fot. PAP/Piotr Polak
fot. PAP/Piotr Polak

Mecz Korona - Radomiak. Kibice "podwójnie" ukarani, ich drużyna się nie popisała

Redakcja Redakcja Ekstraklasa Obserwuj temat Obserwuj notkę 0
Kielczanie odnieśli efektowne zwycięstwo nad Radomiakiem i przynajmniej do zakończenia niedzielnego spotkania Cracovii z Puszczą Niepołomice opuścili strefę spadkową. Mecz zakończył się wynikiem 4:0 dla Korony. Kibice z Radomia nie mogli wspierać swojej drużyny, a ta jeszcze zaliczyła spektakularną porażkę.

Kielczanie w natarciu

Znajdujący się w strefie spadkowej kielczanie rozpoczęli od zmasowanych ataków. Już po kilkudziesięciu sekundach w polu karnym drużyny z województwa mazowieckiego było gorąco, ale radomscy defensorzy wyjaśnili sytuację. Gospodarze praktycznie nie opuszczali połowy gości i w 11. min powinni objąć prowadzenie. Tuż przed polem karnym radomskiego zespołu faulowany był Jewgienij Szykawka. Z rzutu wolnego uderzył Martin Remacle, od odbitej przez obrońców Radomiaka piłki doskoczył Fredrik Krogstad, ale jego strzał z kilku metrów obronił Gabriel Kobylak.

Nie zrażeni gospodarze atakowali dalej i osiem minut później otworzyli wynik meczu. Po dośrodkowaniu Jacka Podgórskiego sytuację usiłował wyjaśnić Luka Vuskovic. Chorwat uczynił to tak pechowo, że pokonał własnego bramkarza. Goście mogli natychmiast odpowiedzieć, ale strzał głową Jana Grzesika był minimalnie niecelny. Niewykorzystana sytuacja zemściła się na podopiecznych trenera Macieja Kędziorka. Po wzorcowym kontrataku Korony Podgórski podał do Danny’ego Trejo, a ten znalazł sam na sam z Kobylakiem. Pierwszy strzał Meksykanina bramkarz Radomiaka obronił, ale do piłki dopadł ponownie pomocnik kielczan i głową skierował ją do pustej bramki.

Nieporadni dotąd goście obudzili się dopiero w trzecim kwadransie pierwszej połowy. Po efektownym rajdzie Lisandro Semedo i dośrodkowaniu radomskiego pomocnika, groźną sytuację w ostatniej chwili wyjaśnił obrońca Korony Piotr Malarczyk. Mimo starań Radomiaka wynik do przerwy już się nie zmienił.


Potrójna zmiana nie pomogła

Przed rozpoczęciem drugiej połowy trener radomskiej drużyny zdecydował się na potrójną zmianę. Na boisku pojawili się Rafał Wolski, Joao Peglow i Krystian Okoniewski. Trzy minuty po wznowieniu gry Peglow ostro potraktował Remacle’a. Fani Korony domagali się czerwonej kartki, ale skończyło się na żółtym kartoniku. Goście starali się zatrzeć złe wrażenie z pierwszych 45 minut, ale ich ataki nie przynosiły powodzenia, a co więcej sami stracili trzeciego gola.

W polu karym Radomiaka piłkę otrzymał pozostawiony bez opieki Trejo. Kobylak co prawda obronił jego uderzenie, ale do odbitej przez niego piłki dopadł Szykawka i Kobylak musiał po raz trzeci wyciągać piłkę z siatki. Już kilka minut później goście mogli częściowo odrobić straty, ale "chytry" strzał Peglowa Xavier Dziekoński odbił na rzut rożny. Już po chwili pod bramką Korony znów było gorąco, ale po dośrodkowaniu Dawida Abramowicza do piłki nie doszedł Okoniewski. W 69. min kielczan dwukrotnie ofiarnymi interwencjami od utraty bramki uratował Malarczyk

.

Mecz bez kibiców jednej z drużyn

Goście dążyli do zdobycia choćby honorowej bramki, ale ani razu nie zdołali pokonać Dziekońskiego. Co gorsza stracili jeszcze jednego gola. Z rzutu wolnego dośrodkował wprowadzony w drugiej połowie Dawid Błanik, a Szykawka z bliska skierował piłkę do bramki.

Spotkania między Koroną a Radomiakiem określane są jako “święta wojna”. Mecz odbył się jednak bez udziału fanów gości. To kara za ekscesy z ich udziałem na kieleckim stadionie w marcu 2023 roku. W trakcie meczu kibice Radomiaka odpalili race, które rzucali w kierunku sektorów z fanami Korony. Następnie doszło do szarpaniny między obiema grupami. Decyzją Komisji Ligi kibice Korony nie mieli prawa wspierać swojego zespołu jesienią w Radomiu, a w piątek, 19 kwietnia, na kieleckim stadionie zabrakło fanów Radomiaka.

ja

Na zdjęciu mecz Korony Kielce z Radomiakiem Radom, fot. PAP/Piotr Polak

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport