Nic tak nie nie mobilizuje do działania jak frontalny atak. Kościół dzięki takim "kucharzom" jak biskup Dziwisz czy ks.Boni zamienił się w letnią zupę bez wyrazu. Hierarchowie biernie przyglądali się walce z krzyżem w przestrzeni publicznej. Ich głos w sprawie ustawy o ochronie życia poczętego był słabo słyszalny. Patrzyli biernie jak rośnie dmuchany przez media post-urbanowskie Palikot ze swoja antyklerykalna świtą.
Teraz on zafunduje im "świeckie państwo", afirmację homoseksualizmu, związki partnerskie, aborcje na życzenie a kto wie czy nie adopcję dzieci przez pary homoseksualne, i legalizację narkotyków na dokładkę. I to wszystko na własne życzenie. Zamiast postępować zgodnie ze słowami pisma: "Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie." Woleli relatywizować, Kręcić i uprawiać erystykę w stylu Tygodnika Powszechnego. Nic dziwnego, że bez jasnego przekazu wierni także relatywizują i rozgrzeszają się sami w swoich sumieniach. Nie widzą sprzeczności w popieraniu aborcji a byciu katolikiem.
Nadchodzi jednak czas napastliwego antyklerykalizmu. Palikot, mam nadzieję uderzy mocno i bez pardonu. Kościół będzie miał szanse wyjść z apatii, a wręcz może zostać zmuszony do bardziej stanowczego działania. Nic tak nie mobilizuje społeczności wiernych jak prześladowanie i ataki. Zgodnie ze słowami Tertuliana :"Im bardziej nas prześladują - tym jesteśmy mocniejsi; im więcej nas mordują - tym jesteśmy liczniejsi", kościół zawsze umacnia się w tej walce. Wierzę, że tak będzie i tym razem.