Adam Laskowski Adam Laskowski
4105
BLOG

Wajda zamierza przywalić. Czyli święta w wydaniu GW

Adam Laskowski Adam Laskowski Polityka Obserwuj notkę 56

 „Gazeta Wyborcza” od jakiegoś czasu uczyniła sobie jako jeden z głównych celów,to by przed najważniejszymi świętami zarówno religijnymi jak i państwowymi w typowy dla siebie sposób uczcić je przesłaniem na tyle mocnym i adekwatnym do okoliczności, by miało szansę przebić się przez falę zalewających nas informacji związanych z nadchodzącymi obchodami kładąc się cieniem na atmosferę jaka zazwyczaj jest z nimi związana.

Szanownej redakcji „ Wyborczej” ta sztuka udała się przed tegorocznymi obchodami Święta Niepodległości, gdzie obszerny tekst starający się potwierdzić słuszność twierdzenia, iż "Zabory pod wieloma względami oznaczały postęp i modernizację" okazał się strzałem w dziesiątkę stwarzając ideologiczną genezę wzajemnej niechęci między „normalnymi polakami”, a tymi, którym „chce się” zamanifestować przywiązanie do tradycji czy choćby barw narodowych. Skoro raz się udało to czemu, by tego nie powtórzyć przy okazji Świąt Bożego Narodzenia, tym bardziej, że jak co roku z mniejszym lub większym entuzjazmem większość rodzin usiądzie przy wspólnym stole stwarzając okazję do dyskusji i mnogości tematów płynących głównie z przekazu medialnego jakim jesteśmy na co dzień epatowani.

Niezawodny w takich chwilach jest Andrzej Wajda, który być może na na fali rozgoryczenia spowodowanego odrzuceniem przez jury Amerykańskiej Akademii Filmowej, jego filmu „ Wałęsa człowiek z nadziei”z grona filmów nominowanych do Oscara w kategorii – film nieanglojęzyczny, a może zwykłej ludzkiej niechęci postanowił dać upust swym emocjom dziennikarzowi zaprzyjaźnionej redakcji, która tylko czekała na taką okazję. Jak łatwo się domyśleć przedmiotem ataku „mistrza” nie byli członkowie zacnego jury, bo kto wie czy w przyszłości, któryś z nowych filmów Pana Andrzeja nie trafi ponownie do ich oceny, ale krajowe podwórko, gdzie nasz reżyser czuje się na tyle pewnie, by bez skrupułów rzucać oskarżeniami na lewo i prawo umoralniając zbłądzonych polaków nie tylko w dziedzinie kina ale przede wszystkim postrzegania świata, bieżącej polityki, a także przyszłości Polski w Europie, a nawet prawdziwych przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Czytając wywiad z Panem Wajdą z każdą chwilą ogarnia człowieka zdumienie połączone z czymś co można nazwać tylko w bardzo niewybredny sposób, więc pozostawię je w sferze domysłu...

 

Wyrobiłem sobie pogląd, co musiało się wydarzyć w Smoleńsku. Dzień po katastrofie przeczytałem zdanie działacza PiS-u, który powiedział, że prezydenta nie wiezie się jak walizkę – z czego wynika, że prezydent w trakcie lotu (…) może powiedzieć np.: "skręćcie tu trochę w prawo". To nieszczęście mogło być konsekwencją takiego myślenia – uważa reżyser.

Jak przypomina na łamach "Gazety", trzy dni przed katastrofą smoleńską leciał prezydenckim Tu-154M razem z premier Donaldem Tuskiem. – Po pierwsze, Tusk był punktualny. Przywitał się z nami, dostaliśmy wiadomość, że pogoda jest w porządku, udaliśmy się do samolotu. Wystartowaliśmy, wylądowaliśmy - podkreśla.

Andrzej Wajda zaznacza też, że podczas tamtego lotu nikt nie wchodził do kabiny pilotów, ani nikt nie pytał premiera, czy jest zadowolony. – Dalej: czekaliśmy w samolotach, bo miał nadlecieć prezydent Putin. Jego samolot stanął obok naszego – były takie same. Jeśli chodzi o lotnisko w Smoleńsku, niech nie opowiadają, że tam są jakieś dziury, żadnych nie doświadczyłem. Wręcz przeciwnie, ma jedną wielką zaletę, dłuższy pas startowy, bo jest lotniskiem wojskowym, wygodnie na nim wylądować – stwierdza.

Nie wiem na ile wiek pozwala Panu Andrzejowi na rzetelne postrzeganie świata w jakim żyje, ale wydaje mi się, że z jego głową jest jeszcze całkiem ok, a zatem taka ocena lotniska Sewiernyj w Smoleńsku dowodzi bądź wyjątkowego cynizmu „ mistrza”, bądź pokazuje, że nienawiść jaką żywi do Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego otoczenia jest tak wielka, że nawet kilka lat po jego śmierci wciąż ma ochotę na doprowadzenie do jego totalnej marginalizacji. Jeśli ktoś nie pamięta, to właśnie niezastąpiony Pan Andrzej dał sygnał do bojkotu pochówku pary prezydenckiej na Wawelu niszcząc w dużym stopniu wspaniałą atmosferę jaką wówczas łączyła polaków. Jak się potem okazało był to początek wojny domowej, do jakiej w późniejszym czasie nawoływał reżyser będąc honorowym członkiem Komitetu Poparcia Bronisława Komorowskiego w kampanii prezydenckiej.

Na deser zostawiłem jednak najlepszy kąsek ze świątecznego wywiadu z Wajdą, gdyż chcąc nie chcąc „mistrz” musiał się jakoś odnieść do klapy „filmowego gniota”, który wyprodukował i jego dalszych planów artystycznych,i tu właśnie pojawia się prawdziwa dziennikarska perełka, gdyż tako rzecze „mistrz”jest to dzieło sentymentalne, a dopiero kolejnymi ma zamiar "przywalić". – Już się biorę do dwóch następnych filmów i trzeci się wyłania. Chciałbym zrobić film o tym, co się dzieje dziś. Są instytucje, które trzeba ośmieszyć, ludzie, którzy tworzą tę rzeczywistość nie do przyjęcia, i jest społeczeństwo, które żyje w potrzasku – podkreśla.

 

Panie Andrzeju niech Pan się więc nie rozdrabnia i zacznie z wysokiego „C” czyli od sfilmowania kulis największej afery korupcyjnej w historii III RP, jaka ostatnio równie szybko i nieoczekiwanie wypłynęła na światło dzienne, co słuch zaginą o dalszych krokach podejmowanych w celu jej wyjaśnienia. Myślę, że będzie ciekawiej niż w średnio udanej ostatniej produkcji, a i szansę na Oscara wzrosną.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka