Adalia Satalecki Adalia Satalecki
255
BLOG

Bul - Komorowski – cerber bezpieczeństwa

Adalia Satalecki Adalia Satalecki Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Dwa slogany są dziś we Francji niezwykle popularne:

Je suis Charlie oznacza, że nie zgadzam się ze zbrodnią dokonaną na dziennikarzach tygodnika Charlie Hebdo i drugi:

Je suis Kouachi, Je SuisCoulibaly przywołujący nazwiska zastrzelonych przez policję mścicieli spod znaku Allacha.

Ta wojna rozpoczęła się w Internecie. Tak twierdzi dzisiejszy magazyn Le Figaro. Od 2010 roku al.-Qaida publikuje w formie plików pdf angielsko- języczny magazyn Inspire (Natchnienie). Ta niezwykle profesjonalnie robiona gazeta już w numerze z maja 2013 roku ogłosiła, że dyrektor Charlie Hebdo jest za życia człowiekiem martwym ponieważ jest winnym zbrodni przeciwko islamowi. Jego portret umieszczono w galerii „poszukiwany” z podpisem: yes we can, co miało oznaczać: tak, możesz go zabić. W piątek wieczorem, a więc już po masakrze dokonanej przez muzułmanów we Francji, al-Qaida wyraziła zadowolenie z powodu właściwej identyfikacji celów wskazywanych na łamach magazynu Natchnienie pisze Figaro.  

Internet stał się w tej walce orężem terrorystów i kryminalistów. Sieć jest także narzędziem rekrutacji najdzielniejszych wojowników. To na stronach Internetu, a więc jawnie, deklaruje się kto powinien pozostać przy życiu, a kogo bezwzględnie należy zabić.

A mimo to, dla amerykańskich twórców Google, Facebook, Twitter, i Internetu elektroniczne narzędzia komunikacji między ludźmi powinny pozostać strefą osobistej wolności. Amerykanie bronią z całą determinacją swoich założeń. Niestety…

- Jest wielu ludzi poznanych w sieci których wysłałem do Syrii – wyjaśnia 23 letni islamista na antenie Fance24 i RFI – Wystarczy nieraz kilka dni, kilkadziesiąt kliknięć myszką, aby dokonać rekrutacji i wysłać ochotników do Kraju Islamu.

Zachęcają do tego specjalne strony internetowe w których obrazy krwawych rozpraw z innowiercami przeplatają się ze zdjęciami sielskich spotkań z przyjaciółmi na terenie obozu wojskowego dla terrorystów.

Dlatego Europa chce za wszelką cenę ingerować w sferę elektronicznej wolności wypowiedzi. Jak podaje portal Le Figaro, we Francji przegłosowano przed 10-ciu laty prawo nakładające na administratorów sieci obowiązki podobne do tych, jakie ciążą na wydawcy prasy. Administrator powinien więc na przykład wycofać publikację na swoim portalu treści, które stanowią pochwałę zbrodni przeciwko ludzkości lub głoszą pogardę rasową. Nic nie zmusza jednak administratorów do stosowania cenzury prewencyjnej. Każdy tekst może być więc bez przeszkód publikowany. Dopiero gdy ktoś zakwestionuje jego walory i udowodni, że godzi on w obie wymienione wartości, można go z przestrzeni elektronicznej usunąć. Jak podaje cytowane tutaj Le Figaro, wszelkie wiadomości elektroniczne zamieszczane na facebook są przeglądane przez ekipę kontrolerów francuskich stacjonujących w Irlandii. Specjalna platforma Pharos pracuje wyłącznie na potrzeby francuskiej policji. Za pomocą obu tych platform można uzyskać dostęp do wiadomości głoszących pochwałę zbrodni przeciwko ludzkości lub zachęcających do rasizmu zamieszczanych w Internecie.

W ubiegłym roku we Francji przedstawiono projekt prawa, które zaostrzy środki represji wobec tych, którzy głoszą pochwałę terroryzmu. Projekt dopuszcza karanie nawet tych, którzy zbyt często odwiedzają strony o treściach terrorystycznych lub terroryzm popierające. Na wniosek ministra spraw wewnętrznych administratorzy sieci niosących te treści będą mieli obowiązek natychmiast je zablokować. Natomiast w trybie ekspresowym, bo już dziś spodziewane jest posiedzenie Trybunału w Strasburgu. Ma on sądzić internautę, który zamieścił zdjęcie będące zdaniem oskarżycieli pochwałą zamachu w siedzibie tygodnika Charlie w Paryżu. Grozi mu 7 lat więzienia i 100 tys. euro grzywny.

Podjęcie podobnych działań było zapewne przedmiotem rozważań na posiedzeniu biura bezpieczeństwa dziś w Warszawie. Idiotyczna była deklaracja Komorowskiego, który poinformował, tylko, że  biuro omawiało dokrytnę  cyberbezpieczeństwa. Śmieszny jest ten nasz Bul – Komorowski. Zamiast być cerberem wolności on już teraz, pierwszy w Europie, deklaruje się cyborgiem bezpieczeństwa.

Natomiast obrońcy wolności słowa we Francji protestują i uważają działania rządu za nielegalne, niezgodne z konstytucją. Twierdzą, że wolność słowa może być ograniczona jedynie wyrokiem sądu, a nie rozporządzeniami administracyjnymi.

Francja rozdarta jest dziś n dwoje. Gdy w Paryżu na Placu Republiki gromadziło się milion osób w proteście przeciwko zbrodni w siedzibie tygodnika Charlie Hebdo, wyznawcy proroka nadal nie próżnowali. Najpierw protestowała muzułmańska młodzież. Kiedy we francuskich szkołach ogłoszono minutę ciszy, a chłopcy i dziewczęta stanęli w ławkach, aby uczcić pamięć zabitych, ich arabscy koledzy manifestacyjnie siedzieli na swoich miejscach, albo odwracali się do nich tyłem. Ci, którzy we wszystkim węszą syjonistyczny spisek, próbowali wrzucać granaty do synagogi. Inni wieszali świńskie łby na meczetach. Jeszcze inni grozili wysadzaniem komend policji. Prawdziwa walka rozgorzała w Internecie. Wielu cieszyło się, że „ogień wojny” nareszcie pojawił się na ulicach Paryża, i że „konfrontacja dopiero się zaczęła”. Na twitterze, na kartce papieru wyrwanej ze szkolnego zeszytu  ktoś zamieścił fotografię kałasznikowa i podpis: Cześć Charlie, moc pocałunków z Syrii. Mówi się o permisywizmie nowoczesnych środków komunikacji i konieczności kontroli niczym nie skrępowanych wypowiedzi internautów. Czy jednak kontrolą nie powinno się objąć ekstremalnych wypowiedzi koncesjonowanej prasy ? Czy nie warto przeanalizować także ekstremalnych wypowiedzi dziennikarzy Charlie Hebo?

Francuska prasa publikuje wypowiedź jednego z terrorystów. Ten młody człowiek, zlikwidowany w czasie pościgu powiedział mniej więcej tak:

- Dlaczego nie pozwalacie nam żyć tak jak chcemy, jak nakazuje nam nasza religia. Jeśli nie podoba wam się, abyśmy żyli według wskazań proroka tu w Europie, to czemu nie pozwolicie nam zorganizować się w naszym państwie islamskim, które utworzymy tylko dla nas, dla wyznawców islamu ? Skoro wy zabijacie tam w Syrii naszych ojców, matki i dzieci, to my będziemy się na was mścić tu, w Europie.

Komu przyznać w tym sporze rację ? Tym, którzy w imię wolności wyśmiewają i znieważają na łamach prasy, radia, telewizji największe świętości ludzkie, czy może tym, którzy na własną rękę wymierzają obrazoburcom najokrutniejszą karę ?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości