Byłem jednym z pierwszych, którzy – tu na Salonie – porównywali naszego „speca od haratania” do Pinokia. Mijał się z prawdą statystycznie raz dziennie.
I oto nastąpiła prawdziwa przemiana!
Kamery TV uwieczniły taką oto scenkę podczas wizyty "piłkarza" na Słowacji: wyraźnie rozluźniony Tusk idzie w towarzystwie słowackich polityków i opowiada o swojej pasji do futbolu. W pewnej chwili roześmiany rzuca takie (sic!) zdanie:Dużo więcej czasu poświęcam kibicowaniu i graniu w piłkę niż polityce.
Niektórzy twierdzą, że chciał zażartować. A Słowacy? Podobno – nie widząc w tym nic śmiesznego – zareagowali z dystansem. Tyle, że skąd oni mogli wiedzieć, że to nie nieudany żart, a oczywista oczywistość!
Przecież to naprawdę szczere wyznanie. Bo o „tuskowym harataniu w gałę” my przecież wiemy od dawna. Tylko po co nam taki premier???
http://www.wprost.pl/ar/393642/Tusk-pilce-noznej-poswiecam-wiecej-czasu-niz-polityce/
