IPN sukcesywnie przekazuje opinii publicznej informacje o dokumentach, które krył zbiór zastrzeżony. Teraz każdy może sprawdzić, jakie sprawy operacyjne prowadziła SB, kto z nią współpracował, a kto służył w pionach "tarczy i miecza" partii komunistycznej. "Gazeta Wyborcza" ostrzega: PiS ujawnił szpiegów i agentów, dzięki czemu z łatwością penetrują nasz kraj obce służby.
Wykaz dokumentów, wyodrębniony z dawnego zbioru zastrzeżonego, cieszy się wielką popularnością. W pierwszych dniach po jego utworzeniu serwer IPN często się zawieszał, informując o zbytnim obciążeniu witryny. To nie koniec ujawniania dawnej tzw. "zetki" - kolejne części wykazu zostaną opublikowane w ramach inwentarza archiwalnego. Szczegółowe opisy akt czytelnicy będą mogli odszukać w czytelniach Instytutu na terenie całej Polski.
- To nieprawdopodobny skandal. Większość tych ludzi jeszcze żyje, czynne są ich kontakty. Państwo polskie po prostu ich zdradziło - uważa jeden z byłych oficerów Agencji Wywiadu, który rozmawiał z "Gazetą Wyborczą". Według przeciwników ujawniania zbioru zastrzeżonego, obce służby specjalne mają polskich szpiegów i agentów "jak na dłoni" - wystarczy wpisać tylko odpowiednie frazy w wyszukiwarce IPN albo podać początek sygnatury. Oficerowie wywiadu posługiwali się legalizacyjnymi nazwiskami, używanymi w pracy "pod przykryciem" - można je bez trudu znaleźć.
"Gazeta Wyborcza" krytykuje ujawnienie zbioru zastrzeżonego, zwracając uwagę na fakt, że większość oficerów wywiadu PRL i III RP żyje, podobnie jak ich źródła. "Nieprawdopodobny skandal", "polskie państwo ich zdradziło" - czytamy w tekście Wojciecha Czuchnowskiego. Gazeta ujawnia, że według inwentarza archiwalnego IPN, Mariusz Kazana - były dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ, który zginął w Smoleńsku - był funkcjonariuszem wywiadu o nazwisku operacyjnym "Czarski". Do Departamentu I SB wstąpił w 1986 roku. Czuchnowski podaje również przykład osoby, która wprowadzała Polskę do NATO - mowa o Jarosławie Skonieczka, który nadal pracuje w instytucjach Paktu Północnoatlantyckiego.
Warto przypomnieć, że podobne argumenty padły w 2007 roku, gdy pierwszy rząd PiS likwidował Wojskowe Służby Informacyjne. Powstały wówczas komisje likwidacyjna i weryfikacyjna, a WSI zostały zastąpione Służbą Kontrwywiadu i Służbą Wywiadu Wojskowego. Zwolennicy dekomunizacji i ujawniania dokumentów służb specjalnych uważają, że PRL nie była suwerennym państwem, a znaczna część byłych funkcjonariuszy SB pracowała na rzecz aparatu bezpieczeństwa III RP.
Źródło: Gazeta Wyborcza
GW
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.