczości i tak nic nie dotrze, a tylko sprawicie mu tym satysfakcję i ożywicie hordę trolli. A w pewnych wypadkach będę widział wasze notki w kolorze żółtym lub czerwonym. Chcecie przestrzec innych, nowych użytkowników? Ależ każdy, kto ma odrobinę mózgu w głowie błyskawicznie zorientuje się sam, że ów pan to w gruncie rzeczy rasista, ksenofob i prostak, a od tamtej pani dostanie jedynie kubeł pomyj, okraszony czasem starczym "hehehe" spomiędzy sztucznych szczęk. Nie warto gadać do obrazu, ani kopać się z koniem. Tu też zalecam konsekwencję i zimną krew. Ignorować. Niech się kiszą we własnym sosie i powoli toną we własnych odchodach.

I tym optymistycznym akcentem kończę. Jeżeli promil userów S24 przeczyta tę notkę, a 1/10 owego promila zastosuje powyższe rady, Salon już stanie się lepszym miejscem. Czego sobie i wszystkim życzę :)

***

P.S. To nie jest "notka z kluczem", zatem proszę, abyście nie dywagowali, kogo mogłem mieć na myśli podając ten, czy ów przykład.

P.S.2 - Ukryłem listę zbanowanych bo to z jednej strony niepotrzebna nobilitacja i reklama, a z drugiej - wywoływała ona wśród trolli niezdrowe podniecenie :)

__________________________________________________________

W trakcie produkcji tej i innych notek nie ucierpiały żadne zwierzęta :)
No animals were harmed during the making of this and other notes :)

Freeman
O mnie Freeman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości