Między informacjami o wynikach poszczególnych reprezentacji, na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi, pojawiają się dramatyczne szczegóły. Z jednej strony, bezpośrednia relacja z wydarzeń w Kijowie. Z drugiej, jak zwykle, dziennikarskie debaty „o tym i tamtym” na Ukrainie. Też sobie tak, trochę „po debatuje”.
Cała sprawa dotycząca Ukrainy, bardzo mi przypomina wydarzenia z 1970 w PRLu. Tak jak wtedy, jaki i teraz, chodzi o zmianę władzy (a co za tym idzie, dostępu do różnych bogactw ziemi i bogactw ludzkich, będących na terenie Ukrainy – przez służby i banki). Świadczyć, o tym może to, że najbogatszy człowiek społeczności ukraińskiej (czyli reprezentant lokalnych mafii) poprał „rewolucję”. Jestem ciekaw, kto (bezpośrednio) „uzbraja” protestujących, skoro mówi się o regularnej walce zbrojnej miedzy za i przeciw?
Jak to zwykle bywa przy „rewolucji”, krew musi się polać – i jest to krew niewinnych ludzi, którzy są po prostu oszukani. Dodatkowo, taka „rewolucja” i emocje związane ze śmiercią protestujących, są doskonałym narzędziem do kontroli tego tłumu. Kontrolują to oczywiście banki i służby zachodnie, które dokonały deal z lokalnymi mafiami i Putinem (zajętym obecnie Soczi i Syrią). Sprawa wydaję się oczywiście jasna, a najbardziej ciemna jest dla obecnego Prezydenta Ukrainy. Wiktor Fedorowycz Janukowycz broni się ostatkiem swoich sił. Ma on trzy wyjścia. Pierwsze jest takie, że go rozstrzelają lub powieszą, lub rozerwą na strzępy. Drugie – pójdzie siedzieć, do końca swoich dni, w więzieniu lub innym ośrodku przymusowej kontroli. Trzecie, najbardziej optymistyczne, że wyjedzie i ukryje się w jakimś ciepłym kraiku, zajmując się sobą i nie wychylając swojego nosa poza swoje domostwo.
Na samej Ukrainie zmieni się wiele. Ludzie z niewolników, zostaną jeszcze większymi niewolnikami, którzy nawet nie pomyślą, że są „niewolnikami”. Banki, służby i mafie, będą mieć swój raj. A Polacy na Ukrainie, na sprzedają wszystko i wynoszą się z tamtą. I dobrze robią. Gdyż „rewolucja” po obaleniu władzy, musi nadal się tlić. Jedynym wrogiem „rewolucji”, będzie wróg wewnętrzny (na zewnętrznego nikt nie pozwoli) i to prawdopodobnie Polacy pójdą na pierwszy ogień.