Adam Laskowski Adam Laskowski
1490
BLOG

W co gra CBA?

Adam Laskowski Adam Laskowski Polityka Obserwuj notkę 14

 

Na naszych oczach dokonuje się prawdziwy rekonesans formy złotego dziecka IV RP, jakim było Centralne Biuro Antykorupcyjne. Po kilku latach posuchy i traktowania tej służby po macoszemu niczym kukułcze jajo zostawione w spadku po uprzednim rządzie Premier po upewnieniu się, że ma już je w miarę pod kontrolą postanowił zagrać va banque i wzorem swego poprzednika także nie zawahał się jej użyć i to w sytuacji, w której ważą się losy być albo nie być rządzącej koalicji i przyszłości Platformy Obywatelskiej.

W ostatnim czasie funkcjonariusze CBA zatrzymali 18 osób w związku z prowadzonym przez stołeczną prokuraturę śledztwem dotyczącym zamówień publicznych na zakup sprzętu i usług informatycznych przez Centrum Projektów Informatycznych byłego MSWiA, oraz KGP. Wśród zatrzymanych są wiceprezes Głównego Urzędu Statystycznego, pracownik Centrum Informatyki Statystycznej, naczelnik Wydziału Zamówień Publicznych w Biurze Dyrektora Generalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i 15 przedstawicieli firm informatycznych - powiedział rzecznik CBA Jacek Dobrzyński. Jak twierdzi szef CBA Paweł Wojtuniuk jest to największa afera korupcyjna od 1989 roku, a planowane są dalsze zatrzymania w tej sprawie.

W taki oto sposób znienawidzona przez rządzące elity i mainstremowe media instytucja stała się orężem rządu Donalda Tuska w walce ze skorumpowanym aparatem urzędniczym, który niczym rak atakuje organizm państwa narażając go na wielomilionowe straty. Jej wiarygodność i skuteczność jest na tyle wielka, że ewentualne pytania o konieczność powołania komisji śledczej są kwitowane zdziwieniem i odrzucane z uwagi na wystarczającą pracę służb a w szczególności CBA i to w sytuacji, gdy jeszcze niedawno te same osoby domagały się jej likwidacji uzasadniając zbyteczność dalszego jej funkcjonowania, a u funkcjonariuszy widziały krew na rękach pozostawioną przez ofiary  IV RP.

Wszystko to było by godne pochwały gdyby nie kilka faktów, które jeśli połączymy je w całość dają nam przykry i straszny obraz kraju, w jakim żyjemy. Obraz będący karykaturą państwa, jakie stara się od lat malować przed nami Donald Tusk z nadzieją na sprzedaż tego sielankowego dzieła przy okazji kolejnych wyborów parlamentarnych.

Jak większość ostatnich wydarzeń tak i to ma swoją genezę nie gdzie indziej tylko w kuluarach dolnośląskich wyborów na przewodniczącego PO, w których po gorącej i nie do końca czystej walce schedę do Grzegorzu Schetynie przejął protegowany Donalda Tuska Jacek Protasiewicz będąc bezpośrednim sprawcą egzekucji politycznej jednego z założycieli Platformy Obywatelskiej. Ten wzorem z koszykarskich parkietów postanowił przed ostatnią syreną zabawić się jeszcze z nacierającym rywalem, udostępniając opinii publicznej nagrania z tajnych obrad, jakie toczyły się w gabinetach członków PO przed głosowaniem i giełdą pracy, która to stworzyła się przy okazji tego wydarzenia. Przyznać trzeba, iż Grzegorz Schetyna konsekwentnie z ręką na sercu odżegnuje się od tego typu praktyk, oraz jakiegokolwiek wpływu na osoby uczestniczące w nagraniach, ale trzeba wyjątkowej naiwności by uwierzyć w brak jego inspiracji przy nagraniach i udostępnieniach propozycji korupcyjnych płynących z obozu przeciwnika.

Tak oto kroczek po kroczku docieramy do niespodziewanej akcji CBA, która to zatacza coraz szersze kręgi nad byłym ministerstwem zarządzanym przez Grzegorza Schetynę stawiając jego działalność, oraz podległych mu urzędników w mało korzystnym świetle z zarzutami korupcyjnymi w tle. Co prawda, Pan Grzegorz jak na razie pozostaje ponad oskarżeniami, lecz jeśli spojrzymy na piramidę powiązań podległych mu ludzi, to trudno uwierzyć, iż nie miał żadnej wiedzy na temat nieprawidłowości, do jakich dochodziło pod jego nosem. Jeszcze gorzej o nim świadczy, jeśli to, co mówi jest prawdą i rzeczywiście nie miał pojęcia o szytym grubymi nićmi procederze korupcyjnym w MSWiA. W takiej sytuacji, co najwyżej powinien pełnić funkcję szatniarza, co też wiązałoby się z ryzykiem zaginięcia strzeżonej przez niego odzieży, oraz braku kontroli nad tym gdzie, który płaszcz, co ma wisieć i kto może go odebrać.

Akcja rodzi reakcję, więc dla równowagi „potrzebna” była afera z drugiej strony, na co też przydały się uprawnienia CBA, która wzięła pod lupę niemającego ostatnio najlepszej passy rzecznika PiS Adama Hoffmana dopatrując się w jego oświadczeniach majątkowych, pożyczek, od których nie uiścił należnego podatku. Z informacji, jakie docierają do opinii publicznej wiemy, iż chodzi o należną fiskusowi kwotę 3000 zł, z tytułu podatku od otrzymanej pożyczki wraz z odsetkami. Tak naprawdę przybliżanie szczegółów tej afery jest w gruncie rzeczy nie istotne, ważniejszy jest jej oddźwięk i reakcja mediów, które uczyniły ją, co najmniej równomierną z największa aferą korupcyjną w historii Polski nie mówiąc już o drobnostkach, jakimi są zegarki Sławomira Nowaka.

Wicie, co jest w tym wszystkim najdziwniejsze? Kolejny raz im się udało. Gdy wsłuchać się w opinie społeczeństwa wyraźnie widać satysfakcję, iż „udupili” Hoffmana, odpowiedzialność rządu jest znikoma, bo wiadomo, że przecież wszyscy kradną a już lepiej żeby Ci niż Tamci. W telewizji obie te sprawy zestawia się równorzędnie bez ukazania jakiejkolwiek skali nieprawidłowości, oraz konsekwencji dla Państwa, jakie wywoływały. Adam Hoffman przez butę, jaką prezentuję i brak ostrożności stał się świetną przykrywką dla wszelkiego rodzaju afer czy nieudolności rządu, przez co wszelka odpowiedzialność polityczna dzielona jest na dwie części tzn. na tych, którzy je wywołali, oraz na tych, którzy mogliby to zrobić, gdyby byli u władzy przez to trudno odróżnić, kto jest, kim, oraz co sobą prezentuje.

Dlaczego nikt nie pyta o oczywistą rzecz w tej sprawie? W IV RP mówiło się o „sterowaniu ręcznym” przez Premiera działaniami pewnych instytucji w tym CBA. Czy ktoś o zdrowych zmysłach pojmowania świata może bez wątpliwości stwierdzić, iż obecne działania CBA są całkowicie niezależne i odporne na wpływy czy sugestie płynące z Kancelarii Premiera? Poziom absurdu tej sytuacji przewyższa nawet skecze Monty Pytona, co wielu poważnych komentatorów stara się nie zauważać.

Jaki kraj taki obyczaj mawiają, zatem wiele wskazuje na to, iż poziom naszego życia publicznego sięgną dna, i nic nie wskazuje na to by cokolwiek, lub ktokolwiek mógł go stamtąd wydostać.

 

O tempora, o mores !

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka