Zmiany w energetyce oznaczają też więcej OZE w ciepłownictwie. Fot. Shutterstock
Zmiany w energetyce oznaczają też więcej OZE w ciepłownictwie. Fot. Shutterstock

Zielony Ład oznacza transformację polskiego ciepłownictwa

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Do 2030 r. udział źródeł zero i niskoemisyjnych w produkcji ciepła Grupy PGE wyniesie przynajmniej 70 proc. – deklaruje spółka.

Zgodnie z planem przyjętym przez państwa Unii Europejskiej do 2050 r. energetyka państwa członkowskich musi być neutralna klimatycznie. Oznacza to, że cała emisja dwutlenku węgla będzie musiała być równoważona - tak, aby bilans wyszedł na zero.

Polskie spółki energetyczne stoją w związku z tym przed nie lada wyzwaniem. Muszą dostosować swoją produkcję energii – dziś opartą na węglu - do celów klimatycznych ujętych w Europejskim Zielonym Ładzie.

Największy krajowy wytwórca energii elektrycznej i dostawca ciepła – Grupa PGE – chce do 2030 r. zwiększyć udział energetyki odnawialnej w swoim portfelu wytwórczym do 50 proc. i zmniejszyć emisję dwutlenku węgla o 85 proc. Do 2050 r. Grupa deklaruje neutralność klimatyczną, czyli zero emisji netto CO2 i 100 proc. zielonej energii.

- Nasz cel to neutralność klimatyczna Grupy PGE w 2050 roku. Aby go zrealizować, przyspieszamy proces zmian w spółce. Już w 2030 roku Grupa PGE będzie całkowicie innym przedsiębiorstwem – mówił w październiku Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE Polska Grupa Energetyczna, prezentując nową Strategię Grupy PGE do 2050 r.

Obecny portfel wytwórczy Grupy PGE jest w ponad 80 proc. oparty na węglu kamiennym i brunatnym. Dekarbonizacja będzie więc procesem złożonym i wymagającym bardzo kosztownych inwestycji w nisko- i zeroemisyjne źródła energii. W ciepłownictwie węgiel będzie zastępowany gazem. Już się to dzieje – pisaliśmy o budowie nowych bloków energetycznych gazowo-parowych w Elektrowni Dolna Odra, które mają być gotowe w 2023 r. - Gaz ziemny jest paliwem przejściowym i jego wykorzystanie będzie możliwe jeszcze przez ok. 20 lat. Późniejsze inwestycje w zakresie źródeł gazowych będą zależały od tempa rozwoju alternatywnych technologii – mówi Wojciech Dąbrowski.

Grupa PGE deklaruje, że do 2030 r. udział źródeł zero- i niskoemisyjnych w produkcji ciepła wyniesie przynajmniej 70 proc. Aby to osiągnąć, udział zielonego ciepła musi wzrastać o 1,1 proc. rocznie począwszy już od 2020 r.

W Polsce ciepło produkowane systemowo stanowi tylko 24 proc. produkcji. Ogromna większość (76 proc.) jest wytwarzana w indywidualnych instalacjach grzewczych. W okresie grzewczym Polska dusi się smogiem. Jego głównym źródłem są stare indywidualne paleniska, tzw. kopciuchy.

Jak więc zmienić polskie ciepłownictwo, aby w domach nie zabrakło tego produktu pierwszej potrzeby, a jednocześnie, aby powietrze było czystsze?

Wymiana pieców, likwidacja tzw. kopciuchów, podniesienie norm dla paliwa do kotłów – to już się dzieje. Ale tempo zmian jest zbyt wolne. Jakie są tego przyczyny?

W Polsce ogrzewanie budynków jest większym wyzwaniem niż w innych krajach Unii Europejskiej. Po pierwsze z powodu różnic w dochodach - średni dochód polskiej rodziny jest kilkukrotnie mniejszy niż we Francji, Niemczech czy Hiszpanii. Podczas gdy stosunkowo wysokie koszty adaptowania nowych technologii nie stanowią tam istotnej bariery, w Polsce mają wpływ na tempo zmian.

Po drugie klimat – liczba chłodnych dni jest u nas kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt procent większa niż na zachodzie czy południu Europy. W związku z tym wydatki na ogrzewanie są w Polsce znaczącą pozycją domowego budżetu. W innych krajach UE mogą być traktowane marginalnie.

Jedno jest pewne - bez radykalnej zmiany miksu paliwowego i technologii, w oparciu o którą będziemy wytwarzać ciepło, będzie drożej. Emisja CO2 wiąże się z wysokimi opłatami emisyjnymi. UE zapowiada rozwiązania uszczelniające obowiązkowe opłaty od emisji CO2. Dzisiaj opłaty te dotyczą tylko większej energetyki. Obciążenia związane z ograniczeniem emisji gazów cieplarnianych zostaną nałożone również na sektor małych źródeł indywidualnych.

Zmiany muszą dotyczyć obu sektorów ciepłownictwa – indywidualnego i sieciowego. Ale dla każdego z segmentów ciepłownictwa (indywidualnego i sieciowego) powinno się dobierać inne, adekwatne rozwiązania techniczne.

Sektor indywidualny ma większy potencjał do zmian niż ciepło sieciowe. Konieczne są tu elektryfikacja, szersze stosowanie pomp ciepła, małych kotłów peletowych, rozwój fotowoltaiki i kolektorów słonecznych.

W sektorze ciepłownictwa systemowego potrzebna jest rozbudowa sieci ciepłowniczych (pisaliśmy o tym, jak miejskie ogrzewanie pomaga walczyć ze smogiem), budowa nowych niskoemisyjnych źródeł kogeneracyjnych (czyli jednoczesnego wytwarzania w elektrowni i energii elektrycznej i ciepła użytkowego), budowa odnawialnych źródeł energii (fotowoltaika, farmy wiatrowe), budowa magazynów ciepła i rozwiązań opartych na technologii power to heat, czyli magazynowania nadwyżek energii elektrycznej w postaci ciepła.

Wyzwaniem jest obecnie dostosowanie miejskiego ogrzewania do niskotemperaturowych technologii OZE. Około 40 proc. mieszkań jest ogrzewana z sieci wykorzystującej ciepło o parametrach za wysokich, aby możliwe było bezproblemowe zastosowanie nowych rozwiązań. Starsze bloki mieszkaniowe i budynki publiczne muszą przejść najpierw termomodernizacje, co może potrwać nawet 10-15 lat.

Ponadto technologie OZE - dobre do zastosowania w pojedynczych małych źródłach, z dużą dostępnością miejsca do zainstalowania - są trudne do zastosowywania na dużych rynkach ciepła sieciowego, o wysokiej intensywności zużycia na danym obszarze. Zastąpienie jednego źródła kilkoma czy kilkunastoma tych problemów nie rozwiązuje. Dodatkowo obciąży konsumentów dodatkowymi, bardzo wysokimi kosztami adaptacji sieci.

PGE Energia Ciepła i jej spółki zależne przygotowują się do budowy nowych, niskoemisyjnych źródeł kogeneracyjnych zaopatrujących aglomerację Wrocławską, Bydgoszcz, Kielce i Zgierz. - Ta realizacja byłaby łatwiejsza, gdybyśmy w ww. lokalizacjach posiadali przedsiębiorstwa zintegrowane, a nie tylko źródła wytwórcze – tłumaczy PGE. - Nie musielibyśmy się martwić o współpracę z dystrybutorem w kwestii wizji długoterminowej rynku ciepła, co jest istotne dla prawidłowego wymiarowania nowych jednostek. Ważne jest, aby dystrybutorzy mieli świadomość ważności transformacji i ją wspomagali. Niestety nie zawsze to robią – dodaje.

PGE przygotowuje projekty kogeneracyjne z wykorzystaniem niskoemisyjnego paliwa (gazu) w elektrociepłowniach w Gdyni, Gdańsku, Krakowie i Rzeszowie. Do 2030 r. Grupa PGE chce zbudować 1000 MW nowych mocy elektrycznych w kogeneracji.

Aby transformacja ciepłownictwa się powiodła, potrzebne jest szerokie wykorzystanie funduszy na transformację, w tym funduszy pozyskiwanych ze sprzedaży uprawnień CO2 –przekonuje PGE. Są to Fundusz Modernizacyjny o wartości około 15 mld złotych i dedykowany fundusz finansowania modernizacji sektora energetycznego. Ważna jest rozbudowa prostych, ogólnodostępnych programów na wzór programu Mój Prąd, który polega na dofinasowaniu małych instalacji fotowoltaicznych. PGE Energia Ciepła wspólnie z Ministerstwem Klimatu pracują nad koncepcją funduszu dla ciepłownictwa systemowego i nowego modelu rynku ciepła – informuje spółka.

BG 


Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka