1but 1but
356
BLOG

„Podobno koty żyją dziewięć razy” – debiut literacki młodej podr

1but 1but Kultura Obserwuj notkę 0

Ten, kto ma przyjaciół, jest jak step rozległy,

kto ich nie ma, jest jak dłoń mały.

                             (przysłowie mongolskie)

Ania Dąbrowska - trochę tłumaczka, trochę dziennikarka, trochę włóczykij. Dotarła do Tybetu i na Pustynię Gobi. Spała na Wielkim Chińskim Murze. Zafascynowana Wschodem i jego baśniami. Najbardziej lubi być w podróży, daleko od świata i zdarzeń, budzić się na bezkresnym stepie. Jeździ na motocyklu i szyje obłoki.

Nie wie, co będzie dalej.

O swoich podróżach pisze w newsletterze 1but.pl i na stronie www.dabrowska-unplugged.com

 

„Podobno koty żyją dziewięć razy” to mądra opowieść o kocich obyczajach, które - jak wszystko - mogą ulec zmianie pod wpływem wielkiej przyjaźni. Jest to opowieść dla dzieci i dla dorosłych. Dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć istotę miłości, przyjaźni i przemijania. Książkę ilustrowała Weronika Szczerbińska, mecenasem wydania jest 1but.pl.

Poniżej prezentujemy wywiad z autorką.

Podobno jest Pani włóczęgą. W jakich butach się Pani włóczy?

A.D.: Ostatnio najczęściej w sandałach trekkingowych. Doceniam też wygodę pewnych brazylijskich japonek. A tak na poważnie, moje najlepsze buty to buty trekkingowe Scarpa, od 12 lat te same. Chyba są niezniszczalne. Dostałam je od taty, który mi życzył, żebym dojechała w nich aż do Nepalu. No i dojechałam.

Czy z książką w plecaku?

A.D.: Zdecydowanie tak! Ostatnio była to książka „Życie codzienne w Baku” i czytałam ją w samolocie do Azerbejdżanu. Przeważnie mam ze sobą jedną książkę. Nie muszę do niej zaglądać, bo nie zawsze się da, ale lubię mieć przy sobie coś do czytania. W chińskich pociągach czytałam „Święty Wrocław” Łukasza Orbitowskiego. Bardzo dobra książka. W Tybecie zaś czytałam bardzo fajną kocią książkę pt. „Wędrówka Murriego”. Do Mongolii pojechałam z Jakubem Wędrowyczem. Dla mnie wszystko jest podróżą, nawet krótka jazda pociągiem w Polsce. Teraz czytam „Japoński Wachlarz” Joanny Bator. To kolejna świetna książka o Japonii i coraz mocniej czuję, że jedna z wielu dróg prowadzi właśnie tam.

Czy podczas wędrówek rozmawia Pani z ludźmi, z tubylcami?

A.D.:Bardzo się staram, choć czasem są to tylko gesty, język migowy albo po prostu uśmiech. Ten ostatni to najbardziej uniwersalny z języków świata. Nie da się go niczym zastąpić.

Jakie złote myśli zanotowała Pani podczas takich spotkań?

A.D.:W Mongolii notowałam przysłowia, bardzo mądre. Jedno z nich otwiera moją książeczkę o kocie Leonie. Pamiętam też, że w pociągu z Ułan Bator na Syberię pewien pan wygłosił mowę o życiu rodzinnym, stwierdzając, że szczęśliwy ten mężczyzna, u którego nie kochanka, nie przyjaciółka, a żona. W którymś z wielu pociągów przyszło mi do głowy, że podróżowanie to pewna forma bezdomności.

Chyba, że przyjąć, iż domem jest cały świat.

A.D.:Miałam taką refleksję kilka miesięcy temu, odwiedzając Polskę. Weszłam do księgarni przy Krakowskim Przedmieściu i wsiąkłam... ale przeglądając książki stwierdziłam, że niczego nie mogę kupić i zabrać ze sobą, bo mam mały plecak, a nad głową krąży widmo przeprowadzki i mieszkania kątem u znajomych. I wtedy do mnie dotarło, że w sumie w każdym miejscu czuję się dobrze i że świat jest domem. Może nie dla każdego, ale dla mnie tak. Moja druga refleksja jest taka, że dobrze jest nie mieć dużo, tyle, żeby weszło w porządny plecak. Niebawem znowu będę to testować. Na razie działa.

Czy włóczęga ma swój cel?

A.D.:Nie wyruszam z jasno określonym celem. Nie chodzi mi o to, żeby zdobyć jakąś górę, skoczyć ze spadochronem czy przepłynąć ocean. Droga jest celem samym w sobie. Im bardziej jestem w podróży, tym bardziej nie chcę zbaczać z tej drogi, wracać do rzeczywistości. Mnie jest dobrze w tym świecie, do którego jadę. Dobrze jest być w drodze, w ruchu, poznawać inne kraje i kultury.

A kot Leon z Pani książeczki - może w kolejnym życiu gdzieś wyruszył. Gdzie czułby się najlepiej?

A.D.:Myślałam, co Leon robi teraz i wszystkie myśli prowadzą do Azji! Leon marzył o podróżowaniu. Jego życie to tak naprawdę wiele żywotów i mam nadzieję, ze jest teraz w jakimś pięknym miejscu, w którym jest szczęśliwy. Może go jeszcze spotkam.

Leon nie jest kotem w butach, jednak chętnie podarowalibyśmy mu parę. Proszę wybrać, które to mogłyby być?

A.D.:Chyba dwie pary, w końcu kot ma cztery łapy. Myślę, że spokojnie można zaproponować coś z oferty butów trekkingowych. Kot się na pewno ucieszy.

Osobiście znam kota, który śpi w bucie. To znaczy teraz już na bucie, bo trochę urósł. Jakie kocie zwyczaje Pani obserwowała?

A.D.: Widziałam kota, który spał na kaktusie....Kaktus nie miał zbyt ostrych igieł, w związku z tym kot czuł się na nim bardzo dobrze. Kot mojej mamy przeżywał czas spania w kartonie, przed drzwiami do domu. Sam sobie wybrał to miejsce. Zagląda też do szafy, którą otwiera głową – szafa ma przesuwane drzwi, więc kot otwiera je błyskawicznie. Ostatnio ulubionym miejscem zabaw jest pudełko z lekami – kolorowe kartoniki, wystarczy przesunąć łapą i jest z tego niezła zabawa.

Życzymy Pani tej Azji! Proszę podesłać kilka zdjęć z podróży i koniecznie wziąć ze sobą Pani książkę. Ciekawe jak rudy kot wpisuje się w kulturę azjatycką…

A.D.:Dziękuję! Mam nadzieję, że wpisuje się idealnie.

 

 „Podobno koty żyją dziewięć razy” – dowiedz się więcej


Zobacz galerię zdjęć:

1but
O mnie 1but

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura