acmd acmd
490
BLOG

Rodzina tradycyjna a konserwatywny fantazmat

acmd acmd Rozmaitości Obserwuj notkę 13

 na 8mego marca

Nie lubię pisać o feminizmie - nie jestem kobietą i trudno mi oprzeć się wrażeniu, że gdy faceci zaczynają pisać o "kwestii kobiecej" to wychodzi z tego jakaś koszmarnie protekcjonalna pogadanka - niezależnie od tego, czy piszą z prawej czy z lewej. W całym zgiełku dyskusji o feminizmie uderza mnie jednak jedno - całkowicie mityczne wyobrażenie "rodziny tradycyjnej", który to model rodziny lewica ma zwalczać a prawica chronić. Moje doświadczenie bowiem (które jest chyba w Polsce dość typowe) mówi mi, że rodzina ta wyglądała zupełnie inaczej niż to się przedstawia. Wybaczą zatem czytelnicy wtręt osobisty.

Jako późne dziecko późnego dziecka miałem Dziadków, którzy urodzili się w okolicach końca pierwszej wojny światowej. A że jak większa część moich rodaków korzeniami sięgam polskiej gnojowicy (znaczy z chłopów jestem), to mieszkali oni na wsi w tej części Polski, w której TVN nigdy nie nakręci serialu. Rodzina ze wszech miar tradycyjna. 

Sęk w tym, że w niczym nie przypominała ona tego, co o takiej rodzinie mówią prawicowcy, wedle których "naturalnym" podziałem ról, jest gdy "mężczyzna zarabia a kobieta zajmuje się domem". W ogóle przyłożenie tych kategorii do moich Dziadków wydaje się trudne.

Dziadek był rzemieślnikiem "starej daty" - na poczesnym miejscu w ich domu wisiał dyplom czeladnika "jeszcze sprzed wojny". Warsztat był za domem, więc Dziadek w zasadzie cały czas koło domu był obecny, ba często więcej czasu spędzało się z nim, niż z kimkolwiek innym. Babcia z kolei, jak to się mówi, na głowie miała całą gospodarkę - wstawała o 5tej wydoić krowy, karmiła świnie, zbierała jaja, doglądała warzywnika. W rodzinach sąsiednich, gdzie mieszkali "gospodarze", tym bardziej trudno było orzec, kto "zarabia" a kto "zajmuje się domem" - co bowiem rzec w sytuacji, gdy na wykopki jeździła cała rodzina, niezależnie od płci i wieku.

Podejrzewam, że gdyby ktoś mojej Babce (we wsi chyba nikt nie mówił "babcia") powiedział, że "nie zarabia", a już tym bardziej, że "nie pracuje" to prawdopodobnie oberwał by od niej tłuczkiem do ziemniaków po łbie - Babka od całodziennej roboty nabawiła się niezłej krzepy. Oberwawszy w głowę, jegomość zaraz dowiedział by się, kto chodzi z jajami na targ i kto robi twaróg....

Nie chce idealizować tamtego życia - każdy kto widział wieś polską, wie, jakie spustoszenie robił tam alkohol (w naszej rodzinie może nie był to wielki problem - ale wizyta w sobotę w "gieesie" dostarczała niezapomnianych wrażeń). Plotkarstwo i zabobon bywały zmorą. A jednak można powiedzieć, że w kwestii ról płciowych panowała dziwna sprawiedliwość - i kobiety i mężczyźni byli urobieni po pachy. Pewnie i tam udało by się dostrzec jakiś protofeminizm - twardą i nieustępliwą solidarność "bab".

Tamtego świata już nie ma. Wyjście "do miasta" sprawiło, że nie da się już tak prowadzić domu, że oboje rodzice są cały czas obecni. To nie "lewackie wymysły" ale rewolucja przemysłowa sprawiła, że relacje płciowe trzeba układać na nowo. I żadne zaklęcia prawicowych publicystów nie zmienią tego, że żyjemy w zupełnie innym świecie niż nasi dziadkowie.

Feminizm w Polsce często oskarża się o imitacyjność wobec ruchów zachodnich. Ale to polski konserwatyzm jest skrajnie imitacyjny. Prawicowi publicyści w stylu JKM w swoich fantazjach o tradycyjnej rodzinie, gdzie mąż wychodzi do pracy na cały dzień imitują jedynie nostalgię amerykańskich konserwatystów za latami 50, gdzie być może rzeczywiście tak to wyglądało. Lecz doświadczenie takiej rodziny jest czymś, i jestem o tym głęboko przekonany, egzystencjalnie obcym, nam Polakom. Hasła "kobiety do domu" nie są niczym innym, jak śnieniem cudzego snu.

acmd
O mnie acmd

Należę do inicjatywy blogerskiej "Nowe Peryferie" http://lubczasopismo.salon24.pl/noweperyferie/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości