Dziś miałem okazję wysłuchać wykładu jednego z byłych niemieckich dyplomatów, pracującego przez wiele lat w Brukseli.
Wykład, tyczył się Unii Europejskiej - zarysem historycznym, instytucjami o których przeciętny Kowalski nie ma raczej większego pojęcia a z których czerpie na co dzień niemałe korzyści. Przede wszystkim jednak, ponieważ skierowany był do ludzi młodych, mówił o roli i zadaniach jakie czekają na nich w przyszłości, w Europie.
Słowem - naprawdę fajna idea, wprowadzenia ludzi w tematykę, która z roku na rok będzie im coraz bliższa i której już poniekąd dotykają, często jeszcze dość nieświadomie.
Każdy kto choć raz rozmawiał z jakimkolwiek dyplomatą ze stażem większym niż praktyki w ambasadzie, doskonale wie, że ten typ ludzi najwięcej do powiedzenia o tym co myśli na dany temat, ma nie tyle, gdy o czymś opowiada, ile znaczeniem pewnych słów których do tej opowieści dobiera.
Mówiąc dziś o Europie, ten były polityk, chcąc nie chcąc ustosunkowywał się również do tego co aktualnie dzieje się na linii Bruksela - Warszawa. Każde z kolejnych zdań jego opowieści budziło we mnie coraz większą konsternację, lecz chyba doskonale oddaje aktualny sposób myślenia brukselskich, ale także, a może przede wszystkim niemieckich polityków o Polsce.
Ponieważ wykładu nie nagrywałem, dalej korzystać będę jedynie ze swoich skromnych notatek, w których, w stosunku do Polski przeważają słowa takie jak: not enough patient, too young to decide, should less fight, itd. itp. W każdym razie nagromadziło się tego sporo.
I gdyby poprzestać na tych sformułowaniach ktoś mógłby się zapytać, o co właściwie tyle szumu - przecież to i tak delikatne słowa w stosunku do działań pani F.
Problem jest jednak głębszy, jeśli niemal każde zdanie tyczące się aktualnych działań Polski ów dyplomata rozpoczynał lub kończył na podkreśleniu, że zasadniczą różnicą pomiędzy Polską a starymi krajami UE jest fakt, że we Wspólnocie jesteśmy od lat trzech, i wielu rzeczy nie rozumiemy, albo rozumiemy inaczej niż wieloletni bywalcy tego grona.
Ostatecznie doszło do zadawania pytań, i gdy pozwoliłem sobie poruszyć kwestię Gazociągu Północnego, zostałem niemalże zrugany, iż nie jestem w stanie pojąć, iż jest to projekt nie tyle dla dobra Niemiec ile całej Europy.
Po dzisiejszym spotkaniu przypomniałem sobie, że podobne uczucie już raz mi towarzyszyło - po pamiętnych słowach Chiraca.
27
BLOG
Komentarze