BLOG
Chociaż niebo za oknem wygląda niby tak samo jak rok temu o tej porze, i chociaż jak zwykle liście z drzew już opadły, to przecież każdy co najmniej podświadomie czuje tę zmianę jaka niedawno zaszła. Pod znajomą wierzchnią warstwą treść już zgoła inna niźli to drzewiej bywało.
Idąc sobie najzwyczajniej w świecie ulicą można jeszcze niczego nie dostrzec. Przechodnie snują się jak zawsze ze smętnymi minami lawirując wśród kałuż, ludzie w tramwajach wyklinają korki, pociągi spóźniają się pół godziny tylko po to, żeby jeszcze postać sobie na stacji dodatkowy kwadrans. Słowem: nic nowego.
A jednak.
Wystarczy zaopatrzyć się w jeden z wielu dostępnych biletów do świata pełnego ciepła, rodzinnych wartości, wybitnych mężów stanu i szczerze nawróconych grzeszników. Ba! Nawet cuda zdarzają się na codzień! Wystarczy włączyć radio, kupić gazetę albo wcisnąć odpowiedni guzik na pilocie. I już!
Lądujemy w kraju ludzi młodych, wykształconych i gotowych zrobić wszystko dla swojej ojczyzny. Już nie ma tych cynicznych świń warujących przy korycie, nie ma tych obmierzłych polityków, leniwych posłów i senatorów. Są mężowie stanu i roztropni przywódcy, których to właśnie kocha nasza najmilsza, wykształcona młodzież.
I nie tylko nasza młodież, ale również mędrcy świata, monarchowie. Jednym głosem ze wszech stron jakgdyby dochodzącym obwieszczają radość wszelkiemu stworzeniu. Bo właśnie teraz Polska zapraszana jest na należne jej miejsce w świecie i Europie. Miejsce, które tak długo na nią czekało, które przez te lata polskiej, zaściankowej ciemnoty było puste, które tą swoją pustką raziło licznych wysokich komisarzy, premierów i prezydentów. Teraz właśnie rozpocznie się i nigdy już nie skończy wesoły oberek, którego wreszcie zatańczymy razem z naszymi wszystkimi europejskimi partnerami. Bo w końcu dorośliśmy do demorkacji.
Wszystko to było nie do pomyślenia przez tak długi czas, że człowiek przewracając kolejne stronice gazety czy słuchając kolejnej audycji radiowej zaczyna się mimowolnie uśmiechać.
Kiedyś to sprawy miały się zupełnie ineczej. Wszystko zaczęło się kiedy parę lat temu przestraszona prezenterka pewnej niezależnej stacji podawała pierwsze sondażowe wyniki wyborów. Ciemne, burzą brzemienne chmury kłębiły od tamtej chwili się nad Warszawą i nad całą Polską. Chaos i atmosfera wzajemnych podejrzeń słusznie wzbudzały niepokój niezależnych mediów. Warchoły marnowały niezliczone szanse podrzucane co chwila przez łaskawą koniunkturę, a polska młodzież, mądra i wykształcona, widząc to wszystko wyjeżdżała do pracy na przysłowiowym zmywaku w Londynie.
Ale teraz idzie ku dobremu. Skoro tak piszą, skoro tak mówią to pewnie tak jest. Nie?