Są takie chwile w życiu, kiedy człowieka literalnie szlag trafia. Wszystko zaczyna się z pozoru niewinnie. Przykładowo tak:
We Wrocławiu, tuż przed wejściem do pewnej galerii handlowej w centrum miasta, człowiek został pobity przez grupkę napastników. Był kopany nawet wtedy, kiedy leżał na ziemi. Stracił przytomność i został odwieziony do szpitala.
Opis może na wysokim poziomie abstrakcji, ale w każdym calu prawdziwy. Można ewentualnie trochę współczuć ofierze i potępiać napastników. Takie rzeczy jednak dzieją się każdego dnia, więc czemu niby ma mnie szlag trafiać? No to zdobądźmy się na opis bardziej szczegółowy.
Pobity facet był narodowcem (inni nazywają go faszytą, skinem itp.), a bijącymi byli antyfaszyści (lewacy, komuniści).
To zupełnie zmienia postać rzeczy, prawda Gniewomirze? "Trudno jest wykrzesać w sobie współczucie" dla takiego skur***yna. W końcu ludzie tacy jak on wyrządzili w otoczeniu Gniewomira tyle zła, że wręcz można z wyrzutem zapytać: "Ej! A gdzie krew?"
I właśnie dlatego szlag mnie trafia.
http://moherowy.salon24.pl/69915,index.html#comment_1020695
http://zdziwiony.salon24.pl/69931,index.html