Chociaż futbol to rozrywka z gruntu plebejska, a jak powszechnie wiadomo, prezes największej partii opozycyjnej nie z tych, co to po podwórkach biegali, to jednak rzeczona partia stara się ostatnio nader gorliwie popłynąć na okołofutbolowych emocjach. I przy okazji po raz kolejny ujawnia swą zamordystyczną gębę.
Tym razem w sposób wyjątkowo groteskowy, gdyż trudno inaczej nazwać odbieranie prawa do wypowiadania się na temat polskiej reprezentacji człowiekowi, który sam zapisał znaczące karty w jej dziejach, i który wypowiadał się na jej temat we własnym imieniu, a nie w imieniu swej partii żywicielki.
Cała ta futbolowa politpoprawność zalatuje na kilometr fałszem i mało kogo zapewne do PiSu przyciągnie, za to w jego przeciwnikach ugruntuje obraz partii, przy której PZPR była oazą wewnątrzpartyjnej demokracji.
Kolejny PR-owski samobój.